
Drogi Czytelniku, droga Czytelniczko, zanim zaczniecie czytać ten artykuł, szybka rozbiegówka. Po pierwsze, nie można się zmusić do spania. Po drugie, nie ma konkretnych parametrów mówiących o tym, ile człowiek powinien spać – statystycznie to 6–10 godzin, ale każdy ma inne zapotrzebowanie i może się ono różnić u tej samej osoby w zależności od akurat prowadzonego trybu życia. Po trzecie, leki nasenne nie leczą bezsenności przewlekłej. Po czwarte, od 30 lat specjaliści mówią o tym, że leki nasenne (z tzw. grupy zet, czyli niebenzodiazepinowe leki nasenne: zopiklon, zolpidem, zaleplon i eszopiklon) i benzodiazepiny (uspokajające i przeciwlękowe) uzależniają. Po piąte, gwałtowne odstawienie leków nasennych na własną rękę, jeśli są przyjmowane długo i w dużych dawkach, stanowi bezpośrednie zagrożenie życia.
Małgorzata i jej ból po stracie
W 2022 roku okazało się, że mąż Małgorzaty ma nowotwór. W dwa tygodnie od postawionej diagnozy Jan zmarł. Małgorzata po jego odejściu nie przestawała płakać, rozpamiętywać, tęsknić. A wieczorami, mimo ogromnego zmęczenia, nie mogła zasnąć. Dopiero nad ranem udawało jej się złapać kilka godzin nieprzynoszącego wytchnienia snu. Lekarz uznawszy, że jest to sytuacja wyjątkowa, wymagająca wsparcia farmakologicznego, zapisał jej lek nasenny.
Weekend może być codziennie - najlepsze reportaże, rozmowy, inspiracje>>
Miała stosować go doraźnie, żeby przetrwać najtrudniejszy czas. Małgorzata – zawsze bardzo ostrożna, jeśli chodzi o przyjmowanie tabletek – wzięła połowę zalecanej dawki. – Efekt i moc leku mnie przeraziły. Czułam się, jakby ktoś uderzył mnie obuchem w głowę, sen mnie dosłownie znokautował.
Następnego dnia nie byłam w stanie normalnie funkcjonować – obudziłam się przerażona, z suchością w ustach, otępiała. Przez cały dzień z trudem mówiłam, czułam się, jakbym była za szybą – wspomina.
Resztę prawie pełnego opakowania tabletek Małgorzata wyrzuciła do kosza na leki w aptece. Tydzień później, gdy czuła, że nie radzi sobie z emocjami, wszystko ją przerasta, a życie dociska do podłogi, poprosiła córkę o pomoc w wyszukaniu grupy wsparcia dla osób w żałobie. Dołączyła do niej i do dziś regularnie chodzi na spotkania, zasypia i śpi jak przed śmiercią męża.
Michał*, który zachował czujność
Michał jest jedną z bardziej rozpoznawalnych postaci polskiego show-biznesu. O swojej historii chce mówić ku przestrodze, ale nie pod nazwiskiem, bo przeciwny jest spowiadaniu się z depresji i bezsenności przez osoby publiczne. Problemy z bezsennością zaczęły się u Michała trzy lata temu. Miał wtedy trudny i intensywny czas w życiu prywatnym i zawodowym. – Zasypiałem stosunkowo łatwo, ale budziłem się o drugiej–trzeciej nad ranem i już nie mogłem zasnąć, przewracałem się w łóżku z boku na bok, próbując opanować gonitwę myśli.
Z dnia na dzień Michał stawał się coraz słabszy, bardziej rozdrażniony, pojawiły się konkretne dolegliwości: podwyższone ciśnienie, płytki oddech, bóle gastryczne, niestrawności. – Z badań krwi wyszło, że mam bardzo wysoki poziom kortyzolu, niski testosteronu – przy takich proporcjach hormonów jest jeszcze trudniej spać.
Michał szybko zgłosił się do psychiatry, jak sam mówi – jednego z bardziej renomowanych w Polsce, do którego ustawiają się kolejki. – Zalecił mi między innymi prowadzenie dzienniczka snu, zwiększenie higieny snu, wietrzenie sypialni. To był zestaw narzędzi, który standardowo daje się osobom z przygodnym problemem z bezsennością. Kiedy człowiek nie śpi od kilku tygodni i zaczyna się rozpadać, bezsenność rzutuje na każdy element jego życia – na scenie i w telewizji musi być zwarty, gotowy, uśmiechnięty, jednak próba utrzymania siebie samego w ryzach staje się coraz trudniejsza, zaczynają się pomyłki. Sytuacje, w których umysł pracuje wolniej niż język, gada się różne głupoty, są problemy z pamięcią, zaczyna szwankować cały system. W którymś momencie pojawia się poczucie, że jeśli nic się nie poprawi, może się skończyć udarem czy nawet śmiercią. Na dodatek przychodzi bezsenność wtórna, czyli lęk przed snem. Kładąc się wieczorem do łóżka, myśli się o tym, że łóżko to cierpienie, trudności, kłopot.
Michał nie ukrywa, że idąc do psychiatry, liczył na bardziej doraźne metody. Chciał przestać się męczyć, wrócić do życia.
Próbowałem dbać o higienę snu, ale w stanie wewnętrznego rozkładu, w jakim byłem, takie leczenie bezsenności nie działa. Co z tego, że prowadzę dzienniczek i wietrzę pokój, kiedy nadal nie śpię i jest gorzej, a nie lepiej.
Mężczyzna poszedł więc do innego psychiatry, który po wysłuchaniu go zapisał leki. Te zadziałały natychmiast. – Przespałem pierwszą od dawna noc. Byłem zachwycony, w związku z czym nie dopytywałem, czym te leki są i jak z nimi postępować. Nie usłyszałem żadnego ostrzeżenia, że należy je stosować przez krótki czas. Miałem przyjść za dwa tygodnie po inny lek, ale z tej samej grupy pod względem substancji czynnej – wspomina.
Michał lubi się edukować na temat swoich dolegliwości, szybko więc trafił na fora internetowe. I się przeraził. – Wyczytałem, że po pewnym czasie, po wytworzeniu przez organizm tolerancji na specyfik, trzeba brać większe dawki, bo mniejsze nie usypiają. Przestajesz spać, ale jesteś fizycznie uzależniony, w związku z tym musisz brać lek rano, a nie wieczorem, po to tylko, żeby funkcjonować.
Poznałem historie ludzi, którzy w ciągu dnia zjadali blister takiego leku, czyli kilkadziesiąt tabletek. Przestraszyłem się i zacząłem poszukiwać innego rozwiązania. Lek nasenny brałem na noc w przeddzień nagrania telewizyjnego lub dużego występu. Później przez kilka kolejnych dni się przemęczałem i nic nie brałem, a potem znowu łykałem, żeby spać, ale się nie uzależnić.
W efekcie bezsenności nie wyleczyłem, ale wreszcie – po pięciu lekarzach, którzy chcieli mnie leczyć lekami o podobnym działaniu – trafiłem na psychiatrę leczącego systemowo. I on włączył do terapii lek przeciwdepresyjny, który miał mnie wyciszyć. Uznał, że bezsenność ma podłoże emocjonalno-lękowe.
Po kilku tygodniach leczenia sen wrócił do normy, po kilku miesiącach Michał mógł odstawić tabletki.
Równolegle rozwiązały się stresujące sytuacje, które mnie emocjonalnie dręczyły, i wróciłem do normalnego funkcjonowania – wspomina.
Przyczyny bezsenności, czyli każdy z nas może być jak Małgorzata i Michał
Tym bardziej że jak wyjaśnia dr Magda Kaczor, psychiatra dziecięca i specjalistka zajmująca się snem: – Z badań prezentowanych podczas zeszłorocznej konferencji dotyczącej zaburzeń snu wynika jasno, że 25 proc. osób więcej niż przed covidem cierpi na zaburzenia snu. Wcześniej mieliśmy 15–20 proc., teraz jest to 35–40 proc. populacji europejskiej. Problem jest coraz większy, związany z zaburzeniami lękowymi: obawami przed chorobami, strachem o bliskich, o przyszłość, finanse. Dodatkowo do bezsenności przyczynia się nasz tryb życia: praca zdalna, niewychodzenie z domu, mniejsza aktywność ruchowa – wylicza.
Według dr. Marka Balickiego tylko w 10–20 proc. przypadków mamy bezsenność pierwotną, czyli bez związku z chorobami psychicznymi, somatycznymi bądź z nadużywaniem substancji psychoaktywnych lub leków. W 50 proc. przypadków bezsenność pojawia się w przebiegu zaburzeń psychicznych. Brak snu może być również związany z uzależnieniami.
Jak walczyć z bezsennością
Zdaniem dr Kaczor z problemem bezsenności można próbować poradzić sobie samodzielnie, ale nie jest to łatwe. Dlaczego? Bo nie jesteśmy nastawieni na zmianę nawyków, lecz na to, że dostaniemy pigułkę i będzie po problemie.
Pracuję w poradni zaburzeń snu, ale leki nasenne na receptę przepisuję rzadko. Często z kolei muszę dyskutować z pacjentami, którzy domagają się farmakoterapii. A specjaliści zajmujący się snem alarmują: pigułka nie jest rozwiązaniem i żadne leki nasenne nie leczą. Nie jesteśmy w stanie za pomocą pigułki wygenerować snu fizjologicznego.
Weekend może być codziennie - najlepsze reportaże, rozmowy, inspiracje>>
Co więc powinna zrobić osoba cierpiąca na bezsenność? – Zgłosić się do lekarza już po tygodniu dolegliwości. Im dłużej czekamy, tym bardziej prawdopodobne, że bezsenność się utrwali w postaci lęku przed bezsennością – tłumaczy dr Kaczor.
– Żeby poradzić sobie z bezsennością i nie wylądować na detoksykacji na oddziale zamkniętym, należy przejść przez pełną diagnozę mądrego lekarza rodzinnego lub psychiatry – dodaje psychiatra dr Andrzej Silczuk, dyrektor medyczny Wellbee Polska i autor podcastu "Niemyte dusze", który przez lata pracował w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w warszawskim szpitalu przy Sobieskiego. – Zróbmy badania endokrynologiczne, metaboliczne, krwi, bo może tam kryje się przyczyna bezsenności. Może to być nieleczona nadczynność tarczycy, niestabilna, nieleczona cukrzyca, objawy zapalenia wątroby, nierozpoznana depresja. Bezsenności nie wyleczymy lekami na sen. To wyleczenie depresji wyleczy bezsenność.
Za bezsennością może stać również picie kawy jako głównego napoju czy branie substancji psychostymulujących: amfetaminy, kokainy.
W walce z bezsennością bardzo ważne są również zasady higieny snu – im człowiek ma większe problemy z bezsennością, tym bardziej rygorystycznie powinien do nich podejść. – Przebywamy w łóżku tylko w czasie snu, kładziemy się i wstajemy regularnie o tej samej porze, a łóżko kojarzy nam się wyłącznie ze spaniem i ewentualnie z seksem. W pandemii w łóżku pracowaliśmy, często w piżamie, pod kołdrą. To błąd, bo mózg dostaje sprzeczne informacje – tłumaczy dr Kaczor.
50,5 proc. – taki odsetek ankietowanych zadeklarował trudności ze snem w badaniu "Rozpowszechnienie subiektywnej bezsenności w populacji polskiej". Wśród kobiet problem ten potwierdziło 58,9 proc. pytanych, u mężczyzn – 41,4 proc. Bezsenność najczęściej dotykała kobiety w przedziale wieku 60–79 lat (74,8 proc.).
Czym (i komu) grozi uzależnienie
Producenci leków nasennych z grupy zetek zalecają ich doraźne stosowanie – zgodnie z dawkowaniem, przez maksymalnie 14 dni. Ulotki dołączonej do leków jednak najczęściej nie czytamy, a informacji o tabletkach zazwyczaj nie szukamy. Bierzemy jedno opakowanie, działa, więc wykupujemy receptę na drugie. W tym momencie zaczyna się robić niebezpiecznie.
Te leki bywają nazywane alkoholem w pigułce, bo tak jak na alkohol pity regularnie organizm zwiększa tolerancję i wprowadzenie się w określony stan będzie wymagało wypicia jego większej ilości. Żeby uzyskać ten sam efekt w lekach nasennych przy codziennym stosowaniu, konieczne będzie po pewnym czasie zwiększenie dawki – mówi dr Kaczor.
Dr Silczuk dodaje, że jednorazowa dawka, na przykład zolpidemu, to jedna tabletka, czyli 10 mg. Jeśli ktoś używa regularnie większej dawki, na przykład 15 mg, to wiadomo, że doszło do adaptacji metabolicznej mózgu i można podejrzewać, że pacjent jest uzależniony.
– Spotkałem się z osobami, które przyjmowały 100 tabletek zolpidemu na dobę. Po przebudzeniu brały całe opakowanie, 20 tabletek, żeby móc wstać z łóżka i zmotywować się do działania. Wraz z rozwinięciem się uzależnienia zmienia się efekt tego leku i może on działać aktywizująco, dlatego taka osoba bierze kilka dużych porcji pomostowych w ciągu dnia, a wieczorem przyjmuje 40 tabletek jednorazowo, żeby przespać cztery godziny, po czym się wybudza i dobiera kolejne dawki – tłumaczy ekspert.
Żeby przyjmować duże dawki zetek, potrzebne są na nie recepty. Co może, ale nie musi być problemem. Jak tłumaczy dr Silczuk: – Osoby poważnie uzależnione od leków nasennych to często "turyści lekowi", czyli pacjenci spędzający cały dzień na krążeniu między gabinetami po recepty. Żeby zdobyć cztery opakowania leku na dobę, kiedy lekarz wypisuje jedno na miesiąc, trzeba się nachodzić. Bywa też tak, że pacjenci otrzymują od swoich lekarzy leki bez ograniczeń.
Jak to możliwe? – Lekarze nie mają wglądu systemowego w recepty, które dany pacjent ma zrealizowane. Nie jest to zresztą nic, o czym izby lekarskie by nie wiedziały.
W skrajnych przypadkach leki można dostać nielegalnie – kupować je "z bagażnika".
Grupą, która jest bardziej podatna na uzależnienie od zetek, są osoby uzależnione od alkoholu. – To mniej więcej dwa proc. dorosłych Polaków oraz kolejne pięć proc. używających alkoholu w szkodliwy sposób, czyli łącznie około dwóch i pół mln Polaków. Do tej grupy dochodzi niezbadany odsetek osób nadużywających leków antylękowych z grupy benzodiazepin – wyjaśnia dr Silczuk.
Cierpią na bezsenność, bo – o czym już wyżej pisaliśmy – jest ona jednym z najwcześniejszych objawów nadużywania alkoholu lub narastania tolerancji na benzodiazepiny. – Pacjenci się na nią skarżą i nie mają często pojęcia, że ich wzorzec używania alkoholu jest zaburzony. Zgłaszają się do internisty lub lekarza rodzinnego i dostają zolpidem jako "wspaniały, bezpieczny, skuteczny" lek do krótkotrwałego leczenia bezsenności. A jego absolutnie nie wolno łączyć z alkoholem – podkreśla dr Silczuk.
Jak walczyć z uzależnieniem?
Pierwszym krokiem będzie prawidłowe zdiagnozowanie skali, bo najczęściej sami przed sobą nie przyznajemy się, ile pigułek tak naprawdę przyjmujemy.
Dobrze zebrany wywiad pozwala się zorientować, że ktoś bierze niby 'jedną tabletkę, ale czasami dwie, a najwięcej tak naprawdę to było sześć, ale tak z ręką na sercu, to i siedem się zdarzyło' i pacjent się po tej dawce dobrze czuł. Wtedy lekarz wie, że tolerancja pacjenta to w istocie 70 mg, a powinna być pięć – wyjaśnia doktor.
– Jeśli ktoś przyjmuje jedną tabletkę na dobę, sen się poprawił, ale pojawiła się obawa przed uzależnieniem, można skonsultować się z lekarzem i zejść z leku zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. Jeśli ktoś używa więcej niż dawkę dziennie, koniecznie trzeba zgłosić się do psychiatry i obowiązkowo poprosić o wsparcie w leczeniu – mówi dr Silczuk.
Weekend może być codziennie - najlepsze reportaże, rozmowy, inspiracje>>
Nagłe odstawienie leku w przypadku uzależnienia może być skrajnie niebezpieczne, bo tak jak alkohol i benzodiazepiny, tak samo leki nasenne wpływają na mózg i podnoszą próg drgawkowy. Co to – w uproszczeniu – oznacza? – Że po odstawieniu leku może dojść do mnogich napadów drgawkowych. Ataki następujące jeden po drugim nazywane są stanem padaczkowym i jest to stan bezpośredniego zagrożenia życia – wyjaśnia dr Silczuk i dodaje, że jeśli ktoś przyjmuje powyżej kilkunastu tabletek na dobę, to leczenie detoksykacyjne jest zawsze obarczone dużym ryzykiem wystąpienia napadu drgawkowego.
Konieczne jest więc odtruwanie w miejscu z całodobowym dostępem do nadzoru pielęgniarskiego i lekarskiego oraz dostępu do aparatów ratujących życie. Długość pobytu na oddziale to średnio od miesiąca do dwóch miesięcy. Tyle czasu pozwala na całkowite odstawienie leku i ustabilizowanie pacjenta.
Dr Silczuk zachęca również do korzystania z opieki terapeutycznej w ośrodkach publicznej opieki zdrowotnej. Na oddział może zgłosić się każdy, kto czuje, że ma problem – zostanie tam poddany odtruciu i otoczony odpowiednią opieką. – Dostęp do świadczenia dla osób uzależnionych jest szeroki i bezpłatny. Jest to tym bardziej warte podkreślenia, że miałem pacjentów, którzy zanim trafili do publicznych ośrodków, wydali na prywatne ośrodki ponad 100 tys. złotych w rok.
Jak podkreśla: – Nie ma nic za darmo. Jeśli chcemy produktywności kosztem naszej energii, snu i relaksu, to w pewnym momencie odczujemy podenerwowanie i pobudzenie. Jeśli chcemy to pobudzenie gasić, nie zmieniając swojego stylu życia, to biorąc tabletki, przyjdzie nam za to słono zapłacić.
*Imię zmienione.
Ola Długołęcka. Redaktorka. Czujnie obserwuje ludzi i przysłuchuje się ich rozmowom. Chodzący spokój i zorganizowanie. Wieloletnia wielbicielka Roberta Redforda.
Co pomaga, a co przeszkadza w zasypianiu?
Specjaliści nie mają wątpliwości, że czasy, w których żyjemy, nie służą snowi - światło latarni za oknem, komórka przy łóżku, codzienne stresy. Zaśnięcie ułatwia unikanie: - sprawdzania czasu w telefonie, bo uderzamy dużą falą światła prosto "w mózg" i dajemy sobie bolesny dla oczu bodziec w środku nocy. Odczytamy godzinę i pojawi się irytacja, złość, lęk, obawa; - zbyt rozbudowanego rytuału przed snem; - siedzenia przed snem w telefonie i wpatrywania się w ekran laptopa. Pomogą: - rolety zaciemniające chroniące przed zanieczyszczeniem światłem w dużych miastach; - kołdry obciążeniowe dla osób, które mają kłopoty z integracją sensoryczną; - dobrze dobrany materac, kołdra, poduszka potrafią zdziałać cuda - zwłaszcza w przypadku osób, które mają trudności z narządem ruchu: zmagają się z bólami w kręgosłupie, niepełnosprawnościami.