Społeczeństwo
Pusty czerwony dywan w Wenecji (fot. Archiwum prywatne)
Pusty czerwony dywan w Wenecji (fot. Archiwum prywatne)

„Zapłaćcie scenarzystom!" – krzyknął ktoś podczas pokazu prasowego netfliksowego „El Conde" Pablo Larraina, kiedy na ekranie pojawiło się logo streamingowego giganta. Zasiadający w jury Martin McDonagh, Laura Poitras oraz przewodniczący Damien Chazelle podczas otwierającej festiwal konferencji prasowej pojawili się w koszulkach z napisem „Strajk Gildii Scenarzystów".  

– Dzisiaj mija 121. dzień strajku scenarzystów i 48. dzień strajku aktorów. Jesteśmy tu, aby odnotować fakt, że ta walka trwa i wiele osób, które w innych okolicznościach bardzo by chciały tu być, jest nieobecnych – mówił reżyser „La La Land" 30 sierpnia. 

O swoją opinię na temat trwającego sporu został zapytany chyba każdy filmowiec biorący udział w najstarszym festiwalu filmowym na świecie. Na czerwonym dywanie było zdecydowanie więcej garniturów niż kiedykolwiek. Takiego festiwalu filmowego Wenecja nie pamięta. 

Największy strajk od 50 lat 

Gildia Scenarzystów (WGA) i Związek Aktorów Ekranowych (SAG) walczą z AMPTP (Alliance of Motion Picture and Television Producers), organizacją reprezentującą interesy producentów filmowych i telewizyjnych. To największy strajk w Hollywood od ponad 50 lat. Rozpoczął się 2 maja. Kiedy po wielomiesięcznych próbach negocjacji nie udało się osiągnąć porozumienia z przedstawicielami producentów, do strajku dołączyli hollywoodzcy aktorzy zrzeszeni w SAG-AFTRA. Informację tę ogłoszono 14 lipca, w trakcie londyńskiej premiery „Oppenheimera" Christophera Nolana.  

Nagrania obsady na czele z Mattem Damonem, Florence Pugh, Robertem Downeyem Jr solidarnie opuszczającej czerwony dywan stały się wymownym symbolem nowej sytuacji w branży filmowej. Od tej pory aktorzy nie tylko nie pracują na planach filmowych, lecz także mają zakaz promowania produkcji podczas festiwali i premier, a nawet w mediach społecznościowych. Nie udzielają również wywiadów. Praca na planach stanęła, wiele jesiennych premier – w tym wyczekiwana kontynuacja „Diuny" Denisa Villeneuve'a – zostało przesuniętych na przyszły rok. 

 

Zrzeszeni w Związku Aktorów Ekranowych aktorzy oraz przedstawiciele Gildii Scenarzystów walczą z gigantami streamingowymi o lepsze warunki pracy i uczciwy podział zysków. W tle rozgrywa się także debata o wykorzystanie w branży filmowej sztucznej inteligencji, a z informacji, które dotarły do mediów, jednoznacznie wynika, że warunki stawiane przez przedstawicieli AMPTP są katastrofalne dla twórców kreatywnych. Dla przykładu scenarzyści produkcji prezentowanych w serwisach streamingowych nie otrzymują tantiem. Z kolei jedną z propozycji przedstawicieli streamingu było przekazanie dożywotnich praw do wizerunku statysty i możliwość dowolnego duplikowania i wykorzystywania ich twarzy w kolejnych projektach za... stawkę dniową, wynoszącą około 185 dolarów (około 784 zł).  

Inna Wenecja 

W programie MFF w Wenecji znalazły się, jak zwykle, filmy z udziałem największych gwiazd kina. Emma Stone, Mark Ruffalo, wspomniana wcześniej Zendaya, Michael Fassbender, Bradley Cooper, Carey Mulligan – ich twarze tym razem zobaczyliśmy wyłącznie na srebrnym ekranie. Wbrew wcześniejszym planom reprezentacja gwiazd na włoskim festiwalu była bardzo skromna. Widzowie mogli zobaczyć na żywo za to Madsa Mikkelsena, który przyjechał na premierę duńskiego „Bękarta" Nikolaja Arcela. Na Lido pojawił się również Adam Driver, który promował „Ferrari" Michaela Manna. Gwiazdor otrzymał zwolnienie ze strajku ze względu na fakt, że film powstał jako niezależna produkcja.  

Premiera filmu 'Priscilla' w reżyserii Sofii Coppoli (fot. G. Zucchiatti La Biennale di Venezia - Foto ASAC) , Adam Driver w Wenecji (fot. G. Zucchiatti La Biennale di Venezia - Foto ASAC) , Mads Mikkelsen (fot. Lorenzo Carmellini La Biennale di Venezia - Foto ASAC)

Dlaczego mniejsze firmy dystrybucyjne, takie jak Neon i STX International [dystrybutorzy „Ferrari" – przyp. red.], mogą zgodzić się na warunki stawiane przez SAG – i to przed negocjacjami – a ogromne firmy pokroju Netfliksa czy Amazona nie? – pytał gwiazdor podczas konferencji prasowej. 

Zwolnienie ze strajku otrzymała również ekipa „Priscilli" Sofii Coppoli z Jacobem Elordim i Cailee Spaeny, ponieważ produkcja powstawała w Kanadzie pod szyldem TCB Productions Canada. W wieczór premiery najnowszego filmu autorki „Marii Antoniny" atmosfera na Lido na moment zaczęła przypominać poprzednie edycje festiwalu, kiedy przed salą Grande, w której odbywają się pokazy galowe, rozległy się piski rozentuzjazmowanych fanek. Na rozgrzanym słońcem placu niektórzy czekali od wczesnych godzin porannych, by zdobyć autograf znanego z serialu „Euforia" Jacoba Elordiego, który wciela się w biografii Priscilli w Elvisa Presleya. 

Wyjdzie na dobre? 

Poza tymi drobnymi wyjątkami w tym roku zamiast rzeszy hollywoodzkich gwiazd po czerwonym dywanie przechadzali się głównie reżyserzy i przedstawiciele zawodów technicznych związanych z kinem. Podczas konferencji prasowych niespotykaną w „normalnych" okolicznościach uwagą zostali obdarzeni scenografowie, kompozytorzy, dźwiękowcy czy reżyserzy castingu. Pod tym względem trwający od maja strajk stał się ciekawym eksperymentem w naszym postrzeganiu kina i wyzwaniem dla specjalistów od promocji. Wielu dziennikarzy w obliczu nowych okoliczności miało okazję po raz pierwszy porozmawiać z członkami ekipy filmowej, którzy zwykle nie są tak rozchwytywani przez prasę jak aktorzy. Taka zmiana może paradoksalnie wyjdzie na dobre promowanym na Lido w tym roku filmom – dyskusje z operatorami, montażystami czy reżyserami castingu czasami bywają ciekawsze niż z gwiazdami.  

Festiwal w Wenecji (fot. Archiwum prywatne)

Być może także nieobecność amerykańskich gwiazd skieruje uwagę publiczności w stronę kina niezależnego, w tym na dwie polskie produkcje, które walczą o nagrody w konkursie głównym: „Zieloną granicę" Agnieszki Holland i „Kobietę z..." Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. Najnowszy film Holland został bardzo dobrze przyjęty na festiwalu, a premierowy pokaz zakończyły 15-minutowe owacje. Tym bardziej smuci, że tak wielkiemu sukcesowi polskiego kina towarzyszy atak ze strony środowisk prawicowych. 

80. Festiwal Filmowy w Wenecji zakończył się 9 września. W sobotę podczas uroczystej gali poznaliśmy laureatów konkursu. O Złotego Lwa walczyły między innymi „Biedne istoty" Yorgosa Lanthimosa, „Zabójca" Davida Finchera, „Priscilla" Sofii Coppoli i „Zielona granica" Agnieszki Holland. Złoty Lew - w Konkursie Głównym Festiwalu - powędrował do Yorgosa Lanthimosa, reżysera "Biednych Istot" z Emmą Stone.

Małgorzata Steciak. Dziennikarka. Publikowała m.in. w ''Gazecie Wyborczej'', ''Wysokich Obcasach Extra, Polityce, na portalu Filmweb.pl. Wcześniej była redaktorką portali Onet.pl, Gazeta.pl. Stała współpracowniczka Weekend.gazeta.pl, Vogue.pl. Prowadzi edukacyjne zajęcia filmowe dla młodzieży w ramach programu Filmoteka Szkolna. Kiedy nie pisze o kinie, zajmuje się technologią VR i AR w firmie CinematicVR.