Pomocnik
Dawniej dzieci potrzebowały wsparcia z trzech powodów: bezrobocia, ubóstwa i alkoholizmu rodziców. (fot. shutterstock.com)
Dawniej dzieci potrzebowały wsparcia z trzech powodów: bezrobocia, ubóstwa i alkoholizmu rodziców. (fot. shutterstock.com)

Weekend.gazeta.pl wspólnie z Polską Akcją Humanitarną uruchamiają akcję "Pomocnik". W jej ramach przygotowaliśmy darmowy e-book dla rodziców i opiekunów dzieci i nastolatków, które przechodzą trudny czas, zmagają się z kryzysem psychicznym.

Chyba wszyscy kojarzą pusty brzuszek Pajacyka i wiedzą, że PAH finansuje posiłki dla dzieci i młodzieży. Ale pajacykowy projekt pomocy psychospołecznej to nowość.

Od 1998 do 2021 roku "Pajacyk" był programem dożywiania. I w tym roku też do 10 lipca na stronie "Pajacyka" szkoły i świetlice środowiskowe mogą zgłaszać wnioski o dożywianie dzieci na cały rok szkolny 2021/2022. Zachęcamy. To nadal działa. Ale od maja "Pajacyk" jest też programem pomocy psychospołecznej dla dzieci i młodzieży. Myśleliśmy o niej już wcześniej, a pandemia sprawiła, że nie mogliśmy dłużej czekać. Mamy kryzys i moment graniczny.

Co się zmieniło?

Raczej: co się zmienia. Dawniej dzieci potrzebowały wsparcia z trzech powodów: bezrobocia, ubóstwa i alkoholizmu rodziców. Bezrobocie od lat spada, ale wielu rodziców wciąż nie ma pracy lub wykonuje pracę nisko płatną na śmieciówkach, na czarno, sezonową. W 2019 roku w skrajnym ubóstwie wciąż żyło 313 tys. dzieci, choć ich liczba się zmniejsza. Ale ciągle są rodziny, których nie stać na zakup podstawowych produktów, na przykład chleba, masła. Pandemia tu nie pomogła.

We wnioskach do "Pajacyka" o objęcie dziecka programem dożywiania nauczyciele i pedagodzy muszą uzasadnić, dlaczego ono wymaga pomocy. Obecnie najczęstszy powód to niewydolność opiekuńczo-wychowawcza rodziców. Rodzaj wyuczonej bezradności, problem z ustalaniem życiowych priorytetów czy gospodarowaniem pieniędzmi.

Na przestrzeni lat pojawiły się też nowe problemy.

Magdalena Jaranowska. Koordynatorka programu wsparcia dzieci 'Pajacyk' PAH (Fot. archiwum prywatne) , W 2019 roku w skrajnym ubóstwie żyło 313 tys. dzieci. Ich rodzin nie stać na zakup podstawowych produktów, na przykład chleba, masła (Fot. Shutterstock.com) , Magdalena Jaranowska, PAH: Jeśli chcemy oprzeć się na samej psychiatrii, to znaczy, że już nie jest dobrze (Fot. Shutterstock.com)

Ze zdrowiem psychicznym dzieci?

Tak. Coraz więcej dzieci jest kierowanych do poradni psychologiczno-pedagogicznych, zmaga się z depresją, zaburzeniami lękowymi, zaburzeniami odżywiania, okalecza się, musi brać leki, wymaga hospitalizacji. Nie da się tego zrzucić tylko na karb procesu dojrzewania.

W tej chwili właściwie każda placówka, która zgłasza się do nas po dożywianie, pisze o takich problemach. Sześć-siedem lat temu pojawiały się one sporadycznie. Dziś to już nie są pojedyncze przypadki, lecz wyraźna tendencja.

Regularnie słyszę też o bezradności rodziców. Przychodzą do szkoły i mówią, że "nie radzą sobie z dzieckiem": jego nerwowością, agresją czy - przeciwnie - apatią, brakiem poczucia własnej wartości, problemami rówieśniczymi.

Co pani zdaniem jest podłożem tych trudności?

Problemy psychiczne dzieci zwykle zaczynają się w domach. Ale też w grupach rówieśniczych, często za pośrednictwem sieci.

Nie można powiedzieć, że rodzice są odpowiedzialni za wszystko. Sami są poddani ogromnej presji. Dzwonili do mnie nauczyciele i opowiadali, że na przykład oboje rodzice dziecka w pandemii stracili pracę. Nie wyobrażam sobie, jakie to musi rodzić napięcia. A w lockdownie na małym metrażu mieszkały razem całe sfrustrowane rodziny.

Dla wielu dzieci wybawieniem był powrót do szkoły, bo dzieci najczęściej doświadczają przemocy w domach.

Dla wielu dzieci wybawieniem był powrót do szkoły, bo dzieci najczęściej doświadczają przemocy w domach. (Fot. Shutterstock.com) , Problemy psychiczne dzieci zwykle zaczynają się w domach. Ale też w grupach rówieśniczych, często za pośrednictwem sieci. (Fot. Shutterstock.com) , Z raportu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę* wynika, że od połowy marca do końca czerwca 2020 roku 27,2 proc. nastolatków w wieku 13-17 lat doznało w rodzinie jakiejś formy krzywdzenia. 9 proc. respondentów mówi, że nie ma osoby, na którą może liczyć w trudnej sytuacji. (Fot. Shutterstock.com)

Z raportu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę* wynika, że od połowy marca do końca czerwca 2020 roku 27,2 proc. nastolatków w wieku 13-17 lat doznało w rodzinie jakiejś formy krzywdzenia: przemocy, molestowania, było świadkiem przemocy. 9 proc. respondentów mówi, że nie ma osoby, na którą może liczyć w trudnej sytuacji.

Dziecko musi mieć zaufanego dorosłego. Niestety, często nie jest nim rodzic. Tę rolę może przejąć na przykład opiekun w świetlicy, do której dziecko uczęszcza. Wiemy z różnych źródeł, że profilaktyka problemów psychicznych na najniższym poziomie, w środowisku dziecka – gdy nie musi ono jechać do poradni, tylko psycholog przychodzi na przykład do świetlicy, gdzie czuje się ono bezpiecznie – to najlepsze, co można dla niego zrobić.

I na tym się skupiacie?

Nasz program jest w fazie pilotażowej. Wybraliśmy 10 sprawdzonych organizacji. Ich wizje są różne, ale wszystkie zakładają konsultacje z psychologiem, a także ewentualne konsultacje psychiatryczne, gdyby dziecko ich potrzebowało. Nie narzuciliśmy ani liczby godzin konsultacji, ani liczby dzieci objętych opieką. W założeniach do końca roku w projekcie weźmie udział 365 młodych osób - dzieci i młodzieży. Pomoc jest rozpisana na 1600 godzin konsultacji indywidualnych i grupowych. W nowym roku chcemy dać możliwość przesyłania wniosków o dofinansowanie wszystkim organizacjom pozarządowym. Mój telefon już się rozdzwonił.

Powiedziała pani, że wybraliście 10 organizacji. Przejrzałam ich listę, kilka jest związanych z Kościołem katolickim. Powiem szczerze, że zapala mi się tu czerwona lampka. Choćby dlatego, że nie chciałabym, żeby dziecko w kryzysie psychicznym, zamiast dostać pomoc zgodną z aktualnymi standardami wiedzy psychologicznej, było na przykład ewangelizowane. Tak samo nie chciałabym, żeby świeckie organizacje łączyły pomoc z promocją swoich idei.

My się na ewangelizację w ramach "Pajacyka" nie zgadzamy, ale też kryterium religijna czy nie nie ma dla nas znaczenia. Organizacji związanych z wiarą jest po prostu dużo i często są super, a na liście mamy też świeckie. Ale rozumiem pani obiekcje, wiem, jaka jest otoczka.

Gdy pojechałam do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo w Chełmnie, od razu zapytałam: "A co z dziećmi, które nie chcą uczestniczyć we mszy? Nie chcą być w zgromadzeniu katolickim?". Siostry powiedziały, że przyjmą każde dziecko. I mają dzieci niekatolickie, świadków Jehowy. W Chełmnie są duże problemy z alkoholem i ubóstwem. Siostry przygotowały dla dzieci pokoje interwencyjne, bo zdarza się, że jakieś dziecko dzwoni do furty w środku nocy, gdy w domu trwa awantura. Byłam w tych pokojach: jest czysta pościel, śniadanie, obiad, kolacja. A jak rodzic następnego dnia przychodzi po dziecko - bo część wie, gdzie poszło po pomoc - to siostry mówią: "Proszę dmuchnąć w alkomat albo nie wydamy". Nie mają podstaw, ale nie oddadzą dziecka nietrzeźwemu rodzicowi.

Co jeszcze zawiera się w pomocy udzielanej dzieciom?

Na przykład socjoterapia i trening kompetencji społecznych - dzieci z rodzin wieloproblemowych mają w tym zakresie bardzo duże deficyty. Często nie potrafią się odnaleźć w świecie, reagują agresją, bo takie mają wzorce z domu. Jedna z organizacji wpisała też hipoterapię, bo mają w okolicy sprawdzoną stadninę.

Profilaktyka problemów psychicznych na najniższym poziomie, w środowisku dziecka - gdy nie musi ono jechać do poradni, tylko psycholog przychodzi na przykład do świetlicy, gdzie czuje się ono bezpiecznie - to najlepsze, co można dla niego zrobić. (Fot. Shutterstock.com) , W hipoterapii dzieciaki uczą się oporządzać konie, opiekować nimi, zyskują poczucie sensu. Z badań wynika, że dzieci dzwonią na telefon zaufania, bo tego sensu im brakuje. (Fot. Shutterstock.com)

Czyli nie tylko psycholog, ale też zwykłe fajne spędzanie czasu.

Nie można dziecka przygnieść wyłącznie terapią. To jest ciężkie przeżycie nawet dla dorosłego. Musimy dać dzieciom coś, co podniesie ich dobrostan psychiczny. W hipoterapii dzieciaki uczą się oporządzać konie, opiekować nimi, zyskują poczucie sensu. Z badań wynika, że dzieci dzwonią na telefon zaufania, bo tego sensu im brakuje. Siedzą z tymi telefonami, wiszą na grupach w internecie, grają w gry i nie wiedzą po co. Każde działanie, które je wyciąga z tego letargu i pokazuje, że mogą się w coś zaangażować, zaufać sobie w grupie rówieśniczej, pojechać razem na wycieczkę, choćby "za miedzę", jest dobre.

Dajemy też organizacjom możliwość sfinansowania kosztów dojazdów do poradni specjalistycznych i opłacenia wizyty dziecka u psychologa czy psychiatry. W Toruniu średnia stawka to 150 zł za wizytę.

Również dla rodzica, którego nie stać na chleb.

A terapia, żeby była skuteczna, musi być regularna: raz, dwa razy w tygodniu przez dłuższy czas. To ogromne koszty. Nie mówiąc już o tym, że do dobrego psychologa teraz się czeka. Od znajomych wiem, że jak się zwolni miejsce, to nieważne o której godzinie! O 8 rano, o 13 - biorą. A przecież jest praca, szkoła, to wszystko trzeba zorganizować. A spoza miasta jeszcze jakoś dojechać.

Zobacz wideo Zapytaj dziecko

Czy nie jest tak, że rozmawiamy o gorącym ziemniaku? Odpowiedzialność za problemy psychiczne dzieci się przerzuca - a to na rodziców, a to na szkołę, a to na rząd. Internauci piszą: nie moja wina, że czyjś dzieciak się tnie.

Przerzucamy tego ziemniaka, bo nie mamy rozwiązań systemowych. Problem zdrowia psychicznego dzieci przez wiele lat był pomijany. Blisko połowa szkół publicznych nie zatrudnia na odrębnych etatach pedagoga ani psychologa. Czyli w szkole nie ma nikogo, kto miałby wiedzę i doświadczenie, jak sobie radzić w sytuacjach kryzysowych. Jeden pedagog na pół etatu na 500 uczniów będzie niewydolny.

Blisko połowa szkół publicznych nie zatrudnia na odrębnych etatach pedagoga ani psychologa (Fot. Shutterstock.com) , Sześć-siedem lat temu problemy psychiczne dzieci pojawiały się one sporadycznie. Dziś to już nie są pojedyncze przypadki, lecz wyraźna tendencja. (Fot. Shutterstock.com)

A rodzice?

Niektórzy rzeczywiście podchodzą do sytuacji roszczeniowo i oczekują, że to szkoła rozwiąże ich problemy. Tak się nie stanie. Szkoła może odegrać bardzo ważną rolę, bo w normalnych warunkach dziecko spędza w niej codziennie pół dnia i warto, żeby miało tam tego zaufanego dorosłego. Ale współpraca musi być na wielu poziomach.

Sama terapia dziecka też nic nie da, jeśli w rodzinie cały czas będą te same problemy.

Pandemia i to, że wiele dzieci zostało "uwięzionych" w domach, w których doświadczały trudnych emocji czy krzywd, ma skutki krótko- i długoterminowe. Krótkoterminowe w zatrważających słowach wskazała już pani ordynator Aneta Górska-Kot: "Codziennie przyjmujemy dziecko po próbie samobójczej". Skutków długoterminowych jeszcze nie znamy, ale podczas ostatniej debaty usłyszałam, że według badań jedna trzecia dorosłych maltretowanych w dzieciństwie lub małżeństwie będzie maltretowała swoje dzieci.

A pozostali?

Jedna trzecia tego nie zrobi, a u pozostałych wszystko zależy od warunków środowiskowych. W ścisłym lockdownie ta jedna trzecia osób starających się nie używać przemocy mogła nie wytrzymać. Dzieci nie żyją w próżni. Wielką rolę w ich życiu odgrywa dobrostan psychiczny dorosłych. Więc i nad nim trzeba się pochylić.

Naszym długoterminowym celem jest pozytywne oddziaływanie na dzieci. Pokazywanie im, że można inaczej, a proszenie o pomoc psychologa czy psychiatry nie jest wstydem. Bo w małych społecznościach, jak ktoś idzie do psychologa, to "jest psychiczny". A ani dziecko, ani rodzic nie chce być "psychiczny".

Tymczasem depresja może się po cichu rozwijać.

I wcale nie musi być tak, że dziecko doświadczy strasznej przemocy, coś bardzo złego w domu się stanie. Może mieć swoje życie wewnętrzne, do którego nie mamy dostępu, a które tak je boli, że nie daje rady. Jeśli ma rodziców, którzy to rozumieją, będą próbowali do dziecka dotrzeć różnymi drogami. Te drogi są wyboiste, bo nie ma jednego sprawnego systemu.

Rozwiązaniem systemowym ma być projekt wzmocnienia polskiej psychiatrii. Więcej psychiatrów i dziecięcych oddziałów psychiatrycznych to na pewno konieczność, ale nie rozwiązuje to problemu u podstaw.

Więcej o projekcie >>

Zdecydowanie. Jeśli chcemy oprzeć się na samej psychiatrii, to znaczy, że już nie jest dobrze. Musimy zejść kilka poziomów niżej. Poprawiać codzienny dobrostan dzieci. Nie dopuścić do tego, żeby dziecko było już w takim stanie, że potrzebuje psychiatry!

Oczywiście trzeba rozwijać psychiatrię dziecięcą. W województwie kujawsko-pomorskim, gdzie mieszkam, na jedno łóżko na psychiatrii przypada 9 tys. dzieci! Wiadomo, że to jest sprzeczne z wszelkimi wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia. Pewnie pani wie, ile lat miało najmłodsze dziecko w Polsce, które odebrało sobie życie.

Osiem...

Myślimy: jakie problemy może mieć ośmiolatek, że aż nie chce żyć? A on może się źle czuć we własnej rodzinie, może go ktoś napastuje, wyżywa się na nim emocjonalnie, może czuć się niedowartościowany...

Myślimy: jakie problemy może mieć ośmiolatek, że aż nie chce żyć? A on może mieć cały wachlarz problemów (Fot. Shutterstock.com)

...niekochany.

Niekochany! Niegodny miłości. Musimy dbać o to, żeby dzieci się tak nie czuły, wzmacniać je. Z raportu "Szkoły z klasą" wynika, że najczęstszą przyczyną problemów psychicznych dzieci zdaniem ich nauczycieli są niskie poczucie własnej wartości i brak zainteresowania ze strony rodziców.

A wysokie poczucie własnej wartości dziecka bierze się z... zainteresowania rodziców. Ale też uznania nauczycieli, życzliwej krytyki. "Jesteś dobry w tym, a nad tym popracujemy i dasz radę" - w polskiej szkole to bardzo odległy sposób komunikacji.

To nie tak, że teraz wszystko ma być bezstresowe, a dzieci mają robić, co chcą. Dzieci potrzebują granic, dyscypliny. Ale można podejść do nich ze zrozumieniem, sympatią i empatią.

Pani też rozmawia z dziećmi?

Jeśli to możliwe, jeżdżę do szkół i jem z dziećmi obiad w stołówce. Młodsze chętnie coś mówią, starsze bardziej się wstydzą. Tęsknię za tymi wizytami.

W szkole najpierw idę do pani pedagog, a potem do pań w kuchni. (śmiech) Są najlepszym źródłem wiedzy o problemach dzieci. Wiedzą, kto czeka pod drzwiami i nie wie, czy może dostać obiad, czy nie, a kto przyjdzie po obiedzie i zapyta, czy można coś wziąć. Przy okienku do wydawania posiłków pani z kuchni czasem szepnie: "Tam siedzi Martynka, jej tata zginął w wypadku". Dla młodszych dzieci są "ciociami", dzieci im się zwierzają.

Chciałabym, żebyśmy bardziej doceniali ich pracę. Lubimy mówić, jak to źle jest w szkołach gotowane. A to są zgodne z normami i często bardzo smaczne posiłki. Zaś panie w kuchni to ktoś więcej niż osoby, które je przygotowują. One często też zajmują się dziećmi. W bardzo wielu szkołach to obserwuję.

Magdalena Jaranowska: Chciałabym, żebyśmy bardziej doceniali pracę pań z kuchni. Lubimy mówić, jak to źle jest w szkołach gotowane. A to są zgodne z normami i często bardzo smaczne posiłki. Zaś panie w kuchni to ktoś więcej niż osoby, które je przygotowują. One często też zajmują się dziećmi. W bardzo wielu szkołach to obserwuję. (Fot. Shutterstock.com) , Zróbmy sobie taki eksperyment: przez jeden dzień zjedzmy tylko jedną kanapkę albo tylko zupę o 13. Wiele dzieci je raz dziennie w szkole. (Fot. Shutterstock.com) , Prawidłowe żywienie ma dla kondycji psychicznej dzieci ogromne znaczenie (Fot. Shutterstock.com)

Dożywianie dzieci pozostaje ważną częścią "Pajacyka", a prawidłowe żywienie ma dla kondycji psychicznej dzieci ogromne znaczenie. Przybywa teraz dzieci i nastolatków z zaburzeniami odżywiania, na przykład anoreksją. Ale są też dzieci, które nie jedzą nie dlatego, że sobie odmawiają, tylko tego jedzenia nie mają.

Zróbmy sobie taki eksperyment: przez jeden dzień zjedzmy tylko jedną kanapkę albo tylko zupę o 13. Wiele dzieci je raz dziennie w szkole. Niedożywienie ma ogromny wpływ na dziecko. Będąc głodnym, trudno myśleć o czymś innym. Boli głowa, brzuch, pojawia się apatia, czasem agresja, bo bardzo różnie ludzie reagują na głód. Dziecko niedożywione na bardzo wczesnym etapie będzie miało niższy iloraz inteligencji.

Głód, z którym "Pajacyk" walczy od początku, jest też głodem miłości, uwagi i bezpieczeństwa. Czy klikając w brzuszek Pajacyka, automatycznie wspieram pomoc psychospołeczną?

Często jesteśmy o to pytani. (śmiech) Algorytmy w internecie się zmieniły i samo klikanie w brzuszek teraz zwiększa popularność strony, na której umieszczone są reklamy. Więc im więcej kliknięć, tym więcej środków od reklamodawców, ale nie jest to już najefektywniejsza forma wsparcia programu. Finansujemy go z wpłat firm i wpłat indywidualnych. Jeśli komuś zależy na rzeczywistej i odczuwalnej dla dzieci formie pomocy, może wykonać przelew przez naszą stronę www.pajacyk.pl. Bardzo do tego zachęcamy, bo im więcej zbierzemy, tym więcej dzieci otrzyma pomoc - żywnościową i psychospołeczną. Odkąd "Pajacyk" ruszył, wydaliśmy już prawie 10 mln posiłków dla blisko 75 tys. dzieci.

*Pełny raport Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę można znaleźć TUTAJ>>

Magdalena Jaranowska. Absolwentka filozofii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Od blisko 10 lat związana z Polską Akcją Humanitarną. Koordynatorka programu wsparcia dzieci "Pajacyk". Miłośniczka designu, książek, ogrodów i psa Pudra.

Paulina Dudek. Dziennikarka, redaktorka, twórczyni cyklu mikroreportaży wideo Zwykli Niezwykli. Nagrodzona Grand Video Awards, nominowana do Grand Press.

Jeśli Twoje dziecko ma za sobą kryzys psychiczny lub próbę samobójczą, jesteś dorosłą osobą, która podjęła próbę samobójczą w dzieciństwie, chcesz podzielić się swoją historią lub zwrócić uwagę na szczególnie ważny wątek w temacie zdrowia psychicznego dzieci i dziecięcych prób samobójczych, pisz na adres: redakcjaweekend@agora.pl

"Pomocnik" jest dla Was, nie jesteście sami

Gazeta.pl wspólnie z Polską Akcją Humanitarną uruchamiają akcję "Pomocnik". W jej ramach przygotowaliśmy ebook dla rodziców i opiekunów dzieci i nastolatków, które przechodzą trudny czas, zmagają się z kryzysem psychicznym. "Pomocnik" jest dostępny do ściągnięcia za darmo. Na stronie "Pomocnika" czekają też materiały wideo stworzone we współpracy z dr Anetą Górską-Kot oraz liczne artykuły, reportaże i wywiady z ekspertami i ekspertkami. I będzie ich stale przybywać. Bo kryzys polskiej psychiatrii dziecięcej i oficjalne statystyki samobójstw to jedynie wierzchołek góry lodowej. Nie chodzi tylko o próby i śmierci samobójcze, depresje i inne poważne rozpoznania. Pod nimi są setki tysięcy codziennych, samotnych dramatów dzieci i nastolatków, a pandemia tylko te cierpienia spotęgowała. Ich rodzice i opiekunowie też cierpią. "Pomocnik" jest dla Was, nie jesteście sami.

Pobierz