
Dzień dobry, Marina.
To słowo – "dobry" – nie przechodzi mi przez gardło. Ono nie jest adekwatne do rzeczywistości. Przepłakałam cały czwartkowy poranek. Wybuch wojny to nie było dla mnie zaskoczenie. To był szok. Żyłam w przekonaniu, że szaleństwo Putina ma granice, że on się nie ośmieli, że będzie się bał sankcji oraz bycia przeklętym przez świat. Myślałam, że pogrozi Ukrainie i odpuści. Że te jego czołgi pojeżdżą wzdłuż granic i odjadą. Napaść na Ukrainę? O czwartej rano? O czwartej rano 22 czerwca 1941 roku faszystowskie Niemcy napadły na Związek Radziecki i zaczęła się wielka wojna ojczyźniana.
Najnowsze wiadomości, poruszające historie, ciekawi ludzie - to wszystko znajdziesz na Gazeta.pl
A 24 lutego 2022 roku Rosja najechała Ukrainę. Jak ty, Rosjanka, się czujesz wobec tego, co się dzieje?
Jak ja się czuję? Dla mnie Ukraina to jest moja mama, która mieszka w Czerkasach od 1963 roku. Ukraina i mama – to są dla mnie słowa synonimy. Czerkasy są obwodowym, dużym i ważnym miastem Ukrainy. Miastem historią, w którym urodził się największy wieszcz narodu ukraińskiego Taras Szewczenko. Przez Czerkasy płynie cudowna rzeka Dniepr, którą wsławił Gogol.
Czy Czerkasy zostały zaatakowane? Wojna już tam dotarła?
Kiedy rozmawiałam wczoraj z mamą, mówiła, że wie od swoich przyjaciół, że na obrzeżach miasta było słychać strzały. Przeraziłam się, a mama, która jest osobą nieprawdopodobnie mądrą i dowcipną, powiedziała mi tak: "Córeńko, nie martw się. Na prawe ucho jestem głucha. Jak lewe sobie zatkam, to nie będę słyszała tych strzałów". Pocieszała mnie. Jak to mama. Kiedy rozmawiałyśmy przed tygodniem, wtedy już mi mówiła, że to się wydarzy. Że będzie wojna. "Mamusiu, co ty mówisz?! Ja w to absolutnie nie wierzę. To by było szaleństwo, a Putin nie jest szaleńcem" – tak jej odpowiedziałam.
A wczoraj pomyślałaś, że jednak Putin jest szaleńcem?
Tak! Tak! Tak! To jest szaleniec.
Wspominasz rok 41. Ja myślałam wczoraj o ‘39 i ataku na Polskę, który też zaczął się wcześnie rano, a moje babcie wspominały, że było piękne słońce. Kiedy wczoraj w mediach prezentowano na mapach Ukrainy strzałkami kierunki, z których idzie atak, przypomniały mi się mapki z moich podręczników do historii, na których pokazywano, jak Polska była atakowana podczas drugiej wojny. Dziś tak samo atakowana jest Ukraina…
Oblężona!
Marina, ty podkreślasz mocno, że jesteś Rosjanką. Mówisz o sobie, że jesteś mentalną Rosjanką.
Zdecydowanie tak.
Kiedy widzisz atak Rosji na niepodległą Ukrainę, to co to jest za uczucie?
Dla mnie to nie Rosja napadła na Ukrainę. Na Ukrainę napadł Putin. Tak samo nie Rosja napadała na Czeczenię, kiedy 17–18-letnich chłopców siłą zaciągano do wojska i wrzucano na ziemię czeczeńską. A oni, biedni, nawet nie wiedzieli, o co wojują, bo przecież nikt im nie powiedział, że o ropę. Tak samo tutaj: to Putin zaczął tę wojnę. To jego propaganda i jego telewizja wmawiały ludziom, że w Ukrainie ciemiężeni są Rosjanie itd.
Wojnę zaczynają politycy. Dla mnie, jako Rosjanki wychowanej na literaturze rosyjskiej oraz nauczycielki języka rosyjskiego, dla mnie Rosja to jest Dostojewski, Tołstoj, Czechow, piękna poezja srebrnego i złotego wieku! Dla mnie Rosja to jest idea wolności. Ale nie imperializm! Rosja to idea godności, to romantyzm, to są żony dekabrystów, które jechały na Sybir za swoimi mężami. Dla mnie Rosja to są ideały, które nijak się mają do tego, co się stało wczoraj.
Nie znam kraju, który napada na inny kraj tak po prostu, mając za sobą tyle krwawych wojen. Bardzo mocno oddzielam Putina i tę klikę, która za nim stoi, od Rosjan, którzy czasami są nieświadomi tego, co się dzieje, ponieważ propaganda ma bardzo wielką siłę. W faszystowskich Niemczech też tę wielką siłę propagandy było widać. To nie jest moja Rosja. To nie moja Rosja napadła na Ukrainę.
Kiedy trwała druga wojna światowa, również pojawiały się głosy, że Niemcy to kraj o pięknej kulturze, co nie zmienia faktu, że Wehrmacht nie składał się z żołnierzy, których zmuszono do udziału w wojnie. Jestem przekonana, że nie wszyscy żołnierze rosyjscy pojechali do Ukrainy na siłę. Jakaś część obywateli Putina popiera. Większość wybrała go na prezydenta.
I mnie to boli, i ja tego nie rozumiem. Mimo to uważam, że nie powinno się utożsamiać całej Rosji z Putinem. Ogromnie wierzę w to, że są w naszym narodzie ludzie, którzy nie chcą wojny, nie chcą przemocy, nie chcą zagarnąć cudzego terytorium i stać się wielkim imperium na glinianych nogach. Nie potrafię powiedzieć, jaki procent obywateli Putina popiera, ale wiem, że są ludzie, którzy nie idą za nim. Wierzę w młodych, którzy wiedzą, że niczego dobrego się na wojnie nie zbuduje. Wierzę, że to oni dojdą w moim kraju do głosu. Nie wiem kiedy, ale wierzę, że tak będzie. Może to jest idealistyczne, ale wierzę w to.
Natomiast dzisiaj, kiedy patrzę na to, co się dzieje… Jak Ramzan Kadyrow wysyła wojowników czeczeńskich, żeby walczyli po stronie rosyjskiej?! Nonsens! Ludzie, którzy walczyli z Rosją o własną niepodległość, teraz jadą do niepodległego kraju?!
Myślę o tym, że podczas wojny ojczyźnianej było bardzo wielu bohaterów. Ludzi, którzy nie bali się śmierci w imię ideałów. Zadaję sobie pytanie, dlaczego teraz w imię wartości ci, którzy mogą odmówić zabijania na cudzej ziemi, tego nie robią? To jest dla mnie bardzo ważne pytanie.
A czy mogą odmówić?
To nie jest tak, że człowiek nie ma wyboru. W każdej sytuacji jest wybór!
Co do zasady – tak. Pytam konkretnie: co dziś spotkałoby kogoś, kto by odmówił?
Mógłby trafić do więzienia, z którego by nie wyszedł. To nie te czasy, kiedy by go ustawili pod ścianą i zastrzelili, ale są inne metody, żeby człowieka uśmiercić, a potem powiedzieć, że umarł w więzieniu śmiercią naturalną.
Wczoraj w Rosji odbyły się antywojenne manifestacje. Ludzie trzymali kartki z napisem: "Jestem Rosjaninem/Rosjanką. Przepraszam".
Ja poszłam wczoraj pod ambasadę Rosji w Warszawie i też widziałam mężczyznę, który taką kartkę trzymał. Natomiast po godzinie stamtąd odeszłam, ponieważ to nie była moja forma protestu.Wykrzykiwano różne słowa: "Wypiera…ć", "Śmierć wrogowi". To zatruwa serce i duszę.Ja protestowałam jeszcze przed rozpoczęciem się tej wojny! 22 lutego wzięłam udział w koncercie "Chopin wolności". Recytowałam ballady Mickiewicza i ze sceny mówiłam o Ukrainie, o mojej mamie, o mieście kwitnących moreli.
Niech żyje Polska! Niech żyje Ukraina! Niech żyje światła Rosja! Nie ta, która walczy, ale ta, która trzyma transparenty antywojenne. To jest moja forma protestu. Teraz organizuję już koncert na rzecz Ukrainy.
Odbędzie się w akademiku, w którym mieszkają studenci z Ukrainy, Kazachstanu, Białorusi i Rosji. Jedna z rosyjskich studentek, która dotąd brała udział we wszystkich organizowanych przeze mnie działaniach, dziś rano oznajmiła, że się wypisuje. Ogromnie to jest dla mnie przykre. Płakałam, kiedy się o tym dowiedziałam.
Jak to uzasadniła?
Nie wiem. Nie miałam okazji z nią jeszcze rozmawiać. Ona ma 18 lat. Bardzo się przyjaźniła ze studentami z Ukrainy. Czy teraz przemawia przez nią źle pojęty patriotyzm? Czy strach, że może byłaby gnębiona?
Kiedy słucham Putina, słyszę stalinowską retorykę. W tym, co mówi, jest pełno kłamstw, ale też agresji. Czy ty się go boisz?
Ja się boję tego, co on robi ludziom, którzy są mi bliscy. W Ukrainie mieszka nie tylko moja mama, ale także ciocia Nina, która jest Rosjanką, ale uwielbia Ukrainę. Dla mnie Ukraina to jest mnóstwo moich przyjaciół, miejsc, które kocham. Ja nie chcę, żeby na te miejsca spadały pociski!
Litwa i Mołdawia wprowadziły wczoraj stany wyjątkowe, a to oznacza, że tamtejsi przywódcy czują zagrożenie.
Putin być może nie zaatakuje terenu Unii Europejskiej, ale Mołdawia albo Litwa? One były częścią Związku Radzieckiego i mogą być następne. Jeśli agresor zaczyna i mu się udaje, to wtedy on się nie może powstrzymać. Wtedy idzie dalej. To jest irracjonalne i niewytłumaczalne, ale tak jest. Jeszcze w środę nie wierzyłam, że to się może stać, jednak czwartek był w moim życiu dniem przełomowym. Zrozumiałam, że nie wszystko opiera się na logice, a nawet na chłodnym, zimnym i wyrachowanym obliczeniu. Zrozumiałam, że czasami szaleństwo jest po prostu szaleństwem. Że żądza władzy jest niepohamowana. Nieważne, jakie będą sankcje ekonomiczne czy polityczne. Wszystko jest nieważne. Ważne jest tylko to, żeby iść i zdobywać. Ważne jest, żeby brać i połykać. Wczoraj cały dzień się snułam i tak właśnie myślałam. Czwarta nad ranem! Tak jak wojna ojczyźniana… Nie myślałam wczoraj ani o ukraińskości, ani o rosyjskości. Ja po prostu płakałam.
Dziś już nie płaczesz.
Już się pozbierałam. Dziś działam. Przygotowuję koncert na rzecz Ukrainy. Odbędzie się 1 marca w akademiku. Będzie muzyka wolności, będziemy śpiewać ukraińskie piosenki i będziemy wszyscy razem: studenci z Kazachstanu, Białorusi, Ukrainy i mam nadzieję, że z Rosji też. Sztuka, piosenka, Chopin, Mickiewicz – to jestem ja. Ja nie umiem krzyczeć "wypiera…ać". Ja chcę zjednywać ludzi ku pokojowi. Im więcej wychowamy młodych ludzi, którzy będą kochać pokój, edukację i naukę, tym będziemy lepiej żyć w przyszłości. Zamknięty, zniewolony umysł rodzi potwory.
Najnowsze wiadomości, poruszające historie, ciekawi ludzie - to wszystko znajdziesz na Gazeta.pl
* W tym tekście piszemy "w Ukrainie" zamiast wyrażenia "na Ukrainie", do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Od lat trwa debata, która forma jest odpowiedniejsza i niesie większy ładunek szacunku dla narodów (skoro mówimy "we Francji", "w Szwajcarii", czemu mówić "na Słowacji" czy "na Ukrainie"?). Część językoznawców podkreśla, że użycie "w" nie jest językowo niepoprawne izależy w zasadzie od woli mówiącego czy piszącego.
Marina Hulia. Niestrudzona wolontariuszka, nauczycielka, założycielka inicjatywy "Dzieci z dworca Brześć", otrzymała Nagrodę im. Ireny Sendlerowej "Za naprawianie świata", Nagrodę Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców im. Sergio Vieiro de Mello oraz Nagrodę Specjalną Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za Nieocenione Zasługi dla Kultury Polskiej, zwłaszcza Edukacji Kulturalnej Dzieci i Młodzieży. Autorka licznych artykułów poświęconych pracy z dziećmi uchodźców oraz książki "Dzieci z dworca Brześć".
Anna Kalita. Absolwentka politologii na Uniwersytecie Wrocławskim, dziennikarka. Współpracowała m.in. z "Gazetą Wyborczą" Wrocław, "Dziennikiem Polska–Europa–Świat" i "Dziennikiem Gazetą Prawną" oraz "UWAGĄ!" TVN. W 2016 r. nominowana do Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze za materiał "Tu nie ma sprawiedliwości" o krzywdzie chorych na alzheimera podopiecznych domu opieki, a w 2019 r. do Nagrody im. Teresy Torańskiej za teksty o handlu noworodkami w PRL. Kontakt do autorki: anna.kalita@agora.pl.
Pomoc dla Ukrainy
Rosja dokonała inwazji na Ukrainę. Sytuacja jest bardzo trudna do przewidzenia i zmienia się szybko. Jedno jest jasne - mieszkańcy Ukrainy jak nigdy potrzebują pomocy w różnych formach. Dlatego Gazeta.pl wspólnie z Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej pracuje nad zapewnieniem pomocy humanitarnej.