
"Żebyś przestała się miotać"
Małgosia ma 40 lat. Przez siedem była w związku, który zakończył się wraz z tragiczną śmiercią jej męża. – Kiedy zmarł, byłam ciągle wkurzona. Cokolwiek ktoś radził, sugerował, życzył, to mnie wku*wiało. I gdy przyszedł czas świąt, uznałam, że ja tych życzeń przy opłatku nie zniosę. To wszystko będzie banalne, kretyńskie, nie na miejscu. I poprosiłam, żeby nikt mi ich nie składał – mówi.
Cała rodzina zastosowała się do prośby. Małgosia rzuciła tylko, że życzy zdrowia i wszystkiego dobrego. I nic więcej. W tamtym momencie nawet ogólne słowa o szczęściu i radości bardzo by ją zabolały. Choć wiedziała, że inni mogą tego nie zrozumieć.
Nie mam żadnej wątpliwości co do intencji życzeń świątecznych. Ja wiem, że moja rodzina życzy mi dobrze – wyjaśnia. – Ale wtedy mogliby zrobić mi większą krzywdę, niż pomóc.
To jedyny raz, gdy życzeń podczas wigilii nie było w ogóle. I wcześniej, i później Małgosia składała je i przyjmowała, choć jest ateistką. Często słyszy, by znalazła partnera, miłość, szczęście. Dzieci – raczej nie, najpierw powinien pojawić się mężczyzna. Te słowa są dla niej niejednokrotnie wskazaniem pustki w życiu, podkreśleniem braków. Od razu przypominają o tym, czego nie ma.
Weekend może być codziennie - najlepsze reportaże, rozmowy, inspiracje>>
– Kiedyś usłyszałam, żebym "przestała się miotać". I wiadomo, życzenia wypowiadane na koniec roku są swego rodzaju podsumowaniem, a to brzmiało, jakbym ja się kręciła w kółko przez ostatnie miesiące i nic nie osiągnęła – mówi. – Albo życzenia, żebym odnalazła Boga. Ja rozumiem, że dla osób bardzo wierzących to może być klucz do szczęścia i ja jestem "nieudana" z ich perspektywy. Dla mojego taty mój ateizm może być życiową porażką. Ale nie dla mnie.
Małgosia dodaje, że sama raczej nie umie składać życzeń. Najczęściej mówi o zdrowiu. Bo gdy się je traci, to bardzo łatwo można stracić wszystko.
"Żebym zaczęło 'normalnie' się ubierać, jak kobieta"
Dla Ali święta są dobrym czasem w roku, który niesie ze sobą dużo miłych wspomnień. Z wyjątkiem momentu składania życzeń.
– Wychowywałom się w chrześcijańskiej rodzinie jako osoba nieheteronormatywna i niebinarna – mówi Ali. Na co dzień zajmuje się edukacją w tematach związanych między innymi z osobami LGBTQ+ i wsparciem osób transpłciowych. Co słyszy w święta? – Były życzenia dotyczące mojej orientacji, żebym znalazło sobie w końcu chłopaka, żebym zaczęło się "normalnie" ubierać, jak kobieta. To są rzeczy, które słyszę bardzo często. Czuję się wtedy niezrozumiane i niewysłuchane. I mam przez to poczucie, że mojej rodzinie bardziej zależy na tym, żebym spełniło ogólne społeczne oczekiwania, niż żebym było szczęśliwe. Udając kobietę w społeczeństwie, mając "normalnego chłopaka", nie byłobym szczęśliwe, ale wpisałobym się w społeczne i rodzinne oczekiwania.
Ali mówi, że choć nie ma w rodzinie pełnej akceptacji dla tego, kim jest, nie odczuwa większości życzeń jako złośliwości – raczej jako brak zrozumienia. Po swoim coming oucie na takie słowa z reguły niezręcznie się uśmiechało i kiwało głową. Dzisiaj stara się zaznaczać, że te życzenia nie są dla niego. Ale nie zawsze to się udaje.
– Święta są dla mnie ważne, choć nie pod kątem religijnym. Bardziej chodzi o tradycję, o spotkanie się z rodzicami, raz do roku w ten sam sposób, z tym samym jedzeniem na stole – to daje mi poczucie komfortu i jakiejś stałości w życiu. Dlatego czasem gryzę się w język i macham ręką, mimo że niechciane życzenia sprawiają mi przykrość – mówi. – Gdy moja depresja i zaburzenia lękowe były najbardziej nasilone i widoczne, bardzo często mi życzono, żebym się częściej uśmiechało, żebym było bardziej otwarte na ludzi. A gdy byłom w najgorszym momencie zaburzeń odżywiania – żebym zaczęło jeść i przytyło. Te osoby nie wiedziały, że cierpię na którąś z chorób, trudno więc mówić o ich winie, ale ich słowa mnie bolały. Bo to nie tak, że ja nie chciałom wychodzić z domu, uśmiechać się czy jeść. Chciałom, ale moje choroby bardzo mi to wszystko utrudniały. Nietraktowanie chorób psychicznych jak prawdziwych dalej zbiera żniwa w wielu polskich domach.
W tym roku Ali będzie życzyć członkom swojej rodziny przede wszystkim szczęścia, "takiego po prostu", i dużo zdrowia – zarówno tego fizycznego, jak i psychicznego. I życia w zgodzie ze sobą. – Ja wiem, że nikt z mojej rodziny nie życzy mi źle. Wiem, że mnie kochają i nie mówią tego wszystkiego po to, żeby wbić mi szpilę. Po prostu tak widzą szczęście. I nie potrafią zaakceptować tego, że dla mnie ono może wyglądać inaczej.
"Żebyś znalazła partnera i dobrze wyglądała"
Natalia Skoczylas nie lubi życzeń świątecznych, czuje, że są wymuszone i stresujące. Choć rozumie, że dla wielu osób to ważny rytuał. Tylko czy da się go odbyć tak, by zadowolić i tych, którzy potrzebują złożyć życzenia, i tych, którzy by z nich najchętniej zrezygnowali?
– Jak nie byłam w związkach, to słyszałam życzenia, by kogoś spotkać. Oczywiście mężczyznę, bo nie ma innej dopuszczalnej możliwości. Dawno już nikt nie życzył mi posiadania dzieci, ale chyba dlatego, że może się z tego wywiązać nieprzyjemna dyskusja. Wszyscy wiedzą, że ich nie chcę i jasno to komunikuję – mówi. – Myślę, że potrafię zrozumieć kogoś, dla kogo to są faktycznie osiągnięcia. Ale dla mnie to nigdy nie był życiowy cel. I słuchanie takich słów jest niekomfortowe.
Natalia jest edukatorką antyprzemocową i ciałopozytywną. Na swoim Instagramie i w podcaście opowiada, jak mierzy się z fatfobią i walczy, by zmienić postrzeganie osób grubych w społeczeństwie. Przez długi okres życia była na diecie, na zmianę chudła i tyła. W święta zawsze pojawiały się komentarze na ten temat, szczególnie w okresie jej dojrzewania i wczesnej dorosłości. Natalia nazywa to "czasem dysonansów" – na przykład chwalenie schudnięcia, a potem wmuszanie jedzenia.
Pamięta, że życzenia dotyczące wagi i wyglądu też się pojawiały, ale nie umie sobie przypomnieć konkretnych przykładów. Mówi, że szybko wypiera takie słowa.
– Dziś już nieszczególnie na nie reaguję, raczej kiwam głową i zapominam. Staram się zakładać dobre intencje ludzi i wychodzę z założenia, że siły lepiej przeznaczyć na szerzej zakrojone działania społeczne niż na dyskusje przy stole – dodaje. – Ale długo denerwowało mnie, że mój punkt widzenia, że moje decyzje nie są szanowane. Reagowałam bardzo różnie. Dzisiaj dbam zarówno o swoje granice, jak i o to, by być życzliwą.
Gdy rozmawia ze znajomymi, słyszy, że niektórzy z nich przyjmują jeszcze inną strategię na czas świąt: wchodzą w te role, których życzy im rodzina, i udają, że naprawdę myślą o spotkaniu tego jedynego, że rozważają posiadanie dzieci. Bo tak jest wszystkim po prostu łatwiej.
– Myślę, że role, w jakie wchodzimy przy rodzinie, nie powinny podlegać ocenom. Relacje rodzinne bywają skomplikowane. Dla mnie ważne jest, że nie muszę się przed nikim tłumaczyć. Od kiedy doszłam do wniosku, że to naprawdę nie jest niczyja sprawa, czy mam partnera, dzieci i ile ważę, jest mi odczuwalnie lżej. Jestem przygotowana, ale rzadko mnie coś dotyka – dodaje Natalia.
W tym roku będzie życzyć rodzinie szczęścia, zdrowia, spokoju ducha i stabilizacji. Dużo radości. I żeby katastrofa klimatyczna nie przyszła za szybko.
"Żebyś dużo zarabiała i pracowała w zawodzie"
Magda Piotrowska mówi, że większość jej dzieciństwa i dorastania składała się z życzeń, które często sugerowały, kim powinna być i jak się zachowywać – według osób je wypowiadających.
– Życzenia świąteczne obarczone są największym ryzykiem nietrafności, bo są wymuszone sytuacją. Trzeba je składać każdej osobie po kolei, w konkretnym momencie. Szybkie i krótkie, bo już kolejna osoba czeka, i nie można wchodzić w intymne szczegóły, bo wszyscy dookoła usłyszą – wyjaśnia.
Weekend może być codziennie - najlepsze reportaże, rozmowy, inspiracje>>
Najbardziej bolą ją te życzenia, które są kompletnie nieadekwatne. Gdy ktoś życzy czegoś, o czym Magda otwarcie mówi, że tego nie chce albo ma inne plany. Życzenia zamieniają się w listę nieproszonych sugestii: co do pracy, wyglądu, związków, dzieci. "Ja w twoim wieku już...", "pamiętaj, że czas ucieka".
Magda nauczyła się stawiać granice, choć nie zawsze jest zadowolona z tego, jak to robi. Czasem reaguje zbyt agresywnie, czasem użyje zbyt mocnych słów.
– Gdy słyszę, żebym znalazła sobie pracę, w której będę dużo zarabiała, mówię wprost, że nie to jest moim celem. Bywały takie życzenia, bym częściej do babci dzwoniła. Ale telefon przecież działa w dwie strony – mówi. – Zdarzało mi się, że gdy ktoś mówił pasywno-agresywne życzenia albo takie, w których życzył mi tego, czego ja ewidentnie nie chcę, czasem mówiłam w odpowiedzi rzeczy, które były nieprawdziwe. Żeby ta osoba już sama nie wiedziała, co jest prawdą, a co nie. Nie jest to postawa godna naśladowania, ale czasami już po prostu nie miałam siły. Dzięki temu słyszę przynajmniej, żeby wszystko było po mojemu, bo ktoś już sam nie wie, czego mi życzyć.
Od jakiegoś czasu Magda proponuje swojej rodzinie, żeby nie składać sobie życzeń. Przy dzieleniu się opłatkiem zakładają, że każdy z nich przecież chce dla pozostałych dobrze, a jeśli ktoś ma potrzebę złożyć życzenia indywidualnie, może taką rozmowę odbyć później. Gdy znajdzie się osoba, której będzie bardzo zależeć na zrobieniu tradycyjnej rundki, Magda proponuje, żeby zamiast życzeń mówić, za co jesteśmy danej osobie wdzięczni. Albo co w niej lubimy i cenimy.
– Ja mówię o tym, że czułam od kogoś wsparcie w jakimś konkretnym trudnym momencie albo jak bardzo doceniam na przykład to, że ktoś pożyczył mi w poprzednim roku sukienkę na ważną okazję. Dziękuję ludziom, gdy widzę, jak bardzo się starają, i cieszę się, że są takimi superosobami.
Magda stara się nie mówić na przykład, że ktoś ma ładną figurę, ale już chętnie podkreśla, że ta osoba doskonale dopasowuje ubrania do tej figury. Staranny dobór słów jest dla niej bardzo ważny.
Nie wie jeszcze, jaką strategię przyjmie w tym roku na święta, ale "na pewno tych życzeń tak nie zostawi". Dodaje, że ma już w rodzinie opinię kogoś, kto nigdy nie wiadomo, z czym wyskoczy, i jest raczej bardziej asertywna niż mniej. Na co dzień zajmuje się na swoim Instagramie, @crush_on_trash pokazywaniem, ile śmieci produkujemy, jak powinno się je prawidłowo segregować i co można zrobić z rzeczami wyjętymi ze śmietnika.
– I powodzenia w tych śmieciach raczej nikt mi nie życzy – dodaje. – Ale mam nadzieję, że to się zmieni.
Agata Porażka. Dziennikarka weekendowego magazynu Gazeta.pl. Twórczyni cyklu Zagrajmy w Zielone, który skupia się na tym, co powinniśmy zrobić, by zamiast niszczyć, dbać o planetę. Prowadzi podcast Zetka z Zetką.