Społeczeństwo
Praca w IT to nie tylko kodowanie (Shutterstock.com)
Praca w IT to nie tylko kodowanie (Shutterstock.com)

Natalia Florek, doradczyni zawodowa, przekonuje: - Jeśli dziś ktoś się przebranżawia, to w 99 proc. na IT.

Główna motywacja? Pieniądze. Ale nie tylko. – Ludzie mają poczucie, że IT zapewnia stabilizację i poczucie bezpieczeństwa, że zawsze będzie tu jakaś praca. Mam klientów, którzy mi mówią: mogę robić cokolwiek, byleby być w branży. Są też tacy, którzy mają dokładny plan kariery rozpisany na lata.

Przyciąga także kultura pracy.

Zapotrzebowanie na pracowników IT jest duże, dlatego pracodawcy wiedzą, że nie mogą w ogłoszeniach owijać w bawełnę. Podają więc wysokość wynagrodzenia, przynajmniej w widełkach, zapewniają elastyczne warunki pracy, normowany jej czas. Rekrutacje zwykle nie ciągną się w nieskończoność, ale trwają kilka dni, ewentualnie tygodni. To pracownik często stawia warunki, nie pracodawca – stwierdza Natalia Florek.

Wszystkie osoby, z którymi rozmawiałam, powtarzały jedno: że nie miały pojęcia, że branża IT jest aż tak szeroka. Nie spodziewały się, że jako absolwenci studiów artystycznych czy humanistycznych znajdą tam miejsce dla siebie. – Kiedyś mówiło się: potrzebuję informatyka w firmie. Dziś się mówi: potrzebuję web developera, product ownera, product managera, UX designera, analityka biznesowego, analityka danych, scrum mastera czy testera. Czyli w skrócie: nie tylko osób, które umieją kodować, ale także ludzi zorganizowanych, rozumiejących potrzeby użytkowników, wnikliwych, dobrze odnajdujących się w roli łącznika między programistami a klientem, umiejących przełożyć język programowania na język ludzki – wylicza doradczyni.

Kiedyś mówiło się: potrzebuję informatyka w firmie. Dziś się mówi: potrzebuję web developera, product ownera, product managera, UX designera... (Shutterstock.com) , (Shutterstock.com)

Wśród moich rozmówców byli: dziennikarz, copywriterka, krytyczka filmowa, mechanik, skrzypaczka, handlowiec, rekruterka, księgowa, graficzka, barman. Ci, którzy nie czuli się mocni w kodowaniu czy programowaniu, wybierali ścieżkę wymagającą przede wszystkim umiejętności miękkich – komunikacyjnych, rozwiązywania konfliktów. To atut na stanowiskach takich jak product manager, product owner – ich zadania polegają między innymi na przygotowywaniu i wprowadzaniu na rynek usług czy produktów. Umiejętności miękkie są ważne także dla scrum mastera, osoby, która wspiera zespół realizujący projekt informatyczny, między innymi moderuje spotkania, pomaga członkom zespołu się organizować.

Natasza, 31 lat

Natasza miała marzenie: zostać reżyserką. Już na studiach w szkole filmowej odnosiła pierwsze sukcesy – kilkanaście razy nagrodzono ją na festiwalach filmowych, za filmy fabularne i dokumentalne. – Wkładałam w to mnóstwo pracy, Przez pięć lat nie miałam wakacji, gdy wszyscy wyjeżdżali na urlopy, ja kręciłam filmy. Myślałam, że skoro tak dobrze sobie radzę, to po studiach nie będzie inaczej – opowiada.

Ale potem przyszedł czas konfrontacji z rzeczywistością. – Dostawałam propozycje pracy, ale albo bez umowy, albo umowa podpisywana była po skończonym projekcie, a wynagrodzenie wypłacane po dwóch latach. Często to były zajęcia dorywcze na planach filmowych lub w telewizji, na śmieciówce. Tak funkcjonuje ta branża – mówi.

Raz udało jej się zdobyć dotację na realizację filmu dokumentalnego, ale dofinansowanie było tak niskie, że nie mogła się utrzymać. Dorabiała jako opiekunka do dziecka. Mieszkała w wynajmowanym pokoju, bo na oddzielne mieszkanie nie było jej stać. A w pewnym momencie musiała wrócić do domu rodzinnego.

Pamiętam doskonale, jak kilka lat temu jedna z producentek powiedziała mi: robienie filmów to przywilej. Wtedy byłam oburzona tym stwierdzeniem, teraz uważam, że miała rację. Żeby kręcić filmy, musisz mieć albo znajomości, albo wsparcie finansowe. Talent nie wystarczy – twierdzi.

Kiedy wybuchła pandemia, wszystkie plany filmowe zostały odwołane. Natasza zaczęła zastanawiać się nad zmianą branży. – Dziewięć miesięcy temu koleżanka namówiła mnie na udział w hackathonie [warsztaty skierowane do programistów – przyp. red.] organizowanym przez jedną z platform streamingowych. Mieliśmy za zadanie zaprojektować aplikację mobilną dla kobiet – wspomina.

Spośród kilkudziesięciu warsztatowych drużyn ta Nataszy była w czołówce. – Mimo że nie miałam skończonych żadnych kursów z programowania i jedyne, co mogłam zaoferować, to kreatywność, zostało to docenione.

Po warsztatach Natasza zaczęła się zapisywać na kursy, między innymi kodowania, UX design, czyli projektowania z myślą o użytkowniku i jego potrzebach. W końcu dostała się na trzymiesięczny program mentoringowy wspierający kobiety w procesie zmiany branży. – Wszystkie kursy były za darmo.

Umiejętności miękkie są ważne między innymi dla scrum mastera (Shutterstock.com)

W trakcie programu zdała sobie sprawę, że najlepiej odnajduje się w roli product managera. Przydatne okazały się doświadczenia z pracy jako reżyserka. – Umiejętności organizacyjne, komunikowania się – podaje przykłady Natasza. – Ale musiałam przyswoić nową terminologię, poznać procedury, metodologię pracy, która w branży IT jest bardzo specyficzna. Na przykład czym jest programowanie zwinne, czyli Agile, co to znaczy sprint czy iteracje, product backlog, grooming [Agile – zwinne projektowanie, podstawowym założeniem jest rozbicie projektu na mniejsze części, tzw. iteracje lub sprinty, czyli krótsze etapy, co pozwala doskonalić projekt w trakcie jego trwania; backlog to z ang. zaległości, czyli lista rzeczy do wykonania; product backlog to inaczej rejestr produktu, czyli lista wymagań, jakie musi spełniać produkt; grooming – spotkanie zespołu projektowego – przyp. red.] – tłumaczy.

Natasza od końca października do stycznia wysłała około stu CV. – W styczniu dostałam ciekawą ofertę pracy. Już prawie dogadałam się z pracodawcą. Ale potem, po czteroetapowym procesie rekrutacji, jedna z największych firm zajmujących się zakupami online zaproponowała mi płatny staż – na umowie-zlecenie miałam przez trzy miesiące dostawać 6 tys. zł brutto. Gdy w tej pierwszej firmie dowiedzieli się, że ktoś inny jest jeszcze mną zainteresowany, zaoferowano mi od razu umowę o pracę na okres próbny i 10 tys. zł brutto.

Pracę zaczęła w walentynki.

Michalina, 33 lata

Michalina zawsze miała konkretny plan na życie – zostać psycholożką i psychoterapeutką. Żeby osiągnąć cel, poświęciła osiem lat życia. Najpierw były studia licencjackie z resocjalizacji, potem roczny kurs psychoterapii Gestalt, następnie studia magisterskie z psychologii. W międzyczasie praca w przedszkolu dla dzieci z autyzmem, później kurs terapii integracji sensorycznej, kilkuletni kurs z terapii rodzinnej.

Któregoś dnia poszłam z koleżanką ze studiów na meetup programistyczny, czyli spotkanie z ludźmi związanymi z branżą IT. Byłyśmy na kawie, potem ona wybierała się na meetup, z ciekawości wybrałam się z nią. Kompletnie nic nie rozumiałam z tego, co mówili na spotkaniu, ale atmosfera była świetna. Chciałam się więcej dowiedzieć na temat programowania, zaczęłam sama się uczyć HTML-a, trochę na zasadzie: bo ja nie potrafię? Wkrótce samodzielnie zrobiłam bloga dla koleżanki psycholożki. Traktowałam to jednak jako hobby, na co dzień pracowałam jako psychoterapeuta – opowiada.

Trzy lata temu w życiu Michaliny nastąpiła rewolucja – ojciec jej męża, Włocha, zachorował na raka. – Zaczęliśmy często jeździć między Polską i Włochami. Dwa miesiące tu, dwa tam. Nie byłam w stanie zaangażować się w prowadzenie regularnie terapii, więc postanowiłam zrezygnować z pracy. Mój mąż dobrze zarabiał, więc mogłam sobie na to pozwolić. Zyskałam wtedy więcej czasu na naukę programowania, udział w kursach – wspomina.

Przełom nastąpił, gdy wybuchła pandemia.

Przyjaciółka studiuje na ASP w Portugalii, poprosiła mnie o zrobienie strony internetowej będącej prezentacją prac jej i 28 innych doktorantów. Z powodu pandemii wszystkie wystawy na żywo zostały odwołane. Zgodziłam się, nie wiedząc zupełnie, na co się piszę! – opowiada.

Zrobiła szybki kurs z programowania technologią Gatsby. – Polecił mi ją jeden z prowadzących szkolenie dla web developerów, który robiłam w Katowicach. Ocenił, że technologia jest adekwatna do rodzaju treści, które miały pojawić się na stronie i przystępna w nauce, intuicyjna. Przez trzy tygodnie rwałam włosy z głowy i robiłam stronę. Do tej pory nie wiem, jak mi się to udało.

Kilka miesięcy później Michalina pracowała już jako programistka dla jednej z firm IT. – Swój profil na LinkedInie poszerzyłam wcześniej o to, czego nauczyłam się w czasie kursów z programowania, dodałam portfolio. W lipcu 2020 roku odezwał się do mnie mój pierwszy pracodawca z ofertą pracy na stanowisko junior wordpress developera – potrzebowali kogoś ze znajomością technologii Gatsby.

Dziś Michalina pracuje dla firmy holenderskiej jako web developer. Nie tęskni za byciem psychoterapeutką, spełnia się w roli psycholożki mentorki, prowadząc kursy dla osób chcących zacząć pracę w IT. – Chcąc zmotywować kursantów, opowiadam im anegdotkę, że zawsze byłam kiepska z matmy, a na studiach jedynym kursem, którego nie zdałam, była logika! A teraz koduję strony internetowe – śmieje się.

Michalina przyznaje, że jako psychoterapeutka nie zarabiała źle, ale w tę pracę musiała włożyć o wiele więcej zaangażowania i wysiłku. – Jako psycholog musisz cały czas się szkolić, poddawać superwizji, pisać opinie, a za to nikt nie płaci. Jeśli nie traktuje się tego zawodu misyjnie, to można szybko stracić motywację do jego wykonywania. Do mojej obecnej pracy potrzebuję wyłącznie biurka i komputera. Po sześciu miesiącach w firmie IT zarabiałam już tyle, ile prowadząc działalność gospodarczą jako psychoterapeutka, czyli 7 tys. zł netto. W tej chwili, pracując na pół etatu jako programistka i prowadząc jednocześnie kursy mentoringowe, zarabiam około 12 tys. zł netto miesięcznie – wylicza.

Łatwy start

Zmiana branży na IT jest stosunkowo prosta dzięki otwartości pracodawców oraz dostępności darmowych kursów i programów, organizowanych między innymi przez Google, platformę edukacyjną Coursera czy organizacje takie jak INCO Academy Polska. Pośredniczą one między firmami IT a potencjalnymi pracownikami oraz wspierają ludzi chcących zmienić branżę. Wiele przedsięwzięć kierowanych jest przede wszystkim do kobiet, jak programy Dare IT, Women in Technology czy Perspektywy Women In Tech.

Programista przed komputerem (Shutterstock.com) , UX, czyli User Experience (Shutterstock.com)

Paulina Ołtusek, project manager w INCO Polska: – Od lat obserwuję rozwój branży IT. Pandemia go jeszcze bardziej przyspieszyła. Z jednej strony zapotrzebowanie na specjalistów od nowych technologii bardzo wzrosło, bo wiele branż musiało przynajmniej częściowo przenieść się do świata online, z drugiej strony pandemia spopularyzowała pracę zdalną, która w branży IT była normą i umożliwiała współpracę z zagranicznymi firmami bez przymusu zmiany miejsca zamieszkania – wyjaśnia.

Żeby zdobyć nowych pracowników, firmy IT same organizują programy dla osób stawiających pierwsze kroki w branży lub nawiązują współpracę z takimi organizacjami, jak INCO Academy Polska, które już mają zbudowaną społeczność ludzi zainteresowanych nowymi technologiami i chcących się rozwijać. – W ramach niektórych szkoleń organizujemy tzw. wyzwania: uczestnicy i uczestniczki pracują nad realnym projektem zleconym przez konkretną firmę czy start-up. To doświadczenie, które mogą sobie wpisać do CV lub portfolio lub dzięki któremu mogą nawiązać dłuższą współpracę ze zleceniodawcą – wyjaśnia.

Ołtusek zaznacza, że zainteresowanie kursami w INCO jest bardzo duże. – Jesteśmy organizacją międzynarodową, w Polsce działamy od listopada 2020 roku, na razie wyłącznie na terenie województwa mazowieckiego. Od kwietnia 2021 roku nasze kursy ukończyło 350 osób, z czego 50 znalazło zatrudnienie w branży. Niektórzy już w trakcie kursu – opowiada. Do INCO Academy zgłaszają się studenci, studentki, ale i osoby po trzydziestce, czterdziestce, które w czasie pandemii straciły pracę lub ich branża przestała się rozwijać i szukają nowej ścieżki zawodowej. 90 proc. osób to kobiety, a wśród nich na przykład te, które planują powrót na rynek pracy po urlopie macierzyńskim.

Można by pomyśleć, że wystarczy ukończyć jeden, dwa kursy i od razu dostanie się pracę. Jak mówi Ołtusek, nie jest to takie proste.

Bardzo wiele zależy od zaangażowania kandydata, motywacji, otwartości na zdobywanie nowych doświadczeń, chęci nauki, poszerzania wiedzy poza kursem. To jednak prawda, że deficyt pracowników w IT jest tak duży, że firmy często decydują się na zatrudnienie osoby z kilkumiesięcznym doświadczeniem. Starają się doceniać umiejętności kandydatów, które ci zdobyli w poprzednich zawodach, i dopasowywać je do nowych zadań.
Zobacz wideo Wypalenie zawodowe uznane za poważne zagrożenie dla zdrowia

Robert, 36 lat

Robert już w liceum myślał o przyszłości w branży IT. – Interesowałem się nowymi technologiami, uczyłem się pisać proste programy – opowiada.

Problem miał jeden: – Byłem przekonany, że nie uda mi się ukończyć studiów informatycznych, bo nie zdam matematyki.

Poszedł więc na filologię angielską ze specjalizacją nauczycielską. Po studiach ojciec zaproponował mu, żeby skończył drugi kierunek – prawo. – Zależało mu na tym, żebym został prawnikiem, zgodził się utrzymywać mnie przez okres studiów. Nie protestowałem, to było swego rodzaju przedłużenie młodości. Wciąż ciągnęło mnie jednak do tematów IT. Pracę magisterską pisałem z prawnych aspektów cyberprzestępczości – mówi.

Już podczas pierwszych sześciu miesięcy pracy w kancelarii zdał sobie sprawę, że nie jest to miejsce dla niego – mało kontaktu z klientem, głównie siedzenie w papierach, do tego praca bardzo stresująca. Dlatego kiedy spotkał kolegę pracującego w firmie IT, zapytał go, jak ktoś, kto ma pewne podstawy teoretyczne i predyspozycje, ale nie ma praktyki, mógłby wejść do branży. Usłyszał: szkoda, że teraz mi mówisz, bo firma właśnie zakończyła nabór na testerski bootcamp – stosunkowo krótki, intensywny kurs, którego celem może być przekwalifikowanie się.

Firma potrzebowała 10 testerów oprogramowania, więc zorganizowała miesięczny bezpłatny kurs. Kolega polecił, żebym mimo wszystko zgłosił swoją kandydaturę i może załapię się na kolejną edycję. Tak zrobiłem. Okazało się, że miałem fart, bo zwolniło się miejsce na edycję pierwszą – opowiada Robert.

Po szkoleniu od razu został zatrudniony w firmie. – Zaczynałem od dość niskiej stawki, 2 tys. zł na rękę. W ciągu półtora roku stawka wzrosła o kilka tysięcy złotych. Po nieco ponad czterech latach awansowałem na koordynatora testów i zarabiam kilkukrotnie więcej niż na początku ścieżki zawodowej.

Ojciec Roberta był zawiedziony, gdy syn w końcu powiedział mu, że rzuca prawo na dobre. Musiał jednak się z tym pogodzić.

Minusy

Moim rozmówcom trudno jest znaleźć minusy pracy w nowej branży.

Natasza pracuje w nowej firmie od niedawna i czuje ekscytację.

Michalinie nieco doskwiera ciągłe siedzenie przed komputerem, dlatego stara się spędzać aktywnie czas wolny. Ćwiczy jogę, szkoli się na instruktorkę.

Robert zaznacza, że praca testera potrafi być stresująca, zwłaszcza jeśli termin wdrożenia nowej aplikacji się zbliża, a nagle okazuje się, że jest w niej jakiś błąd, którego ktoś wcześniej nie zidentyfikował. Na każdym etapie też projekt może ulec zmianie. Zdarza się, że klient nie jest zadowolony z efektu albo spodobało mu się to, co wdrożyła konkurencja, i trzeba będzie wprowadzić liczne zmiany lub przeprojektować pewne rozwiązania.

Tester oprogramowania, gier komputerowych (Shutterstock.com) , Scrum master (Shutterstock.com)

Wszyscy powtarzali jedno: na początku wszystko jest nowe – ludzie, język komunikacji, procedury, metodologia pracy. To kluczowe, żeby być otwartym na naukę i przyswajanie wiedzy.

Natalia Florek bardzo wspiera swoich klientów w zmianie zawodu, upewnia się jednak, że obszar IT, który wybiorą, będzie adekwatny do ich predyspozycji i doświadczenia. Obawia się jednego: że branża stanie się tak atrakcyjna finansowo i tak dostępna, że zacznie przyciągać ludzi, którzy niekoniecznie mają kompetencje, by w niej pracować.

Rynek zostanie zalany osobami niewykwalifikowanymi, których główną motywacją będą pieniądze. A to może odbić się na jakości lub spowodować, że pracownicy będą szybko się wypalać. To ważne, żeby pieniądze nie były jedynym powodem, dla którego chcemy wejść do IT.

Ewa Jankowska. Dziennikarka. Redaktorka. W mediach od 2011 roku. W redakcji magazynu Weekend od 2019 roku. Współautorka zbioru reportaży "Przewiew". Jedna z laureatek konkursu "Uzależnienia XXI wieku" organizowanego przez Fundację Inspiratornia. Jeśli chcesz się podzielić ze mną swoją historią, napisz do mnie: ewa.jankowska@agora.pl.