Społeczeństwo
Na wsi jest o wiele więcej samotnych mężczyzn niż kobiet (fot: Shutterstock.com)
Na wsi jest o wiele więcej samotnych mężczyzn niż kobiet (fot: Shutterstock.com)

WEEKEND NA MAJÓWKĘ - Przypominamy najchętniej czytane przez Was teksty

Kuba, 25 lat, pochodzi z małej miejscowości w Wielkopolsce, pracuje w magazynie z alkoholem, ukończył szkołę gastronomiczną: - Na randkę udaje mi się pójść średnio raz na dwa miesiące. Na taką do 200 km od domu jeżdżę samochodem, dalej - pociągiem. Żeby spotkać się na godzinę lub dwie, muszę w pracy wziąć dzień wolny. Do jednej dziewczyny przejechałem 450 km. Nie pojawiła się na dworcu, czekałem godzinę, aż wyśle mi adres swojego mieszkania. Wchodzę, a tam telewizor włączony, leci jakiś serial. Była nim bardziej zainteresowana niż mną. Zaproponowałem kino. Po 20 minutach od rozpoczęcia seansu zasnęła. Po kinie wróciliśmy do niej. Zapytałem, czy ma ochotę coś zjeść. Powiedziała: "Rób, co chcesz" i poszła spać. Znalazłem hotel, a rano wróciłem do domu. Około południa dostałem od niej SMS-a z pretensją, że nie przyjechałem ze śniadaniem. Kilka tygodni później napisała, czy się jeszcze spotkamy. Nie odpisałem.

Mężczyźni ze wsi są w stanie przejechać setki kilometrów, żeby pójść na randkę (fot: Jacek Marczewski/ Agencja Gazeta)

Michał, 28 lat, mieszka na wsi, 70 km od Wrocławia, ma wykształcenie średnie, prowadzi z rodzicami firmę jubilerską: - Żeby spotkać się z dziewczynami, jeżdżę od 50 do 250 km. Z jednej randki, z Zielonej Góry, wracałem 10 godzin. Do końca życia to zapamiętam. Po czterech godzinach rozmowy wychodzimy z pizzerii, a tu śnieżyca. Odcinek 120 km pokonywałem osiem godzin. Randka była fajna, wciąż mam kontakt z tą dziewczyną, ale nic poważnego z tego nie będzie, bo to imprezowiczka. Inna, jak ją odwoziłem do domu, zaczęła się do mnie dobierać. Tak mnie obrzydziło, że jest chętna już na pierwszym spotkaniu, że zrobiłem sobie dwa lata przerwy od randkowania. Moja przyszła żona? Musi być niepaląca, widzieć się na wsi i chcieć potomstwa. Nie musi być wykształcona. Lepiej dogaduję się z dziewczynami bez studiów, bo te z wyższym wykształceniem mają już inne preferencje, brzydzą się wsi. Moja żona może też pracować ze mną w firmie, ale najlepiej, jakby zajęła się domem. Na wsi nie miałaby za bardzo perspektyw - mogłaby pracować za ladą albo na taśmie produkcyjnej. I jeszcze jedna rzecz: musi być też łatwiej ją obejść dookoła niż przeskoczyć.

Marcin, 31 lat, prowadzi z rodzicami gospodarstwo rolne w województwie kujawsko-pomorskim: - Szukam dziewczyn na portalach tematycznych, dla rolników. Piętnaście kilometrów ode mnie jest też duża dyskoteka - Venus Planet Koneck, gdzie bawią się młodzi z okolicznych miejscowości. Bywam i tam. Czasem którąś zagadam. Większość, gdy dowiaduje się, że pracuję na roli, ucina rozmowę. Ostatnio szukam też na Twitterze. W profilu napisałem, że mam głupie hobby - rolnictwo - i że szukam dziewczyny, która to zaakceptuje. Z jedną udało mi się dłużej porozmawiać. Jest bardzo wykształcona, ale ma też gospodarstwo, które odziedziczy po rodzicach. Mieszka 80 km ode mnie. Mamy się spotkać w któryś weekend.

Kobiety uciekają ze wsi

Według danych Monitoringu rozwoju obszarów wiejskich (zainicjowany w 2012 roku projekt badawczy Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, realizowany wspólnie z Instytutem Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN, którego celem jest cykliczna obserwacja przemian społeczno-gospodarczych na polskiej wsi - przyp. red.], opublikowanego jesienią 2018 roku, na 100 mężczyzn zamieszkujących obszary wiejskie przypada średnio 91 kobiet. Sytuacja ta nie zmienia się od 2014 roku. Tylko w 12 gminach w Polsce kobiet w wieku 25-34 lata jest więcej niż mężczyzn. To przede wszystkim gminy podmiejskie, w sąsiedztwie Warszawy czy Trójmiasta. Najmniej młodych kobiet mieszka na wschodzie i w centralnej części kraju oraz na obszarach popegeerowskich.

Młode Polki uciekają ze wsi częściej niż ich męscy rówieśnicy, według danych GUS jest ich więcej w liceach ogólnokształcących i na studiach - stanowią ok. 65 proc. absolwentów szkół wyższych. Jak mówi Paula Pustułka, socjolożka z Uniwersytetu SWPS, problem znikania kobiet ze wsi i ich przewaga liczebna w mieście nie jest wyłącznie kłopotem  polskim. - Na wsiach wciąż panuje wysoka kontrola społeczna, tradycyjne role płciowe mają się dobrze, aby przed tym uciec, młode kobiety z aspiracjami przenoszą się do miast. Tam poznają zupełnie inny świat, zmienia im się mentalność i często już na tę wieś wracać nie chcą - mówi Pustułka.

Nie chcą wracać również z innego powodu. - Na wsiach i w małych ośrodkach miejskich niewiele jest możliwości zdobycia różnorodnego wykształcenia - przeważają szkoły o profilu technicznym, rolniczym, przemysłowym, ewentualnie ekonomicznym. Kobieta co najwyżej może zostać kucharką czy fryzjerką. Więc jeżeli więcej dziewczyn idzie do liceum, to logiczne jest, że po zrobieniu matury, o ile będą chciały kontynuować naukę, pójdą na studia. Nawet jeżeli część z nich zamierzałaby po studiach na tę wieś wrócić, to mając takie wykształcenie, a nie inne, nie miałyby za bardzo co tam robić - mówi Pustułka.

Mężczyźni - przeciwnie. Gdy kończą szkołę zawodową lub o profilu technicznym, mają "zawód w ręku". - Podejmują pracę w miejscu zamieszkania - lokalnym biznesie, warsztacie czy na roli, i często zarabiają sensowne pieniądze. Nie mają motywacji, żeby wyjeżdżać do miasta, zdobywać wyższe wykształcenie, dzięki któremu wcale nie jest powiedziane, że będą zarabiać więcej. Chcą znaleźć kobietę, która zajmie się domem lub pomoże im w pracy w gospodarstwie. A takich kobiet jest coraz mniej - tłumaczy Pustułka.

Mężczyźnie na wsi żyje się łatwiej niż kobiecie, zwłaszcza tej, której tradycyjne wartości i role zaczynają uwierać. - Mężczyźni są inaczej socjalizowani niż kobiety - chłopcy wychowywani są w takim duchu, że mogą się wyszaleć, również pod względem seksualnym, korzystać z młodości, ale jak przyjdzie co do czego, to mają założyć rodzinę z przyzwoitą kobietą. Dziewczynki z kolei, aby męża znaleźć, muszą się pilnować - być uległe, seksualnie wstrzemięźliwe, pokazać, że są w stanie zadbać o dom - opowiada Pustułka, a jej słowa znajdują poparcie w badaniach. Według sondażu Kantar dla "Gazety Wyborczej" aż 41 proc. męskich singli uważa, że jeżeli kobieta miała zbyt wielu partnerów seksualnych, źle to o niej świadczy. - Z jednej strony mężczyźni są otwarci na kobiety, które dużo randkują, z drugiej - nie postrzegają ich w kategoriach kandydatek na partnerki życiowe - twierdzi Pustułka. Sondaż pokazał też ogromną przepaść światopoglądową między polskimi kobietami i mężczyznami. O ile statystyczna młoda Polka chodzi na "czarne protesty" i studiuje, to statystyczny młody Polak chodzi na Marsze Niepodległości i nie studiuje. - Światopoglądowe niedopasowanie między kobietami i mężczyznami w naszym kraju widoczne jest na wielu poziomach. Jeżeli do tego dochodzi niższe wykształcenie mężczyzn niż kobiet, i ich większa liczba na wsiach, nic dziwnego, że mają oni ogromny problem ze znalezieniem partnerki - dodaje Pustułka.

O ile statystyczna młoda Polka chodzi na 'czarne protesty' i studiuje, to statystyczny młody Polak chodzi na Marsze Niepodległości i nie studiuje (fot: Grzegorz Celejewski/ Agencja Gazeta)

Z badania wynika też, że o ile wśród młodych kobiet miejsce zamieszkania czy dochody nie mają dużego wpływu na odsetek singielek, wśród młodych mężczyzn już tak. Singli z wykształceniem podstawowym jest aż 69 proc., tych z wyższym - jedynie 25 proc. Wśród młodych mężczyzn bez żadnych dochodów singli jest aż 71 proc., a wśród tych z dochodami powyżej 4500 zł na rękę tylko 22 proc. Na wsi singli jest aż 58 proc., w większych miastach - 37 proc.

Latka lecą

Nic dziwnego, że mężczyźni ze wsi i z małych miejscowości są w stanie przemierzyć niemalże cały kraj w poszukiwaniu odpowiedniej partnerki. Albo takiej, która ich zechce. Ci, z którymi rozmawiałam, opowiadali, że często spotykają się z kobietami traktującymi relacje z nimi jak zabawę. A rolnika - jak frajera szukającego baby do pracy w gospodarstwie. Poważny związek? Jak mówi Kuba: - Jeżeli nie wyglądasz jak model lub nie zarabiasz powyżej 5 tys. zł i nie jeździsz dobrym samochodem, to nie masz żadnych szans. Kobiety szukają mężczyzny na stanowisku kierowniczym, pracującego od 8.00 do 16.00, i z zarobkami takimi, żeby wystarczyło na ich zachcianki. Twierdzi, że poszukuje w kobiecie przede wszystkim ciepła, szczerości i jakiejś dozy zainteresowania.

Kuba, żeby zwiększyć swoje szanse na poznanie kogoś, zaczął pracować nad wyglądem. Zmienił ubiór ze sportowego na bardziej elegancki. Stara się więcej ćwiczyć, chodzi na basen, zdrowiej się odżywia. Co kilka miesięcy zmienia fryzurę. Ale i to na razie nie przełożyło się na zwiększenie zainteresowania płci przeciwnej. Poznał raz przez znajomego dziewczynę, która mu się spodobała. Pielęgniarkę. Ale mieszkała w Rzeszowie, czyli ponad 500 km od niego. - Nie znalazłem tam oferty pracy powyżej 14 zł za godzinę, więc przeprowadzka nie wchodziła w grę. Związek na odległość mnie nie interesuje - mówi. Z inną nie wyszło ze względu na różnicę wieku - była o kilka lat starsza od Kuby. - Szukam kobiety w przedziale wiekowym 18-28 lat - oświadcza.

Michał do tej pory szukał dziewczyny przez Internet - w grupach dla samotnych na Facebooku, aplikacjach randkowych, portalach Badoo, eDarling. Ale przestał. - Strata czasu. Za dużo niepowodzeń. Przypadkowych ludzi. Jak ostatnio dziewczynę poznaną w internecie zapytałem, co lubi robić w wolnym czasie, i odpowiedziała, że chodzić po sklepach i oglądać ciuchy, to natychmiast chciałem wrócić do domu - opowiada. Spodobała mu się jedna. Spotkali się, zaiskrzyło. Ale ona nie chce się z nim związać. - Jest pochłonięta pracą, mówi, że pochodzimy z dwóch różnych światów - opowiada Michał.

Znalazł niedawno w internecie informację o wydarzeniach sportowych, postanowił wziąć udział i to, okazuje się, może być dobry trop. - W ciągu ostatnich trzech tygodni byłem na dwóch wyjazdach rowerowych, 100 i 170 km ode mnie. Wszyscy uczestnicy są ze wsi i małych miasteczek, mieszkają w promieniu 50 km od mojego domu, trafiła się nawet dziewczyna, która mieszka tylko 15 km dalej - mówi.

Do Michała nie przemawiają rady: korzystaj z wolności, masz jeszcze czas. Jego bracia mają już własne rodziny (fot: Arkadiusz Stankiewicz/ Agencja Gazeta)

Do Michała nie przemawiają rady: korzystaj z wolności, masz jeszcze czas. - Latka lecą, moi bracia - jeden 37-letni, drugi o trzy lata młodszy - mają już rodziny. Starszy - trójkę dzieci, młodszy - jedno. Ten pierwszy poznał żonę przez znajomego, drugi - na imprezie. Jakbym chciał mieć dziewczynę, to mógłbym ją mieć, ale nie o to chodzi. Chcę kogoś, kto będzie patrzył w tym samym kierunku, co ja - mówi.

Kącik samotnych serc

Mężczyźni ze wsi i małych miast szukają kobiet przede wszystkim w internecie, rolnicy na portalach tematycznych - szukamrolnika.pl, ilove.agrobiz.pl, razemnawsi.pl czy AgroRandka.pl. Większość poszukuje kobiet, które chcą pracować w gospodarstwie, opiekować się domem. Podkreślają swoje zalety - że nie piją i pracy się nie boją. Wielu zaznacza, że są nieśmiali.

Tradycjonaliści sięgają po jeszcze inną metodę - ogłaszają się w prasie. Jedną z gazet, która niezmiennie od lat prowadzi Kącik Samotnych Serc, jest "Tygodnik Poradnik Rolniczy". Rocznie na jego łamach publikowanych jest około 350 ogłoszeń matrymonialnych. Jak mówi Małgorzata Janus, która jest odpowiedzialna za prowadzenie Kącika (redakcję listów i przesyłanie ludziom kontaktu do siebie), ogłaszają się nie tylko rolnicy. Tym, co łączy wszystkich, jest pochodzenie - wiejskie lub z małej miejscowości, choć zdarzają się i ogłoszeniodawcy z miast. Dużą grupę osób poszukujących w ten sposób partnerki życiowej stanowią właśnie młodzi mężczyźni. Kogo szukają? - Kobiety zwyczajnej, poważnie myślącej o życiu, ceniącej tradycyjne wartości, wierzącej, nieobawiającej się pracy w gospodarstwie - podkreśla Janus i dodaje ze śmiechem: - Miastowy by się pewnie obraził na określenie "zwyczajna", bo tam szuka się przede wszystkim kogoś "wyjątkowego". Kobiety, jak mówi, najczęściej z kolei szukają miłości. - Podkreślają też często w ogłoszeniach, że ich przyszły partner nie może mieć żadnych nałogów - mówi.

Janus pracuje w Kąciku Samotnych Serc od pięciu lat. W tym czasie udało się za pośrednictwem "Tygodnika" sparować wiele osób. Jedna z pań, dwudziestokilkuletnia, która składa komputery, poznała chłopaka - on wkrótce odziedziczy gospodarstwo po rodzicach. - Mieszkają 150 km od siebie, spotkali się i zaczęli randkować. W przyszłym roku biorą ślub, na który zaprosili redakcję w podzięce za zapoznanie ich ze sobą - opowiada Janus. Wśród poszukujących miłości jest też wiele starszych osób - wdów, rozwodników, samotnych matek. - Od lat pisze do nas mężczyzna, który szuka partnera dla matki. Od czterech lat na zmianę piszą też do nas dwie siostry, obydwie szukają mężczyzny zmotoryzowanego, który nie ma problemów z prawem ani żadnych nałogów - opowiada Janus. Redaktorka przyznaje, że niektórzy proszą ją, żeby kogoś im zaproponowała. - Czasem to robię, ale nie prowadzę biura matrymonialnego, nie mam czasu - mówi.

Młoda musi być

Ci najbardziej zdeterminowani i otwarci samotni mężczyźni ze wsi i małych miejscowości prawdopodobnie prędzej czy później partnerkę sobie znajdą. Co jednak z tymi mniej zaradnymi, nieśmiałymi, o niższych kompetencjach komunikacyjnych? Jest ryzyko, że pozostaną sami. Czy istnieje jakieś rozwiązanie inne niż samodzielne próby odnalezienia tej jednej jedynej - jak często mówią o swojej przyszłej partnerce młodzi poszukujący? Co mogłoby zwiększyć ich szanse na kurczącym się rynku matrymonialnym?

Napływ młodych kobiet ze Wschodu może być więc antidotum na zjawisko wykluczenia polskich mężczyzn z rynku matrymonialnego (fot: Shutterstock.com)

- Od lat obserwujemy, że polskie kobiety coraz częściej wychodzą za obcokrajowców: Niemców, Brytyjczyków, Włochów - łączy ich podobny światopogląd, aspiracje zawodowe. Jednocześnie dla tych mężczyzn polskie kobiety wciąż są bardziej tradycyjne niż ich rodaczki. A dla Polaków - już zbyt wyzwolone. Naszym panom bardziej odpowiadają kobiety ze Wschodu - Rosjanki, Ukrainki - dla których priorytetem jest rodzina, dom - mówi.

Napływ młodych kobiet ze Wschodu może być więc antidotum na zjawisko wykluczenia polskich mężczyzn z rynku matrymonialnego. - Te kobiety należałoby jednak w jakiś sposób zachęcić do osiedlania się na terenach wiejskich, i tu potrzebne są rozwiązania kompleksowe - tworzenie miejsc pracy, organizowanie wydarzeń kulturalnych czy rozrywkowych pozwalających młodym się poznać. Biorąc pod uwagę, jakie poglądy ma większość młodych mężczyzn ze wsi - są raczej zamknięci na nowość i różnorodność - nasuwa się jednak pytanie, czy będą oni na tyle otwarci, żeby związać się z kobietą z innego kraju - zastanawia się Pustułka.

Z moich rozmów z samotnymi mężczyznami ze wsi wynika jednak, że nie przejawiają oni specjalnych uprzedzeń wobec kobiet z Ukrainy czy z Rosji. Michał mówi, że wcześniej o nich nie pomyślał, ale może nie jest to głupi pomysł. Trzydziestoletni Kuba spotykał się z dwiema Rosjankami, z jedną historia nie skończyła się najlepiej - po kilku spotkaniach wyszło na jaw, że ma męża i dzieci. Mariusz, który hoduje bydło na granicy Warmii i Podlasia, nieraz rozmawiał na portalu randkowym z Rosjankami. Mówi, że nie są tak wymagające jak Polki. Jedna mu powiedziała, że to kobieta ma się podobać mężczyźnie, nie odwrotnie. Maciek mówi krótko - narodowość nie jest ważna, istotne, żeby jego przyszła żona była młoda.

Ewa Jankowska. Dziennikarka i redaktorka, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Zaczynała w Wirtualnej Polsce w dziale Kultura, publikowała wywiady w serwisie Ksiazki.wp.pl. Pracowała również serwisie Nasze Miasto i Metrowarszawa.pl, gdzie z czasem awansowała na redaktor naczelną.