
Antoni K. był osobą znaną i szanowaną w swoim mieście. Po śmierci żony musiał sam zająć się domem i dorastającą córką. Nastoletnia Katarzyna była wycofana, miała poważne problemy z nauką i choć była bardzo oczytana, nie zdała matury. Nie potrafiła też poradzić sobie ze stratą mamy. A ojciec, choć kochał ją nad życie, nie potrafił jej tego okazać ani ulżyć w cierpieniu.
- Osobowość Katarzyny określiłbym jako niedojrzałą społecznie, łatwo ulegającą wpływom otoczenia - powie potem o córce radcy dr Stanisław Teleśnicki, biegły sądowy z psychologii w programie "Polskie zabójczynie" w stacji kryminalnej CI Polsat.
Dorastająca Katarzyna jeszcze w liceum, w latach 80., spotkała kogoś, kto okazał jej zainteresowanie. Była to Anna. Dziewczyny się zaprzyjaźniły. Z czasem Anna stała się przyjaciółką domu i zaczęła bywać w okazałej willi Antoniego K.
Dziennikarka Anita Czupryn tak mówi o Annie: - Pochodziła z patologicznej rodziny, więc zachwycił ją prestiż Antoniego i jego zamożny dom. Na dodatek wpadła ojcu swojej przyjaciółki w oko.
Między Antonim i Anną nawiązał się romans, o którym na początku Kasia nie wiedziała. - Był to dziwny związek, bo Anna i Antoni nie byli nawet po imieniu - opowiada Czupryn.
"Jeszcze trochę wytrzymajcie"
Anna była sprytna. Postanowiła wykorzystać to, że spodobała się Antoniemu. Zaproponowała więc, że z nim zamieszka i parę tygodni później wprowadziła się do jego domu. Została sekretarką radcy, a z czasem niemal członkiem rodziny, do której niebawem dołączyła Ola, znajoma Anny. Ola przyjechała do Chrzanowa w 1996 roku i od razu odezwała się do Anny. Ta zaprosiła ją do domu.
Wkrótce willa Antoniego K. zaczęła tętnić życiem towarzyskim. Uczestniczyli w nim, oprócz gospodarzy, także Ola i jej partnerzy, którzy często się zmieniali. Co ciekawe, Ola robiła duże wrażenie nie tylko na mężczyznach. Miała też ogromny wpływ na Annę i Katarzynę, które prowadziły razem najróżniejsze interesy. Chociażby sklep kosmetyczny, który Antoni K. sfinansował córce, by nauczyła się samodzielności. Anna pomagała Kasi w rachunkach, ale biznes szedł kiepsko.
Po kilku miesiącach sklep przestał na siebie zarabiać. Przyjaciółki bały się jednak powiedzieć o tym Antoniemu. Poszły po radę do Oli, a ta powiedziała: "Musicie się pozbyć Antoniego ". I tak, 13 stycznia 2000 roku, kobiety postanowiły zrealizować swój makabryczny plan.
Najpierw podały Antoniemu K. potężną dawkę leków neurologicznych w pierogach, które zjadł. Potem Ola uderzyła go w głowę łomem i związała mu ręce. Jeszcze żył, więc Kasia zaczęła dusić ojca reklamówką i poduszką.
- Pomóż jej - krzyknęła Ola do Anny. Anna posłusznie przytrzymała nogi Antoniego, a potem kobiety na kilkanaście minut na nim usiadły.
- Jeszcze trochę wytrzymajcie. Jesteście kochane - poleciła koleżankom Ola.
Bogdan Michalec, szef krakowskiego policyjnego "Archiwum X", powie później o córce Antoniego K. w stacji kryminalnej CI Polsat: - Na pewno miała ograniczone poczucie rozpoznawania dobra i zła. To nie wynikało z jej woli, taka się pewnie urodziła.
Obszerniejszy portret psychologiczny kobiet kreśli policyjna profilerka, Justyna Poznańska: - Mamy tu do czynienia z zaburzonymi i nienaturalnymi relacjami pomiędzy starszym mężczyzną, ojcem, córką i jej przyjaciółką, która jest jednocześnie kochanką mężczyzny. W dodatku wszyscy mieszkają razem i nie do końca ustalone i jasne są role kobiet w tym dziwnym układzie rodzinno-przyjacielskim.
W ten układ wkracza, według Poznańskiej, najsilniejsza z nich kobieta - Aleksandra. - Staje się powiernicą, doradcą i swoistym ratownikiem dla zagubionych w tych trudnych relacjach Katarzyny i Anny - diagnozuje profilerka.
Fragmenty ciała w rzece
Po dokonaniu zbrodni kobiety bardzo precyzyjnie zacierają ślady. Zwłoki radcy ćwiartują w piwnicy, pościel i ubrania palą w piecu. Fragmenty ciała pakują do worków, obciążają gruzem i wrzucają do Wisły. 24 stycznia 2000 roku Katarzyna idzie na policję i zgłasza zaginięcie ojca.
- 10 dni temu wyjechał w interesach do Warszawy i nie daje znaku życia. Ma 70 lat, ale jest sprawny i zdrowy. Nie ma komórki - mówi policjantom.
Nie czekając, aż policja znajdzie ojca, Katarzyna składa też błyskawicznie wniosek o uznanie go za zmarłego. Dzięki temu może dostać spadek, bo jest jedyną osobą, kt
órą ojciec uwzględnił w testamencie. Antoni K. zostaje uznany za zmarłego, ale fakt, że Katarzyna odziedziczyła majątek ojca, pozwolił ostatecznie wyjaśnić tę zbrodnię. Kobiety bowiem podzieliły się pieniędzmi, ale zaczęły je szybko przepuszczać. Ich wystawne życie zwróciło uwagę śledczych. Jednocześnie z Wisły wyłowiono fragmenty ciała - po badaniach okazało się, że to zwłoki Antoniego K.
Cztery lata od zaginięcia radcy śledztwo przejmują policjanci z tzw. "Archiwum X". Kolejny raz skrupulatnie analizują zebrane wcześniej materiały. I dochodzą do wniosku, że za tajemniczym zniknięciem Antoniego K. stoi najprawdopodobniej ktoś z jego najbliższego otoczenia. W 2004 roku zatrzymują córkę i przyjaciółkę ofiary. Wspólniczki opowiedzą śledczym całą historię zabójstwa. Z najdrobniejszymi szczegółami. W tym czasie Ola jest poza granicami kraju.
Justyna Poznańska komentuje w programie "Polskie zabójczynie": - W przypadku kobiet zabójczyń często obserwujemy precyzję w metodyce ich działania. Ich plan często daleko wykracza poza przeciętne ramy dokonania zbrodni. Zabójstwo w ich umysłach rozpoczyna się dużo wcześniej, nim zostanie dokonane, a kończy na rozbudowanej mapie działań zabezpieczających, asekuracyjnych dla sprawczyń po dokonaniu zbrodni - od dokładnego ukrycia zwłok i zacierania śladów począwszy, aż po zgłoszenie zaginięcia ofiary i maskowanie prawdziwego motywu przestępstwa.
Nigdy nie przyznała się do winy
Gdy Ola wraca do Polski w 2005 roku, zostaje zatrzymana przez policję na lotnisku w Pyrzowicach. Cała trójka staje przed sądem. Ola - w przeciwieństwie do swoich kompanek - nigdy nie przyznała się do winy. Zarówno przed śledczymi, jak i przed sędziami próbowała przedstawić się raczej jako ofiara niż sprawczyni. - Taką postawę często przyjmują zabójczynie, u których wyraźnie zaznacza się rys psychopatyczny i narcystyczny. Można powiedzieć, że są to najgroźniejsze wśród tych kobiet, które kiedykolwiek zabiły, a ryzyko zaplanowania i popełnienia przez nie kolejnej zbrodni jest bardzo wysokie - uważa Poznańska.
Aleksandra, jako pomysłodawczyni zbrodni, została skazana na dożywocie. W 2010 roku Sąd Najwyższy oddalił kasację złożoną przez jej adwokata, co skończyło wszelkie starania o uniewinnienie kobiety. Katarzyna i Anna dostały po 7 lat i 11 miesięcy więzienia. Sąd wziął pod uwagę fakt, że przyznały się do morderstwa, opowiedziały o nim policjantom i wyraziły skruchę. Obie odsiedziały wyrok. Anna żyje gdzieś w Polsce. Katarzyna zmarła na raka.
Angelika Swoboda . Dziennikarka Weekend.Gazeta.pl. Zaczynała jako reporterka kryminalna w "Gazecie Wyborczej", pracowała też w "Super Expressie" i "Fakcie". Pasjonatka mądrych ludzi, z którymi rozmawia także w Radiu Pogoda, kawy i sportowych samochodów.
CHCESZ DOSTAWAĆ WIĘCEJ DARMOWYCH REPORTAŻY, POGŁĘBIONYCH WYWIADÓW, CIEKAWYCH SYLWETEK - POLUB NAS NA FACEBOOKU