
Tesla opracował blisko 300 patentów chroniących 125 wynalazków. Wśród nich są m.in.: silnik elektryczny, prądnica prądu zmiennego, autotransformator, dynamo rowerowe, elektrownia wodna, bateria słoneczna, turbina talerzowa, transformator Tesli, świetlówka czy wreszcie - radio. Bo chociaż to pewien Włoch, Guglielmo Marconi, został uhonorowany Nagrodą Nobla za ten wynalazek, tak naprawdę wykorzystał do niego patenty Tesli. Minęły lata, zanim Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych przyznał prawa patentowe do radia wąsatemu Serbowi.
To tylko jedna z historii pechowego geniusza, który powiedział kiedyś, że nie obchodzi go, że inni kradną jego pomysły. Interesuje go za to, że nie mają własnych.
Obsesje hazardzisty
Przed domem, w którym urodził się Nikola Tesla, stoi jego naturalnej wielkości pomnik. Dom znajduje się we wsi Smiljan w pięknej Dalmacji. Jest niewielki, parterowy. Cztery małe okna od frontu, dwuspadowy dach. W tym budynku równo o północy z 9 na 10 lipca 1856 roku urodził się Nikołaj - bo tak poprawnie brzmi jego imię. Był czwartym spośród pięciorga dzieci Milutina Tesli, duchownego Serbskiego Kościoła Ortodoksyjnego, i Djouki Mandi. Ponoć to matka - niepiśmienna, ciężko pracująca kobieta, która samodzielnie dbała o dom, gospodarstwo i pięcioro dzieci - była dla Nikołaja największą inspiracją. Wiele lat później napisał w swoich wspomnieniach "Moje wynalazki":
"Była pierwszorzędnym wynalazcą i głęboko wierzę, że gdyby nie to, iż egzystowała z dala od nowoczesnego życia i jego możliwości, mogłaby dokonać rzeczy wielkich. Wymyśliła i sama wykonała wiele narzędzi i urządzeń, utkała najlepsze wzory za pomocą samodzielnie uprzędzonych nici. Siała nawet ziarno, dbała o uprawy i sama dokonywała separacji włókien. Pracowała niezmordowanie, od świtu do późnej nocy, a większość odzieży noszonej w rodzinie, jak i spora część wyposażenia domu były dziełem jej rąk".
Przyszły geniusz i wizjoner miał zgodnie z wolą rodziców pójść w ślady ojca i zostać duchownym. Szczęśliwie dla wszystkich wywalczył sobie inną przyszłość i w 1875 roku trafił na Uniwersytet w Grazu. Już wcześniej robił na nauczycielach świetne wrażenie - biegle władał czterema językami, a matematyka i nauki przyrodnicze nie miały dla niego tajemnic. Zresztą był wszechstronnie wykształcony - trudno o dziedzinę, która by go nie interesowała. Na Uniwersytecie zaliczał po cztery semestry w rok, potrafił uczyć się nieprzerwanie przez 20 godzin na dobę, zapominając o jedzeniu i odpoczynku.
Miał obsesje, nerwice, które z różnym natężeniem nękały go przez całe życie. Bał się bakterii i niechętnie podawał komukolwiek rękę. Nie odnajdywał się w towarzyskich rozmowach o niczym. W trakcie studiów postanowił zapoznać się z wszystkimi dziełami Woltera. Nie wiedział jednak, że oświeceniowy filozof i pisarz był wyjątkowo płodnym autorem. Konieczność dotrzymania sobie słowa sprawiła, że oderwał się całkowicie od życia. Nie jadł i nie spał, dopóki nie zamknął ostatniej książki. Wolter niemal wpędził go do grobu.
A później Tesla został hazardzistą. Pochodzący z ubogiej rodziny Nikołaj mógł pozwolić sobie na studia w odległym Grazu tylko dzięki stypendium ufundowanemu przez Akademię Wojskową. Kłopot w tym, że Akademię rozwiązano, a młody Tesla z dnia na dzień został bez pieniędzy. Aby związać koniec z końcem, grał w ruletkę, w karty, ale to w bilardzie doszedł do takiej wprawy, że w końcu nikt nie chciał się z nim mierzyć. Hazard miał przynieść mu możliwość utrzymania się na kosztownych studiach. A skończył się relegowaniem z uczelni.
Trzeba powiedzieć to jasno - Nikola Tesla, niewątpliwy geniusz obdarzony umysłem godnym Leonarda da Vinci, był samoukiem.
Nadwrażliwość i wyobraźnia
Ponoć Albert Einstein zapytany przez pewnego dziennikarza, jak to jest być najmądrzejszym człowiekiem na Ziemi, odpowiedział: "Nie wiem, zapytajcie Tesli".
Tesla był bez wątpienia wyjątkowy. Żył w swojej głowie. Tam nawiązywał przyjaźnie, przeżywał przygody. W myślach opracowywał wynalazki i wykonywał eksperymenty. Robił to tak długo, aż wyeliminował wszelkie usterki i gdy wreszcie pomysł stawał się realną maszyną, zwykle od razu działała bez zarzutów. W jego głowie jedna myśl goniła drugą. Koncepty pojawiały się szybciej, niż Tesla był w stanie notować. Zresztą nie lubił tego. Jego klarowny, racjonalny i nieznający ograniczeń umysł był najlepszą z bibliotek. Dlatego gdy w 1895 roku doszło do pożaru w jego nowojorskim laboratorium, Tesla nie wpada w panikę. Wszystkie swoje wynalazki ma zawsze przy sobie.
Był nadwrażliwy. Współcześni psychologowie po przeanalizowaniu notatek Tesli stwierdzili, że wynalazca prawdopodobnie cierpiał na synestezję - jego mózg odbierał rzeczywistość kilkoma zmysłami równocześnie. Jedna z teorii tłumaczących to zjawisko mówi, że u osób go doświadczających występują dodatkowe połączenia w mózgu - kontaktują one ze sobą obszary normalnie niepowiązane. W efekcie każde usłyszane słowo lub dźwięk mają swoją barwę, gęstość i temperaturę. Każda przeczytana fraza - linię melodyczną. W trakcie nasilenia choroby Tesla był w stanie słyszeć z odległości kilkuset metrów trzaskający ogień, myszy biegające po strychu w sąsiednim budynku, a dźwięk kół dorożki na bruku przyprawiał go o ataki paniki.
Z biegiem lat liczba jego obsesji rosła. Do każdego posiłku, a jadał zwykle tylko w najlepszych restauracjach, zamawiał dodatkowo 18 serwetek, którymi czyścił i tak lśniące sztućce. Mieszkał w hotelach, ale tylko w pokojach o określonych numerach. Podczas spaceru liczył kroki, przy jedzeniu obliczał objętość zupy w talerzu, kawy w filiżance czy kawałków pokarmu. Jeśli tego nie zrobił, jedzenie nie sprawiało mu przyjemności - stąd zwyczaj samotnego spożywania posiłków.
Tak pisał o tym w swoich wspomnieniach: "Nabawiłem się wielu dziwnych przyzwyczajeń, zwyczajów i awersji, z których część wiążę z przyczynami zewnętrznymi, a inne pozostają niewyjaśnione. Czułem dla przykładu wstręt do damskich kolczyków. [...] Nigdy także nie dotknąłbym włosów innego człowieka, chyba że pod groźbą pistoletu. O gorączkę przyprawiało mnie także przypatrywanie się brzoskwiniom, a jeśli gdzieś w domu znajdowała się odrobina kamfory, sprawiało mi to wielki dyskomfort".
Męczennik nauki i święty patron elektryczności
Tym, co przyniosło mu największą chwałę, a jednocześnie podburzyło przeciwko niemu rywali, było ujarzmienie prądu przemiennego, bardziej wydajnego niż zawodny prąd stały. Ponoć pomysł na silnik indukcyjny zasilany prądem przemiennym wpadł wynalazcy do głowy w trakcie spaceru. Zarys urządzenia naszkicował patykiem na piasku. Prace nad wynalazkiem opisywał w następujący sposób:
"To był stan umysłu, uczucie niemal pełnego szczęścia, jakie wtedy odczuwałem. Pomysły płynęły nieprzerwanym strumieniem, a jedyną trudnością było mocno je uchwycić. [...] Elementy urządzenia, jakie obmyślałem, były dla mnie zupełnie realne i wyraźne w każdym szczególe, nawet w najdrobniejszych śladach i oznakach zużycia. Rozkoszowałem się wyobrażaniem sobie ciągłej pracy urządzenia. Gdy naturalne skłonności rozwijają się w żarliwe pragnienie, człowiek dochodzi do celu w siedmiomilowych butach. W czasie krótszym niż dwa miesiące opracowałem wszystkie typy silników i modyfikacje systemu...".
Obmyślał takie praktyczne silniki na prąd zmienny jak wielofazowy silnik indukcyjny, indukcyjny jednofazowy z fazą pomocniczą, wielofazowy synchroniczny, a także cały system silników jedno- i wielofazowych do wytwarzania, przesyłania i wykorzystywania prądu elektrycznego. Praktycznie cała energia elektryczna na świecie już niedługo miała być wytwarzana, przesyłana, rozprowadzana do odbiorców i przetwarzana na energię mechaniczną za pomocą urządzeń systemu wielofazowego. Jednak tym, co najmocniej zaważyło na losach zelektryfikowanego świata, był konflikt pomiędzy dwoma samoukami: Thomasem Edisonem a Nikołajem Teslą.
Tesla podziwiał starszego o dekadę Edisona i marzył, by z nim pracować. Gdy sam dopiero rozpoczynał karierę, Amerykanin miał już własne imperium. Tak duże, że zahaczało nawet o Europę. Pracę u Edisona młody Serb dostał dzięki wstawiennictwu przyjaciół rodziny, braci Tivadara i Ferenca Puskásów. Rozpoczął ją w paryskiej filii firmy Edisona jesienią 1882 roku, kilka miesięcy po Międzynarodowej Wystawie Elektrotechnicznej, która odbyła się w stolicy Francji. Świat wkraczał właśnie w nową erę elektryczności.
Dwa lata później Tesla po raz pierwszy postawił stopę na amerykańskiej ziemi. Miał w kieszeni kilka dolarów i list napisany przez angielskiego inżyniera Charlesa Batchelora. List był krótki i brzmiał: "Drogi Panie Edison: znam dwóch wielkich ludzi i pan jest jednym z nich. Drugim zaś ten młody człowiek, który stoi przed panem!".
Edison otworzył niedawno firmę Edison Machine Works na Goerck Street oraz Edison Electric Light Company przy Sześćdziesiątej Piątej Alei. Jego elektrownia przy 255-257 Pearl Street obsługiwała całą Wall Street i okolice East River. Posiadał także wielkie laboratorium badawcze w Menlo Park w New Jersey. Jego biznes rósł w siłę także dlatego, że był pozbawionym skrupułów mistrzem marketingu.
Edison znany jest głównie jako twórca żarówki. Miał ją stworzyć w 1879 roku, używając do tego nitki, drutu, metalowego klocka oraz pieca i włókna bawełnianego. Kłopot w tym, że Edison tak naprawdę nie wymyślił żarówki, a jedynie ulepszył istniejący już projekt angielskiego fizyka i chemika Josepha Wilsona Swana. Jednak jego kampania promocyjna nowego produktu była tak skuteczna, że w oczach większości to Edison stał się autorem projektu.
Śmiertelna wojna
Spór między wynalazcami zaczął się od prądnicy, którą to młody Serb miał przekonstruować dla Edisona. Za tę usługę Edison obiecał Tesli 50 tysięcy dolarów, i to w czasach, gdy tygodniowa pensja inżyniera wynosiła 8 dolarów. Tesla wykonał zadanie, lecz Edison wykpił się od zapłaty, twierdząc, że wyznaczona kwota była tylko żartem, amerykańskim dowcipem, którego Nikola, świeży imigrant, nie zrozumiał. Usłyszawszy to Tesla opuścił biura Edisona.
Początkowo Tesla przegrywał ze sprawnym biznesmenem, jakim był Edison. Choć sprzedał sporo patentów do swoich wynalazków i założył własną firmę, to rozliczenia pomiędzy nim a udziałowcami firmy były niekorzystne dla niego i w końcu stracił wszystko. Aby się utrzymać i jakoś przeczekać - zatrudnił się do kopania rowów. Jakiś czas później uśmiechnęło się jednak do niego szczęście. Szczęście to nazywało się A.K. Brown, dyrektor Western Union Telegraph Company. Dzięki jego wydatnej, liczącej pół miliona dolarów pomocy genialny Serb założył Tesla Electric Company. Siedzibę umieścił przy Południowej Piątej Ulicy nr 33-35, tylko kilka przecznic od warsztatów Edisona.
Nareszcie mógł rozpocząć eksperymenty z wirującym polem magnetycznym tworzącym prąd zmienny. Pojawiali się kolejni inwestorzy i nowe wyzwania. W ciągu kilku lat Tesla stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych wynalazców w USA. To wzbudzało gniew i zazdrość Edisona, szczególnie rozwścieczyły go bliskie kontakty Tesli i potentata kolejowego z Pittsburgha George'a Westinghouse'a. Dzięki patentom Tesli i współpracy z wynalazcą Westinghouse m.in. oświetlił wszystkie należące do Western Union stacje kolejowe leżące na północy Stanów. Połączenie pieniędzy i możliwości Westinghouse'a oraz geniuszu Tesli mogło doprowadzić do upadku firmy konkurenta, który uparcie pozostawał przy urządzeniach na prąd stały, mimo ich niskiej wydajności. Edison postanowił więc wykończyć "serbskiego dupka" - jak często nazywał Teslę - czarnym PR-em. Miał w tym wprawę. Wcześniej, aby zapewnić sukces swojej firmie, w ten sposób potraktował wielu konkurentów.
Wydrukował i rozesłał do klientów Westinghouse'a, który wykorzystywał patenty Tesli, takie ulotki: "To pewne jak śmierć, że Westinghouse zabije każdego klienta, który zainstaluje u siebie system AC [prąd zmienny - przyp. aut.] (...). Dostał do ręki coś nowego i będzie potrzebował wielu eksperymentów, by to zaczęło działać. (...) Ale to nigdy nie będzie wolne od niebezpieczeństwa...". Edison urządzał też potworne demonstracje dla dziennikarzy, mające wykazać, że urządzenia na prąd zmienny są zabójcze. Płacił ubogim dzieciom za łapanie i przynoszenie do laboratorium zwierząt. Następnie przypinał je do metalowej płyty, do której podłączone były przewody doprowadzające prąd zmienny o napięciu tysiąca woltów z wyprodukowanego przez Westinghouse'a generatora. Prasa, opisując to przerażające wydarzenie, po raz pierwszy użyła określenia "śmiertelne porażenie prądem". Czasopismo "The Electrical Engineer" tak relacjonowało pokaz: "Wiele nieszczęśliwych psów i innych stworzeń zostało zamęczonych na śmierć. [...] Tym, które nie zginęły od prądu - jak zaświadcza obecna przy tym osoba - rozbijano później łby cegłą".
Aby wykończyć przeciwnika, Edison ostatecznie przyczynił się nawet do skonstruowania krzesła elektrycznego, wykorzystując do tego podstępem zakupione od Westinghouse'a patenty Tesli. Do prasy trafiła informacja, że w zakładzie karnym Sing Sing wyroki śmierci nie będą już wykonywane przez powieszenie, ale przez uśmiercenie skazanego na krześle elektrycznym skonstruowanym dzięki uprzejmości pana Westinghouse'a. Edison triumfował i oficjalnie pytał Amerykanów, czy ten sam wynalazek, który służy zabijaniu, ma być używany do przygotowywania domowych obiadów.
20 lat - aż tyle zajęło Edisonowi przyznanie się do błędu i stwierdzenie, że zamiast walczyć z Teslą powinien był wykorzystać jego pomysły i unowocześnić własne produkty. Jego czarny PR i próby zdyskredytowania konkurenta doprowadziły do tego, że Tesla popadł w biedę i szaleństwo. Zmagał się z nimi samotnie. Prywatna sfera jego życia praktycznie nie istniała.
Śmierć i zmartwychwstanie
"Był jednym z największych umysłów, jakie znał świat, człowiekiem, który utorował drogę wielu ważnym technicznym zdobyczom naszych czasów" - oświadczyli zgodnie trzej laureaci Nobla w dziedzinie fizyki: Millikan, Compton i Franck po ogłoszeniu informacji, że 7 stycznia 1943 roku zmarł Nikola Tesla. Obecny na pogrzebie burmistrz Nowego Jorku Fiorello La Guardia powiedział: "Zmarł Nikola Tesla. Zmarł w biedzie, ale był jednym z najważniejszych ludzi, którzy kiedykolwiek żyli. To, co stworzył, jest wielkie, a wraz z upływem czasu stanie się jeszcze większe".
Jednak w chwili gdy zelektryfikowany świat na chwilę pogrążył się w zadumie nad losem niedocenionego geniusza, amerykański rząd pracował już nad tym, by zagarnąć wszystko, co kiedykolwiek wymyślił wynalazca.
Tesla przez szereg lat żył pod ścisłą kontrolą FBI. Żartowano, że agenci chodzili za nim krok w krok, a ich głównym zadaniem było zbieranie papierków, jakie po sobie zostawiał. Po śmierci wynalazcy również rzucili się na pozostawione w pokoju hotelowym drobiazgi. Wszelkie notatki Tesli zostały przejęte, a rząd USA nadał im klauzulę ścisłej tajności. Jeszcze w roku 1980 Margaret Cheney podczas zbierania materiałów do biografii wynalazcy prosiła liczne agendy rządowe - powołując się na Ustawę o swobodnym dostępie do informacji - o dostęp do jego archiwum. Początkowo rząd uporczywie zaprzeczał, że posiada papiery należące do Tesli, później Departament Obrony przyznał, iż je ma, lecz odmówił autorce wglądu do nich, zasłaniając się względami bezpieczeństwa narodowego.
Co mogło być w tych notatkach? Wierzono, że między innymi projekty broni, która mogła niszczyć samoloty, oraz bomby elektromagnetycznej, również o dewastującym działaniu. Co ciekawe, armia amerykańska użyła takiej bomby w trakcie walk w Afganistanie.
Spuścizna Tesli pozostaje tajemnicą, choć sam genialny wynalazca jest dzisiaj ikoną nauki i popkultury. Napisano o nim dziesiątki książek, nakręcono wiele filmów. W obrazie "Prestiż" z 2006 roku w postać Tesli wcielił się David Bowie. Wspominano go wielokrotnie - jako synonim geniuszu - w popularnym sitcomie "Teoria wielkiego podrywu", a jeden z głównych bohaterów programu został obdarzony wieloma cechami serbskiego wynalazcy. Tesla pojawia się nawet w grach komputerowych, a w lutym ubiegłego roku nazwany na jego cześć samochód elektryczny został wyniesiony w kosmos.
O Tesli miał powstać film biograficzny "Nikola" w reżyserii Ananda Tuckera, z Tomaszem Kotem w roli głównej. Niestety pandemia sprawiła, że projekt porzucono. Szkoda. Bo - choćbyśmy bronili się przed zbyt prostymi skojarzeniami, czasem po prostu trudno ich uniknąć - w końcu wszystko zaczęło się od kota.
Korzystałam z następujących źródeł:
"Moje Wynalazki. Autobiografia Nikoli Tesli", Wydawnictwo Horyzont
"Władca piorunów. Nikola Tesla i jego genialne wynalazki" Przemysław Słowiński i Krzysztof K. Słowiński, Wydawnictwo Videograf Edukacja
"Nikola Tesla. Genius Who Lit The World" - film dokumentalny
"The Missing Secrets of Nikola Tesla" - film dokumentalny
Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka. Dziennikarka i redaktorka zajmująca się głównie tematyką popularnonaukową. Związana m.in z Życiem Warszawy i Weekend.Gazeta.pl oraz z Magazynem Wirtualnej Polski.