Rozmowa
Adam uzależnił się od pornografii. Dopiero po wielu latach zdał sobie sprawę ze swojego problemu (fot: Shutterstock.com)
Adam uzależnił się od pornografii. Dopiero po wielu latach zdał sobie sprawę ze swojego problemu (fot: Shutterstock.com)
Wywiad Ewy Jankowskiej znalazł się wśród prac wyróżnionych w konkursie "Uzależnienia XXI wieku" prowadzonym przez Fundację Inspiratornia.

Po raz pierwszy świadomie sięgnąłeś po pornografię, jak miałeś 14 lat. Dlaczego?

Pornografia stała się jedynym obszarem, gdzie mogłem zaspokoić swoją ciekawość.

W jakim sensie?

To była pornografia gejowska. Nie rozumiałem, dlaczego mnie do niej ciągnie. Dopuszczenie do siebie myśli, że mógłbym być gejem, nie było dla mnie do zaakceptowania.

Z biegiem lat zacząłem wchodzić w związki z kobietami, czułem się w nich dobrze, jednocześnie cały czas była we mnie potrzeba, żeby sięgnąć po porno gejowskie.

Ukrywałeś się z tym?

Tak. To był mój zamknięty świat, do którego nikt nie miał dostępu. Kiedy jeszcze nie było dostępu do Internetu, kupowałem czasopisma dla mężczyzn. Wracałem do domu i się do nich masturbowałem. Gdy kończyłem, wszystko ukrywałem - miałem swoje schowki, najpierw w domu rodzinnym, potem w studenckich mieszkaniach.

Jak tłumaczyłeś sobie, dlaczego to robisz?

Na wiele sposobów - bo mężczyźni z tych czasopism budzą mój podziw, bo są atrakcyjni, bo jako dojrzewający mężczyzna mam potrzebę porównania się do przedstawicieli własnej płci, albo - że to tylko taka fanaberia. Po skończonej sesji czułem do siebie obrzydzenie. W momentach kulminacyjnych, gdy to uczucie było już nie do zniesienia, wyrzucałem całą zgromadzoną kolekcję pornografii. To działało oczyszczająco. Niestety, do momentu, aż znów nie poczułem, że muszę po nią sięgnąć.

Dlaczego tak trudno było dopuścić do siebie myśl, że mógłbyś być gejem?

Bo gdybym to zrobił, to klamka by zapadła, nie mógłbym się już z tego wycofać. Pójście tą drogą oznaczało też dla mnie, że nie założę nigdy rodziny, a bardzo jej pragnąłem. Przerażał mnie, i nadal przeraża, stosunek społeczeństwa do homoseksualistów. Dzięki temu, że nie przyznawałem się do tego, kim jestem, udało mi się zbudować wartościowe męskie przyjaźnie, niepodszyte erotyką, co było dla mnie bardzo ważne. Długo czułem się lepszy od osób, które zdeklarowały się, że są homoseksualistami, bo w ich przypadku nie było już odwrotu. Podobało mi się, że ja mogę jeszcze podjąć decyzję.

Rozmawiałeś z kimś o tym, co przeżywasz? Na przykład z rodzicami?

Nie chciałem angażować w swój dramat nikogo ważnego. Nie bałem się odrzucenia. Po prostu czułem, że nie chcę nikomu robić mętliku w głowie. Bo co, gdyby się okazało, że jednak gejem nie jestem? Że się pomyliłem? Nikt by mi już potem nie zaufał. Wtedy jeszcze myślałem, że to kwestia wyboru.

W czasie studiów zdarzyło mi się porozmawiać na ten temat z kolegą czy koleżanką, ale rozmowa zawsze kończyła się tak samo - sugestią z ich strony, że może bym się z kimś spotkał, zobaczył, jak to jest. Wtedy jeszcze przekroczenie tej granicy nie wchodziło w grę.

Jak to się stało, że się od tej pornografii uzależniłeś?

To uzależnienie rozwijało się latami, tak jakby poza mną. Długo byłem przekonany, że sięgam po porno z ciekawości, ewentualnie chęci zaspokojenia potrzeby nowości, adrenaliny. Szybko nudziłem się filmikami, non stop wyszukiwałem nowe. Może trzy, cztery razy zobaczyłem godzinny film, zazwyczaj po prostu przeskakiwałem z jednego wideo na drugie, a na każde poświęcałem kilka minut. Z czasem sięgałem po coraz ostrzejsze porno - BDSM, seks grupowy, fisting.

'Długo byłem przekonany, że sięgam po porno z ciekawości, ewentualnie chęci zaspokojenia potrzeby nowości, adrenaliny' (fot: Shutterstock.com)

Co ci dawała pornografia?

Oprócz silnych emocji? Pozwalała mi uciec od świata realnego - zastanawiania się, kim powinienem być, ale też od codziennych stresów, uczuć, których nie potrafiłem nazwać. Byłem smutny, nieszczęśliwy, albo przeciwnie - radosny, ale nie wiedziałem dlaczego. Godzinami zastanawiałem się, czy jakiś mężczyzna okazał mi sympatię, bo mnie lubi, czy może odkrył moją tajemnicę. Nie wiedziałem, czy żywię do kogoś silniejsze uczucie, czy po prostu podobają mi się cechy, które ma, które na przykład lubię w sobie. Mnóstwo energii wkładałem w to, żeby ktoś nie pomyślał sobie, że lubię go za bardzo. Cały czas kontrolowałem narrację na swój temat. Nie rozumiałem swoich pragnień, tych uczuć było za dużo, przytłaczały mnie, próba ich zrozumienia zazwyczaj kończyła się fiaskiem.

Porno pozwalało mi się wyłączyć, nie myśleć. Wraz z orgazmem przychodziła ulga, napięcie mijało. Mówiłem sobie, że skoro tego potrzebuję, nic w tym złego, jedni wyłączają myślenie, uprawiając sport, inni -medytując, ja - oglądając pornografię. Fakt, że to robiłem, nie budził we mnie niepokoju, co najwyżej zdziwienie, że naprawdę aż tak tego potrzebuję.

Czy w twoim domu rodzinnym ktoś miał jakieś uzależnienia?

Nie. A ja przeciwnie - jestem osobą, która szybko się uzależnia. Moim problemem nie jest wyłącznie pornografia, ale też papierosy, kawa. Poprawiam sobie nastrój, zajadając się słodyczami. Pod wpływem emocji zdarzało mi się dokonać nieprzemyślanych zakupów: uwielbiam czytać - z wyjazdu do Niemiec, gdzie spędziłem kiedyś osiem tygodni, przywiozłem 106 książek.

Jak często sięgałeś po pornografię?

Przez większą część życia oglądałem porno codziennie, przez pierwszych kilka lat przez pięć, 10 minut, pod koniec studiów potrafiłem spędzić na oglądaniu pornografii już cały weekend. Ważnym elementem było gromadzenie ulubionych filmików na dysku - żebym miał po co sięgnąć, jakby nie było gdzieś Internetu.

Co by się wydarzyło, gdybyś nie miał dostępu do pornografii?

Ciężko powiedzieć, bo zazwyczaj go miałem. Pamiętam jednak takie sytuacje, że musiałem na przykład jechać na obiad rodzinny, na co nie miałem ochoty, bo wolałem zostać w domu i oglądać pornografię. Przez całe spotkanie byłem zły. Albo pojechałem gdzieś, gdzie nie miałem dostępu do pornografii, i wyjazd zaczął się przedłużać. Chciałem już jechać do domu, ale musiałem czekać na innych, bo nie wracałem sam. Czułem, że z minuty na minutę robię się coraz bardziej nerwowy.

Zdarzały mi się dłuższe, kilkudniowe przerwy między jedną sesją z porno a drugą. Ale tylko wtedy, gdy miałem dla pornografii jakiś substytut. Były nim na przykład moje samotne podróże. Nie potrzebowałem pornografii szczególnie w początkowej ich fazie, kiedy byłem podekscytowany nowym miejscem, tym, że muszę sobie jakoś poradzić, porozumieć się w obcym języku, znaleźć drogę, nocleg - a nie miałem mapy i robiło się ciemno. To ryzyko, czy mi się uda, czy nie, nakręcało mnie. Lubiłem być w sytuacji niepewnej, na granicy bezpieczeństwa, czuć adrenalinę, to było jak ten orgazm po masturbacji przy porno, po którym przychodziła ulga, bo wyszedłem z danej sytuacji zwycięsko - znalazłem hostel i nie musiałem spędzić nocy na ulicy.

Kiedy tak dużo się działo, nie musiałeś skupiać się na swoich myślach, ale na działaniu.

Gdy te emocje, związane z byciem w nowym miejscu, w nowej sytuacji, opadły i w moją podróż wdzierała się codzienność, zaczynałem odczuwać skutki odstawienia pornografii.

Co się działo?

Byłem coraz bardziej podenerwowany, nie mogłem się uspokoić. Pojawiały się w mojej głowie natrętne myśli, czy przypadkiem w sieci nie ukazał się jakiś nowy filmik, bałem się, że coś mnie ominie, że jeśli teraz go nie obejrzę, to już się do niego nie dokopię, bo w międzyczasie ukaże się wiele innych. Zamiast zwiedzać miasto, do którego właśnie dotarłem, siedziałem cały dzień w hostelu i przeglądałem porno w telefonie.

Kiedy zdałeś sobie sprawę, że tracisz nad tym kontrolę?

Bardzo długo byłem przekonany, że ją mam. Po raz pierwszy poczułem, że coś jest nie tak po tym, jak wróciłem z Afryki, gdzie pracowałem, do Polski na dwa tygodnie. Wpadłem w pierwszy w swoim życiu ciąg. Przez cały urlop nie robiłem nic innego, tylko oglądałem porno i zbierałem materiał na kolejne tygodnie w Afryce. Nie było mnie długo w domu i nawet nie pomyślałem, żeby spotkać się z przyjaciółmi, z rodziną. Świat zewnętrzny dla mnie nie istniał.

Jak dokładnie wyglądały te dwa tygodnie?

Sesje z porno trwały przez kilka godzin, aż do momentu, kiedy byłem już tak wyczerpany, że zasypiałem. Po krótkiej drzemce zaczynałem od nowa. Sypiałem nieregularnie. Noc zlewała się z dniem. Czasem siedziałem i masturbowałem się do czwartej nad ranem, potem spałem do południa. Gdy zobaczyłem, że jakieś studio udostępniło 200 nowych filmików na stronie, wiedziałem, że muszę je wszystkie obejrzeć i zachować te, które podobały mi się najbardziej. To było jak misja. W ciągu dwóch tygodni tylko raz wyszedłem z domu, żeby zrobić zakupy.

Nikt nie próbował się z tobą skontaktować? Znajomi? Rodzina?

Jeśli jakiś znajomy dzwonił, to nie odbierałem, oddzwaniałem po kilku dniach i wymyślałem jakąś wymówkę, dlaczego nie dałem rady się spotkać. Moi przyjaciele przywykli do tego, że czasem potrzebowałem więcej czasu dla siebie, że lubię swobodę, nie naciskali na mnie, nie wypytywali mnie, dlaczego tak mam. Rodzina podobnie.

Gdy urlop dobiegł końca, przerwałem ciąg - obowiązki były ważniejsze. Nigdy nie dopuściłem do tego, żebym przez pornografię miał problemy w pracy, nie straciłem przyjaciół przez porno. Zdarzało mi się jednak pójść do biura niewyspanym, bo do nocy coś oglądałem. Po wielogodzinnej sesji zazwyczaj fatalnie się czułem - w trakcie byłem w stanie wypalić całą paczkę papierosów i wypić hektolitry kawy, dopiero połączenie tych trzech elementów dawało mi największą przyjemność. Kilkoma wypalonymi papierosami w pracy czy wypitą kawą budowałem sobie nastrój pod wieczorną sesję z pornografią. Nie robiłem tego jednak świadomie, nie zdawałem sobie sprawy, że wypalenie papierosa powodowało, że chciałem jak najszybciej wrócić do domu, żeby odpalić filmy.

'Kilkoma wypalonymi papierosami w pracy czy wypitą kawą budowałem sobie nastrój pod wieczorną sesję z pornografią' (fot: Shutterstock.com)

Zacząłem coraz częściej rezygnować ze spotkań ze znajomymi, bo nie wiedziałem, czy będzie fajnie, a z pornografią miałem pewność, że będzie. Doszło do tego, że mało co poza nią sprawiało mi już radość.

Jak na twoje uzależnienie od pornografii wpłynęło to, że przyznałeś się, że jesteś gejem?

Pornografia nie zniknęła. Wciąż była moim sposobem na radzenie sobie z trudnymi emocjami, stresem. Przestałem jedynie czuć do siebie obrzydzenie po skończonej sesji.

Gdy zrobiłem coming out, poczułem ogromną ulgę. Pamiętam, że powiedziałem rodzicom i siostrze, że jestem gejem po powrocie z jednej z moich podróży. Na pewnym jej etapie poczułem się tak samotny, że uznałem, że muszę coś zmienić, bo inaczej do końca życia będę nieszczęśliwy.

Jak rodzice zareagowali?

Przyjęli to na spokojnie. Czuli, że coś mnie męczy, i cieszyli się, że zrzuciłem z siebie ten ciężar.

Można powiedzieć, że żyłem latami w cieniu dramatu, cokolwiek by się nie działo, ten dramat mi towarzyszył. Więc oprócz ulgi poczułem też ogromną pustkę, to może dziwnie zabrzmi, ale byłem do swojego dramatu bardzo przywiązany, musiałem się nauczyć żyć bez niego. Zastanawianie się, kim jestem, kim powinienem być, było moją obsesją, męczyło mnie, ale też zajmowało moje myśli, odwracało uwagę od innych emocji. Gdy miałem zły nastrój albo było mi smutno czy czułem lęk w związku z przyszłością, tłumaczyłem sobie, że to przez ten mój życiowy dylemat. Po coming oucie dramat zniknął, ale emocje zostały, nie mogłem ich już zignorować. Pojawiły się też nowe, w związku ze zmianą, jaka nastąpiła w moim życiu, musiałem na nowo zdefiniować relacje z ludźmi. Moje pierwsze związki z mężczyznami były bardzo szczeniackie, intensywnie w nie wchodziłem, po kilku tygodniach spotykania się z kimś byłem pewien, że to miłość mojego życia. Miałem 27 lat, a czułem się, jakbym znów miał lat 14 i dopiero zaczynał uczyć się budować intymne relacje. Dopiero po kilku nieudanych próbach udało mi się poznać kogoś, kto mi odpowiada. Jesteśmy razem już sześć lat.

Czy uzależnienie od pornografii miało wpływ na twoją relację z partnerem?

Miałem myśli, że większą przyjemność seksualną czerpałbym z obcowania sam na sam z pornografią, niż uprawiając seks ze swoim partnerem. Byłem w stanie się przy nim podniecić, ale łapałem się na tym, że w trakcie zbliżenia przypominałem sobie różne sceny z filmów pornograficznych.

Zdarzało się też, że nie miałem ochoty na seks, bo przez kilka dni oglądałem pornografię i byłem rozładowany. Ale mój partner nie. Frustrowało mnie to, że nie mogę stanąć na wysokości zadania.

Mówiłeś, że to przez pornografię?

Tak, ale nie na zasadzie, że tego nie kontroluję, ale po prostu: masturbowałem się przy porno, więc nie czuję w tej chwili potrzeby. Gdy facet mówi, że oglądał pornografię, nie budzi to większego zdziwienia. Zarówno ja, jak i mój partner cenimy w związku swobodę i wolność. Nie jesteśmy parą, która chodzi ze sobą wszędzie, każdy urlop spędza razem, nie oczekujemy od siebie, że będziemy uczestniczyć w każdej aktywności drugiej osoby. Widujemy się co kilka dni, czasem rzadziej, nie mieszkamy razem. Gdybym nie powiedział partnerowi o tym, że mam problem z pornografią, przypuszczam, że nigdy by się nie domyślił.

Kiedy mu o tym powiedziałeś?

Po pierwszej i ostatniej samodzielnej próbie poradzenia sobie z problemem, która skończyła się porażką.

To było latem ubiegłego roku. Przeczytałem poradnik Kevina B. Skinnera "Treating Pornography Addiction", wziąłem dwa tygodnie urlopu i postanowiłem zrobić sobie detoks od porno. Zgodnie ze wskazówkami usunąłem wszystkie filmy, które miałem na dysku, i zaplanowałem dokładnie, co będę robić - że będę czytał książki, chodził na spacery. Wytrzymałem trzy dni. To była męka. Każda minuta to była walka ze sobą. Serce mi waliło, miałem przyspieszony oddech, nie mogłem się na niczym skupić, to zaczynałem czytać książkę, to po chwili ją odkładałem, jak wyszedłem na spacer, to ciągle myślałem, że powinienem robić coś innego, że od czegoś uciekam. Stałem się swoim własnym wrogiem, mój wewnętrzny głos szeptał mi: jak mogłeś sobie powiedzieć, że nigdy więcej nie obejrzysz żadnego porno, przecież to lubisz? Podpowiadał mi, żebym sprawdził, czy w dalszym ciągu tego potrzebuję, zrobił sobie test. W końcu napięcie było już tak duże, że coś we mnie pękło. Włączyłem jeden film. I od razu poczułem ogromny wstyd, że się złamałem - teraz głos mówił mi, że jestem totalną porażką. Żeby zagłuszyć te myśli, włączyłem kolejny film, i kolejny, i kolejny... Jak już wpadłem w ciąg, to nie wyszedłem z niego przez kolejnych 10 dni.

'Moja pierwsza i ostatnia samodzielna próba rzucenia pornografii skończyła się porażką (fot: Shutterstock.com)

Twój partner nie zorientował się, że coś jest nie tak?

Nie widzieliśmy się przez ten czas. Dzień przed powrotem do pracy czułem się tak źle, że przepłakałem cały dzień. Byłem wyczerpany, nie miałem siły wstać z łóżka. Nie byłem w stanie przypomnieć sobie żadnego momentu ze swojego życia, który byłby w sposób niezakłamany szczęśliwy, wszystko wydawało mi się szare i smutne. Poczułem się, jakbym sięgnął dna.

Gdy doszedłem do siebie, spotkałem się z moim partnerem, powiedziałem mu, jak wyglądały moje ostatnie dwa tygodnie, że mam problem i że nie jestem w stanie poradzić sobie z nim sam. Chciałem być z nim szczery, czułem, że on musi mieć prawo podjąć decyzję, czy będzie się z tym mierzyć razem ze mną. 

Jak zareagował?

Mam wrażenie, że się nie przejął. Zarówno Nie potraktował mojego uzależnienia jako czegoś, co mogłoby zaważyć na naszym związku, ale też nie przyłożył do niego zbyt dużej wagi. Po tej rozmowie nie pytał mnie, jak sobie radzę, czy się zgłosiłem po pomoc. Ale ja też nie zasygnalizowałem mu wtedy, czego dokładnie bym od niego oczekiwał. Uznałem, że to mój problem.  

Zwróciłeś się po pomoc do specjalisty?

Rozglądałem się za jakimiś poradniami, ale gdy ten najgorszy moment minął i poczułem się trochę lepiej, to przestałem. Aż do początku tego roku.

Wróciłem do pracy po kilku dniach wolnego i dostałem ataku paniki. Powiedziałem przełożonej, że muszę iść do lekarza, poprosiłem koleżankę o kontakt do psychiatry i jak najszybciej umówiłem się na wizytę.

Łączyłeś ten atak paniki z uzależnieniem od pornografii?

Nie. Tego dnia nie miałem pojęcia, co się ze mną dzieje, myślałem, że to efekt nagromadzonego stresu. Wcześniej przez kilka miesięcy bardzo stresowałem się pracą, czułem, że się nie sprawdzam. Kieruję zespołem w jednej z dużych korporacji, mam wytyczone określone cele, które muszę zrealizować. To mi się nie udawało. Nie wiedziałem, dlaczego tak się dzieje. Przestałem ufać swoim decyzjom, z czasem nie wierzyłem już, że zrealizuję jakikolwiek cel, może ktoś inny by potrafił, ale na pewno nie ja. Czułem się bezwartościowy.

Podczas wizyty u psychiatry pojawił się temat uzależnienia od pornografii?

To psychiatra mnie spytał, czy mam jakieś uzależnienia. Powiedziałem, że tak, bo byłem świadom swojego problemu. Przepisał mi lek przeciwdepresyjny i powiedział, że muszę iść na terapię behawioralną dla osób uzależnionych od pornografii. Zgłosiłem się do wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień w Gdańsku i od razu zacząłem terapię indywidualną.

Jesteś na terapii ponad pół roku. Czego się dowiedziałeś?

Między innymi tego, że miałem bardzo obniżone poczucie własnej wartości. Nie ufałem swoim emocjom, nie potrafiłem ich nazwać, one mnie zalewały. Nie wiedziałem, czy to ja czegoś pragnę, czy to moje uzależnienie mi mówi, że czegoś pragnę. W pracy potrzebowałem nieustannej aprobaty, potwierdzenia na zewnątrz, że jestem dobry, bo sam tego nie czułem. Gdy ktoś powiedział, że jestem do niczego, uznawałem to za pewnik, nie poddawałem tego własnej ocenie.

Tak samo jak potrzebowałem usłyszeć, że jestem dobrym pracownikiem, tak samo potrzebowałem zewnętrznej aprobaty dla tego, że pociągają mnie mężczyźni. Podczas terapii wyszło na jaw, że oglądanie dwóch mężczyzn uprawiających seks było dla mnie sygnałem, że nie tylko ja widzę w tym coś atrakcyjnego, ale że są osoby, które są nawet w stanie wrzucić do Internetu swoje wideo, a jak wiadomo, coś raz wrzucone do sieci już tam zostaje. Najważniejsze w filmikach porno, które wybierałem, było, żeby twarze mężczyzn w nich występujących były widoczne, oraz żeby ci mężczyźni byli różnorodni - na przykład pod względem wieku, koloru skóry, atrakcyjności. Wszystko po to, abym mógł cały czas utwierdzać się w tym, że są osoby, które publicznie przyznają się do swojej orientacji, i że jest ich wiele. Że mają różne ciała, nie zawsze wspaniale umięśnione, tak jak ja nie jestem wspaniale umięśniony.

Stany lękowe i depresyjne, w które wpadałem, wynikały z tego, że straciłem kontrolę nad swoim życiem, bo nie potrafiłem przestać sięgać po pornografię. W ten sposób nauczyłem się radzić sobie z emocjami, i w inny już nie potrafiłem.

Co zyskałeś dzięki terapii?

Przede wszystkim spokój i zaufanie do tego, co czuję, czego potrzebuję, do decyzji, jakie podejmuję, na przykład w pracy. Jeśli czuję, że zaczynam się złościć, na przykład podczas spotkania służbowego, wiem już, że nie muszę reagować od razu, zrobić wszystkiego, żeby jak najszybciej pozbyć się tych emocji, bo ich nie chcę, ale daję sobie czas na zastanowienie się, dlaczego właściwie się zdenerwowałem. Nie dokonuję już nieprzemyślanych zakupów - od miesięcy nie kupiłem żadnej książki, mam e-booka, gdzie ładuję sobie tylko te, które naprawdę chcę przeczytać, a nie tylko posiadać.

Zdarza mi się wciąż zareagować kompulsywnie. Jeśli danego dnia miałem więcej sytuacji stresowych albo czuję się przytłoczony pracą, potrafię zjeść naraz dwie czekolady. Wciąż palę papierosy. Na szczęście nie jest tak, że wypalenie papierosa czy wypicie kawy uruchamia we mnie potrzebę sięgnięcia po porno, ale na pewno byłoby bezpieczniej dla mnie, jakbym w ogóle zrezygnował w tych używek.

Odkąd nie sięgam po pornografię - od dwóch miesięcy jestem czysty - mam więcej czasu na robienie rzeczy, które wcześniej ciągle odkładałem, bo oglądałem porno.

Na przykład?

Zawsze marzyłem, żeby posadzić na balkonie rośliny. A nuż coś mi wyrośnie. A nawet jeśli wszystko mi uschnie, to też będzie w porządku, cieszy mnie sama aktywność. Wcześniej satysfakcję czerpałem tylko z tego, co ukończone, co dawało konkretny efekt, jedyna aktywność, której samo wykonywanie sprawiało mi przyjemność, to oglądanie pornografii.

Już nie uciekam od emocji. Na terapii mogę o nich porozmawiać i zastanowić się, skąd się biorą, co oznaczają - nie czuję, że walczę sam. Mam wciąż problem z nazywaniem tego, co czuję. Wcześniej, na przykład w relacji z moim partnerem, rzadko mówiłem od razu, że coś mi się nie spodobało, na przykład gdy czułem się niesłuchany albo gdy miałem wrażenie, że próbuje mnie zbyć.

Więcej rozmawiasz z partnerem?

Tak, zależy mi na tym, żeby na bieżąco przegadywać to, co się między nami dzieje. Widzę teraz, że zarówno on, jak i ja mało mówiliśmy o swoich emocjach. Cały czas nie wiem do końca, jak bym chciał, żeby wyglądał nasz związek. Nie mam za bardzo wzorca, wobec którego mógłbym się opowiedzieć.

A rodzice?

W moich oczach są kochającą się parą, ale jako para heteroseksualna nie stanowią dla mnie wzoru do naśladowania. Z jednej strony jako gej mam więcej wolności, bo nikt nie zapyta mnie, kiedy ślub albo kiedy dziecko, z drugiej muszę sam dojść do tego, czego naprawdę chcę, za pomocą jakich wskaźników chcę mierzyć temperaturę mojej relacji.

Na terapii wyszło jednak na jaw, że mimo że przyznałem się przed sobą i bliskimi, że jestem gejem, i nikt mnie z tego powodu nie odrzucił, to wciąż jestem niepewny swojej decyzji w sferze społecznej. Sytuacja, w której ktoś obcy albo ktoś z pracy mógłby dowiedzieć się, jakiej jestem orientacji i ocenić mnie przez ten pryzmat, byłaby dla mnie traumą.

Dlaczego?

Bałbym się tego, jak mógłbym zareagować. Nie chciałbym powiedzieć komuś czegoś przykrego. Jednocześnie przeraża mnie, że ktokolwiek mógłby sprowadzić mnie do zbioru cech typowych dla geja. Zaszufladkować mnie. Nie chcę przez całe życie udowadniać, że jestem kimś wyjątkowym, walczyć ze stereotypem.

'Przeraża mnie, że ktokolwiek mógłby sprowadzić mnie do zbioru cech typowych dla geja. Zaszufladkować mnie' (fot: Shutterstock.com)

Może wcale by tak nie zareagował?

Możliwe, do tej pory mi się to nie zdarzyło. A może jest tak, że to mi zdarza się ocenić geja przez pryzmat tego stereotypu, bo mam problem z akceptacją siebie? To kolejna sfera, nad którą będę musiał popracować.

Czego się obawiasz w związku z uzależnieniem?

W tej chwili czuję, że jestem w dobrym miejscu, nie targają mną silne emocje. W pracy mi się układa, w związku też. Boję się, co się stanie, jeśli zrobi się trudniej i tych emocji będzie więcej. Że mnie zaleją, nie będę w stanie ich udźwignąć, i żeby to przerwać, wejdę na swoją utartą ścieżkę uzależnienia. I znów przepadnę.

Zobacz wideo "Trzymają nas cały czas w ryzach". Kobiety dopiero uczą się rzeczy, które są w standardach wiedzy o seksualności

Osoby uzależnione mogą znaleźć pomoc, dzwoniąc do Telefonu Zaufania Uzależnienia Behawioralne 801889880 lub w poradni online na www.uzaleznieniabehawioralne.pl.

Wywiad powstał we współpracy z Fundacją Inspiratornia dzięki dofinansowaniu ze środków Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych będących w dyspozycji Ministra Zdrowia.

Ewa Jankowska. Dziennikarka magazynu Weekend.Gazeta.pl, była redaktor naczelna serwisu Metrowarszawa.pl. Wcześniej pracowała w Wirtualnej Polsce w dziale Kultura, publikowała w serwisie Ksiazki.wp.pl, magazynie Vice.com. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu.