Ten artykuł jest częścią cykluMłoda Polska
Dawid z książką 'Chińska filozofia historii', czerwiec 2019 (archiwum prywatne)
Dawid z książką 'Chińska filozofia historii', czerwiec 2019 (archiwum prywatne)

Cykl "Młoda Polska" poświęcony jest Polkom i Polakom, których podziwiamy i którym kibicujemy. W najbliższych odcinkach cyklu zaprezentujemy wybitnych młodych polskich naukowców, zdobywców prestiżowego stypendium START przyznawanego przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej (FNP)* – organizację pozarządową, która od 30 lat realizuje misję wspierania nauki w Polsce.

IMIĘ I NAZWISKO: Dawid Rogacz

WIEK: 28 lat

ZAWÓD: adiunkt w Zakładzie Historii Filozofii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu kierowanym przez prof. zw. dr. hab. Andrzeja Wawrzynowicza

OSIĄGNIĘCIA: Autor pionierskiej monografii o chińskiej historiozofii, która została wydana po polsku w Wydawnictwie Naukowym UAM oraz po angielsku przez prestiżowe wydawnictwo Bloomsbury, a także licznych artykułów w czołowych czasopismach naukowych z zakresu teorii historii i orientalistyki; laureat tegorocznego konkursu stypendium START, przyznawanego przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej. Jako jeden z pięciu naukowców otrzymał wyróżnienie przyznawane kandydatom, których osiągnięcia badawcze ocenione zostały jako wybitne. Otrzymał też między innymi Young Scholar Award, przyznawaną przez Society for Asian and Comparative Philosophy, oraz European Association for Chinese Philosophy Award. Tłumaczy obecnie z klasycznego chińskiego na język polski 1000-stronicowe dzieło chińskiego niezależnego myśliciela Wang Chonga pt. "Lunheng" ("Eseje wyważone").

– Miałem ogromne szczęście do mądrych nauczycieli. Choć moje pomysły wydawały im się nieraz szalone, zawsze dawali mi zielone światło na ich realizowanie. Moja rada jest więc taka: nauczycielu, daj szansę uczniowi, który stara się wyjść przed szereg i kwestionuje pewne schematy. Może się okazać, że doskonale wie, co robi, i niebawem odkryje coś niezwykłego – mówi Dawid Rogacz.

Dawid Rogacz (Adrian Wykrota, 'Życie Uniwersyteckie')

Olimpijczyk

Dawid urodził się w Częstochowie, dzieciństwo spędził na wsi, w Ostrowach nad Okszą. Już w wieku czterech lat nauczył się czytać. Jego rodzice szybko zorientowali się, że ich dziecko ma ponadprzeciętne zdolności – błyskawicznie przyswaja wiedzę i w przeciwieństwie do większości dzieci nie interesują go wyłącznie dinozaury i piłka nożna, ale przede wszystkim nauka.

Podrzucali mu więc publikacje z różnych dziedzin. Jedną z pierwszych książek, jakie pochłonął, była jednak ta poświęcona nie filozofii, ale fizyce, druga – astronomii, trzecia – układowi SI, czyli Międzynarodowemu Układowi Jednostek Miar. Miał wtedy zaledwie osiem lat.

Rodzice nigdy nie wywierali na mnie presji względem tego, czym mam się interesować. Podpatrywali, co mi się podoba, i w tę stronę szli – opowiada Dawid.

W gimnazjum Dawid nieco zmienił kierunek swoich poszukiwań. Od nauk ścisłych bardziej zaczęły go fascynować te humanistyczno-społeczne: geografia, język polski, historia. O tym, że wiedzę i w tych dziedzinach miał w jednym palcu, udowadniał na olimpiadach, za każdym razem zdobywając tytuł laureata.

Rodzice nie mieli wątpliwości, w jakiej szkole Dawid powinien kontynuować naukę – w IX Liceum Ogólnokształcącym im. Cypriana Kamila Norwida, które ówcześnie należało do grona najlepszych liceów w Polsce. I to tam Dawid na poważnie zetknął się z filozofią. – Wcześniej miałem mgliste pojęcie o tym, czym filozofia właściwie jest. W klasie humanistycznej, do której uczęszczałem, miałem obowiązkowe zajęcia z tego przedmiotu. Po nich już wiedziałem, w którym kierunku chcę się dalej rozwijać – opowiada.

Nauka kwestionowania

Zamiłowanie do tej dziedziny obudził w Dawidzie między innymi jego nauczyciel licealny dr Michał Płóciennik. – Któregoś dnia wszedł na lekcję i powiedział: wyciągamy kartki. Na wszystkich uczniów padł blady strach. A potem usłyszeliśmy dwa pytania, na które mieliśmy odpowiedzieć – te same postawił sobie kiedyś Gottfried Wilhelm Leibniz, znany niemiecki filozof. Pierwsze: Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Drugie: Dlaczego istnieje tak, a nie inaczej? To było coś przepięknego! – wspomina Rogacz.

Dawid nie chce powiedzieć, jakiej udzielił odpowiedzi. – Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na takie pytania, na tym polega filozofia. Bardzo pociągało mnie to, jakie Michał ma podejście – zmuszał do myślenia, kwestionował komunały, pokazywał, że tylko poprzez podważanie zastałych idei można odkryć coś nowego. W filozofię Wschodu zagłębiłem się więc również dlatego, że w podobny sposób pozwalała spojrzeć na kulturę Zachodu "z zewnątrz". Niestety, myśliciele zachodni XIX wieku twierdzili, że tylko Europejczycy są zdolni do myślenia w sposób filozoficzny i abstrakcyjny, a na Wschodzie żadnej filozofii nie było – tłumaczy.

Jak opowiada, Wschód nie tylko filozofował, jego refleksja cały czas przenikała się z rozważaniami Zachodu. – Pokusiłbym się nawet o twierdzenie, że nie ma podziału na Wschód i Zachód w myśli filozoficznej, jest tylko filozofia światowa – przekonuje.

Jak tłumaczy, wielu zachodnich myślicieli, jak Platon, Pyrron z Elidy, Leibniz, François Quesnay czy Wolter, czerpało z filozofii azjatyckiej, a wiele idei uznawanych za typowo "zachodnie", jak na przykład radykalny sceptycyzm, koncepcja postępu czy idea wolnego rynku, sformułowali wcześniej myśliciele chińscy bądź indyjscy.

Zanim jednak Rogacz zanurzy się głębiej w filozofię Wschodu, a konkretnie w chińską filozofię historii, czyli subdyscyplinę, która zajmuje się problematyką dziejów i dziejopisarstwa, i odkryje, że nie powstała do tej pory ani jedna książka poświęcona tej tematyce, minie jeszcze kilka lat.

Wyścig po milion

W liceum Dawid może pochwalić się jeszcze większymi olimpijskimi sukcesami. W pierwszej klasie wziął udział w olimpiadzie teologicznej – dostał się do finału. W drugiej zaliczył swój debiut w olimpiadzie filozoficznej – zdobył tytuł laureata. W trzeciej poszedł na całość i wystartował aż w trzech dziedzinach: filozofii, języku polskim i historii sztuki. Nie ukrywa, że nie obyło się bez nacisków ze strony grona pedagogicznego... – Co zabawne, to nie z filozofii zająłem najwyższą pozycję, ale z języka polskiego – pierwsze miejsce w Polsce. Z historii sztuki byłem drugi w kraju, z filozofii – trzeci – wspomina.

Dawid podkreśla, że całej swojej młodości nie spędził wyłącznie na nauce. Lubił grać w piłkę nożną, brał udział w zawodach biegowych, jeździł na obozy. W liceum poznał też swoją przyszłą żonę Beatę. Pierwszy raz spotkali się właśnie na jednym z letnich obozów. Jak opowiada Beata Mrzewka-Rogacz, ich znajomość – co zapewne nikogo nie zdziwi – zaczęła się od długich rozmów.

Wiedzę zdobytą w liceum Dawid postanowił już po maturze wykorzystać nie tylko na olimpiadach. – Naczytałem się wielu książek historycznych, więc uznałem, że może warto spróbować swoich sił w teleturnieju – opowiada.

Podobnie jak z olimpiadami nie skończyło się na jednym. W "Postaw na milion" wziął udział razem z Beatą, wtedy studentką medycyny. Program opuścili z wygraną w wysokości 25 tys. zł. W teleturnieju "Jeden z dziesięciu" Dawid odpadł w drugiej turze. Poległ na pytaniu ze swojej niegdyś ukochanej astronomii: "W którym miesiącu Ziemia znajduje się najbliżej Słońca?". – Większość osób pewnie odpowiedziałaby, że w czerwcu, kiedy jest najdłuższy dzień w roku, ja odpowiedziałem, że w grudniu – opowiada.

Prawidłowa odpowiedź brzmi: w styczniu.

Nie było innej możliwości

"Zabawa" w teleturnieje nie odwróciła uwagi Dawida od tego, co naprawdę było dla niego ważne – nauki. Pod koniec liceum już wiedział, jakie studia wybierze. Rodziców do swojego wyboru nie musiał przekonywać. – Nie było sytuacji pod tytułem: mamo, tato, usiądźcie, muszę wam coś powiedzieć. Rodzice zaakceptowali mój wybór, choć pewnie przeszło im przez myśl, że filozofia nie należy do najbardziej praktycznych kierunków. Dużo osób ją rozważa, a jednak na etapie studiów decydują się na przykład na prawo. Brałem przez chwilę pod uwagę studiowanie kilku kierunków na Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim, ale jednocześnie czułem, że chcę się poświęcić w stu procentach jednemu – wyjaśnia.

Rogacz ma też wrażenie, że ludzie, którzy wybierają filozofię, czują, że jakaś wewnętrzna siła pcha ich w tym kierunku. – Tak po prostu musiało być. Filozofia to dla mnie synonim wolności i swobody myślenia. Nie przykładam tak dużej wagi do samej znajomości faktów, ale raczej staram się szukać między nimi zależności, łączyć je w większą całość – opowiada.

Jego zdaniem filozofia jest wbrew pozorom jedną z najbardziej życiowych nauk. – Gdy szedłem na studia, social media nie były jeszcze aż tak popularne – więcej czasu spędzało się na Naszej Klasie niż na Facebooku. W tej chwili, jak czytam niektóre posty i komentarze, w których ludzie wypowiadają się chociażby na temat statusu moralnego zarodka, to mam wrażenie, że żyjemy w bardzo filozoficznych czasach. Jestem przekonany, że studentów filozofii będzie z roku na rok coraz więcej – twierdzi. 

Babcia w domu po chińsku nie mówiła

W październiku 2011 roku Dawid rozpoczął pierwszy rok filozofii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. A właściwie pierwszy i drugi. – Pomyślałem: skoro będę jednak studiować jeden kierunek, a nie kilka, to równie dobrze mogę zintensyfikować nieco tryb i trzy lata zrobić w dwa. Zdobyłem zgodę dyrektora instytutu i po dwóch latach obroniłem licencjat – opowiada.

Dawid na licencjacie zafascynował się filozofią Wschodu. Oprócz kontynuowania studiów magisterskich czuł, że chciałby studiować równolegle to, co pozwoli mu zgłębić wiedzę na temat kultury i języka tamtej części świata. – Stanąłem przed wyborem: sinologia czy indologia. Serce podpowiadało mi – indologia, rozum – sinologia. Posłuchałem głosu rozsądku. Uznałem, że jeśli mam inwestować czas w naukę języka azjatyckiego, to może lepiej wybrać chiński, bo daje szersze perspektywy rozwoju zawodowego.

Po obronie pracy magisterskiej 'W stronę radykalnego pluralizmu religijnego', czerwiec 2015. Po lewej promotor i b. dyrektor Instytutu Filozofii UAM, prof. Tadeusz Buksiński, po prawej ówczesny dyrektor Instytutu, a dziś Dziekan Wydziału Filozoficznego, prof. Roman Kubicki (archiwum prywatne)

Decyzji nie żałuje, choć jak mówi, pobudki, którymi się kierował, w jego przypadku nie miały wiele sensu. Dlaczego? – Bo zostałem akademikiem, jako chyba jedyny z całego mojego roku. Większość osób wybierała ten kierunek z założeniem, że w przyszłości raczej będą tłumaczyć chińskich biznesmenów na Międzynarodowych Targach Poznańskich, a nie czytać Konfucjusza w oryginale – śmieje się.

Dawid uczył się chińskiego od podstaw, bo jak żartuje, "babcia w domu po chińsku nie mówiła". Mimo że chiński ma kilkadziesiąt dialektów, studenci uczą się języka ustandaryzowanego, opartego na dialekcie pekińskim, czyli mandaryńskiego. Na ostatnim roku Rogacz miał także zajęcia z klasycznego języka chińskiego i to na jego nauce głównie się koncentrował. Źródła chińskie, które później studiował i opracowywał, były właśnie w tym języku. Ale nie tylko.

Żeby przygotować niektóre części doktoratu, musiałem nawet sięgnąć do języka starochińskiego – mówi. Przyznaje, że była to jazda bez trzymanki, bo w tym języku nie funkcjonuje większość kategorii gramatycznych, jakie znamy: czas, aspekt, liczba, rodzaj, osoba, tryb.

Zanim Rogacz podjął studia doktoranckie, ukończył studia magisterskie z filozofii, a rok później uzyskał licencjat z sinologii. Nie bez sukcesów. Jego praca magisterska pt. "W stronę radykalnego pluralizmu religijnego", napisana pod kierunkiem prof. Tadeusza Buksińskiego, w której skrytykował jego zdaniem zbyt daleko idące próby syntezy doktryn religijnych, doczekała się publikacji w formie książki wydanej przez krakowskie Wydawnictwo Libron. Pisząc pracę, już korzystał ze swojej wiedzy na temat filozofii Wschodu.

Szalony pomysł

Chciałem kontynuować ten temat na doktoracie, ale teza, którą wysunąłem, była bardzo odważna. O ile na studiach magisterskich promotorzy dają studentom większą wolność w wyrażaniu myśli, o tyle do doktoratu, który daje uprawnienia do stania się wykładowcą, a który recenzują zewnętrzni eksperci, należy podejść w sposób bardzo wyważony – wyjaśnia Rogacz.

Dawid na konferencji w Bostonie, październik 2019 (archiwum prywatne)

Dawid postanowił skupić się więc na nieco mniej kontrowersyjnym, choć metodologicznie o wiele odważniejszym i szerszym projekcie i opisać poglądy przeszło 40 chińskich myślicieli z 25 wieków – od VI wieku p.n.e. do końca XVIII stulecia. – Miałem dużo brawury – przyznaje.

Swoją pracę ograniczył do chińskiej filozofii historii, o której w trakcie przygotowań do doktoratu nie mógł znaleźć żadnej publikacji. – Pomyślałem: to niemożliwe, że Chińczycy, którzy są najdłuższą ciągłą w rozwoju cywilizacją świata i mają najdłuższą i najobszerniejszą tradycję historiograficzną, nie rozważali na temat historii! – mówi.

O swoim szalonym pomyśle opowiedział przyszłemu promotorowi prof. dr. hab. Andrzejowi Wawrzynowiczowi z Zakładu Historii Filozofii Nowożytnej i Współczesnej. – Niejeden promotor powstrzymałby mnie zapewne przed realizacją takiego pomysłu, bo kierowałby się kryterium "wykonalności", ale nie profesor Wawrzynowicz. Dał mi zielone światło – opowiada Rogacz.

Prof. Andrzej Wawrzynowicz nie miał wątpliwości, że Dawid zrealizuje swój projekt. – Gdy poznałem doktora Rogacza na jednej z konferencji w 2015 roku, od razu pomyślałem, że to człowiek o ogromnym potencjale, silnej motywacji, który nie podejmuje się łatwych zadań. Podczas studiów doktoranckich pokazał, że nie tylko ma zapał, ale także jest niezwykle efektywny. Realizował wszystkie wymogi studiów, występował na konferencjach krajowych i międzynarodowych: w Lublanie, Bazylei, Bostonie, Singapurze, Pekinie. Był w Chinach na pobycie stażowym, zdobywał granty, publikował swoje prace, tłumaczył teksty naukowe z języka chińskiego na polski. W trzy lata napisał pionierską publikację, która z jednej strony pokazuje światu, że chińska filozofia historii istniała, a z drugiej strony wytycza mosty pomiędzy kulturami i przełamuje europocentryczne myślenie o filozofii. Czegoś takiego w dotychczasowej literaturze przedmiotu nie było – przekonuje.

Dawid Rogacz samodzielnie przeanalizował tysiące stron literatury filozoficznej w klasycznym języku chińskim. Źródła, z których korzystał, musiał ściągać z bibliotek z całego świata. Podczas miesięcznej kwerendy w Chinach, gdzie również zbierał materiały do doktoratu, poznał historyka prof. Philipa Ivanhoe, który podarował mu oryginalny manuskrypt wstępu do nierozpoczętej książki zmarłego w 2006 roku Davida Nivisona o chińskiej filozofii historii. Poszukiwał także źródeł w chińskich bazach internetowych. – Mógłbym sobie wręczyć tytuł licencjata z informatyki chińskiej; w poszukiwaniu literatury przedmiotu przewertowałem chyba cały chiński Internet – śmieje się.

Jakby tego było mało, Rogacz samodzielnie przetłumaczył swój doktorat na język angielski. Zajęło mu to rok. Żona Dawida, Beata, opowiada, że okres intensywnej pracy Dawida nad doktoratem zbiegł się z jej przygotowaniami do Lekarskiego Egzaminu Końcowego. – Oboje bardzo się wtedy wspieraliśmy, razem siedzieliśmy nad książkami, Dawid swoimi, ja swoimi – wspomina.

W tej chwili Dawid pracuje jednocześnie nad kontynuacją swojego doktoratu – chce opisać poglądy chińskich filozofów historii od XVIII wieku do współczesności, ponownie po polsku i po angielsku – oraz nad redakcją nowej encyklopedii filozofii chińskiej na zlecenie wydawnictwa Bloomsbury. Jego partnerem w projekcie jest dr Selusi Ambrogio. Dzieło ma mieć trzy tomy i składać się z 60 rozdziałów. Mają się tam znaleźć nieopisane wcześniej informacje na temat chińskiej myśli feministycznej czy chińskiej filozofii muzułmańskiej. Zadaniem redaktorów jest zbudowanie zespołu ekspertów z całego świata, którzy będą autorami poszczególnych rozdziałów.

Nawiązałem kontakt z około 80 autorytetami z czterech kontynentów. Rano witają mnie maile z Azji, a do snu kładą te ze Stanów Zjednoczonych. Staram się dbać o to, aby mieć czas zarówno na projekt związany z encyklopedią, jak i pisanie książki. Prawda jest jednak taka, że jeśli dostaję wiadomość od ważnego profesora z Uniwersytetu w Berkeley albo z Harvardu, to rzucam wszystko, żeby mu odpisać – mówi Rogacz.

Nie byłbym filozofem, jakbym świata wokół nie widział

Dawid niewiele opowiada o swoim czasie wolnym. Gdy analizuje się to, ile czasu musi poświęcać na swoje badania, trudno uwierzyć, że taka kategoria w jego życiu w ogóle istnieje. Przekonuje jednak, że potrafi tak zorganizować sobie czas, żeby nie czuć się przytłoczonym pracą. I dodaje bez namysłu: – Jakby filozof świata poza pracą nie widział, to nie byłby filozofem.

Jest przeciwnikiem zasady "napisz jedno zdanie dziennie". Pracuje wtedy, kiedy ma ochotę. – Dlatego tak ważne jest dla mnie, żeby moje projekty mnie fascynowały – mówi.

Dawid z żoną Beatą w Amsterdamie, wrzesień 2021 (archiwum prywatne) , Dawid w Pekinie, rok 2017 (archiwum prywatne)

I kiedy już siada do pracy, to stara się być skrajnie efektywny. – Jednego dnia piszę ciągiem na przykład siedem stron książki po angielsku z przypisami chińskimi, a przez cały następny gram na konsoli, jeżdżę na rowerze, idę na spacer z psem albo odwiedzam rodzinę. W ten sposób kolejnego dnia budzę się ze świeżym umysłem gotowym do twórczej pracy. Jedyne, co bym zmienił, to ograniczył czas, który poświęcam na aktywność w social mediach. Lubię dużo gadać, co czasem bywa wadą – opowiada.

Jego pasją jest piłka nożna. Jak mówi Beata, lubi też gotować. – Ja go nauczyłam, ale z czasem uczeń przerósł mistrza – śmieje się.

Mimo że to o Chinach tworzy nowatorskie dzieła naukowe i tam czuje się jak w domu, w kuchni i w piłce nożnej wygrywają zdecydowanie Włochy – Dawid jest między innymi kibicem klubu AC Milan.

Ma też listę rzeczy, które chciałby zrobić do 30. roku życia. To między innymi odwiedzenie wszystkich kontynentów świata. Stopy nie udało mu się postawić jeszcze tylko na Antarktydzie i w Australii. Marzy też o zobaczeniu Japonii i Egiptu, ale nie tego z Szarm el-Szejk, bo podróżowanie dla niego to, podobnie jak praca naukowa, odkrywanie nieodkrytych dotąd miejsc. Gdy jeździł po Chinach, starał się zawsze znajdować groty, klasztory czy jeziora, o których nie wspominały przewodniki.

Ma jeszcze jedno marzenie: być po prostu szczęśliwym. – W swojej książce "O szczęściu" Władysław Tatarkiewicz pisał, że szczęście to "głębokie i trwałe zadowolenie z całości życia", a więc stan idealny, który się miewa. Idąc tropem filozofa, chciałbym go więc miewać jak najczęściej. A życzę sobie tego, bo wiem, że nie zależy to wyłącznie ode mnie.

Ewa Jankowska. Dziennikarka. Redaktorka. W mediach od 2011 roku. W redakcji magazynu Weekend od 2019 roku. Współautorka zbioru reportaży "Przewiew". Jedna z laureatek konkursu "Uzależnienia XXI wieku" organizowanego przez Fundację Inspiratornia. Jeśli chcesz się podzielić ze mną swoją historią, napisz do mnie: ewa.jankowska@agora.pl.

Program START Fundacji na rzecz Nauki Polskiej

To najstarszy w Polsce program stypendialny dla najlepszych młodych naukowców reprezentujących wszystkie dziedziny nauki. Jego celem jest wspieranie wybitnych młodych uczonych przed trzydziestką. Laureaci i laureatki otrzymują roczne indywidualne stypendium w wysokości 28 tys. zł. Mogą je przeznaczyć na dowolny cel. W ciągu 29 lat realizacji programu, prestiżowe stypendia zdobyło ponad 3 200 wybitnych badaczy i badaczek (łącznie z tegorocznymi laureatami), którym FNP przekazała w sumie ponad 87,5 mln zł. Kolejny konkurs w programie START FNP ruszy jesienią br. Stypendia są finansowane z budżetu Fundacji, ze środków pochodzących od prywatnych darczyńców, firm i instytucji, m.in. Narodowego Banku Polskiego (w ramach programu edukacji ekonomicznej). Źródłem finansowania są także wpłaty 1% podatku dochodowego.

Szczegóły konkursu na stronie