Weekend w drodze
Kunetická hora (fot. Lukas Zeman, materiały prasowe)
Kunetická hora (fot. Lukas Zeman, materiały prasowe)

Dlaczego warto? 

Bo Czechy Wschodnie to tereny wciąż mało znane polskim turystom, a bardzo malownicze i atrakcyjne. Idealny kierunek dla osób lubiących spacery, zamki, ciekawe muzea, pyszne jedzenie i konie. Dla koniarzy Czechy Wschodnie to raj – czeka tam 600 km oznakowanych szlaków konnych i obiekty noclegowe ze stajniami. W Kladrubach nad Łabą można podziwiać najstarszą rasę koni w Czechach – reprezentacyjne, wpisane na listę dziedzictwa UNESCO starokladruby. A w Pardubicach już 8 października odbędzie się kolejny legendarny wyścig Wielka Pardubicka Steeplechase. 

Co robić: Narodowa Stadnina Kladruby nad Łabą – podziwiaj królewskie konie 

Stoję przy barierce państwowej stadniny koni w Kladrubach nad Łabą i umieram z zachwytu. Trwają Kladruby Naruby ("Kladruby do góry nogami"), rodzinny festyn. Dzieci tarzają się na belach słomy obklejone watą cukrową, nastolatki donoszą rodzicom piwo, podpijając je dyskretnie, starsi na trybunach wyciągają lornetki i biją brawo, a konie pokazują, co potrafią: skaczą przez przeszkody, w czwórkę ciągną w galopie powozy, z gracją tańczą w takt muzyki. Dowiaduję się, że takie ujeżdżenie z figurami nazywa się dresaż i jest dyscypliną olimpijską – zmarnowałam kawał życia, nie oglądając dresażu, ale to się zmieni.  

Stadnina Narodowa Kladruby nad Labem. Trwają Kladruby Naruby ('Kladruby do góry nogami') (Fot. Paulina Dudek) , Stadnina Narodowa Kladruby nad Labem. Trwają Kladruby Naruby ('Kladruby do góry nogami') (Fot. Paulina Dudek)

Narodowa Stadnina Kladruby nad Łabą – pomalowane na miętową zieleń zabudowania w otoczeniu pięknych otwartych przestrzeni – to najstarsza stadnina koni w Czechach i jedna z najstarszych na świecie. Konie czeskiej rasy starokladrubskiej hodowane i trenowane są tutaj od XVI wieku. Jednymi z pierwszych hodowców byli Pernstejnowie (jeszcze o nich usłyszymy), cesarz Maksymilian II założył tu stadninę ogierów, a cesarz Rudolf II w 1579 roku podniósł Kladruby do rangi stadniny dworu cesarskiego. Do dziś to stadnina państwowa, od 2019 roku wpisana wraz z otoczeniem na listę światowego dziedzictwa UNESCO.  

Pierwotnie starokladrubskie siwki (konie siwe i białe) wykorzystywano do celów ceremonialnych na europejskich dworach królów i cesarzy, a konie kare (czarne) zaprzęgano do powozów dostojników kościelnych. Dziś kare starokladruby można spotkać również w terenie – pracują w straży miejskiej na ulicach Pardubic, Pragi, Ostrawy i Liberca. Reprezentacyjne siwki kupują szwedzka i duńska rodzina królewska (jeden koń kosztuje pół miliona czeskich koron, czyli około 90 tys. zł). A biały rumak o imieniu Favory Alta XXI-30 Cambridge – koń z najstarszej linii stadniny, którą można prześledzić do 1779 roku – został podarowany w prezencie ślubnym księciu Williamowi i księżnej Kate Middleton.  

Kladruby nad Labem (Fot. Lukas Zeman, materiały prasowe)

Starokladruby mnie zachwyciły. Wyglądają majestatycznie, imponują rozmiarami i siłą, ale mają też mnóstwo uroku – ich znak rozpoznawczy to "garbaty nos" (tzw. głowa wypukła), który upodabnia je do bulterierów. Do tego naprawdę zmieniają kolor. Źrebaki rodzą się czarne jak węgiel, po czym w ciągu dziesięciu miesięcy stają się siwe, a niektóre białe jak śnieg. Nie każdemu konikowi jednak ta sztuka się udaje – niektóre pozostają czarne do końca życia.  

Kladruby nad Labem (Fot. Tomas Kubelka, materiały prasowe) , Starokladruby wyglądają majestatycznie, imponują rozmiarami i siłą, ale mają też mnóstwo uroku - ich znak rozpoznawczy to 'garbaty nos' (Fot. Paulina Dudek)
embed

Cały odrestaurowany kompleks stajni Kladruby nad Łabą jest udostępniony do zwiedzania. Turyści mają do wyboru kilka tras z przewodnikiem, w tym, rzecz jasna, oglądanie koni (w czasach cesarskich było ich tu 1000, dziś 280), idealnie utrzymanych stajni (przy każdym stanowisku znajduje się tabliczka z imieniem konia, datą jego urodzenia i imionami rodziców), ujeżdżalni (oświetlonej kryształowym żyrandolem), powozowni z ekspozycją starokladrubskiego konia (można z bliska obejrzeć modele koni naturalnej wielkości w ceremonialnych uprzężach) i pałacu.

W tym ostatnim można zobaczyć, w jakich warunkach mieszkała cesarzowa Sisi, która bywała w Kladrubach z rodziną – mieli prywatną kaplicę połączoną z kościołem (mszę oglądali z góry, przez szybę), a w jadalni używali zastawy ze słynnej fabryki Brezová, która dostarczyła porcelanę na Titanica. W Izbie Stanu Cywilnego można zobaczyć liczne portrety i rzeźby koni oraz skrupulatnie prowadzone księgi rejestracyjne klaczy i ogierów, liczące ponad 15 tys. stron.  

Historyczne stajnie w Kladrubach nad Labem (Fot. Paulina Dudek) , ... i pałacowe wnętrza,które odwiedzała cesarzowa Sisi (Fot. Paulina Dudek)

W Kladrubach nad Łabą można się przejechać zaprzężonym w białe starokladruby powozem albo wziąć udział w licznych imprezach – konie regularnie prezentowane są widowni podczas zawodów i pokazów. W październiku odbywa się Jazda Huberta, w kwietniu międzynarodowe zawody zaprzęgów o Puchar Rudolfa, a we wrześniu wspomniane już familijne Kladruby Naruby. Aktualne kalendarium wydarzeń można sprawdzić tutaj. Wizytę w stadninie najlepiej zarezerwować online.  

Uwaga! Nieopodal Kladrub nad Łabą działa druga stadnina, Slatiňany, gdzie hodowane są wyłącznie starokladruby czarne. Slatiňany są częścią Kladrub, również można je zwiedzać i przejechać się bryczką. 

Wielka Pardubicka – kontrowersyjna legenda  

To jeden z najstarszych i najtrudniejszych wyścigów konnych w Europie. Konie muszą pokonać 31 przeszkód, w tym tzw. Wielki Taxis, czyli szeroką na cztery i głęboką na dwa metry fosę. By to się udało, koń musi wykonać ośmiometrowy skok. Wielka Pardubicka to kontrowersyjna legenda – od lat 90. wyścig budzi sprzeciw obrońców praw zwierząt. W ostatnich latach po kilku tragicznych wypadkach koni (nawet jednemu z faworytów nie udało się przeskoczyć Wielkiego Taxisu i musiał zostać uśpiony) i protestach społecznych zmodyfikowano część przeszkód. Najbliższe wyścigi odbędą się 8 października. 

Co robić: odwiedź Pardubice, miasto pewnej zadziwiającej rodziny  

Pół godziny jazdy autem od Kladrub leżą Pardubice, największe miasto Czech Wschodnich. W jego herbie też jest koń, a dokładnie – pół konia. Legenda założycielska miasta głosi, że w XII wieku rycerz Ješek z Pardubic wyruszył wraz z księciem Władysławem II i cesarzem Fryderykiem I Barbarossą na podbój Mediolanu. Po jednej z bitew na konia Ješeka spadła krata i rozcięła zwierzę na pół, dokładnie za siodłem. Rycerz zarzucił przód konia na plecy i zaniósł do obozu – stąd wziął się herb, uwieczniony między innymi na zachodniej fasadzie pardubickiej Zielonej Bramy (mierzącej 59 m wysokości), z której rozciąga się widok na miasto i okolicę.

Pardubice, w tle zamek Kunetická hora (Fot. archiwum TIC Partubice, materiały prasowe)

Z Pardubicami nierozerwalnie łączą się losy rodziny Pernštejnów (1491–1560). Historię tej familii młodzież podsumowałaby krótko: YOLO (ang. you only live once, czyli "raz się żyje") – w ciągu zaledwie trzech pokoleń Pernštejnowie stali się jedną z najbogatszych rodzin na terenie Czech i Moraw, po czym… wszystko stracili. 

Historię wzlotu i upadku Pernštejnów – gotowy scenariusz serialu, obfitujący w szokujące epizody, jak wydanie za mąż pięcioletniej Johanki – warto prześledzić w nowocześnie zaaranżowanych salach w pardubickim pałacu, w którymi mieści się Muzeum Czech Wschodnich. Pałac w Pardubicach to trochę pałac, a trochę zamek, jedyny tak niejednoznaczny obiekt i zarazem najwcześniejszy przykład czeskiego renesansu, z zewnątrz ozdobiony efektowym sgraffito, a w środku oryginalnymi freskami. Jednym z najbardziej intrygujących jest wizerunek Fortuny – malowidło przedstawiające nagą kobietę jest najstarszym, jakie znaleziono w Czechach.

Wizerunek Fortuny - malowidło przedstawiające nagą kobietę jest najstarszym, jakie znaleziono w Czechach. (Fot. Paulina Dudek) , Sala gotycka w pałacu w Pardubicach (Fot. materiały prasowe)

W jednej z sal pałacu działa interaktywna zbrojownia dla dzieci i dorosłych – można przymierzyć zbroje, postrzelać z łuku lub historycznej broni palnej, poćwiczyć walkę mieczem i zobaczyć z bliska proch strzelniczy. Na zewnątrz też jest świetnie – pałac otaczają potężne białe mury i liczący 10 ha park Tyršovy sady, w którym przechadzają się pawie i dokazują wiewiórki. Warto wstąpić do działającej w parku Galerie Café i skusić się na risotto z truflami, wielkiego burgera, naleśniki z karmelem i orzeszkami albo wyśmienitą kawę. 

Warto wstąpić do działającej w parku Galerie Café Tyršovy sady i skusić się na risotto z truflami, wielkiego burgera, naleśniki z karmelem i orzeszkami albo wyśmienitą kawę. (Fot. Paulina Dudek)

Co zobaczyć: co krok coś, czyli różnorodna architektura Pardubic 

Od pałacu do centrum Pardubic – czyli od gotyku po modernizm – wiedzie droga królewska. Warto zatrzymać się przy Príhrádku, najstarszym domu w Pardubicach, i pięknie zdobionym Domu u Jonasza (Dum U Jonáše). Przy trída Míru 60 mieści się dawny budynek mieszkalny z zadaszonym pasażem z okresu I Republiki autorstwa modernisty Ladislava Machoňa. Pasaż jest odrestaurowany i dziś mieszczą się w nim sklepy. Warto się nim przespacerować. 

Przy trida Miru 60 mieści się dawny budynek mieszkalny z zadaszonym pasażem z okresu I Republiki autorstwa modernisty Ladislava Machona (Fot. materiały prasowe)

Nad brzegiem Chrudimki, niedaleko ujścia do Łaby, stoi jeszcze jedna budowla, której nie sposób przegapić – Automatyczne Młyny. To architektoniczny i technologiczny klejnot, wzniesiony w unikalnym czeskim stylu rondokubizmu (zwanym "czeskim art déco") przez jednego z najważniejszych architektów Czechosłowacji Josefa Gočára. Automatyczny młyn został uruchomiony w tym miejscu w 1909 roku na zlecenie braci Karla i Egona Winternitzów i działał aż do 2013 roku. Budowla, którą najlepiej podziwiać z żelaznego mostu nad Chrudimką, nawiązuje do babilońskiej bramy Isztar i jest jednym z dziesięciu największych obiektów tego typu w Czechach. Trwają ostatnie prace przed udostępnieniem Automatycznych Młynów turystom – jeszcze w tym roku mają w nich zacząć działać trzy galerie: Wschodnioczeska, Gočára i Miasta Pardubice, a także kawiarnia, centrum informacyjne i taras widokowy. 

Na słodko: pardubickie pierniki i kawiarnie Bajer 

W Pardubicach można przeżyć na piwie i piernikach. Te ostatnie są chlubą miasta od XVI wieku, mają własne muzeum i święto, a jeden – rzecz jasna, w kształcie Krecika – poleciał nawet w kosmos podarowany amerykańskiemu kosmonaucie przez żonę Czeszkę.  

Dziś tradycyjne pardubickie pierniki wytwarzają trzy firmy, ale król jest ponoć tylko jeden: Pavel Janoš. Niepozorny pracownio-kawiarnio-sklepik przy Very Junkové 306 z zewnątrz nie zdradza, co czeka w środku. A czeka istny piernikowy sklep z zabawkami. Na półkach dwie piernikowe rodziny: Rumcajsa i Simpsonów, a między nimi piernikowe kotki, papugi, koniki oraz największy w Czechach piernikowy samolot. Na ścianach dyplomy i zdjęcia – Pavel Janoš z Václavem Havlem, Karelem Gottem i Ivetą Lutovską, Miss Czech 2009. 

Pavel Janos - pardubicki król pierników (Fot. materiały prasowe) , Rumcajs i Hanka do pary, bo trudno poprzestać na zjedzeniu jednego pardubickiego piernika (Fot. Paulina Dudek)

Wyrób pierników to nie dziecinna igraszka – ciasto dojrzewa kilka lat i jest tak twarde, że mało kto zdoła je rozwałkować, a cała produkcja odbywa się ręcznie. Rodzinny przepis na pierniki Janošów liczy 120 lat i jest tajemnicą. Wiadomo tylko tyle, że dodają do ciasta dżem morelowy, dzięki czemu piernik jest miękki, złocisty i rozpływa się w ustach. Naprawdę się rozpływa – to najlepsze pierniki, jakie jadłam w życiu.  

Ale smak to jedno, Janošowe pierniki wyróżnia też zdobnictwo – udekorowanie ciasta białym lukrem z tutki w taki sposób, by powstała koronka, tylko wydaje się łatwe. 

Zbajerowani piernikami zaglądamy jeszcze do kawiarni Bajer. W Pardubicach są dwie o tej nazwie: stylizowana na wiedeńską instytucję kawową przy ulicy Míru, najbardziej ruchliwej arterii miasta, i mniejsza czekoladziarnia tuż przy Zielonej Bramie. Odwiedziliśmy obie. Właściciele Bajerów mówią, że to kavárna, jak má být (czyli "kawiarnia taka, jak być powinna"). Ja mówię: szał, podróż w czasie i zaczarowany ogród w jednym. Ponoć Každý správný frajer chodí do kavárny Bajer! (chyba zrozumiałe). „Sprawny" może w tym przypadku oznaczać "bez cukrzycy", bo Bajery słyną z gorącej czekolady i deserów. Punkt obowiązkowy. 

Cafe Bajer w Pardubicach (Fot. Paulina Dudek) , Cafe Bajer w Pardubicach (Fot. Paulina Dudek)

Aktywnie: Kunetická hora, czyli zdobądź zamek Rumburaka 

Między stadniną w Kladrubach a Pardubicami – doskonale widoczny ze szczytu Zielonej Bramy w Pardubicach – stoi jeden z najpopularniejszych czeskich zamków: Kunetická hora. To siedziba złego czarodzieja Rumburaka z "Arabeli", serialowego hitu produkcji czechosłowackiej. Przez wiele odcinków Rumburak próbuje zdobyć rękę księżniczki Arabeli – bez skutku. Dużo łatwiej zdobyć jego zamek – z parkingu to tylko dziesięć minut spacerem pod górę. Nieco zziajana siadam na drewnianej ławce i zamawiam malinovkę, wodę z sokiem malinowym, która ma smak dzieciństwa. I jest to chyba zaczarowany napój, bo parę metrów ode mnie siedzi… wypisz wymaluj Rumburak. A może turysta z Turcji?  

Kunetická hora (Fot. Lukas Zeman, materiały prasowe)

Pokoje zamkowe są otwarte dla zwiedzających. Z dziedzińca rozciąga się przepiękny widok na okolicę. Nad zamkiem zaś krążą czarne ptaki i gdy się na nie patrzy, nietrudno się domyślić, skąd twórcy scenariusza "Arabeli" czerpali inspirację, tworząc postać złego czarnoksiężnika. 

Co jeść i pić w Czechach Wschodnich?  

Nigdzie poza Czechami nie zamawiam piwa, w Czechach nawet się nad tym nie zastanawiam. W tym kraju oprócz piwnych gigantów działa ponad 500 małych browarów. Przy takiej konkurencji piwo po prostu musi być dobre. Bardzo dobre dostaniecie w browarze U Czarnego Niedźwiedzia. Browar perełka kryje się w drewnianym folwarku z 1782 roku przy rynku w miasteczku Jablonné nad Orlicí, w otoczeniu malowniczych Gór Orlickich. Powstają tu piwa dolnej i górnej fermentacji, żywe, niefiltrowane i niepasteryzowane, warzone z czeskiego, nowozelandzkiego i amerykańskiego słodu i chmielu. Browar produkuje dziewięć rodzajów piw: od czeskich lagerów, przez pilznery i IPA, po ciemne piwa z nutą karmelu, kawy i czekolady. U Czarnego Niedźwiedzia to także bardzo dobra restauracja, niewielki hotel i piwne łaźnie. Pod tymi ostatnimi kryją się kąpiel w chmielowych szyszkach i sąsiadujące z drewnianymi wannami kraniki z piwem i winem w formule all you can drink

A co jeść? Jeśli chodzi o Czechy, to mam dwie kulinarne słabości, niewyszukane, pogardzane przez wielu. Pierwsza to česnečka – klasyczna czeska zupa czosnkowa (która w każdym miejscu smakuje inaczej; moja ulubiona wersja to bulion z chrupkimi grzankami i startym serem), druga – smažený sýr (czyli po prostu kawał smażonego edama w panierce, z frytkami i sosem tatarskim). Lubię też bułczane knedliki, które tak dobrze smakują tylko w Czechach. Daniem, którego warto wypatrywać we wschodnioczeskim menu, jest kulajda – gęsta i pożywna zupa ze śmietaną, grzybami i jajkami, coś między naszą grzybową a żurkiem. Niestety, w Czechach trudno o warzywa, nie licząc bramborów (czyli ziemniaków). Wegetarianom pozostają ser i naleśniki. 

Czeski klasyk - knedliki z gulaszem w browarze 'U Czarnego Niedźwiedzia' (Fot. Paulina Dudek) , Cesnecka - klasyczna czeska zupa czosnkowa (która w każdym miejscu smakuje inaczej (Fot. Paulina Dudek)

W Czechach wszędzie zjecie dobrze, a w niektórych miejscach wybitnie. Nie przegapcie restauracji Císarský hostinec w Kladrubach nad Łabą. W Pardubicach godne polecenia są Galerie Café (przy głównym wejściu do parku Tyršovy sady) i Nejen Dvorek – obydwie serwują fajnie podkręconą kuchnię czeską i europejską.

Co jeszcze? Muzea! 

Czechy Wschodnie to także intrygujące muzea, które wciągają na wiele godzin. W Žamberku, na terenie dawnej fabryki tekstyliów Vonwiller działa Muzeum Historycznych Maszyn ("maszyny" to po czesku "stroje"), które prezentuje różne gałęzie austro-węgierskiej i czechosłowackiej techniki i jej rozwoju. Na zwiedzających czeka tu między innymi przegląd wspaniałych historycznych samochodów (w tym auto Jasia Fasoli) i parowa ciężarówka Sentinel wyprodukowana przez Škodę (jeśli ktoś w Czechach ma zadyszkę na schodach, może usłyszeć, że "dyszy jak sentinel"). Odwiedzający muzeum mają szansę nie tylko obejrzeć eksponaty, ale także poznać ich działanie – kilka razy do roku urządzane są dni otwarte, podczas których większość maszyn i pojazdów wprawiana jest w ruch. Na osobną uwagę zasługuje sama dawna fabryka tekstyliów z willą fabrykanta na wzgórzu. 

W Žamberku, na terenie dawnej fabryki tekstyliów Vonwiller działa Muzeum Historycznych Maszyn (Fot. archiwum Muzeum Historycznych Maszyn, materiały prasowe)
Muzeum Rzemiosł w Letohradzie. Gabinet ginekologiczny z czasów I Republiki (Fot. Paulina Dudek) , W Letohradzie działa największe w Czechach Muzeum Rzemiosł. Można tu obejrzeć między innymi stuletnią salę szkolną, a w niej m.in. przedmioty do wymierzania dzieciom kar., Na zdjęciu maska królika, w której dziecko musiało siedzieć w oślej ławce (Fot. Paulina Dudek)

Z kolei w Letohradzie działa największe w Czechach Muzeum Rzemiosł, przypominające czasy, kiedy ludzie korzystali głównie ze swoich zręczności. Można tu obejrzeć między innymi stuletnią salę szkolną (znajdują się w niej nie tylko ławki, wypchane ptaki i tablica, ale także przedmioty do wymierzania dzieciom kar, na przykład maska królika, w której dziecko musiało siedzieć w oślej ławce, oraz dywanik do klęczenia zrobiony z patyków) oraz gabinety stomatologiczny i ginekologiczny z czasów I Republiki. Wśród eksponatów jest na przykład latarnia czarnoksięska, tzw. laterna magica, czyli dawny projektor. 

*Nasza autorka podróżowała na zaproszenie organizacji Czech Tourism, które pokryło koszty jej transportu i pobytu.

embed

Paulina Dudek. Dziennikarka, redaktorka, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Twórczyni cyklu mikroreportaży wideo "Zwykli Niezwykli" i współautorka "Pomocnika dla rodziców i opiekunów nastolatków". Nagrodzona Grand Video Awards, nominowana do Grand Press.