
Jak wyglądało zetknięcie twoich lęków co do szpitali psychiatrycznych z rzeczywistością?
Okazuje się, że nie wszyscy są w kaftanach bezpieczeństwa, nie wszyscy są w pasach oraz nie podają leków, których tak naprawdę ktoś nie potrzebuje. Ja byłam osobą, która była bardzo zainteresowana tym, co dostaję, czemu dostaję takie leki, i lekarze się zgadzali – to też było moje prawo pacjenta, żeby wiedzieć, jaka jest moja diagnoza, dlaczego tak sądzą, dlaczego podają mi takie leki, jakie mogą być skutki uboczne, jak długo czekać, aż zaczną działać. Więc zupełnie obalili te mity na temat szpitala psychiatrycznego, dlatego ja też mówię o tym głośno, żeby ludzie nie bali się zgłaszać po pomoc, jeśli jej potrzebują.
Mieszkałaś w szpitalu sama czy miałaś pokój dzielony z kimś innym?
Miałam pokój dzielony z kimś innym. To było też w trakcie pandemii, więc było mniej osób na oddziale, ale miałam pokój z dwiema osobami.
I jak ci się z nimi mieszkało? Jak to oceniasz z perspektywy czasu?
Nie było lekko z tego powodu, że jedna osoba nie mówiła po polsku, tylko po turecku i angielsku, a druga osoba była w manii, a ja – w ciężkiej depresji, z myślami samobójczymi. Miałyśmy zupełnie inne potrzeby: ja miałam potrzebę spokoju, a ta osoba rozmawiania i opowiadania wszystkiego, działania.
Co było dla ciebie najtrudniejsze na oddziale?
Brak swojej przestrzeni. Brak prywatności. Byłam w sali, która była monitorowana, cały czas ktoś był w naszym pokoju albo gdy wychodziło się z pokoju, spotykało się innych pacjentów. Nie było takiego miejsca na odreagowanie, na pobycie sam na sam ze sobą. To było dla mnie najcięższe.
(...)
Pracowałaś także jako wychowawca na obozach dla dzieci i młodzieży, zmagając się już z zaburzeniami psychicznymi i przyjmując leki. Pisałaś na swoim Instagramie, że tęsknisz za dzieciakami, ale "była to jedna z głupszych decyzji". Dlaczego?
Po pierwsze, przyjmuję leki, które pomagają mi zasnąć, a jednocześnie nie można ich odstawić z dnia na dzień. W ciągu tygodnia miałam w pracy różne zmiany i ciężko było funkcjonować w nocy, gdy przyjmowałam leki, które usypiały. Trudno było też odespać takie nocki, ciężko było zadbać o rytm okołodobowy. Był zaburzony, bo przychodziło się do pracy na rano, na popołudnie i na nocki. To był duży problem. To był też moment, w którym podupadłam na zdrowiu psychicznym, bo nie zadbałam o siebie. Osoby, które zmagają się z zaburzeniami psychicznymi, tym bardziej powinny zadbać o swój rytm okołodobowy, o regularny sen, o odpowiednią ilość snu. Jak śpimy za krótko, a przyjmujemy silne leki nasenne, to ten metabolizm ich nie jest w stanie szybciej przerobić, tylko trzeba to odespać. Wypoczęty człowiek też funkcjonuje lepiej, więc najważniejszy był tutaj sen. I to była taka kiepska decyzja z mojej strony. Ale to było moje marzenie.
A czy dzieciaki dawały ci kiedyś popalić? Czy to miało jakieś znaczenie w tej pracy?
No pewnie. Tam było 14 dzieciaków, więc też 14 różnych osobowości i różnych historii, więc jak najbardziej. Ale pomimo wszystko uważam, że się dogadywaliśmy i byłam bardzo zadowolona z tej pracy.
Jesteś także ratownikiem WOPR i w jednej ze swoich relacji zaznaczałaś, że nie jest to taka "fantastyczna praca", jak by się mogło wydawać, nie leżysz na plaży i nie opalasz się przez cały czas. Co jest według ciebie najbardziej do poprawy?
Wypłata – zdecydowanie. Ratownicy zarabiają najniższą krajową, a odpowiedzialność jest ogromna, bo odpowiadamy za zdrowie i życie osób korzystających z różnych form odpoczynku nad wodą. Właściwie wiele osób sobie wyobraża, że no super, jedziesz nad morze, jesteś nad morzem, praca z przyjemnością. Bycie nad morzem ratownikiem jest pracą trudną, bo ludzie nie widzą znaków, nie stosują się do wywieszonych flag, nie stosują się do określonych zasad. Poza tym gdy siedzisz na plaży, jest zimno, ciągle wieje i zawsze powstaje pytanie, czemu ratownicy są w dresach i kurtkach. Bo jak się siedzi przez osiem godzin, gdzie jest trochę pochmurno, trochę nie, mocno wieje, to jest zimno. Poza tym ludzie się często nie stosują do zasad i możemy jako ratownicy upominać, upominać i upominać. I to są zazwyczaj ciągle te same osoby, które naginają zasady.
A jak ludzie zachowują się w stosunku do ciebie, kiedy zwracasz im uwagę?
To jest już trochę historia za mną, bo już nie pracuję jako ratownik wodny, ale było różnie. Były osoby, głównie rodzice, którzy byli przeświadczeni, że ratownicy też są od tego, żeby pilnować ich dzieci. Podchodzili na przykład do takiego stanowiska ratowniczego i "ja tu zostawię dziecko i ja będę w saunie jakby co". No nie, my odpowiadamy za bezpieczeństwo wszystkich, ale nie za opiekę nad dziećmi.
Jeśli chodzi o pracę na akwenie otwartym, no to tam się działo wszystko. Bardzo często, z racji tego, że jestem dosyć niska, też bardzo często ludzie mylą mnie z jakimś nastolatkiem, też nie zawsze byłam brana na poważnie. Więc czasami było trudno albo słyszałam "a, bo pani się czepia", "bo ktoś inny pozwolił" itd. To jest takie patolicytowanie się, czy można, czy nie można. No na moim dyżurze nie można.
Wspominałaś na Instagramie, że ze strony mężczyzn pojawiały się czasem groźby.
Tak, to było też jedno z takich nieprzemyślanych posunięć, bo upomniałam mężczyzn, trzykrotnie większych ode mnie, w grupie, żeby nie łamali zasad i skazałam się na cały sezon na dokuczanie i to, że robili wszystko wbrew regulaminom. I straszyli, że muszę dostać nauczkę w jakiś sposób.
Nie wiem, czy bym powiedziała, że to niemądre posunięcie z twojej strony, ty po prostu wykonywałaś swoją pracę. Może nie do końca mądre było to, że nikt cię w tej pracy nie zabezpieczył przed takimi sytuacjami. Że nie było nikogo, do kogo mogłabyś pójść i to zgłosić, albo kogoś, kto by zaprowadził porządek z takimi ludźmi.
To prawda, wykonywałam swoje obowiązki, ale bez poparcia innych, bo wszyscy się ich bali.
Zachęcamy do przesłuchania innych odcinków z cyklu "Zetka z Zetką" na Spotify, YouTube i Gazeta.pl
- O segregowaniu śmieci sąsiadów, alkoholu i pracy - Spotify - YouTube
- O mitach, zaimkach i tranzycji - Spotify - YouTube
- O nauce na trzech kontynentach, religii i podróżowaniu - Spotify - YouTube
- O koreańskim popie, Korei Południowej i dbaniu o zdrowie psychiczne - Spotify - YouTube
- O feminizmie, polityce i wolnej szkole - Spotify - YouTube
- O pracy w bacówce, bezdzietności i polskiej wsi - Spotify - YouTube
- O macierzyństwie w młodym wieku, łączeniu nauki z wychowaniem dzieci i pracy z domu - Spotify - YouTube
- O osobach z niepełnosprawnością, religii i wstydzie - Spotify - YouTube
- O kupowaniu w lumpeksach, prowadzeniu firmy i szukaniu mieszkania - Spotify - YouTube
Agata Porażka. Dziennikarka weekendowego magazynu Gazeta.pl. Twórczyni cyklu Zagrajmy w Zielone, który skupia się na tym, co powinniśmy zrobić, by zamiast niszczyć, dbać o planetę. Prowadzi podcast Zetka z Zetką.