Polska Stories
KGW Bronisław (Archiwum KGW)
KGW Bronisław (Archiwum KGW)

Kolejny etap drugiej edycji Polska Stories za nami. Od 26 października do 21 grudnia na łamach weekend.gazeta.pl publikujemy reportaże uczestników programu. Artykuł Marii Nowak jest czwartym z nich.

Dzieci, mąż, teściowie, gospodarka i na końcu ona – kobieta wiejska, gospodyni, wiecznie między jednym a drugim zadaniem. Wczesna pobudka, śniadanie dla całej rodziny, dzieci wyprawione do szkoły, a wtedy czas na pozostałe obowiązki: krowy do wydojenia, kury i kaczki do nakarmienia, kolejny hektar do gracowania, a jeszcze do ogródka wypadałoby zajrzeć i pomyśleć co z obiadem. Standardowy dzień kobiety na wsi.

- Dołączyłam do Koła w 1974 roku i chyba po dwóch–trzech latach weszłam do zarządu. Jako jedna z nielicznych miałam prawo jazdy, więc się śmiałam, że to dlatego. Dzieci były wtedy w wieku szkolnym, ale teściowa bardzo mi pomagała, gotowała obiady. Dla mnie to była duża ulga. Wstawało się o piątej rano, trzeba było krowy podoić, iść w pole, oporządzić inne zwierzęta. Nie spotykaliśmy się tak często jak teraz. Ale organizacja dnia była i się udawało – wspomina Anna Patyk, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich Bronisław oraz zespołu Bronisławianki.

Za dobre wyniki w nauce i pracę społeczną

Anna Patyk chciała zostać nauczycielką i mieszkać w domu z ogrodem. Wieś lubiła od zawsze, więc kiedy rodzice zdecydowali się przepisać jej gospodarstwo, nie protestowała. Skończyła szkołę rolniczą. Mówi, że wtedy wola rodziców była święta, czego nie da się powiedzieć o woli serca. Zakochała się i zamieszkała w domu rodzinnym męża, gdzie razem wychowali dwóch synów.

Występ zespołu Bronisławianki podczas dożynek w 2023 roku (Maria Nowak)

"Za dobre wyniki w nauce i pracę społeczną" – taka dedykacja widnieje na książce, którą Anna Patyk otrzymała z okazji ukończenia pierwszej klasy szkoły podstawowej. Po dołączeniu do KGW Bronisław z czasem została jego przewodniczącą, czynnie brała udział w telefonizacji wsi, odnawianiu kościoła i tworzeniu Gminnej Rady Kobiet.

- Wyjście do ludzi, oderwanie się od codziennych obowiązków. Ja to po prostu lubię – inne osoby też. Niektórzy mówią, że mamy z tego korzyści finansowe. Nieprawda, my to po prostu lubimy – zaznacza.

Chronić swoje prawa i interesy

Koła Gospodyń Wiejskich to jedna z najstarszych form organizacji społecznych na wsi. Ich historia sięga lat 70. XIX wieku, choć dopiero w 1918 roku przyjęły dobrze dziś wszystkim znaną nazwę, wygodnie skracaną do akronimu KGW. W latach 70. i 80. XX wieku ich liczba w całej Polsce sięgała nawet 35 tys*. Ten okres rozkwitu można wiązać ze ścisłą współpracą z Kółkami Rolniczymi zakładanymi w każdym sołectwie.

- U nas nadal działa Kółko Rolnicze. Chyba jako jedyne w gminie. Mamy radę sołecką i tak sobie razem działamy. Jak byłyśmy przy Kółku, to przewodnicząca zazwyczaj była tam zastępcą – i tak jest nadal – wyjaśnia Arleta Gralak, przewodnicząca KGW Szczeblotowo.

- Panie nigdy nie działały same. Zawsze na zebrania przychodzili wszyscy: mężowie, żony, babki, dziadkowie, dzieci. Działaliśmy społecznie i tak jest do tej pory – dopowiada Anna Kapuścińska, przewodnicząca KGW oraz sołtys w Byczynie Kolonii.

Zmiany nastały w 2018 roku, kiedy uchwalono ustawę o Kołach Gospodyń Wiejskich. Obecnie jednostki te mogą zostać wpisane do Krajowego Rejestru Kół Gospodyń Wiejskich. Tym samym na terenie wsi może działać tylko jedno koło, a wpisu dokonuje się w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Szacuje się, że w krajowym rejestrze widnieje ponad 11 tys. KGW. W samym województwie kujawsko-pomorskim jest ich 812, w powiecie radziejowskim 23, a w gminie Dobre – 4. Są to: KGW Byczyna Kolonia, KGW Bodzanowo, KGW Czerwone Jarzębiny i KGW Szczeblotowo. Na tzw. starych zasadach, czyli działając przy Kółkach Rolniczych, funkcjonują w gminie dwa Koła: KGW Bodzanowo Drugie oraz KGW Bronisław.

Spotkanie KGW Szczeblotowo (Archiwum KGW)

- Do krajowego rejestru postanowiłyśmy dołączyć głównie z myślą o wyposażeniu świetlicy. Najpierw nie chciałyśmy się zapisać, bo... to za dużo biurokracji. Kiedy byłam w Agencji, jako jedyna zapytałam, jak się rozwiązuje Koło. To nie jest już takie proste. Teraz, jak zmarła moja mama, to w ciągu dwóch tygodni muszę ją wypisać. Poza tym nie jestem zwolennikiem przejadania pieniędzy. Na razie niewiele kupiłyśmy, bo jeszcze nie było czasu. Wcześniej utrzymywałyśmy się ze swoich składek. Chociaż tak jest po dziś dzień, ciasta pieczemy za swoje pieniądze. Działamy społecznie – mówi Arleta Gralak.

Gmina Dobre, położona na terenie powiatu radziejowskiego, powstała 1 stycznia 1973 roku. Liczy zaledwie 71 km kw. i jest podzielona na 19 sołectw**. Tereny te nazywa się Czarnymi Kujawami, czyli obszarem o urodzajnych czarnoziemach. Tu króluje rolnictwo. Gminę zamieszkuje 5365 osób, spośród których zaledwie 100 osób należy do Kół Gospodyń Wiejskich.

Dawniej prężnie działała tutaj cukrownia, która dawała zatrudnienie dużej części mieszkańców. Została zamknięta w 2006 roku, pozostały po niej tylko magazyny i charakterystyczny komin. Na randki chadzało się do kina przy ulicy Powstańców, a na obiad do baru Zacisze. Istniał Związek Strzelecki, Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, Polska Macierz Szkolna, Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" i Koło Młodzieży Wiejskiej "Siew". Wieś się rozwijała, a dla wielu kobiet działalność w KGW była jedyną szansą na samorozwój, dokształcanie i oderwanie się od codziennej rutyny.

Pogadanki, konkursy i szkolenia

Na pierwszych stronach kroniki KGW Bronisław można przeczytać:

1962 rok – zorganizowano kurs pieczenia i gotowania, konkurs bekonów (świnie z wolnego wybiegu), konkurs ogródków kwiatowych. Sprowadzono wysokogatunkowe krzewy róż. Rok 1963 – urządzono dochodową zabawę, a zarobione pieniądze przekazano na budującą się świetlicę. Przeprowadzono pogadanki: racjonalne odżywianie się zimą, przepisowy odchów prosiąt, jak żywić kury nioski zimą. 1964 rok – w tym roku odbył się kurs kroju i szycia. Zakupiono materiał i uszyto sześć strojów ludowych. Zorganizowano wyjazd na występ Zespołu Pieśni i Tańca "Mazowsze" do Torunia. 1965 rok – szkolenia specjalistyczne: choroby kobiece i zapobieganie im, szkolenie drobiarskie uzupełnione filmem "O prawidłowym i nieprawidłowym wychowie kurcząt i indycząt". 1966 rok – pogadanki: sytuacja polityczna w świecie, dojrzewająca młodzież. 1967 rok – Gminna Spółdzielnia w Dobrem wysłała na miesięczny kurs fryzjerski członkinię Koła do Bydgoszczy.

Tak właśnie w ubiegłym wieku wyglądała działalność większości Kół Gospodyń Wiejskich na terenie gminy Dobre. Do niektórych należało nawet 90 osób.

Działaliśmy nawet w stanie wojennym. Trochę cichaczem, ale coś się działo. Były kartki na Koło. Organizowało się kurczaki i pasze. Czasami niektórzy mówili, że potrzebują więcej, ale dzieliło się to na głowy – opowiada Anna Patyk.

Kobiety ze wsi dzięki swoim organizacjom miały również szansę na podróżowanie, obcowanie z kulturą, dokształcanie i rozwijanie pasji.

- Przede wszystkim działaliśmy i działamy dla społeczności wiejskiej. Dawniej sprowadzano kurczaki, kaczki, organizowano kursy kulinarne, wyjeżdżano na wycieczki w góry czy nad morze, a zdarzały się też Włochy czy Niemcy. Cały czas panie żyły tą działalnością. Miały też spotkania kosmetyczne. Robiły konkursy najładniejszych warzywników, ogródków. To była działalność przede wszystkim dla ludzi – podsumowuje Anna Kapuścińska.

Witacz dożynkowy w wiosce Dobre Kolonia (Maria Nowak)

Wiadomości z gminy Dobre

Koła Gospodyń Wiejskich z terenu gminy Dobre mają długą historię. Najstarsze z nich, KGW Byczyna Kolonia, powstało w 1948 roku. Z kolei KGW Bronisław rozpoczęło działalność w 1956 roku. Siedem lat później kobiety zaczęły czynnie rozwijać KGW w Bodzanowie i Bodzanowie Drugim. 1967 to rok rozpoczęcia aktywności Koła w Szczeblotowie. Najmłodszym kołem w gminie są Czerwone Jarzębiny, działające w sołectwie Krzywosądz od 1 marca 2022 roku.

Każde Koło ma przewodniczącą, zastępczynię oraz skarbnika. Członkinie dbają również o zachowanie dziedzictwa kulinarnego Kujaw (za ich sprawą na Listę produktów tradycyjnych województwa kujawsko-pomorskiego trafiło ponad 30 potraw), prowadzą działalność edukacyjną, kulturalną i folklorystyczną. Wyjeżdżają na konferencje i warsztaty, promują swoje społeczności lokalne.

Współpracują z Urzędem Gminy, Gminnym Ośrodkiem Kultury, OSP, szkołami czy Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Prowadzą zajęcia kulinarne dla dzieci, odwiedzają osoby starsze w domu opieki i przekazują młodzieży szkolnej kujawskie obyczaje. Biorą również udział w dożynkach – najważniejszym święcie społeczności rolniczej. Plotą wtedy wieńce, wspólnie z mieszkańcami tworzą witacze, przygotowują poczęstunek dla mieszkańców całej gminy, ale też dbają o oprawę artystyczną uroczystości.

Komin - jedna z pozostałości po cukrowni w Dobrem (Maria Nowak)

- Nasza działalność ma na celu przede wszystkim podniesienie roli kobiety wiejskiej. Chcemy, żeby kobieta była lepiej postrzegana. Jak to się mówi, pracuje jak wół, a nie zawsze jest doceniana – mówi Anna Kapuścińska, nie tylko przewodnicząca koła w Byczynie Kolonii, ale też sołtys oraz członkini zespołu folklorystycznego Kujawioki od Dobrego.

- Wydaje się, że cały czas istnieje przekonanie, że kobieta na wsi to tylko zajmuje się domem, ma chustkę na głowie i filcowe buty. A tu jest zupełnie inaczej. Zaskoczenie! – mówi Anna Patyk.

Anna Patyk przewodniczy KGW Bronisław i zespołowi Bronisławianki. Stworzyła skecz kabaretowy pt. "Klimakterium" i dzięki temu razem z członkiniami wydały płytę "Na ludową nutę".

17 lipca 1991 roku w gminie Dobre z inicjatywy Marii Mańkowskiej oraz Anny Patyk zebrały się przedstawicielki wszystkich Kół i powołały do życia Gminną Radę KGW w Dobrem. Wszystkie członkinie mogły wziąć udział w szkoleniach, seminariach i warsztatach. GR stała się też organizatorem wydarzeń takich jak: Gminny Zjazd Kobiet o imieniu Anna i Mirosława, Zjazd Bliźniaków czy Rajd Rowerowy. Nadal prowadzą kronikę, w której można przeczytać: "Nasze działanie ma zjednać Radzie jak najwięcej sympatyków. Wbrew pozorom z największym sceptycyzmem do naszych poczynań odnoszą się rolnicy, koledzy z macierzystej organizacji".

Sceptycyzm a wsparcie

- Nie wszyscy nam przyklaskują. Nikt nam w oczy tego nie powiedział, ale plotka wiejska czasami głosi, że  "one to by się chałupami zajęły, a nie...". Już to na nas nie działa. Ale nadal zdarzają się zatwardziali faceci. Kiedyś chciałyśmy zaprosić do zespołu jedną panią, która bardzo ładnie śpiewała. Poszłam do niej i mówię: słuchaj, może byś chciała do nas dołączyć. A ona od razu, że nie, że się nie nadaje. Zaproponowałam jej, by przemyślała sprawę, a jej mąż na to: "A twój to nigdy nie był zazdrosny, jak ty tak jeździłaś? Te wasze chłopy nic nie mówią? Ja swojej nie pozwolę". I na tym się skończyło. Mój mąż może na początku troszkę kręcił nosem. Ale powiedziałam mu, że nic złego nie robię. Później, jak było wiejskie zebranie i jednogłośnie wybrano mnie skarbnikiem telefonizacji, mężowi też to dało do myślenia. Byłam również w komitecie renowacji kościoła – to jest zobowiązujące i mówi o zaufaniu ludzi. Więc nigdy nie było problemu – podkreśla Anna Patyk.

Znalezienie sekretnego sposobu na work-life balance stało się wyzwaniem wielu kobiet, nie tylko tych mieszkających w większych miastach. Pomimo obowiązków domowych kobiety mieszkające na wsi decydowały się i nadal decydują dołączyć do KGW, choć nie ukrywają, że często potrzebne jest im wsparcie czy po prostu dobra organizacja pracy.

Członkinie KGW Bronisław (Archiwum KGW)

- Jak dzieci były małe, to albo mąż, albo dziadek z nimi zostawał, bo moja mama szła ze mną. Człowiek nie samą gospodarką żyje. Musi iść między ludzi. Mąż mi zawsze mówił: idź, to jest potrzebne. Był wielkim wsparciem. Sam jest w Kółku Rolniczym, więc wie, jak to jest. Jakbym została w domu, to chyba bym oszalała. Wyszłam za mąż zaraz po szkole. Raptem brakowało mi tego gwaru, więc szybko zrobiłam prawo jazdy i zaczęłam się udzielać. Zawsze mówiłam, że KGW uratowało mi życie. Nie potrafię być tylko na gospodarce. Panów też ratuje KGW, bo tam się też możemy wygadać i w domu jest spokojnie – mówi Arleta Gralak, przewodnicząca KGW Szczeblotowo od 1995 roku i bliska przyjaciółka Anny Patyk.

Barbara Ornat przewodniczy paniom z KGW Bodzanowo Drugie od 1991 roku. Urodziła się w okolicach Zielonej Góry. Tam poznali się jej rodzice, choć oboje pochodzą z Kujaw. Tutaj też założyła rodzinę, nauczyła się od podstaw pracy w gospodarstwie i rozwija swoje pasje.

- Ile razy mąż marudził: "Dopiero gdzieś byłyście i znowu gdzieś jedziecie?". Teściowa mnie dopingowała i sprężynkę mu ukrócała. Nieraz wracało się koło północy do domu, teściowa mówiła: "O, jakie lofry!", a ja na to: "Jutro znowu wam ucieknę!". A z czasem już się człowiek przestaje przejmować. Gdyby nie było Koła, to chyba bym w ogródku robiła, zawsze się coś znajdzie do roboty. Kiedyś przez parę lat nie działałyśmy tak prężnie i wtedy jeździłam do gminnej rady do Bronisławia. Zawsze gdzieś człowieka ciągnęło, do ludzi, do wydarzeń.

Młoda krew

Najmłodsze Koło w gminie Dobre ma niecałe dwa lata. Zrzesza osoby z Krzywosądzy i okolic, głównie młodą krew. Powstało z inicjatywy osób udzielających się w szkolnej radzie rodziców. Obecnie liczy 42 członków, w tym 11 mężczyzn. Czynnie współpracuje z OSP.
KGW Czerwone Jarzębiny (Archiwum KGW)

- Nie mamy tradycyjnych kujawskich strojów, raczej od tego odejdziemy. Mamy czerwone spódniczki i białe bluzki – jesteśmy w końcu Czerwone Jarzębiny. Mamy też korale. Przede wszystkim jest wygodniej, ale także chcemy być nowoczesnym Kołem, bez strojów ludowych. Przedział wiekowy mamy od 30 lat wzwyż, do nawet 65. Starsze panie są bardzo energiczne, chętnie współpracują. Czasami spotykamy się, żeby po prostu posiedzieć, porozmawiać i odsapnąć od obowiązków domowych, ale także nawzajem się czegoś od siebie nauczyć. Pomimo różnicy wieku bardzo dobrze się dogadujemy – wyjaśnia Monika Gawinecka, przewodnicząca KGW Czerwone Jarzębiny.

- Wszystkie spotkania i pomysły dodają nam siły. Nabieramy energii i jest to dla nas nie tyle wysiłek, ile satysfakcja i oderwanie od codziennego życia. Jestem jedną z młodszych osób w Kole i nie miałam problemu, żeby znaleźć wspólny język. Panie od razu zaproponowały mi przejście na ty, żeby ten kontakt był inny, żeby się nie krępować i nie stresować. W Kole można się bardzo dużo nauczyć. Rozmawiamy, wymieniamy się doświadczeniami, kultywujemy tradycję i dbamy, by nie zanikała. Pomysły na wydarzenia to też zawsze burza mózgów – opowiada Bożena Michalak-Ziętka z KGW Byczyna Kolonia.

Rola Kół Gospodyń Wiejskich się zmieniała, niedawno zmienił się również ich status. W tym roku wnioski o dofinansowanie organizacji należało składać do 30 września, choć mogły się o nie ubiegać tylko te wpisane do krajowego rejestru. Wysokość wsparcia zależy od liczby członków. Koła liczące poniżej 30 osób dostaną 8 tys. zł, o tysiąc więcej mogą otrzymać te w przedziale od 31 do 70 członków. Największe dofinansowanie – 10 tys. – trafi do najliczniejszych Kół.

Jednak nie wszystkie Koła decydują się na wpis do Krajowego Rejestru KGW. W gminie Dobre są to: KGW Bronisław oraz KGW Bodzanowo Drugie. Działają samodzielnie i współpracują z urzędem gminy, gdzie mogą starać się o dofinansowanie i takowe otrzymują, choć kwoty są dużo mniejsze. Z kolei zespół Bronisławianki funkcjonuje jako stowarzyszenie i pieniądze pozyskuje z funduszy unijnych. Co ciekawe, w wielu konkursach (organizowanych np. przy wsparciu Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, jak konkurs kulinarny "Bitwa regionów") mogą brać udział tylko Koła posiadające osobowość prawną, czyli wpisane do rejestru. Te, które nadal działają w strukturach kółek i organizacji rolniczych, są tej możliwości pozbawione.

Przedstawicielki KGW Byczyna Kolonia (Maria Nowak)

Kujawskie historie

3 września, dożynki gminno-parafialne w gminie Dobre, plac za kościołem w Bronisławiu. Dzieci biegają z lodami w ręku, dorośli siedzą na ławkach, zajadając się grochówką i kiełbaskami z grilla od strażaków, KGW rozdają ciasta, chleb ze smalcem, rogaliki i kompot.

Na scenie zespół Bronisławianki, przed nią wieńce dożynkowe wykonane przez mieszkańców. Za chwilę rozpocznie się bitwa sołectw: biegi w worku, przeciąganie liny, układanie stogu na czas. Słońce przebija się przez chmury, a lekki wiatr zwiastuje nadchodzącą jesień. Wszyscy dziękują za dobre plony.
Pejzaż w gminie Dobre (Maria Nowak)

Anna Patyk działa na rzecz lokalnej społeczności od 1974 roku, kiedy pierwszy raz wybrała się na spotkanie Koła Gospodyń Wiejskich, wtedy jeszcze z teściową. Przez trzy kadencje była również przewodniczącą Powiatowej i Regionalnej Rady Kół Gospodyń Wiejskich.

Zobacz wideo Od 11 lat prowadzi próby dziecięcego chóru gospel

- Nigdy nie było tak, żebym gdzieś poszła i nie było obiadu. Rodzina zawsze była na pierwszym miejscu. Koło pozwoliło mi przede wszystkim wyjść do ludzi i oderwać się od codziennych obowiązków. Ja to po prostu lubię, tak mam. Kiedy zachorowałam, to zastanawiałam się, czy nie zrezygnować. Ale koleżanki z Koła do mnie przychodziły, wspierały i tak zdecydowałam się zostać. Dla mnie to było miłe, że mnie nie odrzuciły, tylko wspierały i zawsze pytały o zdanie. Muszę dodać, że jak powstała gminna rada, to zacieśniły się znajomości z innych Kół. Zaprzyjaźniłam się z panią Arletą Gralak. Teraz spotykamy się mniej, bo zajmujemy się wnukami czy rodzicami, ale przyjaźń pozostała – mówi Anna Patyk. Nigdy nie myślałam o tym, co by było, gdybym nie dołączyła do Koła. Mnie nie było i Koło istniało. I jak mnie nie będzie, mam nadzieję, że Koło nadal będzie funkcjonowało.

*R. Kamiński, A. Sitek, Wiejskie organizacje społeczne, w: Ciągłość i zmiana: sto lat rozwoju polskiej wsi, t. 1, red. M. Halamska, M. Stanny, J. Wilkin, Warszawa 2019, s. 434.

**A. Zapora, Stulecie dziedzictwa Gminy Dobre w latach 1922-2022. Szkice historyczne z okazji 50-lecia powstania Gminy Dobre, Dobre 2023.

Polska Stories

Polska Stories to kilkumiesięczne warsztaty dla młodych reportażystów i reportażystek, którzy rozpoczynają pracę w zawodzie. Dziesięciu uczestników, którzy doszli do finału, wzięło udział w bezpłatnym cyklu szkoleń dziennikarskich. Prowadziła je wielokrotnie nagradzana reportażystka Olga Gitkiewicz. Każdy reportaż przygotowany w ramach Polska Stories zostanie opublikowany na stronie głównej Gazeta.pl oraz w serwisie Weekend.gazeta.pl. Spośród dziesięciu opublikowanych reportaży jury złożone z doświadczonych redaktorów i dziennikarzy wybierze najlepszy tekst. A jego autor na minimum sześć miesięcy dołączy do współpracowników Weekend.gazeta.pl.

Więcej