
Do projektu reportersko-fotograficznego "SMS: Świat skończył się dzisiaj" zaprosiliśmy naszych Czytelników, by opowiedzieli, jak wybuch wojny w Ukrainie zmienił ich życie. Spośród nadesłanych prac wybraliśmy trzy. Oto jedna z nich.
***
Co się nie wydarzyło
M. pojechał do Ukrainy na chwilę, po dokumenty, miał wrócić... Co z nim?
24 lutego
O wojnie dowiedziałam się wcześnie rano. Jechałam do pracy i słuchałam radia, a łzy płynęły mi z oczu i nie mogłam ich powstrzymać. W głowie tylko jedna myśl: co z moim ukochanym M.?
Później do mnie zadzwonił.
Wiadomości Clementine fot. Karol Grygoruk / RATS Agency
Przeszłość
Codzienność przeplatana zmartwieniami i chwilami prawdziwego szczęścia. Ja, moje dzieci i mój ukochany M. z Ukrainy. Moja miłość od czterech lat.
O wojnie dowiedziałam się wcześnie rano. Jechałam do pracy i słuchałam radia, a łzy płynęły mi z oczu i nie mogłam ich powstrzymać fot. Karol Grygoruk / RATS Agency
Teraz
W tej chwili M. jest w Ukrainie i broni Kramatorska. Najgorsze są te dni, kiedy nie mamy ze sobą żadnego kontaktu – bo internet słaby, bo za dużo się dzieje na froncie. Wtedy wariuję, ogarnia mnie rozpacz. Nie wiem, co się dzieje.
Nasze rozmowy przez Telegram są zazwyczaj krótkie, przerywane. M. ubrany w mundur polowy, w okopach lub ziemiance, latarka czołówka oświetla mrok. Wczoraj musiał przerwać rozmowę, założył kamizelkę i szybko wyszedł. Bo mieli "gości". Ruscy bombardowali dookoła – wysiadł prąd, zrobiło się niebezpiecznie. Ja nie spałam całą noc.
Każdy dzień to wertowanie internetu w poszukiwaniu rzetelnych informacji, co się dzieje tam, gdzie on jest. Media nie do końca mówią prawdę. Oddałam się bez reszty pomocy Ukraińcom w Polsce, jakbym chciała zagłuszyć swój ból. Oddaję siebie, jakby miało to uratować jego. M. To nie działa... Każdy dzień to tęsknota, oczekiwanie i nadzieja. Nic już nie jest takie samo.
Nasze rozmowy przez Telegram są zazwyczaj krótkie, przerywane fot. Karol Grygoruk / RATS Agency
Przyszłość
Wszystko jest niewiadomą. Nie potrafię planować przyszłości. M. zawsze był optymistą, ale teraz nawet on mówi, że nie wie, co będzie dalej. Ja czekam. Nigdy się nie modliłam, więc nie wiem, czy to coś da.
Patrzę w oczy mojego ukochanego mężczyzny i widzę w nich determinację, by przetrwać. Nie widzę w nich już radości, chyba nie widzę nadziei. Nasze życie roztrzaskane na kawałki, zmiecione pod dywan. Odebrano nam poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji.
Czekam. Na koniec i na nowy początek.