Ukraina
Krzysztof z synem (fot. Karol Grygoruk / RATS Agency)
Krzysztof z synem (fot. Karol Grygoruk / RATS Agency)

Do projektu reportersko-fotograficznego "SMS: Świat skończył się dzisiaj" zaprosiliśmy naszych Czytelników, by opowiedzieli, jak wybuch wojny w Ukrainie zmienił ich życie. Spośród nadesłanych prac wybraliśmy trzy. Oto jedna z nich.

***

Co się nie wydarzyło 

Nie wstałem tego dnia rano z uzasadnioną nadzieją na kolejny spokojny i wesoły dzień zimowych ferii mojego dziecka. 

Wiadomości KrzysztofaWiadomości Krzysztofa fot. Karol Grygoruk / RATS Agency

24 lutego 

Trwały ferie szkolne w Lubelskiem. Pojechałem z najmłodszym synem na parę dni do Lublina. Łyżwy, muzea, kino itp. Zamieszkaliśmy w pensjonacie prowadzonym przez Ukraińca. Taka kwatera pracownicza w cenie dostępnej dla emerytowanego nauczyciela, w której byliśmy jedynymi Polakami, pozostali to zarobkowi emigranci ze Wschodu.  

Przed świtem, jak wcześniej to robiłem, wyszedłem na niewielki dziedziniec na papierosa. Zdziwiło mnie, że prawie wszyscy lokatorzy są na zewnątrz, z telefonami przy uszach. O tym, co się stało, dowiedziałem się od nich. Zobaczyłem też obrazy z okien ich domów, które przesyłali im bliscy. Jeden mężczyzna, z okolic Hostomela, pokazał mi nagrania wybuchów. Poszedłem do pokoju. Internet mówił "wojna". Wróciłem na podwórko. Wszyscy byli przyklejeni do telefonów. Przypomniały mi się pierwsze zwrotki "Dziecka Europy" Czesława Miłosza...

Nie wstałem tego dnia rano z uzasadnioną nadzieją na kolejny spokojny i wesoły dzień zimowych ferii mojego dzieckaNie wstałem tego dnia rano z uzasadnioną nadzieją na kolejny spokojny i wesoły dzień zimowych ferii mojego dziecka fot. Karol Grygoruk/ RATS Agency

Przeszłość 

Przez ponad 30 lat byłem nauczycielem w małej wiejskiej szkole na Lubelszczyźnie. Przez ostatnie kilkanaście lat uczyłem również dzieci z pobliskiego ośrodka dla cudzoziemców. Moja ostatnia klasa, której byłem wychowawcą, składała się wyłącznie z dzieci czeczeńskich – byłem mniejszością narodową.  

Cudzoziemskie dzieci bardzo potrzebowały pomocy, a ja mogłem im jej udzielić. W naszym szczęśliwym świecie one nie zawsze były szczęśliwe. Poznałem wtedy wspaniałych ludzi, którzy rozumieli, co oznacza dla dziecka zmienić planetę, na której się żyje.  

Teraz 

Jedna rzecz bardzo ważna, druga to drobiazg z kategorii "drobne przyjemności". Dolega mi wzrost cen. Emerytura niestety nie rośnie. Druga rzecz – lubię patrzeć na niebo. Z mojego podwórka widać było jeszcze niedawno samoloty pasażerskie, które leciały nad Białorusią. W różne strony. Pokazywałem dziecku: o, ten leci do Mediolanu, a ten do Seulu. Teraz latają już inne maszyny. 

Przez ponad 30 lat byłem nauczycielem w małej wiejskiej szkole na LubelszczyźniePrzez ponad 30 lat byłem nauczycielem w małej wiejskiej szkole na Lubelszczyźnie fot. Karol Grygoruk / RATS Agency

Przyszłość 

Mam pięcioro dzieci. Dwóch chłopaków jest w wieku poborowym. Trzeci ma 10 lat. Ja mam przydział mobilizacyjny. Nie chciałbym ponownie zakładać munduru w obecnej sytuacji, ale kiedy będzie trzeba, to wolałbym zrobić to tylko ja, niż mieliby to zrobić oni. Nie mam wątpliwości, że oni myślą tak samo jak ja.