
Strona działa w języku polskim, ukraińskim oraz angielskim. Osoby poszukujące wsparcia oraz te chcące go udzielić wypełniają formularze, które pozwalają łączyć je w pary. W ten sposób Ukrainki i Ukraińcy, którzy uciekli przed wojną i będą w Polsce kontynuować naukę w szkołach i na uczelniach, mogą poznać przyjaznych ludzi. Platforma jest przeznaczona dla osób powyżej 16. roku życia.
Ogromnie gratuluję i podziwiam. Jak wpadłaś na ten pomysł?
Tak zostałam wychowana. Rodzice przekazali mi, że pomoc drugiej osobie jest ważna. Szczególnie osobie, która w danym momencie jest słabsza czy marginalizowana.
Ważne jest również, że w wieku niespełna 16 lat przeprowadziłam się sama z Rzeszowa do Warszawy, żeby się uczyć w II Liceum im. Stefana Batorego.
Sama?
Tak. Zamieszkałam w bursie. Dlatego mam osobiste doświadczenie pojawienia się w nowym środowisku, gdzie nie ma się znajomych.
Więcej informacji z wojny w Ukrainie na stronie głównej Gazeta.pl
Dlaczego postanowiłaś przenieść się do stolicy? W Rzeszowie z pewnością również są dobre licea.
Oczywiście, że są, natomiast Batory to jest szkoła z historią, oferująca program matury międzynarodowej. A na tym mi bardzo zależało. Ponieważ byłam laureatką konkursów kuratoryjnych z geografii oraz angielskiego, to nie miałam problemu, żeby się do tego liceum dostać.
Jakie są twoje osobiste doświadczenia? Rówieśnicy pomogli ci się zaaklimatyzować?
Bardzo mi pomogli. A nie ukrywam, że straszono mnie, że w tym warszawskim elitarnym liceum czeka mnie wyścig szczurów. Tymczasem spotkałam najbardziej lojalnych i serdecznych przyjaciół. Lepszych nie mogłam sobie wymarzyć. Część z nich pomaga mi teraz realizować projekt druhawemniemasz.com.
Czyli podano ci przyjazną dłoń.
Ale musiałam się trochę rozejrzeć, zanim ją dostrzegłam. I po to właśnie jest platforma – żeby zaoferować prosty sposób na znalezienie przyjaznych ludzi. Jej nazwa została zaczerpnięta z piosenki "Druha we mnie masz" z filmu "Toy Story".
Bezpośrednim i najważniejszym powodem, dla którego wymyśliłam tę inicjatywę, jest znajomość z tegoroczną maturzystką Marysią, Ukrainką, która uciekła przed wojną i której pomagam.
Trudno sobie wyobrazić, jakie to obciążenie psychiczne.
Wręcz przeciążenie. Marysia wciąż ma problemy ze snem, dręczą ją koszmary. Zaraz po tym, jak znalazła się w Polsce i zeszła z niej adrenalina, była bliska omdlenia. Potrzebowała pomocy medycznej. A potem wsparcia, przede wszystkim emocjonalnego. Tego, żeby pójść razem na spacer, porozmawiać, pomóc się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Stąd wziął się pomysł na projekt. Marysia jest w niego bardzo mocno zaangażowana. To bardzo odważna i bardzo inteligentna dziewczyna. Jestem pod ogromnym wrażeniem, że pomimo tak traumatycznych przeżyć włączyła się w wolontariat. To przecież ona przetłumaczyła tekst na stronie na język ukraiński.
Bardzo podziwiam młode osoby z Ukrainy. Z dnia na dzień trzeba się przestawić na inny język, zacząć naukę w nowym miejscu, gdzie jest przecież realizowany inny program. A to wszystko wśród obcych ludzi. Spodziewałabym się, że młodzi ludzie najpierw dadzą sobie czas, by dojść do siebie, a dopiero potem pomyślą o edukacji. A co dopiero o pomaganiu innym.
Ja też tak myślałam. Zakładałam, że osoby z Ukrainy zaczną się zgłaszać do projektu za dwa, może trzy tygodnie. To przecież nie jest pierwsza potrzeba. I kto myśli o kontynuowaniu edukacji w momencie, kiedy nie ma gdzie spać?
Ale zgłoszenia już się pojawiają. My je teraz zbieramy i wkrótce zaczniemy łączyć w pary osoby, które są w podobnym wieku i mieszkają w tym samym mieście, po to żeby skutecznie pomóc młodzieży z Ukrainy odnaleźć się w polskich szkołach i na uczelniach.
Od strony prawnej i organizacyjnej bardzo mi pomogła Marysia Szuster ze Stowarzyszenia "MożeMy!". Śmiejemy się, że akcję prowadzą trzy Marysie. Ja jestem pomysłodawczynią, ale projekt nie powstałby, gdyby nie one dwie.
Polscy ochotnicy mogą oferować różnego rodzaju wsparcie: od spaceru, rozmowy i kawy, poprzez pokazanie, gdzie jest szkoła czy kampus, po wsparcie w edukacji?
Dokładnie tak. Zaznaczają w formularzu, który wypełniają na stronie, jakiego rodzaju pomoc są w stanie zaoferować. Część osób gotowych udzielić wsparcia studiuje na uczelniach zagranicznych i wtedy oferuje pomoc zdalną, wiele deklaruje, że kiedy tylko będą w kraju, chętnie spotkają się na żywo. Pomoc zdalna też jest cenna, choć ma oczywiste ograniczenia. Ale w większości przypadków ochotnicy zaznaczają, że mogą pomóc w każdy możliwy sposób.
Ile osób już się zgłosiło?
5 tys. z Polski i niespełna 250 z Ukrainy. Jesteśmy w kontakcie z osobami, organizacjami i fundacjami, które przekazują nam pomysły, jak najskuteczniej dotrzeć do potrzebujących wsparcia.
Rozmawiamy w cztery dni po tym, jak strona druhawemniemasz.com ruszyła. Uważam, że to już jest wielki sukces! I mam nadzieję, ten wywiad również pomoże rozpropagować akcję. A ty zdobyłaś dla projektu patronat Uniwersytetu Yale. Jak tego dokonałaś?
Tutaj też pomogła Marysia Szuster, ale muszę doprecyzować, że patronat dały nam organizacje polskich studentów działające w Cambridge, na Oxfordzie czy właśnie Yale, a nie władze uczelni.
Czy możemy jeszcze na chwilę wrócić do twoich doświadczeń z przeprowadzki do Warszawy?
Nie wiem, czy można te doświadczenia porównywać. W przeciwieństwie do osób, które teraz uciekają z Ukrainy, miałam ten komfort, że mogłam zabrać to, co było mi potrzebne.
Niespełna 16-letnia dziewczyna, która sama przenosi się do stolicy swojego państwa po to, żeby się uczyć w elitarnej szkole, to niebanalna historia, która wymagała odwagi.
Na początku na pewno się stresowałam, ponieważ nie wiedziałam, jak zostanę przyjęta w nowej szkole. Z czasem jednak okazało się, że obawy te nie były potrzebne.
Przed Liceum Batorego Mata nagrał teledysk do "Patointeligencji". Szkoła jest elitarna, ale pojawiają się też opinie, że oto między innymi tutaj uczy się "warszawka". Cokolwiek to miałoby oznaczać: szastanie pieniędzmi, pozerstwo?
Środowiska w Batorym są bardzo różne, jednak większość licealistów angażuje się w szkolne akcje. Dzięki temu w szkole ma się poczucie zmiany i innowacji. Uczniowie tworzą wiele projektów, które pozytywnie wpływają na świat.
Jakich?
Na przykład konferencje symulujące obrady ONZ. Nawet jeśli projekty te nie są skupione stricte na pomaganiu innym, to jednak zawsze dotyczą najważniejszych kwestii: czy to migracji, czy zmian klimatu, czy dezinformacji. Również program matury międzynarodowej, który realizowałam, zakłada, że uczeń musi działać w ramach wolontariatu. Przez całe liceum angażowałam się w różnego rodzaju projekty.
Co robiłaś?
Pomagałam dzieciom w świetlicy. Chodziło o wsparcie nie tylko edukacyjne, ale także emocjonalne. Jest to więc w pewnym stopniu związane z programem druhawemniemasz.com. Angażuję się obecnie w Radę Młodych przy Światowym Forum Miejskim – inicjatywie ONZ. To najbardziej rozpoznawalna konferencja o tematyce miejskiej na świecie. W tym roku odbędzie się w Katowicach.
Nie zapytałam jeszcze, w jakich okolicznościach dowiedziałaś się o wybuchu wojny.
24 lutego rano obudziła mnie mama, mówiąc, że nastąpiła rosyjska inwazja na Ukrainę. Powiedziała, że w różnych miastach doszło do eksplozji. Początkowo zareagowałam niedowierzaniem. Po prostu nie mieściło mi się to w głowie. Reakcje moich przyjaciół były zbliżone. Niektórzy reagowali paniką.
Cały czas o tym rozmawiamy. Pojawiają się racjonalne argumenty, że Polska w przeciwieństwie do Ukrainy jest w NATO i nasza sytuacja jest całkowicie inna. Nasze obawy wynikają z tego, że trudno jest przewidzieć, co wydarzy się w przyszłości. Nie czuję się jednak kompetentna, by wypowiadać się w tej kwestii, wolę się skupić na pomocy pokrzywdzonym osobom.
A ja bardzo chcę się dowiedzieć, co myśli młoda, mądra kobieta? Jestem o pokolenie starsza od ciebie. Żyłam w przekonaniu, że wojna w Europie się nie powtórzy.
Ja również tak sądziłam. Nie chcę tu generalizować, natomiast myślę, że moje pokolenie to chyba w dużej mierze pacyfiści. O wojnie uczyliśmy się na historii i tam miała ona pozostać. My podczas konferencji czy debat, które sami organizowaliśmy, skupialiśmy się na całkowicie innych kwestiach: nierównościach społecznych, ochronie środowiska, globalizacji, a przede wszystkim marginalizacji słabszych jednostek czy społeczności. Wszystkim nam wydawało się, że problemy naszej generacji będą wiązały się właśnie z tymi kwestiami, a nie z wojną. Jednak pomimo zmiany tych realiów my nadal pozostajemy wrażliwi na problemy, o których wspomniałam.
Wspomniałaś o szkolnych symulacjach obrad ONZ. Kiedy ty i twoi przyjaciele obserwujecie teraz poczynania tej oraz innych międzynarodowych organizacji, jakie macie odczucia?
Większość z nas, jako że jesteśmy idealistami, ma poczucie, że Ukraina dostaje zbyt małe wsparcie od świata. Widzimy, że w Polsce działania pomocowe prowadzone są jak na razie oddolnie. To również jest problem. A kiedy od znajomych studiujących w różnych krajach europejskich usłyszałam, że w swoim otoczeniu mają osoby, które reagują na wojnę całkowitą ignorancją, to byłam po prostu przerażona.
Ale powiem tak: można by siedzieć z założonymi rękami i pomstować, że pomoc nie jest wystarczająca. Jako 19-latka nie jestem w stanie wpływać na poczynania rządów. Mogę jednak pomóc poprzez platformę, którą stworzyłyśmy. Bardzo mi zależy, by jak najwięcej osób, które potrzebują wsparcia, dowiedziało się o akcji.
W tym celu właśnie rozmawiamy. A jak widzisz swoją zawodową przyszłość? Domyślam się, że będą to studia związane z polityką? Polityką społeczną? Na uczelni zagranicznej?
Mam taką możliwość, ale nie jest to jeszcze przesądzone. Na pewno chcę się skupić na studiach dotyczących geografii społecznej, miejskiej i ekonomicznej. Najbardziej interesują mnie kwestie związane z ruchami miejskimi, migracjami do miast, w których powstają slumsy, zagłębia wykluczonych. Mam takie małe marzenie, żeby kiedyś móc ten mój projekt druhawemniemasz.com rozwinąć bardziej i – kto wie – może spróbować go zaaplikować w ciągle rozwijających się metropoliach. Chciałabym wykorzystać moje doświadczenie i tak wybrać studia, by w przyszłości móc pomagać w rozwiązywaniu problemów globalnych. Może to brzmi zbyt ambitnie, ale takie właśnie jest moje marzenie.
Więcej informacji z wojny w Ukrainie na stronie głównej Gazeta.pl
Maria Trybus. Absolwentka II Liceum im. Stefana Batorego w Warszawie. Działa w Radzie Młodych Światowego Forum Miejskiego ONZ. Inicjatorka projektu druhawemniemasz.com.
Anna Kalita. Absolwentka politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Dziennikarka. W 2016 r. nominowana do Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze za wyemitowany w programie TVN „UWAGA!" materiał „Tu nie ma sprawiedliwości", o krzywdzie chorych na alzheimera podopiecznych domu opieki, a w 2019 r. do Nagrody im. Teresy Torańskiej za teksty o handlu noworodkami w PRL, które ukazały się w Weekend.gazeta.pl. Fascynują ją ludzie i ich historie oraz praca, która pozwala jej te historie opowiadać. Kontakt do autorki: anna.kalita@agora.pl.
Pomoc dla Ukrainy
Rosja dokonała inwazji na Ukrainę. Sytuacja jest bardzo trudna do przewidzenia i zmienia się szybko. Jedno jest jasne - mieszkańcy Ukrainy jak nigdy potrzebują pomocy w różnych formach. Dlatego Gazeta.pl wspólnie z Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej pracuje nad zapewnieniem pomocy humanitarnej.