
Samochody o rejestracjach z całej Europy stoją wzdłuż drogi na przejście graniczne w Medyce. Jeden bus jest wyjątkowy. Mężczyźni, którzy nim podróżują, dopalają papierosy, śmieją się i przekomarzają. Za chwilę będą się zbierać. Jadą w kierunku przeciwnym niż tysiące ludzi, którzy uciekają przed wojną do Polski. Wracają do Ukrainy.
- Proszę tylko bez zdjęcia żadnego - ani nas, ani samochodu - 29-letni Dmytro uśmiecha się przepraszająco i wyjaśnia: - Ja wiem, że wy chcecie dobrze, ale takie zdjęcia to nam na szkodę. My z wojska i możemy mieć problemy. Dla Rosji to jest ważna informacja, czym my jedziemy i gdzie. Duża agentura tam pracuje, każda informacja dla nich ważna.
Najnowsze wiadomości, poruszające historie, ciekawi ludzie - to wszystko znajdziesz na Gazeta.pl
Dmytro i jego koledzy to doświadczeni żołnierze – weterani z jednostki lotniczej. Brali udział w starciach w Ługańsku. Koledzy pokazują na Dmytro i mówią: to heros! Ale Dmytro się kryguje – żaden heros, normalna wojskowa praca.
Teraz też wygląda, jakby jechał na saksy, a nie na front. W ostatnich latach zarabiał jako kierowca ciężarówki w Europie. Ale zostawił wóz u polskiego pracodawcy, zebrał swoich kolegów i rusza.
- Tylko głupi się nie boi. Ale musimy to zrobić. Bo jak nie zatrzymamy go w Ukrainie, to pójdzie dalej. Będzie w Europie. Musimy to robić, bo to jest nasza kraina, my nie mamy innej Ukrainy. Dziękujemy Polsce, Litwie. USA, Brytania - wszyscy wspierają, bez nich byłoby ciężko.
Na Dmytro we Lwowie czekają żona i dzieci. – Zdążę wejść się z nimi przywitać, biorę naboje, kamizelkę i w drogę.
Już wie, gdzie będzie stacjonował, ale nie może powiedzieć. – Dobrze się czuję. Morale mamy wysokie. Jeszcze będzie wolna Ukraina! Dobra, my lecimy – Dmytro uśmiecha się dobrotliwie i wskakuje do auta. Jako jedno z niewielu jedzie na ukraińską stronę.
Iwan: Mam nadzieję, że na Kijów
Na odprawę w swojej ciężarówce czeka Iwan. Nie zawróci. – Ciężarówkę odstawiam i do punktu poboru, na wojenkę! Nie boję się, bo czego? – mówi.
W podobnej sytuacji jak on jest kilkunastu innych kierowców, którzy czekają w Medyce. Wszyscy po przekroczeniu granicy powinni stawić się w punkcie poborowym. Nie będzie im już wolno wyjechać. Ukraińska straż graniczna nie przepuszcza do Polski mężczyzn w wieku 18–60 lat. Iwan i koledzy w ogóle się tym nie przejmują.
Przez osiem Iwan lat zarabiał na życie, wożąc towary po całym kontynencie. Teraz jedzie na front. Zajrzy tylko na chwilę do domu w Równem ucałować żonę i sześcioletnie córki. – Nikt z mojej rodziny nie chce wyjechać. Ja? Gdzie mnie wyślą, tam pojadę. Mam nadzieję, że na Kijów.
Oleg: Jakbyśmy siedzieli w domu, to Putin dojdzie do Lwowa
Oleg słucha starszego kolegi i przytakuje. – Ja też pójdę. Jak trzeba, to pójdę – mówi, jakby próbował przekonać bardziej siebie niż nas.
Ma 21 lat i wzrok, jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. Jakby determinacja walczyła ze strachem. Nawet jeśli się boi, nie będzie mówił o tym głośno.
Jeździł tirami po Polsce przez trzy miesiące. Teraz wraca do Ukrainy. We Lwowie czekają na niego mama, tata, brat i dziewczyna. – Matka gada: po co ty jedziesz, siedź w Polsce. Ale jej mówię: ja jadę, kurwa, nie ma rozmowy. Mój tata i brat też idą. Całą trójką pójdziemy. Jakbyśmy siedzieli w domu, to Putin dojdzie do Lwowa. I już nie będzie gdzie uciekać.
Oleg mówi, że nie rozumie ukraińskich mężczyzn, którzy zostają w Polsce. – Jak tu jechałem, to wziąłem ze sobą trzech kolegów z pracy. Pieszo poszli wojować. Inny gość nakrzyczał na szefa, co go nie chciał puścić: "Zostawiam twojego tira i jadę, ja mam córkę w Kijowie!". Albo moi koledzy, co teraz są we Lwowie – wzięli w sześć osób busa i jadą na Kijów. Bez planu żadnego. Wsiedli i jadą na wojnę. Najmłodszy ma 18 lat.
Oleg ma jasną wizję, jak to wszystko się skończy. – Ukraina wygra.
Wiktor: My tu nie mamy wahania
53-letni Wiktor jest prawie oburzony pytaniem? – No jak: po co wracam? Na wojnę! Jedziemy do Rosji, Putina bić! – śmieje się razem z kolegami.
We Lwowie czekają na niego żona, matka i dorosła córka. Żadna z nich nie chce wyjeżdżać.
- My tu nie mamy wahania. Jaki strach? Przed czym? Kto będzie bronił Ukrainy, jak wszyscy wyjadą?
Najnowsze wiadomości, poruszające historie, ciekawi ludzie - to wszystko znajdziesz na Gazeta.pl
Bartosz Józefiak. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu. Współpracuje z "Dużym Formatem" "Gazety Wyborczej", "Tygodnikiem Powszechnym", portalem Weekend.Gazeta.pl.
Kamil Misiek. Fotoreportażem zajmuje się zawodowo od 12 lat. Robił zdjęcia dla "Nowego Życia Pabianic", "Mojego Miasta Pabianice", Agencji PressFocus. Jego fotografie publikowały "Duży Format" "Gazety Wyborczej", portal Gazeta.pl, "Fakt" i "Super Express". Współtworzy youtubowy kanał „Aspekty", który w 2018 r. otrzymał nagrodę specjalną Grand Video Awards. Specjalizuje się w tematach pokazujących społeczne problemy Polski mniejszych miast. Jego zdjęcia można oglądać na Instagramie.
Pomoc dla Ukrainy
Rosja dokonała inwazji na Ukrainę. Sytuacja jest bardzo trudna do przewidzenia i zmienia się szybko. Jedno jest jasne - mieszkańcy Ukrainy jak nigdy potrzebują pomocy w różnych formach. Dlatego Gazeta.pl wspólnie z Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej pracuje nad zapewnieniem pomocy humanitarnej.