
Tekst został opublikowany w 2022 roku. To jeden z najchętniej przez Was czytanych artykułów Weekendu
Jak do tego doszło, że para 30-latków z Polski zamieszkała w Kairze?
Jacek Grad: Latem ubiegłego roku dostałem ofertę pracy w Kairze. Idealnie się złożyło, ponieważ jesteśmy zafascynowani poznawaniem świata.
Kasia Reda: A szczególnie krajów spoza naszego kręgu cywilizacyjnego.
W moim domu rodzinnym się nie podróżowało. Kiedy, mając 20 lat, po raz pierwszy służbowo wyjechałam za granicę, byłam olśniona! Poszłam za ciosem i przejechałam autostopem Europę, Chiny i Amerykę Środkową, w której spędziłam pół roku. Zanim dołączyłam do Jacka w Kairze, przez dwa miesiące mieszkałam w Dubaju.
A Egipt to jest magiczne miejsce. Można się tu poczuć, jakby się cofnęło w czasie.
Na blogu apelujecie do Polaków, by nie jeździli na all inclusive, tylko zwiedzali ten kraj na własną rękę.
Jacek: Wakacje all inclusive nad Morzem Czerwonym są często tańsze niż nad Bałtykiem, dlatego taką formę spędzania wakacji od lat wybiera bardzo wielu Polaków. Niestety, wiele osób w ogóle nie wychodzi poza teren kurortów w Szarm el-Szejk czy Hurgadzie, ewentualnie wykupuje jedną czy dwie wycieczki fakultatywne – do Gizy czy Luksoru – które są sztampowe i komercyjne: wysiadamy z autobusu, jesteśmy przepędzani przez atrakcje, robimy zdjęcia, kupujemy pamiątki i wracamy.
My zachęcamy do odkrywania Egiptu na własną rękę, co daje więcej satysfakcji i pozwala lepiej zrozumieć lokalną historię, kulturę i ludzi. Niedawno uruchomiono bezpośrednie połączenie lotnicze Warszawa–Kair, więc można tu przylecieć i zwiedzać ten fascynujący kraj po swojemu.
Mieszkacie w Kairze, który przestanie być stolicą Egiptu. W odległości 40 km, na pustyni, powstaje futurystyczne megamiasto, które się nazywa – poprawcie mnie, jeśli to już nieaktualne – Nowa Stolica Administracyjna.
Jacek: O innej nazwie na razie nic nie słychać. Odwiedziliśmy to miasto w czerwcu. Znaki drogowe prowadziły nas właśnie do Nowej Stolicy Administracyjnej. Nie jest jeszcze ukończona, dlatego mieliśmy mieszane uczucia. Z jednej strony wygląda imponująco – parlament, pałac prezydencki czy siedziby ministerstw to monumentalne budynki – ale z drugiej strony miasto jest martwe. Nie ma w nim życia. Nowa Stolica Administracyjna pozostaje ogromnym placem budowy, wszędzie stoją żurawie i inne maszyny. Są co prawda ukończone drogi, ale nie ma chodników. Są budynki, ale nie ma w nich mieszkańców.
Kasia: Niemniej rozmach, z jakim to miasto jest tworzone, robił wielkie wrażenie. I ta wszechobecna zieleń. Rząd Egiptu zapowiedział, że na każdego mieszkańca nowej stolicy będzie przypadało 15 mkw. zieleni. W Kairze są to 3 mkw., a zdarzają się miejsca, gdzie półtora albo jeszcze mniej.
Nowa stolica powstaje między innymi z powodu straszliwego przeludnienia Kairu.
Kasia: W Kairze żyją dziś 22 mln ludzi, a do 2050 ta liczba miałaby się nawet podwoić. My mieszkamy w starej części, tuż pod oknem mamy bazar, a tam zawsze są tłumy. Obrzeża Kairu są zupełnie inne. Luksusowe. Są tam duże przestrzenie, cisza.
Jacek: A w centrum straszny hałas i ścisk.
Jakie były wasze wrażenie tuż po przyjeździe?
Jacek: Pierwsze tygodnie to był zachwyt. Wszystko nam się podobało! Jest tak kolorowo. Tętni życie. Pierwszym, co nas otrzeźwiło, był nieokiełznany ruch uliczny.
Kasia: W Kairze zwykłe przejście na drugą stronę ulicy jest wydarzeniem. To walka! Nie ma przejść dla pieszych, dlatego trzeba po prostu z odwagą wejść na ulicę i liczyć na to, że kierowca zechce się zatrzymać.
Dla mnie niekomfortowe bywa też to, że biała kobieta wzbudza duże zainteresowanie.
Wrócę do tego wątku, ale zostańmy jeszcze na razie przy turystyce. W Egipcie dzieje się prawdziwa muzealna rewolucja. Nieopodal piramid w Gizie powstaje największe muzeum archeologiczne na świecie, Wielkie Muzeum Egipskie, gdzie zgromadzone zostaną między innymi wszystkie z ponad pięciu tysięcy artefaktów znalezionych w grobowcu faraona Tutenchamona. Już teraz można zwiedzać Narodowe Muzeum Cywilizacji Egipskiej, do którego w kwietniu ubiegłego roku przewieziono 22 mumie ze "starego" Muzeum Egipskiego. Przejazd faraonów wyglądał spektakularnie i transmitowała go państwowa telewizja.
Jacek: Na przejazd faraonów się nie załapaliśmy. Jeszcze wtedy nie mieszkaliśmy w Kairze. Ale Narodowe Muzeum Cywilizacji Egipskiej, które mieści się w Kairze, oczywiście już odwiedziliśmy. Robi wrażenie! W podziemiach stworzono przepiękną salę – wchodząc do niej, ma się wrażenie, jakby eksplorowało się grobowiec. Światła są przyciemnione, a więc panuje tajemnicza atmosfera. To tam można podziwiać mumie.
Wyjedźmy poza Kair.
Kasia: Ostatnio wybraliśmy się na przepiękną wycieczkę po Pustyni Czarnej i Białej, które znajdują się w zachodnim Egipcie, około czterech godzin drogi samochodem od Kairu. Pustynia Czarna składa się ze skał wulkanicznych, Biała – z wapienia. To są miejsca nie do opisania. Przepiękne! Spędziliśmy tam noc pod gołym niebem.
Pod namiotem?
Kasia: Bez namiotu. Rozłożyliśmy materace i koce na piasku, rozpaliliśmy ognisko, a nad nami było tylko rozgwieżdżone niebo.
Jacek: Rano zjedliśmy śniadanko beduińskie i popiliśmy je beduińską herbatą. Beduini prowadzą samochody z napędem na cztery koła, którymi można pędzić po pustyni. A jak ktoś lubi sport, to na Pustyni Czarnej i Białej można uprawiać sandboarding, czyli zjeżdżanie po wydmach na desce.
O Luksor czy piramidy w Gizie nie pytam, ponieważ – jak wspomniałeś, Jacku – to są miejsca obowiązkowe, więc wielu czytelników je zna.
Kasia: A wszystkim, którzy dopiero się wybierają do Egiptu, ja polecam wycieczkę do Sakkary i Dahszur, gdzie znajdują się piramidy Czerwona i Łamana, zwana też Krzywą. Według mnie są one jeszcze bardziej interesujące niż te w Gizie, gdzie są zawsze tłumy turystów i trzeba stać w kolejce, by zrobić zdjęcie.
Jacek: Piramidy w Sakkarze i Dahszur powstały wcześniej. Budowa piramidy Cheopsa, która znajduje się w Gizie, została ukończona około 2560 roku p.n.e., a piramidy Krzywej, która tak naprawdę jest pękata – w 2620 roku p.n.e.
Kasia: Wejście do środka piramidy Czerwonej zrobiło na mnie fenomenalne wrażenie. Niski korytarz, który da się przejść jedynie kucając, jest długi na sto metrów. A potem człowiek staje wobec monumentalnej, zapierającej dech w piersiach budowli. To było niesamowite przeżycie, szczególnie że zwiedzaliśmy tę piramidę sami. Nie było tam wtedy ani jednego turysty.
Jedźmy dalej!
Kasia: W górnym Egipcie zwiedziliśmy świątynie w Abu Simbel i Asuan, w których spotkaliśmy Nubijczyków. Starożytny Egipt zaczerpnął wiele z nubijskiej kultury. Nubia rozpadła się i straciła niepodległość około półtora tysiąca lat przed naszą erą, a jednak Nubijczycy nadal uważają się za oddzielny naród. Są dumni ze swego pochodzenia i odrębności od Arabów, jednocześnie czują się chyba w jakimś stopniu częścią Egiptu, chociaż nubijską – wyjątkową.
Czy jesteście w stanie powiedzieć, które miejsce zrobiło na was największe wrażenie?
Jacek: Nie. One są nieporównywalne, niepowtarzalne.
Kasia: Każde wywiera ogromne wrażenie. Na przykład Półwysep Synaj, gdzie mamy niesamowite górskie krajobrazy i zaraz obok morze. Coś pięknego!
A czy Egipcjanie są dumnym narodem? Czytałam, że budowa nowej stolicy i imponujących muzeów, a nawet triumfalny przejazd faraonów przez Kair miały w zamyśle rządu obudzić w obywatelach poczucie wyjątkowości i dumy ze swojej historii.
Kasia: Nie sądzę, by była potrzeba cokolwiek rozbudzać. Nigdzie na świecie nie spotkałam bardziej patriotycznego narodu niż Egipcjanie. Mieszkańcy tego kraju na każdym kroku powtarzają, że ich kraj jest wspaniały i są z niego dumni.
Jacek: Tę dumę widać również w przestrzeni publicznej – nie potrzeba żadnego narodowego święta, by wisiały flagi.
A czy poczucie własnej wyjątkowości jest połączone z niechęcią do obcych?
Jacek: Absolutnie nie! W Egipcie jest dokładnie odwrotnie. Obcokrajowiec na ulicy zewsząd słyszy: "Welcome to Egipt!". Bycie obcokrajowcem sprawia, że jesteś specjalnie traktowana.
Lepiej?
Jacek: Z jednej strony za atrakcje turystyczne płacimy więcej niż Egipcjanie. Bilet wstępu dla obcokrajowca potrafi być nawet pięciokrotnie droższy! Ale wystarczy, że wsiadamy do autobusu, a już ludzie chcą nam ustąpić miejsca. Sobie nawzajem nie, ale nam – często. Nierzadko zdarza się też, że Egipcjanie podchodzą do nas na ulicy i pytają, czy przypadkiem nie potrzebujemy pomocy.
Kasia: Zachwyca mnie tu to, czego już raczej nie uświadczymy w Europie: bezinteresowna ludzka życzliwość. Ostatnio mężczyźnie pękła siatka i rozsypały się ziemniaki. Zewsząd zbiegli się ludzie, żeby pomóc mu je zbierać. Byłam zbudowana.
Zrobiło się tak słodko, że aż za słodko. Kiedy 10 lat temu podróżowałam po Egipcie, przewodnik z dumą opowiadał, że gdyby po ślubie się okazało, że kobieta nie była dziewicą, mąż ma prawo ją zabić. Prawa kobiet w krajach muzułmańskich to jest temat rzeka, dlatego poproszę tylko, żebyście opowiedzieli o swoich doświadczeniach. Gdy wynajmowaliście mieszkanie w Kairze, dociekano, czy jesteście małżeństwem?
Jacek: Nie, ponieważ od obcokrajowców, którzy nie są muzułmanami, nie oczekuje się przestrzegania zasad islamu.
Kasia: Aczkolwiek raz się zdarzyło, że w hotelu odmówiono nam wynajęcia pokoju, dlatego że nie mamy ślubu.
Jacek: Ale to był jednorazowy przypadek. Z wymogiem zakrywania przez kobiety włosów też jest tak, że on dotyczy tylko muzułmanek.
Kasia: Około 10 proc., czyli 10 mln, Egipcjan to koptowie, a więc egipscy chrześcijanie. Chrześcijanki nie zakrywają włosów, dlatego widok kobiety, która idzie ulicą bez chusty, nie jest niczym niezwykłym.
Ty nie zakrywasz włosów?
Kasia: Na co dzień nie. Robię to tylko wtedy, kiedy wybieramy się w miejsce, gdzie wiem, że będę jedyną białą kobietą, na przykład na targ wielbłądów. Żeby niepotrzebnie nie przykuwać uwagi.
Jak wygląda targ wielbłądów?
Kasia: To było duże przeżycie. Niekoniecznie tylko pozytywne.
Jacek: Niestety, w Egipcie zwierzęta są najczęściej traktowane użytkowo, więc bywają bite. Oczywiście nie wszędzie i nie przez wszystkich. Egipt to jest kraj kontrastów.
Kasia: Na targu wielbłądów było mnóstwo. Te ogromne zwierzęta były uwiązane za jedną łapę. A kiedy któremuś udało się uwolnić, biegł przed siebie i trzeba było zachowywać dużą czujność, by nie zostać stratowanym.
Wróćmy na ulice Kairu. Wspomniałaś, że kiedy przemierzasz je samotnie, zdarzają się niekomfortowe sytuacje. Jakie?
Kasia: Słyszę komentarze pod tytułem "Hej, kochanie", "Jak się masz, kotku?".
To ma być podryw?
Kasia: Nie wiem. Mam wrażenie, że kiedy niektórzy tutejsi mężczyźni widzą idącą samotnie kobietę, która w dodatku ma odsłonięte włosy, to wydaje im się, że ona na takie ich zachowanie tylko czeka.
A czy nosisz mini? Krótkie spodenki?
Kasia: Absolutnie nie. Ale Jacek też nie nosi krótkich spodenek. Generalna zasada w tym kraju jest taka, że wszystkich obowiązuje skromny ubiór.
Jacku, wspomniałeś, że Egipt to kraj kontrastów, a Kasia – o luksusowych obrzeżach Kairu. Ja z kolei mam w pamięci obrazki z rewolucji w 2011 roku, kiedy cały świat zobaczył protestujących biednych ludzi, którzy plądrowali nie tylko sklepy, ale także grobowce, a nawet Muzeum Egipskie. Jak sytuacja wygląda dziś? Czy w stolicy rzuca się w oczy bieda?
Jacek: Zdecydowanie. Rozwarstwienie społeczne widać na każdym kroku. Są i ludzie, którzy żyją tak jak przed stu czy dwustu laty i po Kairze przemieszczają się na osłach.
Kasia: A wyprzedza tego osiołka luksusowy samochód. Jest tu taka bieda, jakiej nie ma w Polsce, ale też widać takie bogactwo, jakiego nie zobaczy się u nas.
A czy Egipt jest drogi? Ile kosztują wasze wyprawy?
Jacek: Prawdą jest, że w Kairze można natrafić na ofertę wynajmu mieszkania w cenie tak horrendalnej, że w Warszawie się jej nie uświadczy, jednak generalnie życie w Egipcie oraz podróżowanie po tym kraju jest przystępne pod względem finansowym.
Oczywiście trzeba uważać, żeby się nie naciąć, bo ktoś może próbować wykorzystać naiwność i doliczyć jakąś "prowizję" albo zażądać opłaty z kosmosu. Ale jak się człowiek potrafi targować i wie, gdzie robić zakupy, jest taniej niż w Polsce.
Jak długo zostaniecie w Egipcie?
Kasia: Czas pokaże. Żyjemy tu i teraz. Wiemy natomiast, że kiedy nasza egipska przygoda się skończy, na pewno będziemy kontynuowali zwiedzanie Afryki. W planach mamy Sudan i Etiopię.
Rozmawiamy pod koniec listopada. W polskich sklepach jest już Boże Narodzenie. Ciekawa jestem, jak to wygląda w Egipcie.
Jacek: Tak samo. (śmiech) Wystrój świąteczny – girlandy, świecidełka, ozdóbki – już wjechał.
Mikołaje też?
Jacek: Też. Święta Bożego Narodzenia mają widocznie zbyt duży potencjał komercyjny, by z niego zrezygnować. Nawet jeśli kraj jest głównie muzułmański.
Weekend może być codziennie - najlepsze reportaże, rozmowy, inspiracje >>
Katarzyna Reda i Jacek Grad. Podróżnicy. Autorzy bloga czasnaegipt.pl.
Anna Kalita. Absolwentka politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Dziennikarka. Otrzymała honorowe wyróżnienie Festiwalu Sztuki Faktu oraz została nominowana do Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze za wyemitowany w programie TVN "UWAGA!" materiał "Tu nie ma sprawiedliwości", o krzywdzie chorych na alzheimera podopiecznych domu opieki, a w 2019 r. do Nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej za teksty o handlu noworodkami w PRL, które ukazały się w Weekend.gazeta.pl. Fascynują ją ludzie i ich historie oraz praca, która pozwala jej te historie opowiadać. Kontakt do autorki: anna.kalita@agora.pl.