Odbetonowani
Koncepcja zmiany placu Orląt Lwowskich we Wrocławiu (Wizualizacja: Agata Garstecka, Jacek Gęborys)
Koncepcja zmiany placu Orląt Lwowskich we Wrocławiu (Wizualizacja: Agata Garstecka, Jacek Gęborys)

Plac, rynek, parking, patelnia. Polskie miasta i miasteczka chorują na betonozę. Tam, gdzie były drzewa, krzewy, zieleń, mamy płyty, kostkę, beton i fontannę na środku. Jakie funkcje pełni takie miejsce? "W sumie to żadną", "Patelni do smażenia jajek" - piszą mieszkańcy jednego z polskich miast o swoim rynku.

"Trudno powiedzieć. Kiedyś był tu piękny park i fontanna, było to miejsce spotkań, odpoczynku w cieniu i szumie fontanny, teraz chyba pełni funkcję zwykłego placu, który trzeba objeżdżać dookoła autem".

O betonowych placach - czy to zabetonowanych w ramach tak zwanej rewitalizacji, jak niedawny przykład Placu Wolności w Kutnie czy rynek w Janowie Podlaskim, lub będących betonozą od dawna, jak Plac Bankowy w Warszawie  - mówi się coraz więcej. Jednak to tylko część problemu. Pewnie najbardziej widoczna, bo porównanie zielonego placu do betonowej pustyni robi wrażenie. Ale betonowe są też mniej centralne, reprezentacyjne przestrzenie. To też ulice, parkingi, okolice dworców, biurowców. 

To problem, z którym mieszkańcy każdego miasta, czasem dzielnicy, mierzą się sami. To jasne, że każde miejsce jest inne i ma swój wyjątkowy kontekst, charakter, uwarunkowanie. Jednak nie znaczy to, że nie ma cech wspólnych i że nie możemy szukać w pewnym stopniu uniwersalnych rozwiązań. Właśnie tego poszukujemy we wspólnym projekcie "Odbetonowani" Gazety.pl i Fundacji Pracownia Zmiany (stworzonej przez ruch Miasto Jest Nasze). Wspólnie wybraliśmy pięć przestrzeni miejskich w różnych częściach Polski, a architektka Agata Garstecka i inżynier drogowy Jacek Gęborys z Miasto Jest Nasze stworzyli propozycje tego, jak można dodać tam (lub przywrócić) zieleń. 

To rynek w Skierniewicach, duże skrzyżowanie we Wrocławiu, okolice dworca w Białej Podlaskiej, ogromny parking w Gdańsku i wreszcie Plac Wilsona na Warszawskim Żoliborzu - ten ostatni przygotowany już wcześniej w ramach odrębnej inicjatywy miejskich aktywistów. To nie tylko różne miasta, ale i bardzo różne przestrzenie o odmiennych funkcjach. Taki dobór jest celowy: chcemy pokazać, że betonoza to nie tylko problem rynków, a przede wszystkim, że na zieleń miejsce może być wszędzie! Od poniedziałku do piątku codziennie pokażemy jedno z miast i będziemy pisać o różnych aspektach miejskiej zieleni. Ponadto w czwartek będziemy dyskutować o rozwiązaniach problemu betonozy z aktywistami Miasto Jest Nasze, Fundacji Zmiany oraz Justyną Glusman, koordynatorką ds. zrównoważonego rozwoju i zieleni w stołecznym ratuszu - nagranie z dyskusji znajdziecie na Gazeta.pl w piątek.

Projekt odbetonowania rynku w SkierniewicachProjekt odbetonowania rynku w Skierniewicach Wizualizacja: Agata Garstecka, Miasto Jest Nasze

O betonozie mówi się i pisze coraz więcej. Jednak często trudno jest nam zrozumieć, jakie mogą być lepsze wersje miejskich przestrzeni, gdy to tylko teoretyczne rozważania. Dlatego zdecydowaliśmy się przygotować wizualizacje, które pokazują gotowe pomysły i potencjał wybranych miejsc. Każdy może sobie wyobrazić siebie na nowych łąkach, w cieniu drzew, na ławkach w otoczeniu wody i zieleni.

W twoim mieście planowana jest betonowa rewitalizacja? A może jest ono dobrym przykładem? Piszcie o swoich doświadczeniach z zielenią i betonozą na patryk.strzalkowski@agora.pl

Pomysł na zieleń

Agata Garstecka i Jacek Gęborys tworzyli swoje wizualizacje na podstawie zdjęć z drona, biorąc pod uwagę m.in. głos mieszkańców. Przy pomocy mediów społecznościowych pytaliśmy mieszkańców każdego z miast o to, jakie funkcje spełnia obecnie dana przestrzeń, jakie są jej wady i zalety i jak chcieliby, aby wyglądała, a także jak wyglądałby wymarzony rynek w ich mieście. 

Jak podkreślają autorzy wizualizacji, są to tylko propozycje koncepcji zmian. Rzeczywistą realizację trzeba dostosować biorąc pod uwagę szereg warunków, jak choćby infrastrukturę podziemną, symulację ruchu drogowego itd. Jednocześnie nie są to projekty spektakularnych, ale nierealistyczny przestrzeni. Autorzy postawili na praktyczne rozwiązania i łączenie różnych funkcji przestrzeni miejskich. 

My chcieliśmy pokazać, ze takie przestrzenie mogą być w każdym mieście i miasteczku. Z każdego miejsca można wiele wyłuskać. Nie dawaliśmy bajerów, skupiliśmy się na codziennym użytkowaniu

- mówi Jacek Gęborys. Jak dodaje, nawet takie projekty mogą wydawać się "fantazją". Ale jeszcze nie tak dawno np. Krakowskie Przedmieście było czteropasmową ulicą, a po starym mieście jeździł samochody. Teraz mało kto to pamięta. Coś, co braliśmy za pewnik, teraz zniknęło ze zbiorowej świadomości. Podobnie może być w innych miejscach - stwierdził.

Krakowskie Przedmieście zanim stało się popularnym deptakiemKrakowskie Przedmieście zanim stało się popularnym deptakiem MARZENA HMIELEWICZ / Agencja Wyborcza.pl