obejrzyj
Kiedyś powołań 'dostarczały' głównie rodziny wielodzietne i wiejskie, jedynaków i jedynaczek z założenia nie brano ani na księży, ani do zakonów, bo rodzice za bardzo przeżywali utratę jedynego dziecka. (Shutterstock)
Kiedyś powołań 'dostarczały' głównie rodziny wielodzietne i wiejskie, jedynaków i jedynaczek z założenia nie brano ani na księży, ani do zakonów, bo rodzice za bardzo przeżywali utratę jedynego dziecka. (Shutterstock)

Ada wydaje się zaprzeczeniem stereotypu zakonnicy – cichej, potulnej myszki, którą trudno odróżnić od innych sióstr. Mówi szybko i zdecydowanie. Jest młoda, ładna i charyzmatyczna. Gęste, niesforne włosy zebrała w kitkę, ma bystre oczy i pieprzyk nad górną wargą. Lubi pływać w samotności i jeździć na rowerze z tatą. A jeszcze do niedawna zamiast modnej czarnej bluzy nosiła czarny habit i welon.

W zakonie sióstr urszulanek Ada spędziła dziewięć lat. Ze zgromadzenia wystąpiła niedawno. Teraz w swoim dawnym pokoju w domu rodzinnym rozpakowuje czarną walizkę. – Wracasz do mamusi i tatusia, mając 30 lat. To tak grubo, co? – pyta zaczepnie Laura, mama Ady, na oko jej starsza kopia. – Pogadamy za rok, teraz ciężko mówić – Ada szybko i celnie ripostuje matce.

Widać, że to ich nie pierwszy sparing. Ada ma zasady: z matką komunikować się wprost, a w życiu niczego nie planować i czekać, co przyniesie. Na razie na ścianie swojego pokoju zamiast obrazu chętnie powiesiłaby półkę. – Taki ładny obraz zdjąć? – krzywi się matka. – Mówię, że tylko przewiesić – odpowiada córka.

W Polsce działa 105 żeńskich zgromadzeń czynnych, w których żyją 16 764 zakonnice. (Materiały CANAL+)

Nie chodzi o obraz czy wygląd pokoju. Po prostu żadna z nich nie wie, jak to teraz będzie. Ada zaczyna życie od nowa. A Laura przyznaje wprost: nie zna córki jako dorosłej kobiety, nie była obecna przy dojrzewającej nastolatce. Ada poszła do liceum urszulanek, zamieszkała w internacie i wracała tylko na wakacje. Decyzję, że chce iść do zakonu, podjęła po pierwszej klasie. – Leżałyśmy w salonie naprzeciwko siebie i Ada powiedziała mi to między zupą a drugim daniem – Laura pamięta doskonale.

Ada też pamięta. Po pierwszej klasie bardzo zbliżyła się z siostrą urszulanką, a ta namówiła ją na wyjazd do Częstochowy.

Weszłam do kościoła tylko na chwilę, na krótką modlitwę. I co tam się wydarzyło... nie potrafię ująć słowami, ale nawet gdybym potrafiła, tobym nie chciała. W każdym razie mogę wskazać na to wydarzenie jako takie, gdzie spotkałam i poznałam Boga – mówi dobitnie.

A gdy Ada spotkała Boga, nie było już dyskusji ani z matką, ani z ojcem.

Wstąpiłam do klasztoru bez oglądania się na rodziców i myślę, że to konsekwencja tego, jak mnie wychowali. Zwłaszcza tato próbował ukształtować we mnie mocną osobowość, stojącą na własnych nogach. Bez oglądania się w prawo i w lewo. I takie były tego owoce – śmieje się Ada. Po czym poważnieje: – Wiem doskonale, czego oczekują mama, tata, świat i społeczeństwo. Ale ważne jest dla mnie to, czego ja oczekuję i czego ja się spodziewam po swoim życiu.

Mniej niż 1 proc. rocznie

Według najnowszych danych za rok 2020 w Polsce działa 105 żeńskich zgromadzeń czynnych, w których żyją 16 764 zakonnice. Czynnych, czyli takich, z których siostry wychodzą poza mury klasztoru i wykonują regularną pracę. Kolejne 1866 zakonnic pracuje poza granicami Polski, na misjach. Oprócz tego działają 83 klasztory kontemplacyjne, czyli klauzurowe, w których przebywa około 1200 sióstr. W Polsce żyje także 338 dziewic konsekrowanych, 361 wdów poświęconych Bogu (wdowców jest tylko trzech) i osiem pustelnic. Do tego jeszcze ponad 1000 osób (głównie kobiet) w instytutach świeckich, które również są formą życia konsekrowanego.

Co roku mniej niż 1 proc. zakonnic występuje ze zgromadzeń. Odchodzą na wszystkich etapach życia zakonnego, również po złożeniu ślubów wieczystych. W ciągu ostatnich 20 lat liczba sióstr zakonnych w zgromadzeniach czynnych zmalała o 28 proc. Obecnie powołań jest cztery razy mniej niż przed 20 laty. "Podobno co piąta osoba zna byłą zakonnicę" – takim zdaniem rozpoczyna się książka socjolożki Marty Abramowicz "Zakonnice odchodzą po cichu". Może nawet więcej niż co piąta, bo gdy spotykam się ze znajomymi i temat schodzi na byłe zakonnice, okazuje się, że w gronie naszej czwórki byłą siostrę znają aż dwie osoby. I to nie jest ta sama siostra.

Modliłam się o powołania, ale nie własnego dziecka! Przestałam się więc o to modlić – mówi Laura, mama byłej urszulanki Ady.

Ale spadek liczby powołań czy odejścia z zakonów to przecież nie jest wina pani Laury. Wniosek płynący z badań jest taki, że podczas gdy księża mają największy problem z dotrzymaniem ślubów czystości, siostry z zakonów wypędza co innego – przede wszystkim problem z posłuszeństwem. Ślepym, bezwzględnym, bo Mistrzyni zawsze wie lepiej. Książka Marty Abramowicz okazała się przełomowa. Dlaczego? Bo w Polsce nikt wcześniej nie rzucił równie jaskrawego światła na patologie występujące w części kobiecych zgromadzeń: od bezsensu życia sióstr w nudzie, rutynie, bez choćby grama własnej sprawczości, za to pod niepodzielną kontrolą przeorysz, "bo takie są zasady", przez dojmującą samotność i frustrację, po okrucieństwo i podłość przełożonych czy współsióstr.

Co roku mniej niż 1 proc. zakonnic występuje ze zgromadzeń. Odchodzą na wszystkich etapach życia zakonnego, również po złożeniu ślubów wieczystych. (Materiały CANAL+) , Obecnie powołań jest cztery razy mniej niż przed 20 laty. (Materiały CANAL+)

Byłe zakonnice i bohaterki Abramowicz, które do zgromadzeń wstępowały z gorliwą wiarą i po dogłębnym przemyśleniu wielkiej życiowej decyzji, już w zakonach odkrywały, że nie miały pojęcia, na co się piszą. Odeszły lub zostały wydalone z zakonów po cichu, często nocą, niczym trędowate. Jakby nigdy nie istniały. I będąc już w głębokiej depresji. A powrót do rodzin i przedzakonnego życia często był dla nich początkiem jeszcze większej gehenny. Niektóre byłe siostry nawet po latach dobrego świeckiego życia nie są w stanie otrząsnąć się z traumy. Między innymi dlatego milczą.

'Miałam obiecać, że nie będę o tym z nikim rozmawiać'. 'Jest pani pierwszą osobą, z którą o tym rozmawiam'. 'Nigdy nikomu o tym nie opowiadałam' – Abramowicz słyszała to od każdej z byłych sióstr.

W paszczę lwa

Pani Bożenie, mamie Kingi, wprost nie mieści się w głowie, jak można iść na zakonnicę, czyli – w jej mniemaniu – prosto w paszczę lwa. Mężczyznę by jeszcze zrozumiała, ale kobieta? – Kościół nie szanuje kobiet, w ogóle nie szanuje, udaje tylko. Zakonnice są służącymi – podkreśla.

Do Kingi ma ogromny żal. Życie zakonne córki udało jej się wprawdzie opóźnić, ale tylko o parę lat. Gdy Kinga po pierwszym roku studiów obwieściła matce, że chciałaby wziąć dziekankę i pójść na rok, na próbę, do klasztoru, usłyszała od pani Bożeny, że "póki uczy się za jej pieniądze, ma studia skończyć". Za kraty córka poszła więc po magisterce.

Kinga to typ eleganckiej "fitnesski". Na oko czterdziestolatka, atrakcyjna. Krótko ścięte włosy, atletyczna sylwetka, śnieżnobiałe zęby, dyskretny makijaż. Kocha sport, a zwłaszcza siłownię.

Gdy skacze na skakance, spod różowo-czarnej koszulki wystają jej wytatuowane na plecach potężne czarne skrzydła. Zaznacza, że kult ciała nie równa się odrzuceniu w życiu większych spraw. Bardzo kocha Jezusa. Wszystko jest kwestią proporcji i hierarchii.

Czy patrząc na Kingę, można się domyślić, że pięć lat spędziła w różowym habicie, za kratami klasztoru, w milczeniu i odosobnieniu? W życiu. Nie można tego zgadnąć nawet wtedy, gdy zmywa dzieciom kubki po herbacie, a przy zlewie, gąbce i płynie stoi oparty o ścianę duży krzyż. A skoro tak trudno jej niedawne życie pojąć jej własnej matce, to jak jego sens wytłumaczyć trzem niedużym jeszcze synom?

Kinga próbuje na plastelinie. Lepi zakonnicę w różowym habicie. – To królewna? Modliszka? – zgadują na zmianę młodsi bliźniacy, a Kinga się śmieje, że nie modliszka. A księżniczka? No, może trochę. Dokleja biały plastelinowy welon. – Zakonnica... Bingo! A zgadniecie jaka? – Z twojego klasztoru? – Aha. Ładna? – To ty?! – Mogę być ja. – No bo ty byłaś różowa. – No, byłam różowa. W klasztorze, który miał kraty. – I nie mogłaś wyjść? – Nie wychodziłam. – Jak w zoo?! – Troszkę inaczej, ale tak, nie wychodziłam, bo siostry cieszą się klauzurą – mówi Kinga.

Różowego habitu na ulicy się nie zobaczy. Noszą go zakonnice Zgromadzenia Sióstr Służebnic Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji, których co prawda w Polsce jest około 400, ale żyją w ścisłej klauzurze – za kratami, gdzie głównie modlą się w intencji misjonarzy i misjonarek i adorują Najświętszy Sakrament.

Kinga: – Kiedy wstępowałam do klasztoru, to przechodząc furtę, poczułam, że właśnie się uwolniłam. Normalnie człowiek by czuł, że się zamyka, a dla mnie to był wymiar wolności. Ja dopiero wtedy byłam sobą.

Księża mają największy problem z dotrzymaniem ślubów czystości. Siostry z zakonów wypędza problem z posłuszeństwem. (Materiały CANAL+)

Zdaniem Kingi klasztory klauzurowe i otwarte różnią się tym, że za murami życie jest... bardziej intensywne. – Człowiek staje się uwrażliwiony na rzeczy, na które normalnie nie jest wrażliwy. Zamykając się w klauzurze, otwieramy się tak naprawdę na ludzi, bardziej ich rozumiemy. Bo ja idę tam dla ludzi, nie dla siebie i nie żeby od ludzi uciec – Kinga podkreśla to stanowczo. – Ja swoim życiem pomagam innym.

Zakonnica z plasteliny gotowa. Ma nawet na piersi wielki szary krzyż, symbol Ducha Świętego. – Jakby ulepić całą kulę ziemską, to zakonnica modli się dokładnie za cały świat – mówi Kinga. – To trochę dziwne – dzieci nie wydają się przekonane. – Dziwne? To jest piękne – Kinga odpowiada synom odrobinę mniej pewnie.

Zobacz wideo Katolik-gej: "To nie bohaterstwo. Bóg jest miłością"

Mniszka statystyczna

Kto wstępuje do żeńskich zakonów? Jak na łamach "Polityki" pisała Barbara Pietkiewicz, "powody powołań kobiet do zakonów, zwłaszcza kontemplacyjnych, zawsze wydawały się badaczom mało zajmujące: idą, bo idą, bo służba Bogu powinowata jest ze służbą rodzinie". Kiedyś powołań "dostarczały" głównie rodziny wielodzietne i wiejskie, jedynaków i jedynaczek z założenia nie brano ani na księży, ani do zakonów, bo rodzice za bardzo przeżywali utratę jedynego dziecka. Dziś powołań jest mniej, ale się demokratyzują.

Według danych w 2020 roku statystyczna mniszka w Polsce miała 55 lat i 3 miesiące, wykształcenie przeważnie średnie (mniszek z doktoratem było dziewięć). Spośród 1208 sióstr żyjących w 2020 roku w zakonach zrzeszonych w konferencji klauzurowej 1105 to profeski wieczyste (zakończyły już formację zakonną i złożyły śluby wieczyste: czystości, posłuszeństwa i ubóstwa), 55 – profeski czasowe, 27 nowicjuszki, a 21 – postulantki. 48 mniszek to aspirantki. To dodatkowy stopień, który wprowadzono w 2018 roku, wydłużając obowiązkowy czas formacji w zakonach kontemplacyjnych z pięciu do dziewięciu lat. Maleje liczba profesek. Raz, że formacja zakonna trwa dziś dłużej, a dwa, że – jak zauważają przełożone – młodym siostrom coraz trudniej jest podjąć ostateczną decyzję o pozostaniu w zakonie do śmierci. Nawet jeśli składają śluby czasowe, wahają się, gdy mają zrobić ostatni krok.

Statystyczna mniszka w Polsce miała 55 lat i 3 miesiące, wykształcenie przeważnie średnie. (Shutterstock)

Podczas odbywającej się w kościele uroczystości złożenia ślubów i oddania się Bogu słowa "na zawsze", "wieczyście", "do śmierci" odmieniane są przez wszystkie przypadki. Przełożona dziękuje rodzicom sióstr i prosi o błogosławieństwo na dalsze zakonne życie dla ich córek. Na twarzach młodych zakonnic maluje się radość i podniecenie, w oczach ich rodziców – często smutek, strach i żałoba. Jeden z ojców obecnych w kościele chyba nie tak wyobrażał sobie odprowadzanie córki do ołtarza. Ktoś przegląda coś w telefonie, ktoś inny mimiką i mową ciała daje do zrozumienia, że wcale nie chce tu być. Po ślubach zakonnice kładą się krzyżem przed ołtarzem. Ręce rozłożone na boki, twarze zwrócone do ziemi, nosy na podłodze, tylko pod usta podłożone chusteczki higieniczne, żeby nie dotykać nimi zadeptanego dywanu.

Z jednej z kościelnych ławek uroczystość obserwuje była urszulanka Ada. Trudno ją dziś rozpoznać – ma makijaż, ułożone włosy i gęste, doczepione rzęsy. Długo patrzy szklistymi oczami, po czym spuszcza te rzęsy, jakby za chwilę miała się rozpłakać.

Serię dokumentalną „Zakonnice" można oglądać od niedzieli 21.11 o godz. 22.20 w CANAL+ PREMIUM oraz w serwisie CANAL+ online.

Więcej treści znajdziesz na JA+ rozrywka.

Nowe pokolenie kobiet w zakonie zaczyna odchodzić od przyjętych w skostniałej hierarchii kościelnej reguł. Czy uda im się żyć po swojemu, a jednocześnie pozostać oddanymi posłanniczkami wiary? Seria dokumentalna odkrywająca kulisy życia zakonnic jest wielowymiarowym spojrzeniem na egzystencję kobiet obdarzonych powołaniem. Głównym założeniem projektu jest pokazanie każdego aspektu związanego z kobiecymi zakonami – od momentu nowicjatu, przez zakonną codzienność, po przypadki odejścia ze stanu duchownego. Nie mamy pojęcia, z czym dokładnie wiążą się śluby zakonne ani przez ile etapów zakonnice muszą przejść, żeby stać się pełnoprawnymi uczestniczkami tego świata. "Zakonnice" opowiadają o blaskach i cieniach ich życia oraz dokonywanych przez nie codziennie wyborach.