
Często myślimy, że problem nas nie dotyczy. Mówimy sobie, że nowotwory krwi są rzadkimi chorobami. Tymczasem w Polsce co 40 minut ktoś dostaje taką diagnozę – dowiaduje się, że wykryto u niego nowotwór krwi, m.in. białaczkę, chłoniaka czy MDS (zespół mielodysplastyczny). Na świecie taka diagnoza pada co 27 sekund. Ta choroba nie zna ograniczeń wiekowych – może pojawić się u małego dziecka, nastolatka, osoby dorosłej. Często jedynym sposobem na jej pokonanie jest przeszczepienie szpiku od niespokrewnionego dawcy.
Skąd się biorą nowotwory krwi? Trudno na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie, bo zwykle nie da się do końca ustalić, co było bezpośrednią przyczyną choroby. Wiadomo, że jest ona spowodowana mutacją chromosomów w obrębie komórki macierzystej lub prekursorowej szpiku. Znane są też czynniki, które zwiększają ryzyko jej wystąpienia. To przede wszystkim nadmierny kontakt z promieniowaniem jonizującym, narażenie na działanie szkodliwych związków chemicznych (pestycydy, herbicydy, rozpuszczalniki, pochodne benzenu), stosowanie radioterapii, ale także nałogowe palenie papierosów czy oddziaływanie niektórych wirusów onkogennych. Jedno jest pewne: zawsze informacja o nowotworze krwi spada na nas jak grom z jasnego nieba.
Tak to się często zaczyna
Zdrowy organizm działa jak w zegarku. Krew krąży w naczyniach krwionośnych i regularnie dba o zaopatrywanie organizmu w tlen oraz substancje odżywcze. W krwi znajdują się miliardy komórek, które mają w ustroju różne zadania do spełnienia. A wszystkie te komórki powstają z krwiotwórczych komórek macierzystych – bez określonych jeszcze ról, są one dopiero zapowiedzią tego, czym się staną. To one zastąpią każdą komórkę, która naturalnie obumarła, staną się jej następcami. Do tej roli przygotowują się w szpiku kostnym, gdzie komórki macierzyste dzielą się i przekształcają w komórki progenitorowe. Gdy te dojrzeją, trafiają do krwiobiegu. I właśnie na etapie dojrzewania komórek mogą zdarzyć się zakłócenia, które sprawią, że do krwi trafią komórki niedojrzałe, nieprawidłowe, które zaczynają się mnożyć w niekontrolowany sposób. One stają się komórkami nowotworowymi i mogą zapoczątkować proces nowotworzenia w organizmie. Z czasem komórki nowotworowe zaczynają wypierać ze szpiku i krwiobiegu te zdrowe. Gdy nieprawidłowych komórek we krwi jest coraz więcej, nie może ona spełniać swoich podstawowych funkcji, czyli odżywiać i dotleniać organizmu, a także bronić go przed infekcjami.
To, co dzieje się wewnątrz ustroju, zaczyna manifestować się na zewnątrz. Pojawiają się pierwsze objawy nowotworu krwi. Na początku delikatne, które można łatwo pomylić z błahą infekcją, zwykłym przeziębieniem, przemęczeniem. To przede wszystkim gorączka, osłabienie, nudności, utrata apetytu, zmiany na skórze, np. skłonność do siniaków, ale także nieuzasadniona dietą zmiana wagi. Częste są też bóle głowy, brzucha, mięśni i stawów, nadmierna potliwość czy przyspieszone bicie serca. Jeśli objawy nie ustępują, a wręcz nasilają się i dochodzą kolejne, warto skonsultować się z lekarzem. Trzeba zrobić podstawowe badania, czyli morfologię z ręcznym rozmazem, badania biochemiczne, układu krzepnięcia, a także badania obrazowe. Jeśli wyniki okażą się nieprawidłowe, konieczne jest wdrożenie dodatkowej, bardziej zaawansowanej diagnostyki, najczęściej jest to biopsja szpiku.
Szybko podjęta diagnostyka pozwala na wdrożenie leczenia, co jest szczególnie ważne przy ostrych postaciach białaczek, które mogą rozwijać się błyskawicznie, nawet w kilka tygodni. Odpowiednia reakcja daje większe szanse na wyleczenie.
Z jakim przeciwnikiem masz do czynienia?
Nowotwory krwi atakują układ krwiotwórczy organizmu, szpik kostny, krew lub układ limfatyczny. Najczęstszymi wśród nich są białaczki, które dzielą się na szpikowe i limfoblastyczne. Tu pojawia się jeszcze jeden podział, ze względu na szybkość postępowania choroby. Mogą być białaczki ostre lub przewlekłe. Ostrą białaczkę limfoblastyczną wykrywa się najczęściej u dzieci, między 2. a 5. rokiem życia. Tu objawy, takie jak katar, ból gardła, stan podgorączkowy, bóle głowy i kończyn czy ogólne zmęczenie, pojawiają się nagle, a choroba rozwija się w ciągu kilku tygodni. Niepokojącym, a charakterystycznym sygnałem jest powiększenie węzłów chłonnych i bóle brzucha. W tej sytuacji bardzo ważne jest, by jak najszybciej zrobić badania i wdrożyć leczenie.
Z kolei ostra białaczka szpikowa częściej atakuje dorosłych i tu ryzyko zwiększa się z wiekiem. Choroba postępuje bardzo szybko, bo już w ciągu kilku tygodni. Objawy często przypominają przeziębienie lub grypę. Pojawiają się bóle głowy, kości i stawów, gorączka i uczucie przemęczenia, osłabienia. Z powodu rozwijającej się niedokrwistości mogą wystąpić zawroty głowy, kłopoty z oddychaniem, duszności. Przy takim typie białaczki częste są też krwawienia z nosa, dziąseł czy przewodu pokarmowego, a także skłonność do siniaków na skórze.
Przewlekłe białaczki, zarówno limfocytowa, jak i szpikowa, mogą przez lata rozwijać się bez jakichkolwiek objawów. Wykryć je może badanie krwi. Jednak warto obserwować swój organizm, bo czasami te przewlekłe nowotwory dają o sobie znać nadmiernym i przedłużającym się osłabieniem organizmu, nieuzasadnionym chudnięciem czy wzmożoną potliwością. Do przeprowadzenia podstawowej diagnostyki powinny też skłonić częste bóle głowy, brzucha, kości i stawów. Tu bardzo ważny jest czas, bo im szybciej wykryje się nowotwór krwi i wdroży odpowiednie leczenie, tym szanse na wyzdrowienie rosną.
Z białaczką można wygrać!
Jedną z metod leczenia białaczek jest przeszczepienie szpiku lub krwiotwórczych komórek macierzystych. Ale aby do niego doszło, po drodze standardowo przeprowadza się chemioterapię, a czasem konieczna jest radioterapia lub immunoterapia. Bywa, że już chemio- lub radioterapia skutkują całkowitą albo częściową remisją choroby i przeszczepienie nie jest niezbędne. Jeśli jednak ma do niego dojść, potrzebne jest odpowiednie przygotowanie organizmu.
Przygotowania zaczyna się kilka tygodni przed zabiegiem. Lekarze sprawdzają ogólną kondycję organizmu – im jest ona lepsza, tym większe szanse na powodzenie przeszczepienia. Konieczne jest wyleczenie wszelkich stanów zapalnych i usunięcie źródeł infekcji wirusowych, bakteryjnych, grzybiczych. Trzeba przeprowadzić badania krwi, serca, wykonać badania obrazowe narządów wewnętrznych, a nawet pantomogram jamy ustnej. Tak sprawdzony organizm jest wreszcie gotowy na przyjęcie krwiotwórczych komórek macierzystych.
Niestety, tylko w 25 proc. przypadków można liczyć na najlepszego zgodnego dawcę spokrewnionego, czyli zgodne rodzeństwo. Tu nie liczy się ta sama grupa krwi i to, że jesteśmy rodziną. Chodzi o wyjątkową zgodność tkankową, która maksymalizuje szanse na to, że przeszczep się przyjmie, pozwoli biorcy z niego korzystać i pokonać chorobę. A pomyślne rokowanie po przeszczepieniu komórek szpikowych wynosi od 40 do 70 proc. Dlatego tak często poszukuje się odpowiedniego dawcy w światowych rejestrach dawców szpiku. – „Każdego roku tylko w Polsce 800 pacjentów zostaje zakwalifikowanych do przeszczepienia i będzie potrzebowało swojego dawcy" – mówi dr Tigran Torosian, lekarz hematolog, Dyrektor Medyczny Fundacji DKMS. – „Łatwiej znaleźć dawcę niespokrewnionego niż rodzinnego. Zwykle mamy jedno, góra trójkę rodzeństwa, więc statystycznie częściej trafia się dawca niespokrewniony, zarejestrowany w bazie światowej wśród ponad 40 milionów dawców" – przekonuje ekspert.
Pacjent zostaje wpisany na listę osób oczekujących na przeszczep, a znalezieniem odpowiedniego dawcy zajmują się specjalne ośrodki poszukiwawcze. Dawcy są poszukiwani najpierw w polskim rejestrze, a jeśli nie udaje się ich tam znaleźć, to sięga się do zasobów europejskich i światowych. W zwiększaniu liczby potencjalnych dawców pomagają też organizacje pozarządowe, w tym Fundacja DKMS. To ważne, bo oszacowano, że w Polsce aż 1 na 5 pacjentów nie znajduje dla siebie „genetycznego bliźniaka". By dotrzeć do niezdecydowanych i edukować osoby, które mogłyby zostać dawcami, Fundacja DKMS organizuje Dzień Dawcy Szpiku. Poza tym eksperci działający w Fundacji przeprowadzają dawców wytypowanych jako zgodnych z pacjentem przez całą procedurę związaną z oddawaniem szpiku, a także monitorują stan ich zdrowia już po zabiegu. Są z nimi w ciągłym kontakcie, odpowiadają na wszystkie pytania i rozwiewają wątpliwości.
A czy ty masz swojego „genetycznego bliźniaka"?
– „Zawsze staram się wyjaśniać, że bliźniak genetyczny jest określeniem bardziej poetyckim, a nie biologicznym czy naukowym... Ale brzmi pięknie!" – dodaje dr Tigran Torosian, lekarz hematolog, Dyrektor Medyczny Fundacji DKMS.
Sama rejestracja polega na wypełnieniu formularza i odesłaniu wymazu z wewnętrznej części policzka. I czekasz. Może się okazać, że ktoś na drugim końcu świata będzie potrzebował bezcennego lekarstwa, które ty możesz mu przekazać. Cząstkę samego siebie, która uratuje komuś życie. Taki argument wielu osobom wystarczy, by dołączyć do bazy dawców szpiku. To, że się zarejestrujesz, nie znaczy, że oddasz krwiotwórcze komórki macierzyste bądź szpik. Około 1% zarejestrowanych dawców otrzyma telefon, że jest wstępnie zgodnych z potrzebującym przeszczepienia pacjentem.
Aby dawca mógł pomóc pacjentowi walczącemu z nowotworem krwi i potrzebującemu przeszczepienia, musi być ogólnie zdrowy. By to ustalić, trzeba przeprowadzić szereg badań. Chodzi o to, by zapewnić bezpieczeństwo zarówno dawcy komórek macierzystych, jak i biorcy. Na początku wypełnia się kwestionariusz medyczny, następnie pobierane są próbki krwi do analizy pod kątem chorób zakaźnych (m.in. HIV, WZW typu B i C, kiła). Tuż przed pobraniem dawca przechodzi jeszcze wywiad medyczny, badania krwi, EKG, prześwietlenie klatki piersiowej, USG jamy brzusznej. Jeśli wszystko pójdzie pomyślnie, to po 2–3 tygodniach od badań następuje pobranie krwiotwórczych komórek macierzystych lub szpiku.
Jak wygląda oddawanie komórek macierzystych lub szpiku?
Wokół nowotworów krwi oraz samego przeszczepiania szpiku narosło wiele mitów, które mogą być szkodliwe. Bo nie tylko utrudniają leczenie pacjentów, ale także przyczyniają się do niechęci dla idei dawstwa. Jeśli oczami wyobraźni widzisz pobieranie szpiku jako wkłuwanie się wielką strzykawką w kręgosłup, nie wierz w to. Są dwie metody pobrania. Może to być pobranie komórek macierzystych z krwi lub szpiku z talerza kości biodrowej. Ta druga metoda wymaga hospitalizacji.
Pobieranie komórek macierzystych z krwi obwodowej stosuje się w 90 proc. przypadków. Przypomina ono oddawanie krwi, a cały zabieg trwa trzy–cztery godziny. Kilka dni wcześniej dawca przyjmuje w domu preparat, który pomaga w namnażaniu się komórek. Zaraz po zabiegu dawca może wrócić do domu.
Na pobranie szpiku z talerza kości biodrowej trzeba sobie zarezerwować dwa–trzy dni – przysługują ci pełnopłatne dni wolne od pracy na czas donacji. Zabieg przeprowadzany jest w znieczuleniu ogólnym i trwa ok. godziny. Samo pobranie nie boli, bo działa znieczulenie, ale ból i dyskomfort mogą pojawić się po zabiegu. Ubytek szpiku regeneruje się w organizmie w ciągu dwóch tygodni.
Materiał promocyjny Fundacji DKMS.