Społeczeństwo
To była para z 20-letnim stażem. Do dnia, w którym żona powiedziała: 'Nie zniosę już jego zapachu' (Fot. Shutterstock.com)
To była para z 20-letnim stażem. Do dnia, w którym żona powiedziała: 'Nie zniosę już jego zapachu' (Fot. Shutterstock.com)

Zapachouległa – tak mówi o sobie Ania. Przez 15 lat, od matury, była w relacji z chłopakiem, który pachniał „poprawnie". – Czysty, zadbany, używał ładnych perfum. Aż zmieniłam pracę, posadzili mnie niedaleko pewnego kolegi i oszalałam. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale chodziłam do salek, w których miał spotkania, żeby wąchać zapach, który po sobie zostawił. Wyczuwałam go na korytarzach i w kuchni. Najpiękniej pachnący mężczyzna świata.

Minęło kilka lat i życie napisało scenariusz, którego Ania nie miała w planach. – Kolegę z pracy mogę dziś wąchać od rana do wieczora. I już wiem, że to jego naturalny zapach wyczuwam gdzieś między kosmetykami. Zwłaszcza wtedy, gdy jest jeszcze ciepły od snu albo po dłuższym spacerze w ciepły dzień. To coś, w co kiedyś nie wierzyłam, ale już wiem, że istnieje. Zapach, który programuje nam mózg i sprawia, że to ta i tylko ta osoba będzie nas przyciągać jak magnes. Mogę go wąchać godzinami, wtulać się w jego koszulki i bluzy. Poprzednia moja relacja cała była poprawna. Ta jest strzałem w dziesiątkę – podsumowuje.

W świecie owadów feromony odgrywają kluczową rolę. Naukowcy wciąż się spierają, czy w wśród ludzi również (shutterstock.com)

Feromony? Raczej odciski zapachowe

Zapach jest integralną częścią naszej osobowości i niesie szereg informacji na nasz temat. – Podchodzę do ludzi totalnie zwierzęco, podświadomie czuję ich zapachy. W dzieciństwie zawsze wiedziałam, kiedy matka miała okres, pachniała wtedy super – zaczyna opowieść o roli zapachów w swoim życiu Aga. – Wącham siebie i wiem, czy jestem chora, zdrowa, szczęśliwa czy nieszczęśliwa. Inaczej pachnę, gdy jestem podniecona, a inaczej, gdy się boję.

Tylko co dokładnie czujemy u siebie i innych? Dużo więcej niż pot. W kreowaniu zapachu człowieka ogromną rolę odgrywa układ odpornościowy. A dokładniej MHC, czyli główny układ zgodności tkankowej, złożony z 30 do 50 genów. Każda komórka w ludzkim ciele zbudowana jest z białek, a gdy te się rozpadają, ich produkty uboczne łączą się z potem. Dopiero ta kombinacja to nasz zapach czy też „odcisk zapachowy", jak określa go Charles Wysocki, neurolog zajmujący się węchem w Monell Chemical Senses Center, niezależnym instytucie naukowym na terenie kampusu University City Science Center w Filadelfii. Badacze są zgodni, że pod względem zapachu każdy z nas jest niepowtarzalny*.

Czyjś zapach może nas przyciągać lub odrzucać i jest to czysta biologia. A dokładniej: genetyczna kompatybilność lub jej brak. Jedno z badań wykazało, że kobiety wolały wąchać zapocone koszulki mężczyzn z różnymi od ich własnych genami MHC, przy czym – jak dowiodło inne badanie – przynajmniej część genów musiała być zgodna. Po co ta żonglerka? Po to, by spłodzić dzieci o możliwie najlepszym układzie odpornościowym.

Zapach nie jest nam też dany raz na zawsze. Zmienia się w ciągu życia, i to wielokrotnie, ponieważ ma na niego wpływ szereg czynników, którym jesteśmy poddawani: od cyklu menstruacyjnego u kobiet, przez wiek, stan emocjonalny i dietę, aż po choroby, na które zapadamy. Nieprzyjemny zapach potu, moczu i oddechu wzmacniają warzywa kapustne, alkohol, ostre przyprawy, czosnek, cebula, czerwone mięso czy szparagi. Może świadczyć o cukrzycy lub niewydolności narządów: wątroby czy nerek. Zapach, jak twierdzą badacze, mają też nowotwory. W niedawno przeprowadzonych badaniach psom w 98 proc. przypadków udało się prawidłowo wykryć wczesne stadia raka w podsuniętych im próbkach ludzkiego moczu i oddechu (naukowcy wciąż starają się określić, co dokładnie powoduje, że rak ma zapach). Istnieją też rzadkie schorzenia, które sprawiają, że zapach człowieka jest trudny do zniesienia nawet po świeżo wziętym prysznicu. Taki efekt powoduje chociażby zespół rybiego odoru, inaczej zwany tirimetyloaminurią. Szacuje się, że na całym świecie cierpi na niego zaledwie około 600 osób.

Można zakochać się w kimś tylko dlatego, że używa perfum, których wcześniej używał ktoś dla nas ważny (shutterstock.com)

A co ze słynnymi feromonami, czyli związkami chemicznymi, które rzekomo decydują o tym, kto nas pociąga? Są na świecie gatunki – na przykład ćma jedwabista – którymi feromony sterują całkowicie. Z człowiekiem jednak sprawa nie jest taka prosta. Naukowcy wciąż spierają się o to, czy ludzkie feromony w ogóle istnieją, a jeśli tak, to czy mają na nas znaczący wpływ. Problem z feromonami dotychczas był taki, że nie udało się zidentyfikować ani jednej molekuły, która mogłaby być za nie uznana. Ivanka Savic-Berglund i Per Lindström, szwedzcy neurobiolodzy z Karolinska Institute w Sztokholmie, twierdzą wprawdzie, że znaleźli nie jeden, ale nawet dwa feromony – obecny w męskim pocie androstadienon oraz wydzielany w kobiecym moczu estratetraenol – ale wśród ogółu naukowców nie ma zgodności co do zaklasyfikowania tych substancji jako feromony.

Ideał. Tylko ten zapach...

Dziewczyna z Tindera, którą Paweł zaprosił na randkę, jawiła mu się „jak ze snów". Był z nią tylko jeden problem: – Pachniała kiełbasą, choć nie jadła mięsa. Wieczór był udany, ale cały czas ją czułem. Była piękna i inteligentna, więc miałem nadzieję, że się przemogę, ale nie dałem rady. Pod koniec randki powiedziałem, że jest świetną dziewczyną, ale niestety nic między nami nie będzie. Spytała, czy może znać powód, a ja szczerze wyznałem, że nie odpowiada mi jej zapach. Zbladła, po czym stwierdziła, że karma jednak wraca: kiedyś powiedziała coś podobnego jednemu chłopakowi. Na szczęście miała do siebie dystans.

Justyna, jeszcze jako studentka, zauroczyła się chłopakiem grającym na gitarze w jej kościele. Nie wiedziała, jak nawiązać z nim kontakt, więc napisała liścik i poprosiła znajomego księdza, by go przekazał. Chłopak zadzwonił. – Zaczęliśmy się umawiać. Przyświecały nam podobne wartości, był przystojny, dowcipny, dobrze zbudowany, fajnie tańczył. Miał wszystko, czego trzeba, by się udało. Schody zaczęły się przy pierwszym pocałunku. – Zapach miał tak intensywny i niedziałający na moją strefę erogenną, że do niczego więcej nie doszło – mówi Justyna.

Chłopak rokował, więc przy najbliższej okazji sprezentowała mu perfumy, które lubiła, ale nie pomogło. – Wyciszyłam kontakt, bo wiedziałam, że nam się nie uda. Wiem, jak może być, kiedy czyjś zapach wręcz mnie oszałamia. Wtedy „ściągam majtki przez głowę" – śmieje się Justyna.

U Joanny randki szły dobrze, póki nie zorientowała się, że fajny chłopak, kiedy się spoci, „pachnie jak sparciała guma z chlorem". – Taki zapach basenu po lekcji WF-u. Uwielbiam basen, ale nie mogłam tego znieść. Znalazł dziewczynę, niedługo biorą ślub, niektórzy chyba lubią zapach gumy i chloru – ironizuje. Albo w ogóle go nie czują.

Ola podejrzewa, że teściowa nie może znieść zapachu męża Oli, czyli własnego syna. – Gdy wchodzimy do niej po kilkugodzinnej trasie, zawsze bierze go na stronę i na ucho proponuje, by wziął prysznic, bo brzydko pachnie. Jego zapach musi na nią działać naprawdę intensywnie, bo ja w tej samej chwili nie czuję od męża nic nieprzyjemnego.

O wyborze człowieka na życiowego partnera decyduje więcej czynników niż tylko jego zapach, ale jeśli zapach nas odrzuca, może dojść do rozpadu związku (shutterstock.com)

Reakcja na zapachy naszych biologicznych bliskich to fascynujące zagadnienie. Noworodek nie musi widzieć piersi matki – znajduje ją dosłownie z zamkniętymi oczami, wyłącznie po zapachu. Licznych odkryć dostarczają lubiane przez naukowców „testy T-shirtów". Francuski neurobiolog Roland Talesse wykazał, że kobiety jako najmilej pachnący wskazują zapach T-shirtu własnego męża, przy wskaźniku rozpoznawalności wynoszącym 70–80 proc. Z kolei Glenn Weisfeld, amerykański psycholog ewolucyjny, posłużył się T-shirtami, by zbadać konflikty między członkami rodziny. Okazało się, że bracia zwykle nie lubią zapachu swoich sióstr, a dzieci w okresie dojrzewania „rozwijają awersję do zapachu ojca". Zdaniem Weisfelda to prawdopodobnie mechanizm, jaki zastosowała natura, by uniknąć kazirodztwa.

Seks bez wąchania? Aberracja

Jak wyglądałyby nasze relacje z ludźmi, gdybyśmy nie pachnieli i nie wyczuwali zapachów innych? Natalia jest nadwrażliwa na zapachy – perfum używa bardzo rzadko i unika mocno pachnących miejsc, bo się w nich dusi. Ostatni mężczyzna, który jej się podobał, był „bezzapachowy". – Przytulał mnie, a ja nie wyczuwałam nic. Powinno to być dla mnie zaletą, ale nie było. Wydawało mi się przedziwne, wręcz odbierające człowieczeństwo – mówi.

Dla Agi seks bez zapachów jest „aberracją". – Jak tracę węch, automatycznie tracę też ochotę na jedzenie i seks, co normalnie mi się nie zdarza.

Aga ubolewa nad czymś, co nazywa higienizacją narzuconą przez przemysł. – Mam duży problem z tym, że straciliśmy swoje naturalne zapachy. I nie chodzi mi o to, że mężczyzna, jak się nie myje, to jest sexy – nie, nie jest – ale mam poczucie, że te wszystkie środki do higieny intymnej sprawiają, że nie umiemy godzić się ze swoimi intymnymi płynami i płynami swojego partnera. Ja uwielbiam zapach jąder. Jest to dla mnie po prostu zapach potu człowieka, tego pięknego, czystego i naturalnego, jaki możesz znaleźć pod skórzanym paskiem zegarka.

Gdzie na ciele człowieka najbardziej kumulują się kuszące zapachy? Tam, gdzie rosną włosy. Gruczoły zapachowe – w odróżnieniu od potowych – uchodzą bowiem nie bezpośrednio do skóry, lecz do mieszków włosowych. A jedyną funkcją włosów jest bycie rezerwuarem zapachów. – Gdy poznaję osobę, która mi się podoba, szukam okazji, by powąchać jego/jej włosy albo okolice ucha – mówi większość moich rozmówców i rozmówczyń. To chyba wersja dla grzecznych dzieci, bo czyjś intymny zapach łatwiej wyczujemy wokół genitaliów, odbytu, pod pachami i na sutkach. Efektem wąchania tych miejsc będzie obrzydzenie lub pożądanie. I o to chodzi.

Skoro zapach jest tak ważny przy doborze partnera, to czy sztuczne zapachy mogą w tym namieszać? Owszem. Można się zakochać „od pierwszego zapachu". Można zakochać się w kimś tylko dlatego, że używa perfum, których wcześniej używał ktoś dla nas ważny, na przykład pierwsza miłość. Woda kolońska czy perfumy potrafią sprawić, że poczujemy się wręcz odurzeni, podnieceni, a zarazem bezpieczni**. Używanie perfum jest po prostu znaną od dawna techniką uwodzenia, zresztą szalenie skuteczną. Jedno z badań wykazało, że zapach może wpłynąć na to, jak ocenimy nie tylko czyjąś atrakcyjność, ale także wiek, stan zdrowia i osobowość. I może to być błędna ocena.

Do ciekawych wniosków doszedł Geoffrey Miller, psycholog ewolucyjny z Uniwersytetu w Nowym Meksyku. Jego zdaniem to właśnie używanie pachnącego mydła, dezodorantu i perfum – co stało się normą właściwie dopiero w XX wieku – sprawiło, że nowo poznani ludzie szybko zaczynają się całować. „Łowcy-zbieracze nie musieli tego robić, ponieważ mogli się wyczuć ze sporej odległości. Dziś musimy bardzo zbliżyć nosy i usta do ludzi, aby uzyskać dobre pojęcie o ich biochemii", mówi Miller.

Zobacz wideo Zwiastun filmu o Kalinie Jędrusik - "Bo we mnie jest seks"

Iza zapewnia, że nie przywiązuje zapachu do perfum, wręcz śmieszą ją mężczyźni, którzy zlewają się nimi z góry na dół. Za to naturalne zapachy to co innego. – W życiu dwa razy miałam doświadczenie totalnego zapachowego pożądania. Pierwsze, gdy na Erasmusie poznałam bardzo wrednego Hiszpana. Uważałam go za skończonego buca, ale pachniał tak, że poszliśmy w niezłe tango. Fizyczność i seks były nieprawdopodobne. Drugą przygodę miałam z Belgiem, do którego pojechałam na weekend, niewiele o nim wiedząc. Miękły mi przy nim nogi.

Daria wspomina swój „piękny romans w Indiach" z mężczyzną, który „pachniał tylko sobą". – Ja, która nigdy nie chciałam mieć dzieci, zaczęłam wariować na jego punkcie. Mój cały organizm krzyczał: „Rób całą gromadkę!". Seks był niesamowity.

„Jak karmelowy cukierek. Ale życiowo do bani"

Zapach, emocje i pamięć są ze sobą ściśle powiązane. Joannie pewien mężczyzna ugotował kiedyś curry. – Bardzo miło się to skończyło. Potem, ilekroć wąchałam przyprawy do curry, czułam się tak, jakbym się całowała. Miałam nawet specjalny słoiczek z tą przyprawą i gdy było mi smutno, to sobie go odkręcałam. Ale przestaliśmy się spotykać i wyrzuciłam słoiczek. Dziś curry w ogóle mnie nie kręci.

Zapach jest integralną częścią naszej osobowości, wiąże się z emocjami i wspomnieniami. Aromat curry może np. przywodzić na myśl dawnego kochanka (shutterstock.com)

Każda osoba, z którą Joanna się zaprzyjaźnia, zaczyna dla niej pachnieć „domowo". A gdy ktoś wpadnie jej w oko romantycznie, natychmiast włącza jej się radar na zapach tej osoby. – W pomieszczeniu może być 10 innych osób, a ja nie czuję ich perfum, tylko tej jednej.

Aga niedawno spotkała swojego kochanka, którego nie widziała od 20 lat. – Przytulił się do mnie i powiedział: „Pachniesz tak samo". I to było totalnie rozpalające.

Olgę prześladuje zapach byłego, z którym nie rozstała się w zgodzie: – Gdy jeszcze mieszkaliśmy razem, odwiedził nas mój ojciec, w łazience z ciekawości powąchał perfumy eks i tak mu się spodobały, że kupił sobie identyczne. Potem pachniał jak mój chłopak, tudzież chłopak pachniał jak ojciec. Co za koszmar! Co gorsza, ojciec nadal ich używa.

***

Henryka kiedyś tłumaczyła przyjaciółce temat przyciągania się po zapachu. – Nie miała pojęcia, o czym mówię. Do czasu, gdy mąż ją porzucił, porandkowała z innymi i dotarło do niej, jak bardzo ten temat miała wyparty. Bo z mężem w tej sferze kompletnie się nie dobrali.

Chociaż…

– Mój mąż pachniał mi jak karmelowy cukierek. Dzieci mieliśmy rok po roku, jak króliki, nie umiałam nad sobą zapanować. Ale życiowo do bani był ten układ – przestrzega Beata.

Aga: – Rozmowy o zapachu są zawsze bardzo intymne i trudne. Bo jak ci nie pasuje czyjś zapach, to to nie wypali, nie ma szans.

O wyborze człowieka na życiowego partnera decyduje znacznie więcej czynników niż tylko jego zapach. Ale jeśli zapach nas odrzuca, staje się czynnikiem dyskryminującym. Philippe Brenot, francuski psychiatra i doradca małżeński, przytacza historię pary***, która była razem ponad 20 lat. Aż pewnego dnia żona powiedziała o mężu: „Nie mogę już dłużej znieść jego zapachu". Zdaniem Brenota zapach męża prawdopodobnie zmienił się tylko odrobinę, ale to wystarczyło, by żona się na niego zamknęła. „I to wcale nie jest rzadka sytuacja", mówi Brenot.

Naukowcy radzą, by wybierając partnera na życie, w pierwszych dwóch tygodniach spróbować poznać swoje naturalne zapachy – odłożyć na półkę intensywnie pachnące mydła, dezodoranty, perfumy i wody kolońskie. Dla wielu z nas będzie to rzecz nie do przejścia, bo chyba nie ma bardziej intymnej rzeczy, niż wąchać kogoś i dawać się wąchać w chwili, gdy jesteśmy… sobą. Jednak właśnie to ma sprawić, że nos nas nie oszuka i poczujemy prawdziwą chemię.

No, chyba że jej nie będzie.

*Prawdopodobnie tak samo pachną tylko bliźnięta jednojajowe.

**Ciekawostka: te same perfumy pachną inaczej na dwóch różnych osobach, bo są przedłużeniem ich naturalnych zapachów.

***Korzystałam z artykułu: „The chemistry of attraction", Eleonore de Bonneval, Nez, nr 3, s. 100–102.

Paulina Dudek. Dziennikarka, redaktorka, twórczyni cyklu mikroreportaży wideo "Zwykli Niezwykli" i współautorka "Pomocnika dla rodziców i opiekunów nastolatków". Nagrodzona Grand Video Awards, nominowana do Grand Press.