
- Potrzebowałem około pięciu lat, żeby doprowadzić moje życie do porządku - powiedział w rozmowie z BBC Brytyjczyk Neil Trotter, który w marcu 2014 roku dowiedział się, że wygrał na loterii EuroMillions ponad 107 milionów funtów. Nagroda, która początkowo była spełnieniem marzeń, szybko zamieniła jego życie w codzienną walkę o przetrwanie w świecie wiecznych próśb i finansowych żądań.
W 2018 roku zgłosiła się do niego 39-letnia Dawn Scully, twierdząc, że jest on ojcem jej 18-letniego dziecka. I zażądała od Trottera zwrotu 100 tysięcy funtów, które miała wydać na utrzymanie syna przez prawie dwie dekady. Gdy odmówił, napisała do niego, że jeśli tym razem nie zapłaci jej aż pięć milionów funtów, będzie go dalej nękać. Scully była jedną z wielu osób, które trafiły na pierwsze strony tabloidów jako "polujące na fortunę Trottera".
- Wygranie loterii było najgorszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłem - powiedział cztery lata po otrzymaniu nagrody w rozmowie z brytyjskim magazynem "Metro" . Dodał, że nie wykona testu genetycznego, by udowodnić, że nie jest ojcem dziecka Scully. - Jeśli to zrobię, otworzę puszkę Pandory i będę robił testy DNA przez resztę życia - dodał. Nie zapłacił matce chłopaka pieniędzy, których od niego oczekiwała.
Trotter próbował się wycofać z życia publicznego. Kupił dom nad jeziorem i ograniczył kontakt z mediami. Jednak jego twarz pojawiła się w telewizji i Internecie tyle razy, że kiedy zapragnął anonimowości, musiał o niej zapomnieć.
Rodzinne kłopoty
Jeśli spojrzeć na historie znanych zwycięzców loterii, okaże się, że wygrana bardzo często jest przyczyną rozstań i rodzinnych problemów. Tak jak w przypadku Christine i Colin Weirów, którzy 12 lipca 2011 roku stali się jednymi z najbogatszych ludzi w Szkocji. Para wygrała ponad 161 milionów funtów w tej samej loterii co Neil Trotter i również nie miała zamiaru ukrywać tego przed światem. Najpierw przeprowadzili się do rezydencji Knock House w Ayrshire w Szkocji (wartość, przed remontem, to ponad 850 tysięcy funtów), a potem - do Frognal House, również w Ayrshire (zapłacili 3,5 miliona funtów). Osiem lat po wygranej para ogłosiła rozwód po prawie czterech dekadach małżeństwa. Nie oni jedni. Adrian i Gillian Bayfordowie rozstali się już po 15 miesiącach od wygrania 148 milionów funtów w 2012 roku. Jak donosiły angielskie media, podzielili się pieniędzmi po połowie i rozpoczęli szał wydawania ich na luksusowe domy, egzotyczne wakacje i drogie samochody.
Z rodzinnymi kłopotami musieli zmagać się też David i Angela Dawesowie, którzy wygrali 101 milionów funtów w 2011 roku. Sześć lat później zostali pozwani przez Michaela, syna Davida z pierwszego związku. Michaelowi, byłemu żołnierzowi, uczestnikowi misji wojskowej w Afganistanie, ojciec zakręcił kurek z pieniędzmi po tym, jak syn dopuścił się pijackich wybryków na urodzinach Angeli.
Trzydziestodwuletni weteran odpłacił się, stawiając ojca przed sądem. Zarzut: wstrzymanie zastrzyków finansów, pomimo wcześniejszych obietnic, że Michael "zawsze będzie pod jego opieką". Syn wyrzucał ojcu i jego żonie skąpstwo. - Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobili po otrzymaniu pieniędzy, było podzielenie się szczęściem z członkami rodziny, rozdanie znacznych kwot bliskim i przyjaciołom - relacjonuje z kolei magazyn "The Telegraph" słowa adwokata małżeństwa Richarda Wilsona, które padły w sądzie. Państwo Dawesowie mieli w ten sposób rozdać ponad 30 milionów funtów. Synowi i jego partnerowi przypadło ponad półtora miliona.
- Widziałem, jak z biegiem czasu ich postawa zmieniła się ze względnej pokory w poczucie bycia kimś wielkim - odpowiadał na te słowa Michael w sądzie. - Oczekiwali, że otaczający ich ludzie będą traktować ich inaczej ze względu na ich pieniądze.
Syn zażądał od ojca stałego wsparcia finansowego do końca życia. Po wysłuchaniu obu stron sędzia Nigel Gerald uznał, że Michael "otrzymał fundusze na wygodne życie", ale zachował się jak "rozrzutny syn", który spodziewał się, że jego ojciec go uratuje. W pewnym momencie weteran razem ze swoim partnerem wydawali od 20 000 do 30 000 funtów miesięcznie, co według sędziego było "zadziwiające" i "daleko poza ich możliwościami". Michael przegrał sprawę.
Od miliardera do zera
Z wielkimi pieniędzmi niełatwo sobie poradzić. Przekonał się o tym także Michael Carrol. Pracował jako śmieciarz, gdy w 2002 roku, w wieku 19 lat, zgarnął największą wówczas nagrodę w Wielkiej Brytanii - prawie 10 milionów funtów. Gdy został milionerem, nie posiadał nawet konta w banku. Mimo tak młodego wieku założył już rodzinę - miał żonę i córkę. Cztery lata później z jego fortuny nie zostało nic. Niedawny milioner miał długi i stałe miejsce w policyjnej kartotece.
W rozmowie z dziennikarzem "The Independent" , który odnalazł Michaela w 2006 roku, kilka miesięcy po tym, jak wyszedł z więzienia, młody mężczyzna przyznał, że od dnia wygranej wydał około miliona funtów na narkotyki. Kolejne cztery rozdał, głównie rodzinie. Na własne zachcianki potrafił przeznaczać nawet dwa tysiące funtów dziennie. Na pytanie dziennikarza, czy po tych wszystkich latach uważa, że wygrana była błogosławieństwem, czy może przekleństwem, odparł: - Musiałem szybko dorosnąć. I dodał: - Powiedziałbym, że to zła rzecz, ponieważ gdyby do tego nie doszło, nadal miałbym moją żonę i córkę.
Żona Sandra opuściła go, zabierając córką Brooke kilka miesięcy po wygranej, z powodu "orgii napędzanych narkotykami" odbywających się w ich domu. Niedługo po tym Carrol zastał swoich pięć rottweilerów martwych, z poderżniętymi gardłami. Zapłacił 130 000 funtów szantażystom, którzy zagrozili jego rodzinie. I powołał się na swoich znajomych z półświatka, którzy mieli zająć się problematycznym towarzystwem. Szantażyści, zamiast się przestraszyć, postanowili odwiedzić milionera w jego domu.
- Ci faceci przyjechali ze strzelbami - opowiadał Carrol dziennikarzowi "The Independent". - Powiedzieli: Nie jesteś już taki duży co, panie Carroll? Wskoczyłem do samochodu i odjechałem z wyłączonymi światłami. Od tamtej pory tam nie mieszkam.
Dramatyczne wydarzenia stały się udziałem innego "szczęściarza" - tak, do czasu, mógł o sobie mówić Amerykanin Jack Whittaker, który w loterii Powerball zgarnął 315 milionów dolarów. Mężczyzna kilkukrotnie został obrabowany. Mnożyły się też pozwy przeciwko niemu - z różnych powodów pozywały go osoby prywatne, ale też np. kasyno. Pieniędzmi dzielił się m.in. ze swoją wnuczką, która wydawała je na narkotyki. Dziewczyna została znaleziona martwa 20 grudnia 2004 roku, 11 dni po zaginięciu w niewyjaśnionych okolicznościach. Przyczyna jej śmierci nie została podana do publicznej wiadomości, choć wiadomo, że w jej ciele znaleziono substancje psychoaktywne. Pięć lat później, w wieku 42 lat, zmarła córka Whittakera. Również nie podano powodu jej zgonu.
Anonimowi miliarderzy
Czy pieniądze rzeczywiście szczęścia nie dają? Możliwe, że przynoszą pecha tym, którzy nie wahają się mówić: tak, to ja jestem milionerem! Jest wielu zwycięzców loterii, których losy potoczyły się zgoła inaczej. Ich nazwiska nigdy nie zostały podane do publicznej wiadomości, a oni sami nie chwalili się wygraną. To miliarderzy, których nie znajdziemy w żadnym zestawieniu "Forbesa".
Anonimowa osoba z Karoliny Południowej w październiku 2018 roku wygrała w loterii Mega Million ponad półtora miliarda dolarów. Do dziś się nie ujawniła, a jedyne, co o niej wiadomo, to to, że przekazała część wygranej na cele charytatywne - jak większość loteryjnych zwycięzców. Sześć miesięcy wcześniej w tej samej loterii ponad pół miliarda dolarów wygrała "grupa 11 współpracowników" z Kalifornii. Również pozostali anonimowi, choć ich wygrana po podziale między 11 osób była dużo mniejsza.
Aktualny rekord najwyższej wygranej w loterii w Europie przypada na tę z losowania włoskiej loterii SuperEnalotto 13 sierpnia 2019 roku. Zwycięzca, który postanowił nie ujawniać personaliów, kupił szczęśliwy los w Bar Marino we włoskim mieście Lodi i wygrał niecałe 200 milionów euro.
Ukrywanie tożsamości szczęśliwców jest dziś powszechną praktyką, którą stosuje się, by zapobiec oszustwom i próbom wyłudzenia pieniędzy. I nawet jeśli nazwisko milionera jakimś cudem dotrze do szerszej publiczności, zawsze może on zapaść się pod ziemię.
Tak było w przypadku Manuela Franco z Milwaukee w USA, o którym po odebraniu nagrody słuch zaginął. W kwietniu zeszłego roku Franco wygrał w loterii Powerball ponad 477 milionów dolarów i była to jedna z największych wygranych w historii loterii. Marvin i Mae Acostowie zostali ogłoszeni zwycięzcami Powerballa w 2016 roku i zgarnęli nagrodę o wysokości ponad półtora miliarda dolarów. Zanim jednak odebrali pieniądze, czekali aż sześć miesięcy, podczas których zabezpieczyli się przed ewentualnymi oszustami, założyli fundacje i organizacje charytatywne. Po pół roku zniknęli i nie wiadomo, co się z nimi dzieje.
Milionerzy w Polsce Jak wynika z badania przeprowadzonego w 2017 roku przez IQS na zlecenie firmy Totolotek, aż 67 procent Polaków wydaje pieniądze na gry hazardowe, w większości nie więcej niż 100 złotych miesięcznie. Z jakim skutkiem? Rekordowa wygrana w Polsce to aż 193 396 500 złotych w loterii Eurojackpot . Szanse anonimowej osoby z powiatu piotrkowskiego na wygraną wynosiły 1 : 95 344 200, a jednak się udało. Druga najwyższa wygrana, tym razem w Lotto , padła w Skrzyszowie w 2017 roku - anonimowa osoba zgarnęła 36 milionów złotych. Kolejne cztery miejsca w piątce największych wygranych w kraju w Lotto to odpowiednio 35 milionów w Ziębicach w 2015 roku, 33 miliony w Gdyni trzy lata wcześniej, 30 milionów w Bolesławcu i w Żabnie, odpowiednio w 2012 i 2016 roku.
Miasto zwycięzców
Czy ukrywanie wygranej jest jedynym sposobem na to, by móc się nią cieszyć? Przykład z małej hiszpańskiej miejscowości Sodeto pokazuje, że nie. W 2012 roku Sodeto liczyło zaledwie około 250 mieszkańców. Prawie wszyscy, bo z wyjątkiem jednej osoby - Costisa Mitsotakisa - postanowili wziąć udział w corocznej loterii El Gordo. I każdy z nich wygrał.
Główna nagroda wynosiła wtedy równowartość ponad 950 milionów dolarów. Wysokość wygranej zależała od tego, ile losów zostało zakupionych przez daną osobę. Niektórzy mieszkańcy Sodeto, głównie rolnicy i robotnicy, dostali miliony. Najniższa nagroda to 130 tysięcy dolarów.
- Niektóre kobiety rozmawiały o wizycie u fryzjerki - mówiła po ogłoszeniu zwycięzców loterii burmistrz Rosa Pons, która gratulowała im przez megafon. - Ale fryzjerka też wygrała. I powiedziała, że nie będzie dziś pracować.
- Te pieniądze oznaczają, że możemy teraz odetchnąć - powiedział José Manuel Penella Cambra, rolnik, który wygrał ponad pół miliona dolarów, w rozmowie z "The New York Times" . - A najlepsze jest to, że nie jestem w tym sam.
Choć można by się spodziewać, że w Sodeto zaroi się od luksusowych samochodów, mieszkańcy, po spłaceniu długów, zaczęli inwestować głównie w rolnictwo i drobne rzeczy potrzebne do codziennego życia.
A Costis Mitsotakis, nazwany przez media "najbardziej pechową osobą na świecie" nakręcił film dokumentalny pt. "Cuando Toco" o tym, co stało się w niewielkiej hiszpańskiej miejscowości, której mieszkańcy wygrali fortunę.
Wszystkie podane w tekście kwoty to wygrane przed odprowadzeniem podatku.
Agata Porażka. Dziennikarka weekendowego magazynu Gazeta.pl, wcześniej pisała dla Wirtualnej Polski.