Społeczeństwo
Jajka wielkanocne (fot. Robert Woźniak / Agencja Wyborcza.pl)
Jajka wielkanocne (fot. Robert Woźniak / Agencja Wyborcza.pl)

Karolina Sikorska, by wynagrodzić dziadkom to, że nie spotka się z nimi ani w wielkanocną niedzielę, ani w lany poniedziałek, planuje wysłać im kwiaty pocztą - w ten sposób wesprze też lokalnych przedsiębiorców. Oczywiście o ile uda jej się zorganizować bezpieczną dostawę.

- W święta zawsze jesteśmy razem, chociaż ostatnie lata dały nam w kość i częściowo spędzaliśmy je w szpitalnych salach - opowiada Karolina. - Z siostrą i jej rodziną, niestety, też nie damy rady się spotkać. Moja siostrzenica jest po ciężkiej chorobie, więc zostają nam komunikatory. Podobnie w przypadku dziadka, który kończy w tym roku 90 lat. Mam nadzieję, że uda nam się to nadrobić na hucznej imprezie urodzinowej dziadka w październiku!

Karolina planuje wysłać dziadkom kwiaty (fot. Archiwum prywatne / Michał Sikorski)

Rodzice Karoliny mieszkają blisko - pięć minut i już u nich jest. Teraz rozmawiają jednak tylko za pomocą Messengera. Ponieważ od ponad dwóch tygodni wszyscy siedzą w domach, na święta Karolina chce spróbować się z nimi zobaczyć. Jeśli nawet do spotkania dojdzie, to te święta i tak będą inne niż do tej pory - choćby zajączek wielkanocny będzie w tym roku symboliczny.

- Zawsze organizowała go moja siostra, ukrywała jakieś drobiazgi i słodycze dla najmłodszych. Moje dzieci - sześciolatek i dwulatka - są na diecie, dlatego przygotuję jakieś zdrowe przekąski. Jak to mówi mój synek - "dietowe słodycze". Jeśli chodzi o potrawy, zawsze jest ich za dużo - śmieje się Karolina. - Dla mnie święta to jajka z majonezem i ze szczypiorkiem. Przy stole moje miejsce jest zawsze tam, gdzie postawią talerz z jajkami.

Karolina ze swoim synem (fot. Archiwum prywatne)

12 rodzin przy wirtualnym stole

Władze apelują, żeby w te święta powstrzymać się przed spotkaniami z rodziną. To apel tym ważniejszy, że Wielkanoc jest tradycyjnie czasem, który w Polsce spędza się z bliskimi. Potwierdzają to badania CBOS z 2018 roku. Wynika z nich, że jako święto rodzinne postrzega ją dwie trzecie (67 proc.) Polaków. Dopiero w drugiej kolejności jest to doświadczenie religijne (wskazuje na nie 44 proc. badanych). Według raportu taki sposób przeżywania świąt wielkanocnych właściwie nie zmienił się od momentu, w którym zaczęto badać tę kwestię, czyli od roku 1994.

- Bardzo ważne jest to, żeby się "spotkać" i utrzymać relację w tym dziwnym okresie - potwierdza Justyna Klimek. Mieszka na Mazowszu, a jej rodzina jest rozrzucona nie tylko po całej Polsce, ale i Europie. Regularnie dzwonią do siebie, rozmawiają na wideoczacie.

- W ostatni weekend przegadaliśmy ponad dwie godziny, łącznie było 12 rodzin. Mieliśmy cały czas maksymalną liczbę osób na Messengerze. Komuś się telefon rozładował, więc wypadał ze spotkania, to ktoś inny dołączał. Ktoś kładł spać dzieci, znowu była wymiana. Pojawiali się krewni z Włoch, Belgii czy Szkocji, niektórych dwa lata nie widziałam - opowiada Justyna. - Na początku jest megazamieszanie. Nic nie słychać, bo każdy gada i się śmieje. Po około 15-20 minutach wpadamy w rytm rozmowy. Jak przy stole, superatmosfera. Dzieci też w tym uczestniczą.

Justyna mieszka na Mazowszu, a jej rodzina jest rozrzucona nie tylko po całej Polsce, ale i Europie (fot. Archiwum prywatne)

Nie jest to pierwszy raz, kiedy Justyna, jej partner i ich dzieci spędzą święta z wideoczatem. Rodzina partnera Justyny mieszka za granicą, więc niejedna Wigilia i Wielkanoc były już online. - Mówi się u nas, by szukać rozwiązania, a nie problemu - podsumowuje Justyna.

Magda* wirtualnie spędzała Wielkanoc przez ostatnie trzy lata. Mieszkała w tym czasie w Wielkiej Brytanii z ówczesnym partnerem i córką, więc z rodzicami i siostrą musiała się zdzwaniać. - Jedyne, co pomagało mi wtedy przetrwać, to naprawdę ciągły kontakt z rodziną - opowiada. - Właściwie non stop relacjonowałam mojej siostrze i mamie postępy w przygotowaniach, mówiłam, jakie w tym roku będą jajka, jakie stroiki zrobiłam. W rodzinnym domu zawsze było malowanie jajek w sobotę o świcie i szykowanie koszyczka. Przyjeżdżała do nas babcia razem z bratem mojej mamy, i choć nigdy nie byliśmy bardzo religijną rodziną, to Niedziela Palmowa, święcenie jajek w Wielką Sobotę i rezurekcja w niedzielę wielkanocną były corocznymi tradycjami. W wielkanocny poniedziałek co roku przyjeżdżał do nas brat mojego taty z rodziną na kawę, ciacho i lanie wody.

Magda wróciła w styczniu tego roku do Polski, więc z częścią rodziny będzie mogła spędzić święta już na miejscu. Z pozostałymi znów jedynie wirtualnie. - Pod koniec listopada zmarł brat mojej mamy, który na co dzień zajmował się babcią, więc w tym roku ona także spędzi święta z nami. Gdyby wujek żył, nie pomyślelibyśmy o przywożeniu jej w takich okolicznościach do siebie, ale teraz nie mamy wyjścia - babcia wymaga codziennego doglądania, ma problemy z poruszaniem się i nie jest w stanie sama zrobić zakupów - tłumaczy Magda. - W tym roku święta będą po prostu spokojniejsze, nie będzie stołu zastawionego jedzeniem. Barszcz biały, kiełbasa, kilka jajek i sałatka. Bez szaleństw. Ciast też nie pieczemy, bo nie będziemy przyjmować gości.

U Magdy w domu tradycją było malowanie jajek w sobotę o świcie i szykowanie koszyczka (fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Zanim na stołach pojawią się świąteczne potrawy, trzeba ruszyć na zakupy, które też wyglądają inaczej niż choćby przed rokiem. Przed sklepami ustawiają się kolejki długie na kilkadziesiąt metrów. - Moja mama jeździ na zakupy o szóstej rano, bo dzięki temu nie natknie się na wiele osób, a półki jeszcze są pełne. Zdarzało się, że wybierała się w środku dnia, ale wtedy nie zawsze udawało jej się kupić to, co chciała - opowiada Marianna*, która tegoroczną Wielkanoc spędza na Kaszubach z rodzicami. - Kilka razy zamawialiśmy jedzenie z restauracji, na przykład gołąbki, żeby wspomóc w tym trudnym czasie jej pracowników i właścicieli.

Wspólne śniadanie wielkanocne

- W tym roku będziemy tak jak zawsze razem szykować święconkę, ozdabiać jajka, gotować. I czekać na śniadanie wielkanocne, żurek w chlebie i dzielenie się jajkiem - mówi Wiola. Mieszka w dużym domu, za ścianą ma teściów i babcię męża, więc w święta zwykle widzi się z drugą częścią rodziny. W tym roku połączy się z bliskimi na czas śniadania wielkanocnego. - Nie ma u nas szukania jajek w ogrodzie czy innych zwyczajów. Jedyna nasza tradycja to spędzanie czasu razem - mówi.

Zmieni się tylko to, że wszystko odbędzie się za pomocą Skype'a - Wiola będzie się widzieć z mamą, siostrą, bratem i drugim mężem mamy. - Siostra jest u mamy, brat też. Tradycja zostanie zachowana, tylko tym razem tak trochę na odległość - dodaje.

Podobny plan ma Michał*, który czas izolacji spędza z żoną i dwiema córkami w domu na wsi. Do rodziców i teściów ma stosunkowo blisko, ale ich nie odwiedzi, w tym roku w święta spróbują zdzwonić się przez Zooma.

Malowanie jajek zalicza się do wielkanocnych tradycji w wielu domach (fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta)

- Chcemy, żeby te święta były jak najbardziej normalne - będzie kiełbasa, jajka, żurek, żona przygotowuje święconkę. Tylko z rodziną nie spotkamy się osobiście, choć bardzo nalegali. Zarówno moi rodzice, jak i teściowie są po 70-tce. W tej sytuacji to nie byłoby bezpieczne - tłumaczy Michał. W niedzielę razem z żoną i dziećmi będą także uczestniczyli w mszy internetowej lub telewizyjnej, jeżeli będzie transmitowana.

Michał dodaje, że nie jest pewien, czy koncepcja z połączeniem się przez aplikację internetową z resztą rodziny się sprawdzi, bo jeszcze nigdy tego nie robili. - Boję się, że dziadkowie mogą się w tym wszystkim nie połapać - śmieje się Michał. - W najgorszym wypadku po prostu się zdzwonimy.

Nawet tam, gdzie święta odbędą się na innych zasadach niż zwykle, nie ma wątpliwości, że będą. I to jest dla moich rozmówców najważniejsze.

*Imię zmienione

Agata Porażka. Dziennikarka weekendowego magazynu Gazeta.pl, wcześniej pisała dla Wirtualnej Polski.