Społeczeństwo
Pikieta przeciwników gender na warszawskim Placu Zbawiciela (fot. Adrian Grycuk / Wikimedia.org / CC BY-SA 3.0 pl)
Pikieta przeciwników gender na warszawskim Placu Zbawiciela (fot. Adrian Grycuk / Wikimedia.org / CC BY-SA 3.0 pl)

Koniec roku szkolnego. III klasy gimnazjum są już po testach, więc lekcje są luźniejsze, nauczyciele w końcu mniej wymagają. Uczniowie jednej z najstarszych klas proszą swojego nauczyciela etyki o wolną lekcję na powietrzu.

- Nie za bardzo miałem ochotę wychodzić z sali, przygotowałem ciekawy temat do dyskusji. Powiedziałem uczniom, że jestem temu niechętny, ale mogą spróbować mnie przekonać do swojego pomysłu - wspomina dr Łukasz Malinowski. Etyki uczy od 12 lat, obecnie pracuje w Niepublicznej Szkole Podstawowej im. Krzysztofa Kolumba w gminie Radziejowice, pierwszej, w której filozofia jest obowiązkowym, pełnoprawnym przedmiotem.

Dr Łukasz Malinowski uczy etyki od 12 lat (fot. archiwum prywatne)

- Ku mojemu zdumieniu uczniowie sięgnęli po imperatyw kategoryczny Kanta. Pytali, czy dam im prawo wychodzenia na zewnątrz, skoro nie ma opóźnień w programie i innych przeszkód, a wszyscy są zgodni co do takiego rozwiązania. Wykorzystali wiedzę w praktyce. Byłem pod wrażeniem. Nie mogłem się nie zgodzić, to nie byłoby etyczne - opowiada.

- Uczymy myślenia i dyskutowania. Chociaż podpieramy się poglądami filozofów, to podstawą jest rozmowa - dodaje Malinowski. Współautor (wraz z Anną Ziemską) programu etyki dla wszystkich poziomów edukacji "Ludzkie ścieżki", nagrodzonego w konkursie Ośrodka Rozwoju Edukacji przy MEN, wyjaśnia, że etyka nie jest historią filozofii ani tym bardziej antykatechezą. Nie dla wszystkich w Polsce to jest jednak jasne.

Na plecach religii

Etyka trafiła do szkół wraz z religią, ale od zawsze traktowana była jako konieczny dodatek, z którym nie wiadomo co zrobić. - Od samego początku etyka była jakby na doczepkę. Nawet prawo wprowadzające nauczanie etyki do szkół w tytule ma tylko religię (Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii - przyp. red.). Do dziś w wielu szkołach uczniowie zapisywani są z automatu na religię i dopiero jak ktoś bardzo nie chce, może wybrać etykę. Pod warunkiem że dyrekcja nie będzie robić problemów - wyjaśnia Paulina Skorupińska, studentka filozofii i socjologii stosowanej, która od niedawna uczy etyki najmłodsze roczniki.

Z danych MEN wynika, że dostęp do etyki w ostatnich latach się poprawia. Prowadzi ją już prawie 4 tys. polskich szkół i jest to wynik trzy razy lepszy niż jeszcze dwa lata temu. Szczególny wzrost zainteresowania etyką widać w województwie śląskim: w 2010 r. tego przedmiotu uczono zaledwie w 138 szkołach. Obecnie już ponad 430 placówek organizuje takie zajęcia. W skali ogólnopolskiej największy odsetek uczniów wybierających etykę jest w podstawówkach - za najmłodszych decydują po prostu rodzice. Im uczniowie są starsi, bardziej świadomi, tym chętniej rezygnują zarówno z religii, jak i etyki.

Pomimo pozornej równości obu przedmiotów wciąż zdarzają się przypadki gorszego traktowania tych, którzy wybierają etykę. Niedawno w Elblągu protestowali rodzice , których pociechy muszą zostawać późno po lekcjach, aby uczestniczyć w etyce. Ustawienie zajęć na godzinę 16.00 miało być karą za rezygnację przez dzieci z udziału w lekcjach religii.

Najczęściej na etykę chodzą uczniowie podstawówek. Im dzieciaki są starsze, tym częściej rezygnują zarówno z etyki, jak i z religii (fot. iStockphoto.com)

Podobne przypadki dyskryminacji etyki nagłaśnia inicjatywa "Świecka szkoła". Standardem jest umieszczanie etyki na szarym końcu planu zajęć. Zdarzają się przypadki, że uczeń musi czekać nawet cztery godziny na lekcje. Nierzadko zajęcia startują dopiero po miesiącu, dwóch, gdy dyrekcja pod przymusem rodziców rozwiąże sytuację z ustaleniem godziny i sali. Rodzice, mówiąc o etyce, często wspominają, że po prostu muszą o nią walczyć.

- Zdarzają się przypadki, że dopiero we wrześniu rozpoczyna się gorączkowe poszukiwanie nauczyciela - opowiada Skorupińska. I dodaje: - Gdyby to uczniowie mieli decydować o przedmiotach w szkole, z pewnością lekcji etyki byłoby więcej. Bardzo często spotykam się z pytaniem, dlaczego lekcji etyki jest mniej niż religii (stosunek 1:2 - przyp. red.). Zdecydowana większość uczniów chciałaby, aby takich zajęć było więcej.

Szkoła nieprzyjazna myśleniu

Sami nauczyciele etyki najczęściej starają się nie wchodzić w konflikt religia - etyka, który według nich jest sztuczny. Jakie widzą rozwiązanie? Wprowadzenie obowiązkowej filozofii - wówczas uczniowie mogliby się uczyć myślenia, a etyka i religia byłyby nieobowiązkowymi przedmiotami do wyboru.

Doktor Malinowski, gość wielu konferencji dla nauczycieli etyki, podkreśla, że celem etyki nie jest ateizacja uczniów czy zniechęcanie ich do religii. - Nie wierzę, że samodzielne myślenie może automatycznie prowadzić do utraty wiary - przyznaje ze śmiechem.

Prof. Magdalena Środa we wstępie do swojego podręcznika "Etyka dla myślących" pisze: Etyka nie jest dziedziną wiedzy, która daje gotowe definicje i rozwiązania. Podręcznik do etyki nie jest zatem zbiorem przepisów dotyczących tego, jak rozwiązać problemy moralne świata. Owa "niekonkretność" bywa często zarzutem, jaki kierują wobec etyki jej krytycy.

Etykom, na czele z prof. Magdaleną Środą, zarzuca się m.in. podważanie znaczenia rodziny (fot. materiały prasowe / Adrian Grycuk / Wikimedia.org / CC BY-SA 3.0 pl)

Dla wielu osób filozofia i etyka jest tak niejednoznaczna, że może oznaczać absolutnie wszystko. -W czasie lekcji etyki propaguje się eutanazję, aborcję i gender - tak twierdzi Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, które promuje akcję "Szkoła Przyjazna Rodzinie" . Według aktywistów Centrum to właśnie etycy, z prof. Środą na czele, mają kwestionować biologiczną oraz kulturową stabilność ról płciowych kobiet i mężczyzn oraz podważać znaczenie rodziny. O sporze Centrum z etykami pisała m.in.  Fronda .

"Pisemny akt apostazji"

Większe problemy etykom sprawiają jednak nie aktywiści, a najbliższe otoczenie z dyrekcją na czele. Z trudnościami spotkała się na przykład Małgorzata Zalewska z toruńskiej podstawówki nr 7. W 2014 roku liczba uczniów uczęszczających na etykę w tej niewielkiej szkole zbliżała się do 100, co było ewenementem na skalę krajową (zazwyczaj na takie zajęcia chodzi najwyżej kilkanaście osób). - Mimo takich wyników dyrekcja postanowiła mnie zwolnić. Sugerowano, że mam niskie kompetencje. To był jakiś absurd, ponieważ mam wykształcenie filozoficzne i doświadczenie zawodowe - komentuje Zalewska i wspomina, że miała za sobą spore grono rodziców. - Postawę rodziców, którzy mnie bronili, dyrektorka szkoły nazwała nieetyczną - wyznaje. Ostatecznie nauczycielka została zwolniona z "siódemki", ale dziś pracuje w kilku innych podstawówkach w Toruniu i prowadzi bezpłatne warsztaty z etyki dla dzieci i dorosłych. Co ciekawe, po dwóch latach liczba uczniów na etyce w "siódemce" znów sięga 100 osób.

Małgorzata Zalewska - nauczycielka etyki z Torunia - przekonuje: Dużo większe problemy niż aktywiści, sprawia etykom najbliższe otoczenie z dyrekcją szkół na czele (for. archiwum prywatne)

Na szczęście przypadek pani Małgorzaty Zalewskiej jest rzadkością. Większość etyków nie narzeka na relacje z dyrekcją, nauczycielami czy księżmi uczącymi religii. Paulina Skorupińska, która sama jest absolwentką katolickiego liceum, przyznaje, że często dyskutuje o niektórych zagadnieniach moralnych z księdzem.

Podobnie Paweł Ciesielski. - Zatrudniony u nas w szkole katecheta zajmował się moralnością na studiach, czasami w pokoju nauczycielskim dyskutujemy na tematy filozoficzne. Częściej jednak dzielimy się wrażeniami z premier filmowych. Chociaż sam jestem niewierzący, nie mam problemu z katechezą w szkole. Uważam, że większość etyków nie chce walczyć z religią ani z Kościołem - tłumaczy.

Zdarzają się jednak sytuacje, gdy to sam Kościół inicjuje niepotrzebny konflikt. Tak było dwa lata temu w Kaliszu. We wrześniu 2014 roku miejscowa diecezja opublikowała na swojej stronie internetowej "instrukcję duszpasterską" dotyczącą zapisywania dzieci na religię. Według niej kapłani i katecheci mają obowiązek poinformować tych, którzy wybiorą etykę zamiast religii, że to "pisemny akt apostazji". Instrukcja wywołała spore oburzenie wśród lokalnej społeczności. Część osób jednak żartowała: "Fajnie, bo czytałam, że dostanie aktu apostazji jest dość kłopotliwe" albo "Dokonałam apostazji, ale nie wiem czyjej. Swojej? Dziecka? Obojga?". O sprawie zrobiło się głośno dzięki publikacji w Gazecie Wyborczej .

Etyka w szkołach dla wielu kapłanów jest nie do zaakceptowania (fot. pixabay.com)

Doktor Malinowski przyznaje, że od samego początku środowisko filozoficzne protestowało przeciwko uznawaniu etyki za przeciwieństwo religii. - To tak, jakby matematyka była alternatywą dla fizyki, a biologia stała w opozycji do chemii - tłumaczy. - Od początku dążyliśmy do tego, żeby uczniowie nie musieli wybierać pomiędzy etyką a religią. W końcu udało się doprowadzić do tego, że uczniowie mogą chodzić zarówno na etykę, jak i na religię. Oczywiście jest to ogromne wyzwanie logistyczne dla dyrekcji, ale obecnie, jeśli chociaż jeden uczeń ma taką wolę, trzeba zorganizować nauczanie etyki w szkole .

Zdaniem Malinowskiego nie można mówić o dyskryminacji uczniów, którzy wybierają etykę, chociaż w sytuacjach dotyczących mszy świętej na rozpoczęcie roku czy obowiązkowych rekolekcji to właśnie ci uczniowie podnoszą bunt. Według nauczyciela przymusowe uczestnictwo w uroczystościach katolickich stawia w niekomfortowej sytuacji uczniów innych wyznań.

- Mam świadomość, że sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej w szkole w małym miasteczku, w którym zdanie proboszcza ma duże znaczenie. Być może tam etyka może być postrzegana jako zagrożenie dla tradycyjnego systemu wartości. Zapewne z braku wiedzy i strachu przed nieznanym lokalny Kościół może traktować etykę jako narzędzie ateizacji i laicyzacji. Możliwe, że Kościół boi się utraty wpływu na edukację. Ale to absurdalne - tłumaczy.

"Avatar" i Platon

Nauczyciele etyki zgodnie przyznają, że negatywne opinie o etyce biorą się często z niewiedzy. Większość rodziców nie wie, jak wyglądają lekcje etyki. Chociaż istnieje ogólny program nauczania, to nauczyciele etyki mają dużą swobodę w prowadzeniu zajęć.

Filozofia odgrywa istotną rolę w nauczaniu etyki (for. archiwum prywatne)

- Ja korzystam z książek, w tym popularnych bajek filozoficznych Michela Piquemala - opowiada Paweł Ciesielski, uczący etyki od kilku lat w Warszawie i Mysiadle. Pokazuje stos kolorowych publikacji. W jednej z nich, zatytułowanej "Dzieci filozofują", znajdujemy zagadnienie: "Czy człowiek jest zwierzęciem?". Pytanie to jest punktem wyjścia do pogłębionej refleksji. W książce są podpowiedzi typu: "Tak, ponieważ oddycha". Albo: "Nie, ponieważ potrafi rozmawiać z innymi ludźmi". - Oczywiście nierzadko uczniowie kwestionują te zdania i dowodzą, że zwierzęta również ze sobą rozmawiają, albo że małe dzieci nie potrafią mówić - opowiada nauczyciel.

- Tłumaczę uczniom, jakimi kategoriami będziemy się zajmowali w ramach zajęć, wymieniam obok dobra i zła takie pojęcia jak szczęście, prawda, sens, wolność, sprawiedliwość. Staram się przekonać uczniów do rozmowy, głębszej refleksji, argumentowania, zadawania pytań i szukania odpowiedzi. Podczas większości lekcji nie ma na to pewnie zbyt wiele czasu, a takie pytania dotyczące egzystencji zapewne siedzą w wielu z nas od najmłodszych lat - wyjaśnia Ciesielski.

Paulina Skorupińska jest przekonana, że dziś fundamentalne pytania filozoficzne wracają do nas na nowo: - Pierwsi ludzie pytali "Kim jestem?", dziś pytamy "Kim jestem. w sieci?". Chcemy przygotować uczniów do tego, aby mogli odpowiedzieć na tego typu pytania. Za kilka lat, gdy pojawi się zaawansowana sztuczna inteligencja z własną świadomością, będziemy musieli sobie zadać pytanie o duchowy wymiar robotów. Czy i kiedy możemy wyłączyć robota, czy będzie to moralne, dobre, czy złe.

Janina Tyszkiewicz, nauczycielka etyki ze szkoły im. ks. Jana Twardowskiego w Warszawie przyznaje, że pierwsze zajęcia najczęściej zaczyna od dylematu wagonika (popularny eksperyment myślowy w podstawowej wersji zakładający pytanie: Wagonik kolejki wyrwał się spod kontroli i pędzi w dół po torach. Na jego drodze znajduje się pięciu ludzi przywiązanych do torów przez szalonego filozofa. Możesz przestawić zwrotnicę i w ten sposób skierować wagonik na drugi tor, do którego przywiązany jest jeden człowiek. Co powinieneś zrobić? - przyp. red.). - Czasem też gramy w planszówki, np. Dixit, bawimy się klockami, rysujemy, zawsze jednak przy tym rozmawiamy. Ze zwykłej luźnej rozmowy często wychodzą poważne tematy, jak na przykład kwestie praw zwierząt, ochrony życia i kary śmierci - podsumowuje.

Janina Tyszkiewicz, nauczycielka etyki z Warszawy, pierwsze zajęcia często rozpoczyna od 'dylematu wagonika' (fot. archiwum prywatne)

Ten ostatni temat jest dla dra Łukasza Malinowskiego zawsze najtrudniejszy. - W tym przypadku uczniowie mają bardzo często twarde przekonania. Mówią, że kara śmierci powinna być legalna i kropka. Szczególnie przy okazji zamachów zamykają się na dyskusję, nie chcą rozważać "za" i "przeciw" - opowiada nauczyciel.

Zdaniem Malinowskiego warto korzystać z popkultury, z którą dzieci i młodzież mają styczność na co dzień. Dyskusję na temat utopii można rozpocząć od obejrzenia filmu "Avatar", potem spokojnie przejść do fragmentów "Państwa" Platona. - Nie mam oporów przed puszczaniem uczniom teledysków, filmików z YouTube, najlepiej uczy się na przykładach - komentuje. Z kolei dla Pauliny Skorupińskiej najlepszą pomocą są krótkie, problematyczne filmiki z BBC albo dokumenty, takie jak np. "Gadające głowy" Kieślowskiego z 1979 roku.

Większość etyków, z którymi rozmawiałem, przyznaje, że o otwartą dyskusję łatwiej wśród młodszych dzieci. - Starsi uczniowie coraz częściej mają skłonność do robienia uproszczeń. Dostają od świata, czy to poprzez wychowanie, czy za pośrednictwem mediów, proste odpowiedzi na trudne pytania. Chcą mieć gotowe odpowiedzi na wszystko, a my uczymy, że tak się nie da - przekonuje Malinowski. - Czasami uczniowie się buntują, ale ostatecznie udaje się ich przekonać, że świat nie jest czarno-biały. Rafał Pikuła. Dziennikarz i copywriter, z wykształcenia antropolog kultury. Publikował m.in. w ''Polityce'', ''Przeglądzie'' i ''Poznaj Świat''. Włóczy się po świecie zbierając ciekawe opowieści. Chętnie napiłby się z Wieniediktem Jerofiejewem, Bohumilem Hrabalem i Thomasem Mannem.

(fot. Publio.pl)