
Najsłynniejszy projektant powojenny, którego nazwisko stało się synonimem luksusu i do dziś oznacza modę z najwyższej półki. Twórca wspaniałych wzorów kobiecych strojów. Ubierał diwy i księżniczki, a każda kreacja jego autorstwa była pokazem mistrzowskiego krawiectwa. Nic dziwnego, że w jego paryskim atelier drzwi się nie zamykały. Gościły tam między innymi Rita Hayworth, Jane Russell i księżniczka Małgorzata Windsor.
Choć o Diorze projektancie mówi się wiele i często, okres poprzedzający wybuch jego kariery jest rzadziej opisywany.
Dom na klifie
Zamiast przedstawić swoje dzieciństwo za pomocą wydarzeń, Christian Dior w autobiografii przywołał wygląd domów, w których mieszkał. "Opisując muszlę, po trochu opisujemy również zamieszkującego w niej ślimaka" – uzasadnił.
Pierwszy dom ze wspomnień Christiana Diora znajdował się kilometr od Granville, niewielkiej miejscowości w Normandii, na północy Francji. Przez większość roku mieszkała tu garstka ludzi, za to latem Granville zamieniała się w tłoczny kurort. Dom pochodził z końca XIX wieku i stał na klifie z widokiem na morze. Rodzice Christiana kupili go niedługo po narodzinach chłopca w 1905 roku.
Alexander-Louis-Maurice Dior był przedsiębiorcą i prowadził odziedziczoną z dziada pradziada fabrykę nawozów i produktów chemicznych. Jego żona Madeleine Martin pasjonowała się kwiatami i doglądała ogrodu, w którym mały Christian uwielbiał przebywać. To właśnie w towarzystwie natury, a nie innych ludzi, czuł się najlepiej, dlatego niechętnie opuszczał posiadłość. Ulubioną lekturą chłopca były kolorowe katalogi z roślinami wydawnictwa Vilmorin-Andrieux, z których uczył się nazw kwiatów i ich cech charakterystycznych.
Dom w Granville z zewnętrz był jasnoróżowo-szary. Te kolory stały się ulubionymi barwami Diora, często wykorzystywanymi później w kolekcjach ubrań. Wnętrze domu wypełnione było boazerią, antykami i porcelaną. Na ścianach i suficie w korytarzu znajdowały się dekoracyjne panele pokryte malowidłami na wzór japońskich drzeworytów. Młody Christian Dior podziwiał je godzinami. Już jako projektant często umieszczał na jedwabiach haftowane ptaki i kwiaty przypominające te z Dalekiego Wschodu. Jednak ulubionym pomieszczeniem chłopca była pralnia, w której spotykał pokojówki i szwaczki. "Zapadał zmrok, potem noc (…) patrzyłem na te kobiety, jak sprawnie posługują się igłą przy świetle lampy naftowej" – opowiadał w autobiografii.
Mimo że najbezpieczniej czuł się w pobliżu domu, dla uczestnictwa w organizowanych w Granville balach dla dzieci był gotów wyjść ze swojej strefy komfortu. "Wszystko, co błyszczało, co było przystrojone, ozdobione kwiatami i delikatne, zajmowało mnie długie godziny" – wspominał Dior.
Szczęśliwa belle époque
Gdy Christian miał pięć lat, rodzina przeniosła się do Paryża. W 1910 roku w stolicy Francji czuć było klimat trwającej belle époque – czasu dobrobytu i pomyślności, który ograniczały dwie daty: zakończenie wojny francusko-pruskiej w 1871 roku i wybuch I wojny światowej w 1914 roku. Ale na razie europejskie elity cieszyły się czasem wolnym w kasynach, spędzanym na wyścigach konnych czy zabawie w nocnych lokalach.
Trendy w modzie wyznaczały tancerki lokalu Moulin Rouge i kurtyzany. Te drugie nosiły suknie od znanych projektantów i drogie klejnoty. Stroje wydłużały kobiecą sylwetkę. Pojawił się nowy gorset, zachodzący na biodra. Spódnice sięgały do ziemi, a koszule miały wysokie kołnierze, aż do podbródka. Ważne były rękawy, które przyjmowały najróżniejsze formy: od bufiastych, przez drapowane, aż po wiszące na przedramionach. Na bluzkach stosowano również hafty, koronki i wstążki. Kobiety nie wychodziły z domu bez kapeluszy z szerokimi rondami i bogatymi ozdobami w postaci jedwabnych kwiatów albo piór.
Okres ten mocno odcisnął się w pamięci Diora. Wspomina go jako beztroski, szczęśliwy i spokojny. W Paryżu rodzina zamieszkała przy rue Alberic-Magnard, na czwartym piętrze XVIII-wiecznego domu. Apartament urządzony był ludwikowskimi meblami, okna zdobiły firanki i makramowe zasłony, a w łazience błyszczała biała glazura. Na obiciach królowały kwiaty. Ich formę przybierały również lampy, które oświetlały wnętrze.
Piękny i beztroski czas przerwała informacja o wybuchu I wojny światowej. Gdy wzywano mężczyzn do wojska, rodzina Diorów znajdowała się akurat na wakacjach w Granville. Christian wspomina pewne czasopismo modowe, które przyszło do domu w Normandii z Paryża. Pisano w nim, że kobiety w stolicy noszą krótkie spódniczki oraz buty z wiązanymi cholewkami. Nazwano je "butami lotniczymi". Moda na krótkie i proste stroje spowodowana była niedostatkiem materiałów. Większość fabryk musiała przestawić się na produkcję na potrzeby armii. W grę wchodziła również praktyczność ubioru. Podczas nieobecności mężczyzn kobiety musiały przejąć ich obowiązki, chodzić do pracy czy pełnić inny rodzaj służby wojskowej na miejscu.
Mieszkanki Granville najpierw ów styl oburzył, ale potem same zaczęły zamawiać w stolicy identyczną garderobę. Christian Dior wspomina ten moment jako unicestwienie wszystkich wartości tamtych czasów. Zdecydowanie wolał szyk, który pamiętał z kończącej się belle époque.
"Będziesz bez pieniędzy, ale odniesiesz sukces"
Podczas wojny rodzina wielokrotnie się przenosiła. W autobiografii Dior pomija ten trudny okres. Wspomina dopiero 1919 rok i spotkanie z wróżką. Brał wtedy udział w dobroczynnym kiermaszu w Granville zorganizowanym na cześć żołnierzy, którzy ocaleli z wojny. Dior przebrał się za Roma i sprzedawał amulety. Jedną z atrakcji kiermaszu była chatka wróżki. Kobieta zaproponowała, że powróży mu z ręki. "Będziesz bez pieniędzy, jednak dzięki temu, że kobiety ci sprzyjają, odniesiesz sukces. Będziesz z nich czerpał ogromne zyski i odbędziesz wiele morskich podróży" – brzmiała przepowiednia. Rodzina śmiała się z Christiana, że w jego przypadku dalekie podróże są raczej mało prawdopodobne, skoro nie lubi nawet wychodzić z domu. Dziwnie brzmiało również "czerpanie korzyści z kobiet". Nikt nie skojarzył tego z modą.
Jako licealista Christian Dior był miłośnikiem sztuki: uwielbiał literaturę, muzykę, malarstwo. Chciał zdawać na akademię sztuk pięknych, ale rodzice wybili mu ten pomysł z głowy. Uważali, że sztuka to działka cyganerii. Ostatecznie po maturze rozpoczął edukację na kierunku nauk politycznych, tylko po to, by nie podejmować się niczego zbyt zobowiązującego, co narzucałoby mu konkretny zawód. Okres ten przypadał na lata 20., kiedy Paryż aż buzował od artystycznych nowinek. Do stolicy Francji zjeżdżali muzycy, malarze, tancerze i pisarze z różnych stron świata. Młody Dior oglądał niemieckie filmy ekspresjonistyczne, rosyjski i szwedzki balet, musicale z Josephine Baker czy występy cyrkowe rodziny Fratellinich. Podobała mu się również egzotyka pod postacią sztuki afrykańskiej, chińskiej czy peruwiańskiej. "W tej upstrzonej atmosferze nie tylko wyrabiałem sobie gust, lecz także nawiązywałem zażyłe przyjaźnie, które były i będą do końca moich dni najważniejszym kapitałem mojego życia" – wspominał Dior.
Lustro rozbite na tysiąc kawałków
Sielankę zakończyła obowiązkowa służba wojskowa, którą Chrsitian rozpoczął w 1927 roku. Trafił do oddziału stacjonującego w Wersalu. To tam podjął decyzję, że założy własną galerię sztuki. Pieniądze na otwarcie biznesu z niechęcią, ale ostatecznie dali mu rodzice. Dior uruchomił galerię na spółkę ze swoim przyjacielem Jakiem Bonjeanem. Marzeniem młodych przedsiębiorców było sprzedawać nie tylko dzieła mistrzów, takich jak Picasso czy Matisse, ale także artystów, którzy byli ich znajomymi: Salvadora Dalego, Maksa Jacoba czy Christiana Berarda.
Galeria działała dobrze, jednak na rodzinę Diorów wkrótce spadło pasmo nieszczęść. Poprzedziły je dwa wydarzenia. W 1929 roku doszło do krachu na amerykańskiej giełdzie, który rozpoczął okres wielkiego kryzysu. W 1930 roku w mieszkaniu Diorów ze ściany spadło lustro, rozbijając się na kawałki. Christian uznał to drugie za bardziej "uderzające". Wkrótce jego brat nieuleczalnie zachorował. Matka tak cierpiała z powodu choroby syna, że zmarła z żalu. Rok później ojciec, w wyniku nietrafionych inwestycji w nieruchomości, stracił fortunę. Niezbędne było wyprzedanie wszystkich dóbr rodzinnych, lokat i akcji. Zdruzgotany Christian Dior postanowił uciec od problemów, wyjeżdżając do ZSRR, gdzie akurat wybierała się w celach naukowych grupa paryskich architektów.
"Przerażające było to, że wszystko tu tonęło w nędzy" – wspominał przyjazd do Leningradu Dior. "Tynk odpadał z fasad pałaców, na ulicach, na których nie było żadnych samochodów, tłum niewyraźnych twarzy dreptał wokół sklepów z pustymi witrynami". Kiedy wsiadał na statek do Francji, był szczęśliwy, że wreszcie wraca na Zachód, nawet jeśli był on pogrążony w głębokim kryzysie.
Na miejscu Diora czekały kolejne problemy. Rodzina przeniosła się z powrotem do Normandii, ponieważ koszty życia w Paryżu były za wysokie. Christian przez pewien czas tułał się po mieszkaniach znajomych. Galeria upadła, ponieważ w tak trudnych czasach nikt nie kupował obrazów. Dior zaczął szukać jakiejkolwiek pracy, wstawał o świcie, by kupić gazetę z ogłoszeniami. Nie było to łatwe, gdyż cały nakład wyprzedawał się na pniu. Jeśli już udało się zdobyć gazetę, należało natychmiast udać się do miejsca, które oferowało pracę, by zdążyć przed innymi chętnymi.
Osoby do pracy biurowej szukał dom mody Luciena Lelonga. Jego ojciec, Artur, miał butik w Paryżu, Lucien założył własną firmę około 1910 roku. Najlepsze czasy dla jego marki przypadały na lata 1920–1940. Podczas spotkania Dior rzucił, że bardziej niż do biura nadawałby się do krawiectwa. W tamtym momencie udało mu się dobrze sprzedać jeden z ostatnich obrazów, więc na pewien czas zrezygnował z szukania stałej pracy. U Lelonga zatrudni się kilka lat później.
"It’s such a new look"
Christian zamieszkał w apartamencie z widokiem na Sekwanę, u dawnego przyjaciela Ozenne’a, który był rysownikiem mody. Podpatrywał go, a że nie miał nic lepszego do roboty, też zaczął rysować. Jean Ozenne pokazał szkice Diora swoim klientom. Byli nimi przede wszystkim krawcy, którzy szukali ciekawych wzorów do odszycia, a nie mieli własnych pomysłów. Mimo że Christian był zupełnie początkujący, kilka z rysunków udało się sprzedać. W sumie za 120 franków. "Te 120 franków przyniesionych przez troskliwego i wiernego przyjaciela było niczym pierwszy promień słońca po długiej nocy: zadecydowały one o mojej przyszłości i wniosły do mojego życia iskierkę nadziei" – pisał Dior.
Przez kolejne dwa lata intensywnie pracował, by sprzedać jak najwięcej szkiców. Ta praca podobała mu się najbardziej ze wszystkiego, co do tej pory robił. W 1937 roku był już profesjonalnym rysownikiem, którego szukali klienci, a nie na odwrót. Mógł pozwolić sobie na samodzielne mieszkanie na własnych zasadach, o którym od dawna marzył. "Znowu miałem własne meble, własne łóżko, własne obrazy, własne rzeczy" – wspominał Dior.
Jednym z jego klientów był Robert Piguet, który założył swój dom mody cztery lata wcześniej i zdobywał coraz większą sławę. Jego specjalnością były sukienki dzienne. W 1938 roku Piquet zaproponował Diorowi stałą pracę projektanta. Jednym z modeli autorstwa Christiana, który odniósł największy sukces, była sukienka o nazwie Cafe anglais. Kupiła ją między innymi Marie-Louise Bousquet, redaktorka francuskiej edycji magazynu o modzie "Harper’s Bazaar". Wyczuwając talent u Diora, Bousquet przedstawiła go naczelnej amerykańskiej edycji pisma Carmel Snow. To ona w 1947 roku krzyknie podczas pierwszego pokazu Diora: "It’s such a new look" (To taki nowy wygląd). Określenie new look na zawsze zdefiniowało styl Diora.
Szkoła krawiectwa
Zanim to się jednak wydarzyło, wybuchła II wojna światowa. Christian Dior spędził ją między innymi na wsi – znów powołany do służby jako strzelec, w biografii nie pisze o swoim udziale w walkach, a jedynie o pracy na roli. Dołączył do rodziny, która przebywała w Callian i usiłowała stawić czoła nędzy.
Po powrocie do Paryża w 1941 roku okazało się, że jego miejsce u Pigueta zajął inny rysownik. Za to Dior otrzymał ofertę od spotkanego wcześniej Luciena Lelonga. Pracę u niego wspominał jako doskonałą szkołę krawiectwa. Nie był jednak jedynym rysownikiem. Modele strojów tworzył również Pierre Balmain, który pracował u Lelonga już przed wojną. Dobrze się dogadywali. Balmain założy własny dom mody w 1945 roku. Christian Dior rok później.
Pracując u Lelonga, Dior zobligowany był do projektowania strojów, których formę ograniczał ówczesny brak materiałów. Ubiór musiał być również praktyczny i wygodny – dostosowany do poruszania się metrem czy rowerem albo na piechotę. Bogate były tylko kapelusze, których zdobienia powstawały ze ścinków tkanin. Dior uważał taki styl za najbrzydszy w historii ubioru. Jego new look miał być tego zupełnym przeciwieństwem.
Christian twierdził, że założenie domu mody Dior było czystym przypadkiem. Zaczęło się od tego, że na rue Royale, przy której mieszkał w Paryżu, spotkał kolegę z Granville – jego nazwiska nie podaje. Okazało się, że pełnił on funkcję dyrektora domu mody Gaston, którego właścicielem był Monsieur Boussac, znany przemysłowiec branży tekstylnej, nazywany "królem francuskich przędzalni", który chciał odświeżyć styl Gastona. Potrzebny był mu do tego nowy projektant. Kolega zapytał Diora, czy mógłby mu kogoś polecić, temu jednak nie przyszło do głowy, żeby zgłosić własną kandydaturę. Dopiero gdy po raz trzeci wpadli na siebie przypadkiem w tym samym miejscu, powiedział: "A właściwie to dlaczego nie ja?".
Kobiety kwiaty
Na spotkanie z Marcelem Boussakiem Christian Dior przyszedł jednak z zupełnie innym zamiarem niż wskrzeszanie podupadającego domu mody. Przedstawił przemysłowcowi własną koncepcję firmy, która miałaby się opierać na powrocie do luksusowego francuskiego krawiectwa oraz wykwintnych strojów jak z czasów belle époque. Dior marzył, aby firma nosiła jego imię i nazwisko i szyła dla najbardziej eleganckich kobiet. Boussac myślał kilka dni i się zgodził.
Dom mody Christian Dior powstał w 1946 roku, a na siedzibę wybrano kamienicę o numerze 30 przy avenue Montaigne w Paryżu. Projektant podziwiał ją już wiele lat wcześniej. W jednej z rozmów o przyszłości prowadzonych z dawnym przyjacielem Pierre’em Callem, który miał galerię sztuki, powiedział, że jego dom mody mógłby być właśnie tutaj i nigdzie indziej.
Christian Dior zaprezentował swoją debiutancką kolekcję 12 lutego 1947 roku. Nosiła nazwę Corolle, co oznacza koronę kwiatu. "Żegnaliśmy epokę wojny, mundurów, kobiet żołnierzy o proporcjach bokserów. Ja szkicowałem kobiety kwiaty, o łagodnie zarysowanych barkach, rozwiniętym biuście, delikatne jak pnącze talii, ubrane w szerokie niczym korona kwiatu spódnice" – pisał w autobiografii Dior. Kolekcja została przyjęta z wielkim entuzjazmem.
Tak zaczęła się wspaniała kariera Christiana Diora, który ubierał gwiazdy kina, przedstawicielki rodzin królewskich i najbardziej zamożne kobiety z całego świata. Kilkakrotnie odwiedził Nowy Jork, gdzie prezentował i sprzedawał swoje kolekcje.
Wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak przepowiedziała mu wróżka. Nie powiedziała mu jednak, że na realizację tej przepowiedni będzie miał niewiele więcej niż 10 lat.
Zmarł nagle na atak serca 24 października 1957 roku. Po jego śmierci stery domu mody Dior objął jego dotychczasowy asystent Yves Saint Laurent.
*Tłumaczenie: Michał Krzykawski
Katarzyna Żechowicz. Dziennikarka i pasjonatka Włoch. Stypendystka rządu włoskiego, ukończyła z wyróżnieniem studia o modzie na najstarszym w Europie Uniwersytecie Bolońskim. Oprócz tego jest absolwentką dziennikarstwa i italianistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Obecnie pracuje w mediach i prowadzi własny portal o modzie oraz sklep internetowy Shop My Mood. Kolekcjonuje zagraniczne czasopisma, wśród których szczególne miejsce zajmuje włoska edycja Vogue'a. Uwielbia kuchnię śródziemnomorską, a każde wakacje spędza w ukochanej Kalabrii.