Biografie
Paolo Cirio (fot. archiwum prywatne)
Paolo Cirio (fot. archiwum prywatne)

W 2013 roku zrealizowałeś projekt "Loophole for All", w którym udostępniłeś przeciętnym obywatelom wiedzę pozwalającą unikać płacenia podatków. W ten sposób zwróciłeś uwagę opinii publicznej na problem istnienia raju podatkowego na Kajmanach. 3 kwietnia 2016 roku staliśmy się świadkami największego w historii wycieku danych. Panama Papers ujawniło listę wpływowych ludzi, którzy ukrywali dochody w rajach podatkowych. Jaka była twoja pierwsza reakcja na tę wiadomość?

- Nie byłem wybitnie zaskoczony. Badałem intensywnie międzynarodowy rynek rajów podatkowych i jestem świadomy jego skali. Co więcej, myślę, że tego typu przecieki będą się pojawiały w najbliższych latach. Poza tym nie powinniśmy zapomnieć o wcześniejszych znaczących przeciekach - takich jak Luxemburg-Leaks czy Vatileaks . Panama, jako jedno z centrów podatkowych machlojek, jest dobrze znana i na celowniku od dłuższego czasu. Osobiście byłem w kontakcie z kimś, kto próbował się włamać w rejestr spółki Mossack Fonseca już w 2010 roku.

Czy tego typu przecieki, zwłaszcza jeśli sugerujesz, że będzie ich więcej, mogą mieć wpływ na globalną politykę ekonomiczną? Czy hacktivism może stać się źródłem naprawy systemu, który bazuje na korupcji, oszustwach podatkowych i nierównościach w dystrybucji dóbr?

- Ilość danych opublikowanych z przecieków Panama Papers jest naprawdę zdumiewająca, jednak samo posiadanie informacji na temat poszczególnych firm i osób to za mało, szczególnie jeśli nie istnieją żadne przepisy międzynarodowe, ani żaden społeczny nacisk, by móc pociągnąć do odpowiedzialności konkretne instytucje czy jednostki. Na przykład po LuxLeaks przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który był odpowiedzialny za stworzenie w samym sercu Europy systemu pozwalającego międzynarodowym firmom unikać opodatkowania, ani nie podał się do dymisji, ani nikt go do tego nie nakłaniał.

Projekt "Loophole for All" (fot. Paolo Cirio)

Cała nadzieja w internecie. To on jest narzędziem, dzięki któremu możemy upubliczniać informacje i zakłócać nadużycia władzy. Po erze funkcjonowania mediów jednokierunkowych - typu prasa, radio i telewizja, gdzie bardzo łatwo było fabrykować prawdę i manipulować opinią publiczną - nadeszła nowa epoka. Teraz, za sprawą sieci, nareszcie każda jednostka może podzielić się informacjami, które są odbierane i analizowane bezpośrednio przez wielu innych ludzi.

Powstała przestrzeń, która może zrewolucjonizować wszystko, w której będzie nowe uznanie dla prawdy, autentyczności i przemian demokratycznych. To z tego względu dawne struktury władzy starają się kontrolować cały internet - boją się zmian, które mogą nastąpić.

Zrealizowałeś projekt "Global Direct", w którym przedstawiasz ideę demokracji bazującej właśnie na sile internetu.

- Internet ma niesamowity potencjał, jeśli chodzi o poprawę demokracji. Nareszcie my jako społeczeństwo mamy narzędzie, które pozwala przeciętnemu obywatelowi działać. To, co jest ciekawe z historycznego punktu widzenia to fakt, że zanim powstał internet, technoutopiści przewidywali już powstanie lepszej demokracji w oparciu o sieć wymiany. Potencjał na rozwój demokracji globalnej powstał, zanim ludzie posiadali smartfony, zanim pojawiła się sieć.

"Global Direct" (fot. Paolo Cirio)

Sam projekt to propozycja nowego rodzaju demokracji opartej na modelu struktur organicznych, które cechuje decentralizacja uprawnień, nastawienie na współpracę między obywatelami. Taka forma władzy umożliwiłaby swobodną współpracę między jednostkami i zwiększyłaby szanse na znalezienie właściwych rozwiązań w kwestiach globalnych z pomocą cyfrowych i niezależnych platform społecznościowych, które tworzyłyby coś na kształt organizmu. Zamiast obecnej scentralizowanej władzy w postaci rządów i firm mielibyśmy kilka autonomicznych rodzajów sieci współpracujących razem na rzecz wspólnego zdrowia i dobra całości.

Współdziałające ze sobą sieci aktywnych komórek, będące niezależnymi strukturami społecznymi, to dla mnie archetyp równowagi i samorządności, który powinien być przykładem dla każdej wspólnoty i całej planety.

"Global Direct" (projekt Paolo Cirio)

Polityka partycypacji, czyli aktywny udział jednostek w podejmowaniu działań na rzecz społeczeństwa. Czy to nasza przyszłość?

- To może być przyszłość, aczkolwiek nie jest to kwestia związana jedynie z rozwojem technologicznym. To przede wszystkim sprawa kulturowa i edukacyjna. Niestety nie wiem, czy większość jest gotowa na tego typu politykę, ponieważ nadal brakuje wiedzy i edukacji w tym zakresie. Możemy udoskonalić system, jak również poszerzyć czy zmienić zasady demokracji, ale zanim to nastąpi - należy wykształcić u ludzi zaangażowanie w informację rzeczową, czyli skupioną na faktach i konkretnych danych, tak by mogli podejmować właściwe decyzje.

Co myślisz o open source, czyli ruchu otwartych źródeł ?

- Jest wspaniały, dlatego że ułatwia poprawę technologiczną dzięki temu, że więcej ludzi ze sobą współpracuje, więc efektywność ciągle wzrasta. Jednocześnie nie jest dobrze, jeśli staje się on czyjąś własnością i jest eksplorowany finansowo przez jedną czy dwie korporacje. Na przykład technologie Google'a i Apple'a są oparte na open source, ale firmy te zmonopolizowały rynek i przejęły zdobycze open source tylko na swój użytek.

Podobna kwestia pojawia się w walce z korupcją. Weźmy chociażby mój projekt "Loophole for All" - wszystkie informacje, których użyłem w projekcie o firmach, są udostępnione. Na tym polega szerzenie transparentności w internecie. Ludzie mogą zobaczyć, jak system czy rząd jest skorumpowany. Ale to nie jest wystarczające - potrzebna jest jeszcze instytucja, która nie dość, że wskaże obszary korupcji, to jeszcze podpowie, jak je mądrze przeobrazić.

Paolo Cirio i jego projekt "Loophole for All" (fot. archiwum prywatne)

Czy masz w zanadrzu jakiś projekt artystyczny, który by dał instrukcje, jak wprowadzić zmiany na lepsze?

- (śmiech ) No to byłoby wyzwanie. Pamiętaj, że jestem artystą. Moją rolą jest inspirowanie ludzi. Staram się rozszyfrować to, co się kryje za potocznym myśleniem czy wiedzą. Jak również zastanawiam się, co może nas czekać w przyszłości. Moja praca artystyczna to raczej próba złapania tego, co wisi w powietrzu.

Jeśli mówimy o partycypowaniu w demokracji, to jest np. partia w Hiszpanii, która używa internetu, by liczyć głosy i debatować. To samo dzieje się w Islandii, gdzie konstytucja była pisana przez internautów. Tak się dzieje coraz częściej. Rządy otwierają się na nowy sposób współtworzenia demokracji za pomocą internetu. Oczywiście potrzeba 200 lat, by dojść do pewnych zmian, ale jak wiemy, rewolucje polityczne mamy, odkąd istnieje homo sapiens.

Jedna z ciekawych obserwacji - która nie jest moja, ale pod którą się podpisuję - mówi, że kiedy mieliśmy pierwszą informacyjną rewolucję, kiedy zaczęliśmy drukować książki, to udało nam się pozbyć władców absolutnych i zaczęliśmy budować republiki. Teraz zaś żyjemy w trakcie kolejnej rewolucji informacyjnej, która jest znacznie większa od poprzedniej. Informacja jest teraz dostępna dużo szerzej i szybciej. To na pewno przekształci nasze społeczeństwo w inny system organizacji.

"Street Ghost" (fot. Paolo Cirio)

Bierzesz pod mikroskop największe marki, jak Facebook, Amazon, "The Economist", Google etc. Próbując pokazać w swoich pracach ich sposób funkcjonowania, często poruszasz się na granicy legalności. Jak udaje ci się uniknąć pozwów sądowych? Współpracujesz na stałe z jakimś prawnikiem?

- Nie, zazwyczaj nie potrzebuję prawnika. Dość dobrze orientuję się w zakresie poruszania się w tej materii. Tak by balansując na wspomnianej przez ciebie granicy, móc zastosować szach-mat w stosunku do danej firmy, ale jednocześnie nie narażać się na niepotrzebne prawne konsekwencje. W momencie, kiedy dostaję groźby dotyczące pozwu do sądu, zresztą jest ich wiele, zazwyczaj robię to, co mi każą zrobić, a następnie wykorzystuję to jako dowód czyjejś negatywnej reakcji. Publikuję te groźby. Ale tak naprawdę koncernom jest bardzo trudno mnie pozwać, chociażby ze względu na to, że jestem już osobą publiczną - artystą o renomie międzynarodowej, co dla nich oznaczałoby narażenie się na bardzo złą prasę.

Twoja strategia artystyczna wydaje się być niezwykle rozbudowana. Każdy z twoich projektów bazuje na wymagających zaangażowania badaniach. Robisz wiele wywiadów, zbierasz niesamowitą ilość danych. Ile czasu poświęcasz, by przygotować się do projektu? Jak wygląda twoja artystyczna strategia?

- Zajmuje mi to około roku, dwóch lat. Głównie są to badania dotyczące zagadnień prawnych i ekonomicznych. Potem dużo myślę nad obraniem odpowiedniej strategii, tak by zmaksymalizować reakcje, a następnie nad formą prezentacji jako dzieła sztuki, a więc na samym końcu myślę nad artystycznymi i społecznymi cechami projektu.

"Face to Facebook" (fot. Paolo Cirio)

Twoje ostatnie dwa projekty "Obscurity" skupiają się na braku kontroli nad kwestią wizualności w internecie. Inwigilacja w sieci jest teraz w Polsce jednym z ważnych tematów, zwłaszcza po 7 lutego, bo weszła w życie tzw. ustawa inwigilacyjna, która znacząco zwiększyła możliwości polskich służb w zakresie śledzenia aktywności sieciowej w Polsce. W jaki sposób możemy sprawić, by społeczeństwo było bardziej świadome swojego prawa do prywatności w internecie?

- Nadzór czy inwigilacja są związane z hierarchią. Zazwyczaj władze mają interes w tym, by kontrolować swoich obywateli, tak by nie mogli sprzeciwiać się ich działaniom. Natomiast prywatność i jej naruszanie jest zagadnieniem szerszym, w znaczeniu dotykającym dużo większego obszaru relacji i interakcji, na przykład twoja prywatność może być zagrożona również poprzez twoich znajomych na Facebooku. Kwestia prywatności jest więc bardzo ważnym zagadnieniem dla wielu firm internetowych, które zarabiają ogromne pieniądze dzięki korzystaniu z danych osobowych.

W tym konkretnym projekcie, o którym wspomniałaś, badam osądzanie czy piętnowanie, a dosłownie proces oceniania, który doprowadzony do ekstremum staje się formą piętnowania. Zajmuję się także wątkiem widzialności z nieco innej perspektywy niż ta, o którą pytasz. Interesuje mnie tu szczególnie kwestia etyczna i estetyczna - zarówno w zakresie algorytmów, jak i poszczególnych indywidualnych jednostek, które oceniają. Za pomocą zaproponowanego przeze mnie partycypacyjnego modelu każdy może zdecydować, czy zachować, czy też usunąć kronikę kryminalną pojedynczej osoby.

"Obscurity" (fot. Paolo Cirio)

Na czym konkretnie polega w tym projekcie uczestnictwo społeczeństwa?

- Tworzę tutaj sytuacje typu "co, jeśli", w których każdy może osądzać ludzi online. Chodzi o ludzi, którzy wcześniej zostali oskarżeni o przestępstwa i został na nich wydany wyrok. W moim projekcie to społeczeństwo ma zadecydować, czy powinniśmy im wybaczyć, czy jednak ich ukarać. Projekt ten również stawia pytanie, jakiego rodzaju informacje byłyby niezbędne, by dokonać sprawiedliwego osądzenia. Nie byłbym zaskoczony, gdyby trybunały pewnego dnia zaczęły korzystać z tego rodzaju internetowego forum publicznego.

Paolo Cirio. Artysta konceptualny, haktywista i aktywista. Pochodzi z Włoch. Obszarem jego zainteresowań są prywatność, polityka ekonomiczna czy cyberbezpieczeństwo. W 2013 r. zrealizował projekt krytyczny "Loophole for All" dotyczący rajów podatkowych, za który dostał Golden Nica na Ars Electronica. Jego strategia artystyczna skupia się na prześwietlaniu mechanizmów kształtujących zjawiska społeczne, które znacząco wpływają na modelowanie się współczesnych demokracji. Niezależnie od tego, czy będzie to portal społecznościowy typu Facebook, czy największy sprzedawca internetowy - Amazon, czy właśnie międzynarodowy nielegalny system rajów podatkowych, Paolo Cirio bierze na warsztat zasady i normy, które pozwalają funkcjonować tego rodzaju zjawiskom, by pokazać luki ekonomiczno-prawne w ich działaniu, a często też ich niezgodność z prawami jednostki.

Aleksandra Hirszfeld . Dr filozofii działająca w obszarze praktyk artystycznych, kuratorskich i teorii sztuki nowych mediów. Realizuje własne projekty z pogranicza żywych instalacji scenicznych, sound artu oraz obiektów. Autorka książki Co rządzi obrazem? Powtórzenie w sztukach audiowizualnych (Universitas, 2015). Współpracuje m.in. z portalem www.artandsciencemeeting.pl i www.dwutygodnik.com .

(fot. Publio.pl)