Historia
Król Karol III (fot. Shutterstock)
Król Karol III (fot. Shutterstock)

Koronacja jest niewątpliwie najstarszą ceremonią w Wielkiej Brytanii, a bardzo możliwe, że i na świecie. Składa się z kilku elementów: uznania, przysięgi, namaszczenia, inwestytury, której częścią jest koronacja, intronizacja oraz hołd – wszystkie te części przetrwały w nieco zmienionej formie, ale mają swój rodowód w czasach anglosaskich. Monarcha wkracza do Opactwa Westminsterskiego poprzedzany liczną procesją. Idą w niej aktorzy drugiego planu, bez których jednak koronacja by się nie udała. Warto opisać szczegóły tego ceremoniału na przykładzie koronacji Elżbiety II w 1953 roku, gdyż o niej najwięcej wiemy. Nie tylko można obejrzeć fotografie z tej ceremonii, ale też film, gdyż cała uroczystość była filmowana i pokazywana na żywo w telewizji.*

W dniu koronacji, 2 czerwca 1953 roku, już o godzinie szóstej rano zaczęli przybywać zaproszeni goście. Gapie zebrani na ulicach wokół Opactwa widzieli parów i ich żony w specjalnych koronacyjnych szatach. Elementem lordowskiego stroju jest koronet – rodzaj korony, której kształt i rodzaj ozdób zdradza, czy mamy do czynienia z księciem, hrabią, czy baronem. Te nakrycia głowy nie tylko są ważnym elementem ceremonii koronacyjnej, ale okazały się przydatne z bardzo prozaicznej przyczyny – to tam właśnie wielu zaproszonych arystokratów postanowiło schować swoje... kanapki! Wszak czekało ich długie posiedzenie w murach świątyni, od szóstej rano aż do około czternastej! O ile paniom łatwiej było zaopatrzyć się w drugie śniadanie, gdyż miały torebki, o tyle panowie musieli nadrabiać pomysłowością. Nikt, kto przyglądał się z bliska dumnym parom wchodzącym do Opactwa, nie przypuszczał, że pod dość obszernym nakryciem głowy chowają swoje drugie śniadanie. 

Punktualnie o godzinie jedenastej do kościoła przybyli królowa Elżbieta II i jej mąż książę Filip. Chociaż podróżowali razem, to jednak w czasie ceremonii koronacyjnej byli oddzielnie. Filip jako małżonek panującej królowej nie był koronowany i siedział z dala od niej. 

O godzinie jedenastej piętnaście ruszyła procesja koronacyjna, w której szli uczestnicy koronacji, osoby niosące regalia, królewscy urzędnicy stanu, heroldowie, biskupi i arcybiskupi. Na końcu szła piękna, młoda, drobna kobieta, by wypełnić swoje przeznaczenie - zostać koronowaną królową. 

 

W zjawiskowej sukni projektu Normana Hartnela i w długim płaszczu z trenem, który niosło aż sześć dziewcząt, weszła do Opactwa. Za nimi na końcu szła jedna z dam dworu, Mistress of the Robes, której zadaniem było pomagać królowej przy zmianach garderoby. Po bokach szli biskupi Bath i Wells oraz Durham. Przed nimi podążali uczestnicy uroczystości wybrani do niesienia królewskich regaliów. Oprócz wspomnianych już wcześniej lasek i bereł były także złote bransolety tak zwane Armilla, ufundowane na tę uroczystość przez kraje Wspólnoty Brytyjskiej, królewski pierścień i miecz leżące razem na specjalnej poduszce. Niósł je Keeper of the Jewel House, co można przetłumaczyć jako „opiekun domu klejnotów". Ów dom klejnotów, czyli Jewel House, to specjalny skarbiec w podziemiach Tower of London, gdzie przechowywane są królewskie klejnoty. 

Uznanie, czyli akceptacja nowego suwerena, to w dzisiejszych czasach zwykła formalność, jednak zwyczaj ten ma bardzo stare korzenie, pochodzi z czasów, kiedy to władca, pomimo swych dziedzicznych praw do tronu, mógł być zakwestionowany przez swoich poddanych. Gdy królowa zasiadła na tak zwanym krześle stanu, arcybiskup Canterbury razem z lordem kanclerzem, lordem wielkim szambelanem, lordem wielkim konstablem i lordem marszałkiem udali się w stronę wschodnią głównej nawy w Opactwie Westminsterskim. Tam arcybiskup Canterbury zwrócił się do zebranych słowami: Panowie, przedstawiam wam królową, waszą niewątpliwą królową. Zatem wszyscy, którzy przybyliście dzisiaj, aby złożyć jej hołd i służyć – czy gotowiście to zrobić? W ten sam sposób zwrócił się do zebranych w części południowej, zachodniej i północnej, którzy odkrzyknęli na wezwanie arcybiskupa słowami: Boże, chroń królową! Gdy ostatnie okrzyki ucichły, chór przy akompaniamencie trąb i bębnów zaintonował hymn: Niech będzie umocniona twoja dłoń. 

Następnie przyszedł czas na złożenie pierwszej ofiary. Królowa podeszła do ołtarza, złożyła w ofierze obrus ołtarzowy ze złota oraz sztabkę złota ważącą jeden funt, czyli mniej więcej czterdzieści pięć dekagramów. Wytłumaczyć ten element ceremonii koronacyjnej można słowami pochodzącymi z Biblii: Nie pojawisz się przed Panem Bogiem twoim z pustymi rękami. Jeśli koronacja jest uroczystością dla króla, wtedy jego żona – królowa – także składa w ofierze obrus ołtarzowy, ale sztabki złota już nie. Następnie siada po lewej stronie swego męża, zaś prałaci i najwyżsi urzędnicy, którzy niosą regalia króla i królowej, wręczają je arcybiskupowi, który z kolei kładzie je kolejno na ołtarzu. 

Bardzo ważnym elementem koronacji jest przysięga. Przysięga składana przez suwerena zmieniała się przez stulecia w swojej formie i treści, będąc znakiem politycznych i religijnych preferencji władcy. Jednakże zasadnicza myśl, która była obecna za każdym razem, pozostała niezmienna – to zobowiązanie króla bądź królowej do tego, że będzie panować sprawiedliwie i zachowa prawa i zwyczaje swojego kraju, będzie łaskawym i sprawiedliwym władcą, a także będzie bronić Kościoła. 

Edward VII składający przysięgę w 1902 roku (fot. Domena publiczna) , Korona św. Edwarda, Klejnot, Berło z Krzyżem, Berło z Gołębicą i Pierścień (fot. Domena publiczna)

W 1994 roku znany dziennikarz Jonathan Dimbleby przeprowadził z księciem Karolem wywiad rzekę, z którego powstała książka – biografia księcia Walii. Brytyjczycy przecierali ze zdumienia oczy, czytając o tym, jak to następca tronu zdradzał swoją żonę Dianę i jak czuł się nieszczęśliwy jako dziecko. 

Ale Karol wspomniał również o tym, że chciałby zmienić treść przysięgi koronacyjnej, by lepiej oddać realia współczesnej Wielkiej Brytanii. Prasa od razu podchwyciła ten temat i zaczęto się zastanawiać, jaki pomysł ma książę Walii na swoją koronację. 

Czy zostawi treść przysięgi w niezmienionej formie, czy też uczyni ją bardziej aktualną? Temat ten zrobił się ważny po śmierci królowej i znowu zaczęto się zastanawiać, jakie słowa wypowie w maju 2023 roku Karol III w trakcie swojej koronacji w Opactwie Westminsterskim. Czy doda kilka zdań, które będą ukłonem wobec poddanych innych wyznań niż jego własne? Czy też odważy się rzucić wyzwanie tradycji przodków i całkowicie zmieni słowa przysięgi? 

Stojąc przed królową, arcybiskup Canterbury zapytał ją, czy jest chętna złożyć przysięgę. W odpowiedzi królowa powiedziała: Tak, jestem chętna. Następnie arcybiskup odczytał słowa przysięgi, na co królowa powiedziała: Com tutaj obiecała, przyrzekam dotrzymać, tak mi dopomóż Bóg. Następnie ucałowała Księgę i podpisała treść przysięgi. 

Sednem ceremonii koronacyjnej jest namaszczenie, zaś jej kulminacją – włożenie korony na głowę władcy. Symbolikę tej uroczystości podkreślają zarówno elementy świeckie, jak też prawdziwe sacrum. Tak naprawdę koronacja jest ceremonią niemal identyczną, jak wyświęcenie biskupa. Namaszczenie rozpoczyna się, gdy chór intonuje hymn: Przyjdź Duchu Święty, natchnij nasze dusze. Gdy milknie śpiew, arcybiskup kładzie dłonie na ampule zawierającej święty olej i modli się o błogosławieństwo i uświęcenie dla monarchy. Ampuła, lub inaczej Złoty Orzeł, jest rodzajem naczynia z czystego złota i ma kształt orła z rozpostartymi skrzydłami. 

W dawnych czasach królowie byli namaszczani na głowie, w zgięciach ramion, na obu ramionach, pomiędzy ramionami, na piersi i na dłoniach. Ale już w XX wieku monarchowie byli namaszczani w trzech miejscach: na głowie, na piersi i na dłoniach, co ma symbolizować odpowiednio chwałę, świętość i męstwo. Olej do namaszczenia jest sekretną miksturą zawierającą ambrę, cybet (specyficzną wydzielinę przyodbytniczych gruczołów cybewy – drapieżnego ssaka), kwiaty pomarańczy, różę, jaśmin, cynamon, piżmo i styraks (żywicę balsamiczną). Przez stulecia zapas oleju do namaszczenia był przechowywany z myślą o kolejnych ceremoniach. Niestety w czasie niemieckich nalotów na Londyn, w maju 1941 roku, jeden z pocisków trafił w rezydencję dziekana Westminsteru, grzebiąc pod gruzami tak ważny szklany flakon. Na szczęście zachowała się receptura i w ten sposób można było odtworzyć olej o niezwykłym zapachu. Na potrzeby koronacji w 1953 roku przygotowanie oleju do namaszczenia powierzono londyńskiej firmie Savory & Moore Ltd. Było to ogromne wyzwanie, któremu firma sprostała. 

Portret koronacyjny królowej Elżbiety II, czerwiec 1953, Londyn, Anglia (fot. Domena publiczna)

Namaszczenie jest wprowadzeniem do najbardziej świętego i znaczącego rytuału całego porządku koronacyjnego. Chociaż ważność tego obrzędu przyćmiewa koronowanie i cały świecki charakter bogato zdobionej korony, to jednak właśnie namaszczenie świętym olejem jest najstarszą formą wyświęcenia króla i jest najświętszym ze wszystkich rytuałów obecnych podczas koronacji. 

Namaszczenie to najbardziej intymny moment podczas całej koronacji. Królowa zasiadła na krześle świętego Edwarda, a żeby zapewnić jej trochę prywatności, rozpostarto nad nią baldachim, trzymany przez czworo Rycerzy Zakonu Podwiązki, ubranych w strój tegoż stowarzyszenia. Aby Elżbieta mogła być namaszczona, zdjęto z niej karmazynowy płaszcz, diadem oraz wszelkie ozdoby. Następnie ubrano ją w prostą białą szatę, która symbolizuje czystość i skromność. Będąca w kontraście do pięknej sukni, w której królowa wkroczyła do Opactwa, ta biała szata pozbawiona jakichkolwiek symboli lub oznak królewskiej godności miała symbolizować, że nawet władca przed Bogiem staje nagi, bez swojej pychy i bez majątku. 

Gdy monarchini w prostej szacie była pod baldachimem, arcybiskup Canterbury namaścił jej piersi, głowę i dłonie świętym olejem, który przez dziób orła wylewał się z ampuły do specjalnej złotej łyżeczki koronacyjnej. Czyniąc znak krzyża, arcybiskup dotykał po kolei dłoni, piersi i głowy. W czasie transmisji telewizyjnej w tym momencie kamery skierowały swe obiektywy w inną stronę i czekały tak długo, aż namaszczenie dobiegło końca. 

Po wyznaniu wiary – credo – chór zaintonował hymn Kapłan Sadok (Zadok the Priest). Od czasu skomponowania go przez Händla z okazji koronacji Jerzego II w 1727 roku utwór ten jest wykonywany podczas koronacji wszystkich kolejnych brytyjskich władców. Na pamiątkę biblijnego króla Salomona, który został namaszczony na króla przez proroka Sadoka, słowa hymnu padają właśnie w chwili namaszczenia nowego władcy. 

Namaszczenie to szczególny moment dla koronowanej osoby. Oto za chwilę, wzorem poprzednich władców, ma przyjąć święte oleje, które sprawią, że dołączy do grona tych wszystkich monarchów, którzy dopełnili tego starożytnego ceremoniału. Gdy arcybiskup Canterbury wykona gest będący boskim pocałunkiem, błogosławieństwem i zobowiązaniem na całe życie, nie będzie już odwrotu. Nie można przestać być królem, tak jak nie można przestać być człowiekiem. Namaszczony władca staje się swoistą jednością z urzędem, który piastuje. Oto dlaczego królowa Elżbieta II nigdy nie myślała o abdykacji. Wszak była wyświęcona na królową. To nie była praca jak w przypadku innych ludzi. W akcie namaszczenia przyjęła swego rodzaju sakrament, którego nie sposób z siebie zmyć. William Shakespeare w swoim dramacie Ryszard II mówi ustami tytułowego bohatera: 

Nie zmyją wszystkie fale oceanu 
Balsamu z czoła króla pomazańca 

(Akt III, scena II, tł. Leon Ulrich). 

Gdy obrządek namaszczenia dobiegł końca, mężczyźni niosący baldachim oddalili się, zaś królowej zdjęto ową białą szatę, w której przed chwilą została namaszczona. Jednocześnie założono następną – Colobium Sindonis, która także jest pozbawiona jakichkolwiek ozdób. Na to założono jeszcze płaszcz zawiązany w pasie – supertunikę. Jest on uszyty ze złotego materiału na podbiciu z karmazynowego jedwabiu. 

Tak ubrana królowa zasiadła ponownie na krześle świętego Edwarda gotowa przyjąć regalia. Najpierw lord wielki szambelan podał jej złote ostrogi, które Elżbieta dotknęła. W dawnych wiekach królowie przyczepiali ostrogi do obuwia, dzisiaj wystarczy, że monarcha dotknie ich symbolicznie, na znak akceptacji. Następnie na ołtarzu położono Miecz Stanu, a arcybiskup Canterbury odmówił nad nim modlitwę, by królowa Elżbieta nosiła go nie dla zwykłej próżności, lecz dla obrony swych poddanych i walki ze złem. Po modlitwie arcybiskup uniósł miecz i stając przed królową, podał go jej. 

Królowa wstała i położyła miecz jako ofiarę na ołtarzu, tym samym oddając go na służbę Bogu. W tym momencie nastąpił rytuał, który ma prawie siedemset lat. Ten z parów, który jako pierwszy niósł Miecz Stanu, podszedł do ołtarza i złożył ofiarę w wysokości stu srebrnych szylingów, kładąc je na złotej tacy trzymanej przez dziekana Westminsteru. W czasie koronacji Elżbiety II zaszczyt ten przypadł lordowi Salisbury. Celem tego gestu jest wykupienie miecza, który od tej pory lord Salisbury będzie nosił przed królową do końca uroczystości. 

Kolejnym elementem był ceremoniał przywrócony po trzystu latach – nałożenie królowej pary bransolet z czystego złota, zwanych Armill. Symbolizują one mądrość i szczerość. 

Następnie przyniesiona została kolejna część koronacyjnej garderoby, w którą królowa została ubrana. To Robe Royal, zwana też Pallium Regale, a także stuła. Nałożona na supertunikę robi ogromne wrażenie za sprawą bogactwa haftów. 

Szaty koronacyjne (fot. Shutterstock)

Są tam symbole narodowe – imperialne orły wyhaftowane srebrną nicią. Swoim stylem przypomina szaty noszone przez cesarzy bizantyjskich. Robe Royal jest niczym szata księdza celebrującego mszę świętą – symbolizuje boską naturę bycia monarchą. Teraz królowa, ubrana w cztery różne szaty, była już gotowa do przyjęcia korony. 

Kulminacyjnym momentem w trakcie koronacji jest chwila, kiedy arcybiskup Canterbury, lub rzadziej ktoś w jego zastępstwie, wkłada na królewską głowę koronę świętego Edwarda. Wówczas zebrani w Opactwie parowie zakładają na głowę swoje koronety, a następnie słychać okrzyk: Boże, chroń królową! Dla monarchy to jest szczególna chwila, także dlatego, że tylko raz w życiu przez ten krótki czas ma na sobie tę właśnie koronę. Korona świętego Edwarda jest używana tylko w czasie koronacji; gdy świeżo wyświęcony monarcha opuszcza Opactwo Westminsterskie, ma już na sobie Koronę Imperialną. 

Gdy królowa miała na głowie koronę, nastąpiła tak zwana intronizacja. Królowa zasiadła na tronie umieszczonym na specjalnym podeście, a wtedy podeszli do niej Officers of State, czyli najważniejsi królewscy urzędnicy, a także biskupi i inni parowie odpowiedzialni za królewskie regalia. To, co nastąpiło później, to także stary obyczaj, liczący sobie tysiąc pięćset lat. Dawniej królowie byli koronowani na pagórku, który pozwalał poddanym na to, by widzieć osobę monarchy. Po koronacji monarchę podnoszono w geście poddaństwa i uznania. W Opactwie Westminsterskim parowie zebrali się wokół tronu, a arcybiskup Canterbury i lord marszałek symbolicznie pomogli się podnieść królowej, unosząc ją za łokcie. To jest ten szczególny moment, kiedy nowy władca obejmuje w posiadanie swoje królestwo. Oto współczesny ukłon w stronę bardzo starego rytuału. 

Królowa wróciła na miejsce, czyli zasiadła na Krześle Stanu, zaś arcybiskup Canterbury pobłogosławił ją słowami, które właściwie nie zmieniły się od czasów koronacji Wilhelma Zdobywcy. 

Teraz nastąpił akt złożenia hołdu nowo koronowanej królowej. Pierwszymi, którzy to zrobili, byli duchowni. Wszyscy biskupi uklękli, zaś arcybiskup Canterbury odczytał w imieniu ich wszystkich tekst, w którym zapewnili Elżbietę o tym, że uznają w niej swoją królową i że będą jej wierni. Po biskupach przyszedł czas na lordów królestwa. Jako pierwszy podszedł do Elżbiety najważniejszy spośród nich – jej mąż, książę Edynburga Filip. Było to dla niego trudne, gdyż musiał publicznie uklęknąć przed swoją żoną, by w stary, feudalny sposób zapewnić ją o swej wierności, jak czynili to inni poddani. Symboliczny pocałunek w lewy policzek dopełniał ceremoniału. 

Po nim podchodzili inni: jako pierwszy podszedł książę Gloucester, stryj królowej, a po nim książę Kentu, kuzyn Elżbiety, syn stryja, który zginął w tragicznym wypadku w czasie wojny. Po rodzinie następowali najważniejsi parowie, oficerowie stanu, którzy zamiast w policzek, całowali królową w rękę i dotykali korony. 

Koronacja pomału dobiegała końca. Wychodząc z Opactwa Westminsterskiego, królowa miała na sobie kolejny strój – Szatę Imperialną, Imperial Robe. To rodzaj peleryny z długim na sześć i pół metra trenem. Uszyta z czerwonego aksamitu i jedwabiu, ozdobiona futrem z gronostaja. 

*Fragmenty książki "Korona. Fenomen najpotężniejszej monarchii" Wioletty Wilk-Turskiej. Autopromocja: książka do kupienia w Publio >>>