Historia
Rosalind Franklin podczas pracy (fot. Wikipedia Commons / MRC Laboratory of Molecular Biology / CC BY-SA 4.0)
Rosalind Franklin podczas pracy (fot. Wikipedia Commons / MRC Laboratory of Molecular Biology / CC BY-SA 4.0)

Fotografia nosiła numer 51. Została wykonana przez Rosalind Franklin i jej doktoranta Raymonda Goslinga w King’s College London w maju 1952 roku. Ot, kropka i wychodzące z niej cztery ramiona. Ale właśnie to zdjęcie okazało się niezbędne do opracowania modelu DNA i gdyby nie wolta Maurice’a Wilkinsa, który bezprawnie pokazał je Watsonowi i Crickowi, dwaj badacze pewnie jeszcze długo by nad nim pracowali.

Siostra podróżniczka

Urodziła się 25 lipca 1920 roku w Londynie, w zamożnej żydowskiej rodzinie. Ojciec był bankierem i wykładowcą, który rozumiał potrzebę edukowania dzieci. Miał ich pięcioro. Oprócz Rosalind jeszcze trzech synów i – najmłodszą – córkę Jenifer. Wszystkie dzieci otrzymały dobre wykształcenie. O najstarszym Davidzie trudno znaleźć informacje, ale Colin i Roland odnieśli znaczne sukcesy w życiu – pierwszy został pisarzem, drugi marszandem. Jenifer, po mężu Glynn, poświęciła dużą część życia na opowiadanie światu o starszej siostrze. 

Rodzina była siłą przyszłej badaczki. Jej wuj Herbert Samuel to pierwszy Żyd w angielskim rządzie, w latach 1931–1932 zajmował stanowisko sekretarza stanu, następnie przewodził Partii Liberalnej. Polityczne funkcje piastował również jej inny wuj, Hugh Franklin, a ciotka była żoną wpływowego prawnika. Franklinowie angażowali się politycznie i społecznie, w czasie II wojny światowej brali udział w ratowaniu żydowskich dzieci wywożonych z terenów Niemiec, Czechosłowacji i Polski. Dwoje przyjęli do swojego domu.

Sama Rosalind wspominała, że wychowała się wśród braci. To stąd jej upór i potrzeba rywalizacji. Lubiła sport, szczególnie krykieta i hokej, oraz górskie wycieczki. Chętnie angażowała się w dyskusje o nauce, społeczeństwie i polityce. Potrafiła upomnieć się o swoje.

Otrzymała świetne wykształcenie. Jej biografka Brenda Maddox cytuje w książce "The double helix and the ’wronged heroine’" ciotkę Mamie: "Rosalind jest bardzo inteligentna, całymi dniami zajmuje się matematyką i rozwiązuje zadania dla przyjemności". Słowa te odnosiły się do sześciolatki, która właśnie rozpoczęła naukę w prywatnej podstawówce w zachodnim Londynie.

Mając 11 lat, trafiła do Szkoły Świętego Pawła, jednej z niewielu placówek w ówczesnej Anglii, w której dziewczynki mogły uczyć się fizyki i chemii. Radziła sobie znakomicie, otrzymując najwyższe noty z większości przedmiotów, w tym z francuskiego i z niemieckiego. Tylko jeden przedmiot obniżał jej średnią. Muzyka. Szło jej na tyle słabo, że jej nauczyciel podejrzewał u niej nawet problemy ze słuchem. Gdy Rosalind udało się nieco poprawić noty z muzyki, miał powiedzieć do jej matki: "Jednak coś słyszy".

Problemy z muzyką nie przeszkodziły jej w uzyskaniu dyplomu i stypendium za wybitne osiągnięcia w nauce. Otrzymywała je w wysokości 30 funtów rocznie, kolejne 35 dołożył dziadek i pewnie wystarczyłoby jej to na spokojne uniwersyteckie życie. Ale ojciec, przecież zamożny, przekonał córkę, by oddała stypendium uchodźcom, którzy nie mogli sobie pozwolić na posłanie dzieci na studia.

Rosalind wybrała Newnham College w Cambridge, ponownie jedną z niewielu placówek, w której kobiety mogły zdobywać wykształcenie. Był rok 1938, Europa jeszcze nie wierzyła, że prężący muskuły Hitler za chwilę rozpęta piekło na ziemi. Nawet politycznie zaangażowana rodzina Franklinów nie przypuszczała, do czego może doprowadzić niemiecki fanatyzm.

Newnham College, Cambridge (fot. Wikipedia Commons / CC BY-SA 3.0)

Rosalind, pochłonięta badaniami laboratoryjnymi i nauką, również o tym nie myślała. Kończyła kolejne etapy edukacji z nagrodami. W ostatnim roku nauki poznała uciekinierkę z ogarniętej wojną Francji i zaprzyjaźniła się z nią. Adrienne Weill była studentką samej Marii Skłodowskiej-Curie. Wywarła ogromny wpływ na Rosalind, która była pod wrażeniem zarówno francuskiej nauki, jak i roli, jaką odgrywały w niej kobiety.

Niedługo później Franklin trafiła pod skrzydła pracującego w Cambridge chemika i przyszłego laureata Nagrody Nobla Ronalda George’a Wreyforda Norrisha. Ten jednak nie potrafił znaleźć dla niej miejsca w swoim laboratorium, a jego skłonność do nadużywania alkoholu drażniła badaczkę. Porzuciła więc Cambridge, po czym rozpoczęła się jej kilkuletnia tułaczka pomiędzy różnymi, w tym francuskimi, ośrodkami.

To właśnie we Francji poznała Jacques’a Meringa, inżyniera i specjalistę z zakresu krystalografii rentgenowskiej, będącej podstawowym narzędziem służącym do ustalania rzeczywistych struktur złożonych związków chemicznych. W jego laboratorium uczyła się tej techniki, którą później dopracowała i dzięki której dokonała niebywałych odkryć. W 1950 roku wróciła do Anglii, do Londyńskiego King’s College, gdzie zetknęła się z Maurice’em Wilkinsem, pionierem badań nad DNA i człowiekiem, który potem przekazał jej prace Watsonowi i Crickowi.

Nowa era biologii

25 kwietnia 1953 roku ukazały się trzy krótkie prace naukowe, które zapoczątkowały nową erę w biologii, odsłaniając genialny model struktury DNA. Najbardziej znany jest ten autorstwa Jamesa Watsona i Francisa Cricka, badaczy pracujących w Cavendish Laboratory należącym do Uniwersytetu w Cambridge. Watson i Crick zaproponowali, że DNA tworzy helisa składająca się z dwóch nici DNA, które są trzymane razem przez specyficzne wiązania wodorowe. Tym samym narodziło się pojęcie komplementarności, czyli dopełniania, które doprowadziło do koncepcji o prostym mechanizmie kopiowania informacji genetycznych.

Pozostałe dwa artykuły przedstawiały dane rentgenowskie uzyskane przez dwie grupy badawcze w King’s College w Londynie, jedną pod przewodnictwem Maurice’a Wilkinsa, a drugą – Rosalind Franklin. Wilkins co prawda wcześniej zainicjował badania dyfrakcji rentgenowskiej nici DNA i uzyskał pierwsze obiecujące dyfraktogramy, czyli wyniki pomiarów dyfraktometru, urządzenia służącego do analizy struktury substancji krystalicznych. Sugerowały, że DNA może być helisą. Aby jednak dojść do modelu DNA zaproponowanego przez Watsona i Cricka, potrzebne było doświadczenie i eksperymentalne umiejętności Franklin. To ona uzyskała dyfraktogramy wystarczająco wysokiej jakości, by przekazać badaczom potrzebne informacje. Właśnie takie jak wspomniane "Zdjęcie 51".

Maurice Wilkins (fot. Domena publiczna)

Wilkins miał dostęp do tego, co robiła w ramach swoich prac Franklin. Sam był cenionym naukowcem i nie tyle posunął się do plagiatu, ile zbyt lekko potraktował kwestię własności intelektualnej koleżanki. Czy wpływ na to miała atmosfera panująca na uczelni? Anne Sayre, przyjaciółka Franklin i autorka książki "Rosalind Franklin and DNA", opublikowanej w 1975 roku, stwierdziła, że ówczesny King’s College London był miejscem wyjątkowo seksistowskim, w którym kobiety były często wykluczane i/lub niedopuszczane do udziału w ważnych badaniach czy do piastowania stanowisk. W tym kontekście mniej już dziwi, że chociaż artykuły były trzy, w dodatku wszystkie oparte na badaniach Franklin, to sława przypadła nie jej, lecz Watsonowi, Crickowi i Wilkinsowi, którzy w 1962 roku podzielili się Nagrodą Nobla za odkrycie struktury DNA. 

Historycy nauki i naukowcy bezpośrednio zaangażowani w tamte badania często ponownie analizowali złożone interakcje między Franklin, Wilkinsem, Watsonem i Crickiem w czasie określania struktury DNA na początku lat 50. W każdym przypadku ponowna analiza koncentruje się w różnym stopniu na dwóch głównych pytaniach: czy Watson i Crick byliby w stanie sformułować swój genialny model, nie mając dostępu do badań Franklin? I czy nieuprawnione wykorzystanie danych konkurentki mieściło się w ramach przyjętych wówczas praktyk?

Brenda Maddox, wspomniana już biografka badaczki, z ogromną dokładnością przeanalizowała tę historię. Przeprowadziła wywiady ze wszystkimi głównymi uczestnikami wyścigu DNA i zebrała informacje od przyjaciół oraz członków rodziny Rosalind Franklin. I chociaż jej książka jest przede wszystkim poruszającą biografią młodej kobiety, która poświęciła życie nauce, to Maddox odkryła między innymi, że w 1954 roku Watson i Crick wyraźnie stwierdzili w przypisie do innego dokumentu – artykułu opublikowanego w "Proceedings of the Royal Society" – że bez danych krystalograficznych uzyskanych w King’s College opracowanie ich modelu DNA "byłoby mało prawdopodobne, jeśli nie niemożliwe". Stwierdzenie to zdecydowanie zaprzecza końcowej wypowiedzi z ich najsłynniejszej publikacji z 1953 roku w "Nature", gdzie w odniesieniu do pozyskanych od Franklin danych padają słowa: "Nie byliśmy świadomi szczegółów przedstawionych tam wyników, kiedy opracowaliśmy naszą strukturę...". Niezależnie od motywów tego oświadczenia – być może naukowcy starali się zataić informacje o osobie, która przekazała im badania Franklin – Watson i Crick ukradli znaczną część należnej Rosalind Franklin naukowej sławy.

Natomiast wbrew powszechnej opinii nie ukradli jej Nobla. Badacze otrzymali wyróżnienie w 1962 roku, gdy Rosalind Franklin już nie żyła, a nagroda nie jest przyznawana pośmiertnie. Zmarła młodo, w wieku zaledwie 37 lat.

Pierwsze problemy zdrowotne zauważyła w 1956 roku, w trakcie podróży do USA. Rósł jej brzuch, chociaż ciało pozostawało szczupłe. Po powrocie do Londynu poddała się dokładnym badaniom, a cytowana przez Maddox Mair Livingstone miała nawet zapytać Franklin o to, czy przypadkiem nie jest w ciąży. "Chciałabym" – odpowiedziała krótko chemiczka. Jeszcze w tym samym roku przeszła dwie operacje, które ujawniły guzy na jajnikach. Pomiędzy kolejnymi pobytami w szpitalu Franklin wracała do swojego laboratorium, gdzie wciąż pracowała z promieniami Roentgena. W latach 1956–1957 grupa pod jej kierunkiem opublikowała siedem prac naukowych. 

Budynek Franklin-Wilkins w King's College w Londynie (fot. Wikipedia Commons / CC BY-SA 4.0)

Zasłużona sława Rosalind

Zmarła 16 kwietnia 1958 roku, a napis na jej nagrobku na cmentarzu Willesden w Londynie głosi: "Jej badania i odkrycia na temat wirusów pozostawiły trwałe korzyści dla ludzkości".

Oprócz pracy nad DNA Franklin wykazała, że powiązana cząsteczka RNA ukształtowana jest z jednej nici, a nie z podwójnej helisy. Dzięki krystalografii rentgenowskiej udowodniła również, że białka wirusa mozaiki tytoniu – powodujące chorobę tej rośliny – tworzą spiralną pustą rurkę z owiniętym wokół niej RNA. Jak na ironię potwierdziło to hipotezę rury spiralnej, którą James Watson przedstawił na początku lat 50. Praca Rosalind stanowiła podwaliny pod badania nad wirusem polio, które Aaron Klug ukończył po jej śmierci. To dzięki nim w 1982 roku odebrał Nagrodę Nobla. Doceniał swoją mentorkę i poświęcił wiele lat życia, by Rosalind Franklin zyskała właściwe jej miejsce w naukowym panteonie.

W 2015 roku na deskach londyńskiego West Endu odbyła się premiera sztuki Anny Ziegler "Zdjęcie 51". W rolę Rosalind wcieliła się Nicole Kidman. A w przyszłym roku badaczka zyska nową sławę. Stanie się tak dzięki budowanemu przez Europejską Agencję Kosmiczną marsjańskiemu łazikowi-laboratorium, który nazwano właśnie imieniem Rosalind Franklin. Pojazd ma wylądować w 2023 roku na równinie Oxia Planum w pobliżu marsjańskiego równika. Ten rejon był kiedyś bogaty w wodę i mógł być miejscem sprzyjającym powstaniu życia. "Rosalind Franklin" wykorzysta zdolność do przemieszczania się po powierzchni Marsa i drążenia jej na dwa metry w głąb, by szukać śladów tego życia za pomocą nowoczesnej aparatury. 

– Jej imię przypomina nam, że dążenie do odkrywania mamy w genach. Nauka jest w naszym DNA i wszystkim, co robimy w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Łazik noszący imię Rosalind Franklin jest wyrazem tego ducha i poprowadzi nas do kosmicznych odkryćpowiedział dyrektor ESA Johann-Dietrich Wörner.

*Przygotowując artykuł, korzystałam z:
Brenda Maddox, „Rosalind Franklin. The Dark Lady of DNA", HarperCollins Publishers (2003)
https://profiles.nlm.nih.gov/spotlight/kr/feature/biographical
https://www.biography.com/scientist/rosalind-franklin

Za wsparcie merytoryczne dziękuję dr Ewie Borowskiej.

Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka. Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką popularnonaukową. Pisząca dla Weekend.Gazeta.pl od powstania magazynu, związana ponadto m.in. z Focusem i z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Współautorka książek Człowiek istota kosmiczna oraz Kosmiczne wyzwania.

Cykl o kobietach

W nowym cyklu Weekend Gazeta.pl będziemy przybliżać historie kobiet, które zmieniły świat, ale ich zasługi zostały przemilczane bądź przypisane innym osobom.