Historia
Barbara Radziwiłłówna była najważniejszą kobietą w życiu Zygmunta Augusta (fot. Jan Matejko, 1867 / Wikimedia Commons)
Barbara Radziwiłłówna była najważniejszą kobietą w życiu Zygmunta Augusta (fot. Jan Matejko, 1867 / Wikimedia Commons)

Mirosław Maciorowski: Czy Zygmunt August był wybitnym władcą?*

Dr hab. Marek Ferenc:

W przeciwieństwie do wielu historyków ja nie mam o nim najlepszego zdania. Mówiono o nim "król dojutrek", według mnie trafnie, bo ciągle odkładał ważne sprawy, dlatego wielu nie załatwił. To świadczy o krótkowzroczności i braku konsekwencji. Zresztą krytyczny jestem wobec całej dynastii jagiellońskiej.

To jest pan odosobniony.

Zdaję sobie z tego sprawę, ale uważam, że Jagiellonowie nie dali Polsce wybitnych władców. Może jedynie Kazimierza Jagiellończyka, choć również jemu można wiele zarzucić.(...)

Akt Unii Lubelskiej (fot. Archiwum Główne Akt Dawnych / Wikimedia Commons)

Sam pomysł unii lubelskiej chyba jednak nie był zły?

Nie, ale nie został dobrze przeprowadzony, a przede wszystkim - dokończony. Później zaś król zrobił jeszcze coś, czego władcom zwykle się nie zarzuca, ale ja Zygmuntowi pozwolę sobie zarzucić: umarł! Król powinien przygotować kraj na swoją śmierć. Tymczasem on odszedł, nie załatwiwszy mnóstwa fundamentalnych spraw. Przede wszystkim nie ustalił, jak ma przebiegać elekcja po jego śmierci i kto ma prawo wziąć w niej udział.

Przecież jeszcze Zygmunt Stary gwarantował elekcję viritim, czyli wybór władcy przez każdego szlachcica.

Tak, ale zawierając unię, nie określono jej zasad, nie stworzono żadnego regulaminu. Powstał dopiero po śmierci króla, w pośpiechu i pod dyktando różnych stronnictw magnackich, więc miał wiele wad. Król zaniedbał to zapewne dlatego, że u schyłku życia nie był w najlepszej formie. To prawda, ciężko chorował na kamicę nerkową, która najprawdopodobniej przyczyniła się do jego śmierci. Na pewno cierpiał. Jego zachowanie w ostatnim okresie jest czasem trudne do zrozumienia, świadczy niekiedy o braku równowagi psychicznej.

Na przykład?

Utworzyła się wówczas przy nim taka dworska kamaryla, na której czele stali Jerzy i Mikołaj Mniszchowie, a także niejaki Jakub Piwniczy, zwykły rajfur. Mieli oni łatwy dostęp do króla, który zatracał się z nimi w hedonizmie. A już pod sam koniec życia stał się całkowitym odludkiem, nikogo nie chciał widzieć. Nuncjusz papieski Vincenzo dal Portico opisał, jak król siedzi samotnie w swojej komnacie i w milczeniu bawi się szlachetnymi kamieniami.

Smutne.

Bardzo. Gdy umierał Zygmunt Stary, do końca były przy nim Bona i córki. Zygmunt August został sam - nie miał żadnego przyjaciela ani oddanego współpracownika. Dworzanie go nie lubili, nikomu na nim nie zależało. Nie miał nawet kochanki, którą by cenił, choć przez jego łóżko przewinęło się przecież mnóstwo kobiet. Był zupełnie samotny. Niestety, to obraz klęski, jaką poniósł, i to nie tylko jako król, lecz także jako człowiek.

Do 15 roku życia Zygmunt II August był pod kontrolą swojej matki, królowej Bony (fot. Wikimedia Commons / domena publiczna)

Może korzeni tej porażki należy szukać w dzieciństwie? Uchodził za młodzieńca zniewieściałego, źle wychowywanego przez matkę.

Nie wiadomo, skąd się wzięło to psychiczne skrzywienie. Może przyczyn rzeczywiście należy szukać w dzieciństwie? Trzeba pamiętać o jego wyjątkowym statusie: miał dziesięć lat i choć musiał słuchać rodziców, to jednak był koronowanym królem. Jego ojciec w młodości nie miał ani władzy, ani pieniędzy, ani - zdawało się - szans na żaden tron. Może dlatego był tak sympatycznym człowiekiem. Zygmunt August miał wszystko, a otoczenie traktowało go z atencją i uniżonością. Wiedział też od dzieciństwa, że jest kimś wyjątkowym, innym niż ludzie, z którymi się styka. Taka sytuacja rodzi samotność.

Długo był pod kontrolą Bony?

Gdzieś do 15. roku życia. Mieszkał z nią w zachodnim skrzydle zamku wawelskiego, gdzie miał jeden pokoik. Podkreślę to: tylko jeden! Obok mieszkały panny z fraucymeru matki. Dopiero jako dojrzały młodzieniec dostał dziewięciopokojowy apartament w skrzydle wschodnim, co jednak nie uwolniło go od ścisłego nadzoru matki. Zresztą trudno się Bonie dziwić, bo był jedynakiem, a drugiego syna straciła. W 1527 r. podczas polowania pod Krakowem wypuszczony ze skrzyni rozjuszony niedźwiedź zaatakował ciężarną królową. Koń zrzucił ją z grzbietu, poroniła i nie mogła mieć już dzieci.

Zygmunt mógł być więc mocno zahukanym młodzieńcem, bo apodyktyczna i demoniczna matka ciągle rugała wszystkich dookoła. Taki miała sposób bycia, co oczywiście mogło wpłynąć na jego osobowość.

Kiedy wyrwał się spod jej kurateli?

Gdy zaczął samodzielnie rządzić na Litwie, czyli mniej więcej w połowie lat 40. XVI w. Ale tak długi wpływ matki na jedynaka nie musi oznaczać jego zniewieścienia. Znalazłem rachunki dworu świadczące o tym, że Zygmunt miał broń dziecięcą i od najmłodszych lat uczył się fechtunku. Lubił polować, miał łódkę, którą pływał po Wiśle. To przecież bardzo męskie zajęcia.

dr hab. Marek Ferenc (mat. prasowe)

Szybko też miał kochanki.

Całe życie był kobieciarzem. Za jego pierwszą kochankę uchodzi Diana di Cordona, dama dworu Bony. Zygmunt miał wówczas ok. 15 lat i być może ten związek zaaranżowała sama królowa, choć pewności nie ma. Na dworach królewskich rozumiano jednak, że następcom tronu trzeba ułatwiać inicjację. Trudno sobie wyobrazić, żeby do takiego romansu doszło spontanicznie i bez kontroli.

Diana di Cordona zaraziła Zygmunta Augusta chorobą weneryczną.

Tak uważał m.in. prof. Stanisław Cynarski, którego niezmiernie szanuję, ale ja złośliwie twierdzę, że to Zygmunt mógł ją zarazić. Stuprocentowego dowodu na to nie ma, ale Diana wyjechała potem do Włoch, gdzie jeszcze długo żyła, i nie wiadomo nic o tym, żeby tam chorowała. Zygmunta Augusta mógł więc też zarazić ktoś inny.

Co oznaczałoby, że musiał dokazywać już wcześniej.

I przeczy tezie, że był zniewieściały.

W 1543 r. ożenił się z Elżbietą Habsburżanką. Małżeństwo stricte polityczne?

Tak. Zdecydowano o nim podczas zjazdu w Poznaniu w 1530 r., gdzie przy udziale Zygmunta Starego negocjowany był kompromis między walczącymi o władzę na Węgrzech Ferdynandem Habsburgiem a Janem Zápolyą. Nie wszystkie ustalenia z tego zjazdu przetrwały, ale układ matrymonialny - owszem. Zygmunt August miał dziesięć lat, Elżbieta - cztery. Związek miał zostać dopełniony, gdy osiągną wiek sprawny. Habsburżanka przyjechała do Polski jako 17-latka.

Małżeństwo nie okazało się szczęśliwe.

Elżbieta była dość ładna i posłuszna mężowi. Wychowano ją bowiem tak jak wszystkie córki na habsburskim dworze: miała słuchać męża, rodzić dzieci i absolutnie nie mieszać się do polityki. W pierwszych miesiącach małżeństwo normalnie współżyło, choć dochodziło do dziwnych sytuacji. Według ówczesnych relacji młody król kazał żonie przychodzić do swego łoża w samej koszuli, tak żeby wszyscy dworzanie ją widzieli. Prof. Zbigniew Kuchowicz, badacz obyczajowości, ocenił, że to była perwersja Zygmunta. Sprawiało mu satysfakcję, że wszyscy widzą, jak ona idzie do niego przez te wawelskie krużganki niemal naga.

W 1543 r. Zygmunt ożenił się z Elżbietą Habsburżanką. Po prawej nagrobek Elżbiety w katedrze w Wilnie (fot. Wikimedia Commons / domena publiczna)

Współżyli, ale Elżbieta nie zachodziła w ciążę?

Tak, i w dodatku szybko znudziła się królowi. Zaczął ją traktować źle, a gdy pewnego dnia dostała ataku epilepsji, całkowicie ją odtrącił i zabawiał się z kochankami. W końcu wyjechał na Litwę, a żonę zostawił w Krakowie.

Całkowity rozkład małżeństwa.

Niewątpliwie. Elżbieta była wrażliwą, młodą i zagubioną dziewczyną. Nie dość, że odtrącił ją mąż, to jeszcze znalazła się obok silnej, apodyktycznej teściowej. Gdy przyjechała do Krakowa, Bona natychmiast chciała ją sobie podporządkować. A gdy jeszcze okazało się, że Elżbieta nie zachodzi w ciążę, zaczęła się do niej odnosić okropnie. Dobry dla synowej był tylko Zygmunt Stary, ale on wszystkich tak traktował. Elżbieta nie miała w nikim oparcia, jednak za jej wyobcowanie winę ponoszą także Habsburgowie.

Dlaczego?

Bo choć od 13 lat wiedzieli, że zostanie królową Polski, nie zadbali nawet, by nauczyła się języka. Zygmunt porozumiewał się z nią bez trudu, bo oprócz polskiego znał włoski, łacinę i niemiecki. Zresztą nawet nie musiał z nią rozmawiać, bo kontakty małżeńskie załatwiał wówczas dworski konwenans. Zygmunt wysyłał posłańca, który informował Elżbietę, że ma przyjść do jego sypialni, a po wszystkim - auf Wiedersehen i wracała do swojej komnaty. Wielkiej zażyłości uczuciowej raczej w tym nie było, a do spełnienia obowiązku król nie potrzebował wielu słów. Dopiero po pewnym czasie Elżbieta trochę nauczyła się polskiego, ale nie na tyle, by swobodnie porozumiewać się na dworze.

Zaniepokojony o córkę Ferdynand Habsburg interweniował u Zygmunta Starego?

Tak, i na pewien czas kryzys został załagodzony. Doprowadził do tego zresztą sam Zygmunt August. Zależało mu bowiem na objęciu samodzielnych rządów na Litwie, a jednym z koronnych argumentów, by ojciec mu je powierzył, było to, że - jak twierdził - nie ma się gdzie z żoną podziać w Krakowie. Zszedł się więc z Elżbietą, ale ze strony młodego króla był to raczej pragmatyzm i gest na pokaz. Natomiast Litwini byli zachwyceni, bo chcieli mieć znów osobnego władcę, co w dodatku oznaczało autonomiczny dwór, a więc urzędy i dochody. Zygmunt August i Elżbieta przyjechali do Wilna w 1544 r.

Zygmunt II August ożenił się potajemnie z Barbarą w 1547 r. (fot. Wikimedia Commons / domena publiczna)

A rok później królowa zmarła?

Ataki epilepsji z czasem się nasiliły, doszedł do tego codzienny stres młodej, kruchej i nieszczęśliwej kobiety. Prawdopodobnie jej organizm tego nie wytrzymał.

Na Litwie król zakochał się bez pamięci w Barbarze Radziwiłłównie. Gdzie się poznali?

Są dwie wersje: pierwsza z Jadwigą Smosarską, druga z Anną Dymną. (śmiech)

W filmie Józefa Lejtesa z 1936 r. król spotkał ją podczas polowania, gdy naga chowała się w krzakach, bo podczas kąpieli w jeziorze złodziej ukradł jej ubranie. W filmie Janusza Majewskiego z 1982 r. spotykają się w zamku w Gieranonach.

Mówiąc poważnie, to nie wiemy na pewno, gdzie i kiedy się spotkali. Barbara była wdową po wojewodzie trockim Stanisławie Gasztołdzie, który zmarł w 1542 r. Przyjmuje się, że gdy na Litwie szalała zaraza, król rzeczywiście schronił się w Gieranonach, majątku Gasztołdów niedaleko Grodna. I właśnie wtedy miało dojść do pierwszych intymnych kontaktów z Barbarą. Z rachunków wynika, że Zygmunt August wydał na przyjemności Barbary spore pieniądze.(...) Najważniejsze jest jednak to, że romans zaczął się jeszcze za życia prawowitej małżonki króla.

Zygmunt August zdradzał więc królową Elżbietę.

Niewątpliwie. Z Barbarą musiało go połączyć naprawdę głębokie uczucie. Przecież żeniąc się z nią potajemnie w 1547 r., zaryzykował wojnę z rodzicami i całą polską elitą. To oznacza, że stała się dla niego najważniejszą osobą.

Ten ożenek przedstawiano jako szantaż: Radziwiłłowie przyłapali króla z Barbarą i przymusili do ślubu.

To niedorzeczne. Zygmunt August miał naprawdę potężną władzę i choć nie jestem o nim najlepszego zdania, to głupcem z pewnością nie był. Mógł uniknąć ślubu z Radziwiłłówną na wiele sposobów, tymczasem on sam go zaaranżował.

W listach, które pisał niemal codziennie do Mikołaja Radziwiłła Rudego, brata Barbary, szczegółowo go instruował, jak ma przygotować jej prezentację. Natomiast stryjecznego brata Barbary, Mikołaja Radziwiłła Czarnego, wysłał do Krakowa, aby poinformował jego rodziców, że ich syn się ożenił.

'Śmierć Barbary Radziwiłłówny', Józef Simmler, 1860 (fot. Wikimedia Commons / domena publiczna)

Oczywiście nie zaakceptowali tego.

Przede wszystkim Bona, która negatywne nastawienie najpewniej narzuciła bardzo już sędziwemu Zygmuntowi Staremu. Oburzenie zresztą było uzasadnione, bo przecież małżeństwo króla to sprawa polityczna. Powinni na nie wyrazić zgodę rada królewska i przede wszystkim rodzice. Zygmunt August wiedział, że wywoła skandal i protesty, a jednak parł do ślubu. Tak nie zachowuje się człowiek, którego w małżeństwo wrobiono.(...)

Król w końcu sprowadził Barbarę do Krakowa?

Gdy Barbara przyjechała, Zygmunt August uroczyście ją powitał, a potem spędzili dwa tygodnie na zamku w Radomiu. Sielanka trwała, ale król zdawał sobie sprawę, że czeka go bój o Barbarę. Musiał pojechać na sejm, żeby objąć władzę po ojcu oraz skłonić posłów i senatorów do zaakceptowania małżeństwa. Żonę umieścił wtedy na zamku w Nowym Mieście Korczynie, który uważał za bezpieczny.

Co się działo na tym sejmie?

Szlachta zaatakowała króla. Próbowała go zmusić, żeby jeszcze raz zaprzysiągł jej przywileje. Lecz Zygmunt August zrobił to już podczas koronacji, gdy miał dziesięć lat, nie chciał więc przysięgać, bo to oznaczałoby ustępstwo. W pewnym momencie jeden z posłów zażądał wprost, żeby porzucił Radziwiłłównę i doprowadził do unieważnienia małżeństwa. Król stanowczo odmówił. "Jakże wam miałbym dotrzymać przysięgi, skoro żonie nie dotrzymałem" - odparował. "To my cię, królu, od tego grzechu zwalniamy" - krzyknęli wtedy posłowie i jak jeden mąż padli na kolana. Chcieli wymusić na nim ten rozwód.

Szantażem politycznym i emocjonalnym.

Ale on nie ustąpił, bo to oznaczałoby osobistą porażkę. Pierwsze dwa lata jego panowania w dużym stopniu zdominowała walka o utrzymanie małżeństwa i koronację Barbary. Szlachta cały czas chciała go złamać, skłonić, żeby za cenę koronacji ustąpił z pozycji silnego władcy i stał się od niej zależny. Nie udało jej się to.

Jeden z arrasów z kolekcji Zygmunta Augusta na Wawelu (fot. Michał Łepecki / AG)

Zygmunt doprowadził w końcu do koronacji Barbary.

Tak, ale dopiero w grudniu 1550 r., a więc niedługo przed jej śmiercią. Królowa zmarła 8 maja 1551 r., prawdopodobnie na raka szyjki macicy. Chorowała już w Wilnie, gdzie opiekował się nią Stanisław Dowojno, lekarz amator. W ostatnich dniach król siedział przy niej godzinami, bo dwórki nie mogły patrzeć na męki królowej. Gdy zmarła, wpadł w rozpacz. Niewątpliwie Barbarę kochał i choć po jej śmierci miał wiele kochanek, już w zasadzie do końca życia pozostał człowiekiem samotnym.

Jak po śmierci Barbary wyglądały jego relacje z matką?

Wręcz tragicznie. Gdy Barbara jeszcze chorowała, Bona co prawda wysłała swego posła Francesca Lismaniniego, żeby spróbował doprowadzić do zgody, a potem nawet spotkała się z królem, ale z listów Zygmunta Augusta do Radziwiłła Czarnego wynika, że uważał starania matki za nieszczere.

Był zresztą przekonany, że Barbara nie zmarła śmiercią naturalną, tylko została otruta, i sugerował, że stała za tym Bona. Już po śmierci żony pisał do Radziwiłła, że wita się z matką w rękawiczkach, żeby mu w pierścieniu nie podała trucizny.

Tak się obawiał własnej matki?

Oczywiście. Uważał, że cały czas przeciw niemu knuje. Gdy jechał ze zwłokami Barbary do Wilna, ciągle pisał do Radziwiłła, żeby zabezpieczył drogę, bo nie wiadomo, co zrobi Bona. Znana jest sprawa czarownicy, którą królowa rzeczywiście wykorzystywała do jakichś rytuałów, bo wiara w magię czy w astrologię to wówczas nic szczególnego. Ludzie króla złapali tę kobietę, a na torturach oczywiście przyznała się do wszystkiego.

Książka 'Władcy Polski' Mirosława Maciorowskiego i Beaty Maciejewskiej ukazała się nakładem Wydawnictwa Agora (mat. prasowe)

To znaczy do czego?

Że na polecenie Bony rzuciła urok na króla i Barbarę. Przestraszony Zygmunt kazał Radziwiłłowi Czarnemu zamknąć tę kobietę w Brześciu. Bał się jednak, że kiedy będzie tamtędy przejeżdżał z ciałem żony, czarownica może wywołać jakiś pożar, więc kazał ją stamtąd wywieźć.

W ogóle przestał się widywać z matką?

Doszło do spotkania, ale rozmawiali tylko o tym, jak wydać za mąż jego siostry, bo Anna, Zofia i Katarzyna były już starymi pannami. Później spotkali się jeszcze raz, w drodze, podczas kurtuazyjnej rozmowy Bona pochwaliła jego powóz.

Gorzej być nie mogło.

O Bonie mówi się czasem, że straciła wpływy polityczne, ale ona straciła wszystko, a przede wszystkim miłość syna. Zostały jej tylko pieniądze i córki, stare panny. Gdy w 1556 r. postanowiła wyjechać do Włoch, zostawiła je jednak w Polsce, co pokazuje, że chyba nie była z nimi związana uczuciowo.

On chyba też?

Z pewnością. Siostry nigdy się przeciwko Bonie nie wypowiadały, ale przeciwko bratu - tak. Gdy najmłodsza Katarzyna poślubiła Jana Wazę i wyjechała do Szwecji, pisała stamtąd: "Brat był zawsze srogiego oblicza wobec nas". Bo rzeczywiście Zygmunt August te biedne dziewczyny traktował przedmiotowo.

Katarzyna była o 13 lat młodsza od męża. Z prawej klasztor Sankt Florian w pobliżu Linzu, miejsce pochówku Habsburżanki (fot. Wikimedia Commons)

Matki nie zatrzymywał?

Zastanawiał się, czy pozwolić jej wywieźć majątek, ale podejrzewam, że bardziej zależało mu na tym, by jak najszybciej wyniosła się z kraju, więc ostatecznie się na to zgodził. Wyjechała z Polski 1 lutego 1556 r., zmarła w Bari w listopadzie następnego roku.

W 1553 r. Zygmunt August wysłał Mikołaja Radziwiłła Czarnego z poselstwem do Ferdynanda Habsburga. (...) Podczas rozmów padła propozycja małżeństwa z Katarzyną Habsburżanką, która niedawno owdowiała. I król się zgodził.

Zobacz wideo Dr Kasia: Najwyższy czas, żeby opowiedzieć historię Polski jako „herstorię"

Podobnie jak w przypadku Elżbiety małżeństwo było wyłącznie polityczne.

Naturalnie. Początkowo znów wszystko układało się w miarę dobrze, 33-letni król do młodszej o 13 lat żony odnosił się z rewerencją, choć uczuć nie manifestował. Ale gdy Katarzyna obwieściła pewnego dnia, że jest w ciąży, wpadł w zachwyt, wręcz euforię. W listach do Radziwiłłów czuć podniecenie, pisał, że "królowa ma żywot dziwnie miękki i dziecię w żywocie czuje". Bardzo się o żonę troszczył. Gdy pewnego razu dowiedział się, że ciąża Katarzyny jest zagrożona, natychmiast kazał sprowadzić z Litwy znachorki, którym bardziej ufał niż wykształconym medykom. Wykazywał więc najdalej idącą troskę. Tymczasem Katarzyna nagle oświadczyła, że jednak nie jest przy nadziei. I to był koniec.

Uznał, że go oszukała?

Uważał, że chciała podłożyć jakieś inne dziecko i twierdzić, że jest króla. I moim zdaniem, gdyby rzeczywiście chciała tak postąpić, byłoby to genialne, bo co to za różnica, czyje to dziecko? Ważne, że to następca tronu! Nie wiadomo, co naprawdę się stało - może to była ciąża urojona? Katarzyna próbowała króla jakoś do siebie przekonać, ale on całkowicie ją odtrącił. W ogóle pozbył się jej z Krakowa, mieszkała w prowincjonalnych zamkach, m.in. w Piotrkowie i Radomiu.

W końcu poprosiła go o pozwolenie na powrót do Austrii, a król się zgodził. Wyjechała w 1566 r., co dla Zygmunta Augusta musiało być dramatycznym wydarzeniem, bo oznaczało, że dopóki ona żyje, on nie może znów się ożenić i nie doczeka się legalnego potomka. Katarzyna zmarła w Linzu w lutym 1572 r., cztery miesiące przed Zygmuntem.

'Śmierć Zygmunta Augusta w Knyszynie', Jan Matejko, 1886 r. (fot. Wikimedia Commons / domena publiczna)

Po jej wyjeździe miał już tylko kochanki.

Całe mnóstwo, m.in. dwórkę swojej siostry Anny Jagiellonki Annę Zajączkowską, którą kazał porwać i zamknąć na zamku pod Witowem, gdzie regularnie ją odwiedzał. Sypiał też z jedną z dwórek Katarzyny, jeszcze w czasie jej pobytu w Polsce. (...)

*Fragmenty książki "Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana" Mirosława Maciorowskiego i Beaty Maciejewskiej

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Ci się podobał, to wypróbuj nasz nowy newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

KLIKNIJ, BY ZAPISAĆ SIĘ NA NEWSLETTER >>>

Dr hab. Marek Ferenc (ur. 1966) - adiunkt w Zakładzie Historii Polski Nowożytnej na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się dziejami Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego w XVI w. Zasiada w Komisji do Oceny Podręczników Szkolnych przy Polskiej Akademii Umiejętności oraz Komisji Lituanistycznej Komitetu Nauk Historycznych Polskiej Akademii Nauk. Zastępca kierownika Zespołu do Badań nad Dworami i Elitami Władzy Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk. Najważniejsze prace: "Dwór Zygmunta Augusta. Organizacja i ludzie", "Epoka nowożytna. Teksty źródłowe, tematy lekcji i zagadnienia do historii w szkole średniej", "Czasy nowożytne" w pracy "Obyczaje w Polsce. Od średniowiecza do czasów współczesnych", pod red. Andrzeja Chwalby, "Mikołaj Radziwiłł >Rudy (ok. 1515-1584). Działalność polityczna i wojskowa", "Collegium Nowodworskiego".

Mirosław Maciorowski (ur. 1963) - absolwent politechniki, z pasji i zamiłowania dziennikarz historyczny. W "Gazecie Wyborczej" pracuje od 1992 r., redaktor naczelny dodatku "Ale Historia". Laureat nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w 2002 r., finalista Nagrody im. Dariusza Fikusa w 2011 r. za książkę "Sami swoi i obcy" o powojennych przesiedleniach z Kresów Wschodnich.

Beata Maciejewska - historyk, od 1992 r. dziennikarka Gazety Wyborczej. Autorka książek historycznych, m.in. "Elżbietańska fara", "Wrocław. Dzieje miasta", "Wrocław walczy o wolność", "Spacerownik wrocławski", autorka tygodnika "Ale Historia". Laureatka wielu nagród, m.in. Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej, Kulturalnej Nagrody Śląska przyznawanej przez rząd Dolnej Saksonii i Dolnośląski Urząd Marszałkowski.