
Paweł Kowalski i Tomasz Smaczny trzy razy upewniali się, że mogą wykorzystać urlop rodzicielski. W kadrach Pawła trochę zajęło znalezienie odpowiednich wniosków, bo choć firma ogromna, dawno żaden ojciec o taki druk nie prosił. Tomasz bał się, że coś źle wypełni i ZUS nie przeleje mu pensji.
Kamil Janowicz, doktorant psychologii na UAM i twórca bloga Father_ing, nie miał takich dylematów. Niezatrudniony na umowę o pracę, nie miał szans na żaden urlop. Ale udało mu się z wyprzedzeniem domknąć prowadzone projekty badawcze i dostać od kierowniczki grantu oraz współpracowników zgodę na dwa tygodnie wolnego po narodzinach synka.
Paweł spędził z synem 10 miesięcy, Tomasz – 11, Kamil od narodzin dziecka tak układa pracę, żeby elastycznie dopasowywać się do potrzeb rodziny. Cała trójka nie ma wątpliwości, że okres spędzony z dziećmi od urodzenia był czasem bezcennym, niepowtarzalnym i wartym poniesienia także kosztów zawodowych, które wyjątkowo mocno odczuł Paweł (mówiąc oględnie: jego kariera przystopowała).
Świadome ojcostwo
Tomasz, dzisiaj edukator rodzicielski i autor poradnika "Pozwól dziecku być", z podjęciem decyzji o dziecku czekał długo. Myślał nawet, że rodzicielstwo nigdy mu się nie przydarzy. – Kiedy dowiedziałem się, że będę ojcem, miałem 41 lat. Córka stała się priorytetem. Zawodowo, sportowo, podróżniczo byłem spełniony, poczułem, że chcę w pełni towarzyszyć dziecku, przyglądać się, jak się rozwija, nawiązać z nim więź. Nie chciałem przegapić żadnej chwili – wspomina Tomasz.
Paweł ma nastoletniego syna. Ma z nim świetny kontakt, ale przyznaje, że pierwsze ojcostwo było inne. – Ze starszym synem spędziłem mniej czasu, bo intensywnie pracowałem.
Przy drugim dziecku byłem w innym miejscu życiowo, materialnie, finansowo i emocjonalnie. Dzięki temu drugie rodzicielstwo było mądrzejsze i spokojniejsze, a także lepiej przygotowane – wyjaśnia.
Kamil Janowicz dziś ojcostwem zajmuje się także naukowo. – Miałem 21 lat, kiedy świadomie zdecydowałem, że chcę być w przyszłości tatą, i to tatą obecnym w życiu dziecka. Stała za tym wiedza o znaczeniu obecności ojca, którą wyniosłem ze studiów psychologicznych, oraz osobiste doświadczenie – to, że mi czasem w pewnych aspektach brakowało zaangażowania mojego taty.
Ojciec to nie jest zastępstwo dla matki
Kulturowo przyjęło się, że to kobieta ma z dzieckiem naturalną więź, która zaczyna się w ciąży, a potem "to już leci". Ojcowie? Muszą poczekać, aż dziecko "będzie bardziej kumate" – w powszechnej narracji jest to zazwyczaj jakiś oddalony w czasie moment, kiedy maluch ma pół roku/rok/odstawia się go od piersi/potrafi siadać.
Tomasz Smaczny spotkał się z przekonaniem, że tata to jest od zabawy, nie bierze udziału w rutynowych czynnościach. – Znam ojców, którzy czekają, aż dziecko zaczyna mówić, bo ulegają stereotypowi, że wcześniej się z nim nie dogadają. Mnie to wyzwanie fascynowało.
Psycholożka dr Anna Czyżkowska z Wydziału Studiów nad Rodziną UKSW mówi, że badania nad przywiązaniem niemowlęcia do ojca mają ponad 50-letnią historię. – Już wtedy sprawdzano preferencje niemowląt i wynikało z nich, że 50 proc. dzieci wybierało w normalnych sytuacjach matkę, 30 ojca, ale 20 dowolne z dwojga rodziców. Badania pokazywały, że w chwili stresu dziecko akceptuje dowolnego rodzica, najczęściej tego, który w danym momencie jest dostępny i w pobliżu.
Dr Czyżkowska dodaje, że naukowcy nie wykazali różnicy pomiędzy matkami a ojcami w zauważaniu potrzeb dziecka i adekwatnego odpowiadania na nie na poziomie psychologicznym oraz fizjologicznym.
Ojcowie tak samo jak matki są w stanie rozpoznać "swoje" niemowlę w większej grupie dzieci, są jednakowo mocno zaniepokojeni, gdy muszą zostawić je pod cudzą opieką, i kompetentni w codziennej opiece.
A jak dodaje psycholożka, zgodnie z teorią przywiązania niemowlęta kształtują więź z opiekunem przez pierwszych dziewięć miesięcy życia. – Im więcej interakcji ma dziecko z daną osobą, tym bardziej prawdopodobne będzie, że stworzy z nią więź, a ktokolwiek to będzie, stanie się pierwotnym, czy inaczej głównym, opiekunem.
Dr Agnieszka Kozłowska z Zakładu Podstaw Wychowania i Opieki UAM uważa, że ojcowie nie występują w zastępstwie matek, niosą ze sobą inne doświadczenia, inną perspektywę.
Teoria i praktyka
Kamil Janowicz mówi, że z tworzeniem bliskości z dzieckiem nie trzeba czekać do porodu. Kobieta buduje więź prenatalną w sposób naturalny – dziecko jest w jej ciele. Co powinni robić ojcowie?
– Badania prowadzone przez prof. Eleonorę Bielawską-Batorowicz z Uniwersytetu Łódzkiego i jej zespół pokazują, że mężczyźni mogą się angażować – mówi. I wylicza: – Chodzić na wizyty do lekarza z matką dziecka, obserwować je na USG, zdobywać informacje o jego rozwoju, za zgodą partnerki dotykać brzucha i wyczuwać ruchy dziecka, mówić do niego, śpiewać, czytać. Ważny jest także wybór imienia, który pozwala w bardziej podmiotowy sposób myśleć o dziecku.
Budowanie więzi w okresie prenatalnym sprzyja większemu przywiązaniu ojca do dziecka po porodzie. Ojciec poświęca mu więcej uwagi, jest bardziej zaangażowany, ma cieplejszy stosunek emocjonalny.
Ta więź jest już wcześniej zadzierzgnięta i ewoluuje. Nie jest tak, że nagle w naszych rękach ląduje mały kosmita, z którym nie wiemy, co zrobić – mówi Kamil Janowicz.
Tomasz Smaczny dodaje, że ojciec może kangurować, czyli mieć kontakt skóra do skóry, nawet pół godziny po porodzie. – Warto przygotować na to personel szpitala, poinformować o planach, że matka bierze dziecko na pierś, a później ojciec. Więź budują czynności pielęgnacyjne i opiekuńcze: przewijanie, kąpanie, przebieranie, uspokajanie, usypianie, karmienie pokarmem z butelki. To intymne momenty, bliskiego kontaktu ojca z dzieckiem, w których tata może uczestniczyć od urodzenia – wymienia.
I ma to swoje konkretne przełożenie, bo jak wyjaśnia Kamil Janowicz, przez taki kontakt dziecko i ojciec na poziomie fizjologicznym i hormonalnym zaczynają budować przywiązanie: – Wydziela się oksytocyna, dziecko poznaje zapach taty, wyczuwa bicie jego serca, kolonizuje się jego florą bakteryjną.
Trening czyni mistrzynię
Wpływ na stereotypowe postrzeganie matek jako sprawniejszych opiekunów ma zdaniem Smacznego także związek z tym, że ojcowie zbyt szybko oddają partnerkom pole, bo wydaje im się, że kobiety rodzą się z manualnymi umiejętnościami pielęgnowania dzieci.
To nieprawda. Kobiety tak samo jak mężczyźni bywają na początku przerażone i wszystkiego się uczą, dopiero doświadczenie daje im kompetencje i większą pewność siebie.
Janowicz zgadza się, że potrzebna jest praktyka. – Jeśli na 10 pieluszek dziewięć zmienia mama, a jedną tata, na siedem kąpieli jedna należy do taty, siłą rzeczy mama będzie bardziej kompetentna, bo się lepiej wytrenowała.
Dr Marta Bierca, socjolożka z SWPS, autorka książki "Nowe wzory ojcostwa w Polsce" i ekspertka fundacji ShareTheCare, badała mężczyzn, którzy skorzystali z urlopu rodzicielskiego (według danych GUS-u to 1 proc. ojców). Z analiz naukowczyni wynika, że 63 proc. respondentów uważa, że oboje rodzice mogą zajmować się dzieckiem równie dobrze. I jak dodaje, badani ojcowie nie dzielą aktywności na ojcowskie versus matczyne. – Ojcowie, z którymi prowadziłam wywiady pogłębione, chcieli się zajmować wszystkim: pielęgnacją, zabawą, karmieniem. Wchodząc we wszystkie sfery, mieli dużą wewnętrzną satysfakcję.
Paweł Kowalski mówi: – Mamy z synkiem takie dni, kiedy jesteśmy tylko we dwóch, bo moja partnerka wyjeżdża w delegację. Niedługo będzie to pięć dni. To operacja, do której się przygotowuję, mam obawy, ale cieszę się na ten czas.
Role, tożsamość, wzorce
Dr Agnieszka Kozłowska uważa, że emancypacja mężczyzn w życiu rodzinnym dopiero się zaczyna.
Muszą zbudować swoją tożsamość ojcowską, sprzeciwić się presji kulturowej, która wypycha ich poza rodzinę. Mężczyźni mają prawo do bycia ojcami, do bycia ze swoimi dziećmi.
Paweł nie zna osobiście innego ojca, który spędziłby z dzieckiem więcej niż dwa tygodnie urlopu ojcowskiego. – Spotkałem się ze zdziwieniem jako reakcją na moją decyzję. Pytano, czy się nie boję zniknąć z pracy na tak długo, tego, co mnie spotka po powrocie.
Przełożonej Tomasza jego decyzja nie zdziwiła. – Była Niemką i dla niej pół roku z dzieckiem dla ojca to standard.
Zdaniem Kamila Janowicza ojcostwo ulega przemianom, a transformacja ta ma związek między innymi z nowymi wzorcami męskości – już nie stal i kamienie są budulcem mężczyzn, ale także emocje, wrażliwość. – Widać to bardziej w dużych miastach czy wśród ojców bardziej wykształconych, ale także w reklamach, filmach i internecie. Zmieniają się ojcowie, zmienia się przekaz dotyczący ojców – mówi.
(Wystarczająco) dobry rodzic
Jednak transformacja ojców nie jest prosta ani dla nich, ani dla matek. Tu kluczowa jest gotowość samych kobiet do dopuszczenia do dzieci partnerów. Zaufanie im, pogodzenie się, że ojciec może być tak samo dobry, a czasem nawet w czymś lepszy, i nie będzie to godzić w kobiecą tożsamość. Zdaniem Kamila Janowicza problem jest szerszy, bo dotyczy systemu, w którym rodzice dostają informacje, że matka jest ważniejsza – w szkole rodzenia, szpitalu, u pediatry, przy przypisanych do kobiet urlopach rodzicielskich. Także aplikacje ciążowe oraz narracja w tekstach i książkach dotyczących rodzicielstwa są w zdecydowanej większości kierowane do kobiet.
Do tego dochodzą kwestie finansowe. Dr Agnieszka Kozłowska nie ma wątpliwości, że gdyby urlop rodzicielski był płatny na poziomie 90 proc., a nie 70, mielibyśmy więcej mężczyzn decydujących się na przerwę w pracy.
Zdaniem Kamila Janowicza na decyzję o podziale (lub nie) urlopu rodzicielskiego wpływają także wcześniejsze wybory, nawet te podjęte 5–10 lat wcześniej, bo już wtedy kształtujemy kontekst, w jakim będziemy realizować nasze rodzicielstwo. – Praktycznie żadna z badanych przeze mnie licealistek czy studentek nie miała obaw, że nie utrzyma rodziny. U mężczyzn obawiało się tego ponad 20 proc. Wybory związane z nauką i pracą podejmowane przez mężczyzn mają im zapewnić wysokie dochody niezależnie od statusu zatrudnienia. Kobiety częściej szukają zawodów stabilnych, z umową o pracę. A te są na ogół gorzej płatne.
Tomasz Smaczny, dokonując wyborów zatrudnienia, kierował się wieloma czynnikami: satysfakcją z pracy, stopniem odpowiedzialności, wynagrodzeniem. – Etat dawał mi poczucie stabilności, ale nie miałem problemów ze zmianą. Natomiast nie rozważałem wtedy działalności gospodarczej, bo to wydawało mi się zbyt ryzykowne – mówi.
Paweł Kowalski dość szybko i intensywnie rozwijał się zawodowo, na wysokich stanowiskach, które zajmował, najczęściej proponowaną formą umowy są tzw. kontrakty menedżerskie, które nie mają nic wspólnego z umową o pracę w przypadku prawa do urlopu, zwolnienia lekarskiego czy urlopów rodzicielskich. W takim jednak wypadku brak stabilności osładza wysoka pensja.
Kamil Janowicz pracę naukową wybrał z nadzieją na stabilne zatrudnienie w przyszłości, co dawałoby mu spokojniejszą perspektywę pod kątem zaangażowania w ojcostwo. – Ta ścieżka daje dużą elastyczność pomagającą angażować się w ojcostwo, ale niestety na etapie doktoratu małą stabilność, co spostrzegam jako minus – wyjaśnia i dodaje: Żona, anglistka, raczej wybierała taki kierunek rozwoju zawodowego, myśląc o realizacji swoich pasji i stabilnej pracy w kontekście rodzicielstwa.
Dr Marta Bierca uważa, że do wielkiej zmiany nie popychają nas tendencje konserwatywne w społeczeństwie i dążenia do tego, żeby rodzina była tradycyjna, także w modelu podziału obowiązków.
Świat nie sprzyja takim ojcom. Trudno im zakomunikować przełożonym chęć pójścia na dwutygodniowy urlop ojcowski, a co dopiero rodzicielski. Słyszą, że ominie ich awans, podwyżka, że są nieambitni, deprecjonuje się ich potrzeby, kwestionuje męskość, nie mają wsparcia w środowiskach, w których funkcjonują jako mężczyźni.
Problemem może być także brak wzorców ojcostwa, ale z tym mężczyźni sobie radzą, tworząc antywzory, od których chcą się odbić, lub – jak wynika z badań dr Biercy – naśladując zachowania mamy, siostry, koleżanki. – Wzorce tracą wtedy wymiar płciowy i stają się wzorcem rodzicielstwa ogólnie – tłumaczy naukowczyni.
Jak dodaje dr Anna Gromada, ekonomistka i socjolożka PAN, w Finlandii, Szwecji i Danii dziś z urlopów ojcowskich korzysta czterech na pięciu ojców. – Może wydawać się, że to element skandynawskiej kultury, jakby od zarania dziejów przystojni mężczyźni popychali tam dziecięce wózki alejkami w IKEA. Jednak nawet w Skandynawii na początku, w latach 80., z urlopu korzystało kilka procent ojców. Proporcja ta sukcesywnie rosła. Kluczowy moment w tej dynamice przypada na czas, w którym urlopy ojcowskie biorą mężczyźni w pozycji władzy, co sprawia, że stają się one nową normą w miejscu, którym zarządzają.
Gromada podaje przykład Japonii, która oferuje najdłuższy urlop dla ojców: 30 pełnopłatnych tygodni. – Kiedy został wprowadzony w 2007 roku, skorzystało z niego tylko 1,6 proc. ojców. Do 2019 roku liczba ta wzrosła pięciokrotnie (7,5 proc.). Przełom nastąpił, gdy urlop wziął minister Shinjiro Koizumi.
Pionierzy na nowym terenie eksploracji
Zaangażowani ojcowie widzą podziw w oczach bliskich, koleżanek, mam na placu zabaw. – Mają wrażenie, że eksplorują zupełnie nowy świat, nie zdążyli się jeszcze tak bardzo zmęczyć tą rolą – mówi dr Bierca.
Ale jak dodaje dr Anna Gromada, pionierzy urlopów ojcowskich zwykle napotykają bariery zawodowe i kulturowe, które utrudniają im pozostanie z dzieckiem. Dlatego prawie wszystkie kraje wysokorozwinięte wprowadziły urlop zarezerwowany dla ojców na zasadzie "wykorzystaj lub strać". Islandia zmieniła swoje prawo rodzinne tak, aby dziecko miało kontakt z obojgiem rodziców – zaczynając od tego, że każde z nich bierze co najmniej trzy miesiące urlopu w okresie, gdy dziecko jest niemowlęciem.
Jak wyjaśnia dr Gromada, w Polsce – jak i większości krajów wchodzących w skład międzynarodowej Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) – jest kilka rodzajów urlopów dla ojców: urlop ojcowski (dwa tygodnie tylko dla ojca po urodzeniu się dziecka), urlop tacierzyński (do sześciu tygodni macierzyńskiego, który kobieta oddaje ojcu) i urlop rodzicielski (który rodzice mogą dowolnie podzielić między sobą). – Niewiele par dzieli urlop rodzicielski, ze względu między innymi na wzorce kulturowe i różnice w zarobkach między kobietami a mężczyznami. Jednak wykorzystanie urlopu ojcowskiego jest całkiem wysokie (prawie 40 proc.) – wyjaśnia ekonomistka i socjolożka.
Od 2 sierpnia 2022 roku wchodzi w życie w Polsce dyrektywa europejska work-life balance. W jej myśl ojciec dostaje dwa miesiące urlopu rodzicielskiego. Nie może przekazać go matce. A jeśli z niego nie skorzysta, urlop przepadnie.
A wraz z nim często także szansa na zbudowanie z dziećmi więzi przez obecność, przytulanie, pielęgnowanie, karmienie, chronienie. Jak podkreśla Kamil Janowicz:
Naukowo udowodniono, że dziecko może czuć się bezpieczne przy ojcu, chętnie z nim zostawać i czerpać z interakcji z nim. Ale musi go dobrze znać. Czyli mieć ojca obecnego i zaangażowanego.
Ola Długołęcka. Redaktorka o zróżnicowanych zainteresowaniach tematycznych. Kolekcjonuje zasłyszane historie i toczy boje podczas autoryzacji wypowiedzi.
Rodzaje urlopów od 2 sierpnia 2022 roku
Urlop macierzyński po urodzeniu dziecka wynosi odpowiednio: 20 tygodni (jedno dziecko), 31 tygodni (bliźnięta), 33 tygodnie (trojaczki). Pierwsze 14 tygodni przysługuje wyłącznie matce. Urlop ojcowski to 14 dni wolnego. Niewykorzystany po 2 latach przepada. Po macierzyńskim można skorzystać z urlopu rodzicielskiego. Kobiety najczęściej łączą te dwa urlopy. Od sierpnia urlop rodzicielski wyniesie 41 tygodni (przy większej liczbie dzieci 43 tygodnie). Rodzicielski mogą wziąć ojciec i matka. To maksymalnie 16 tygodni na osobę. Można go wykorzystać najpóźniej do 6. roku życia dziecka. Zmianą jest wprowadzenie dziewięciu tygodni (urlop dla ojca), których nie można się zrzec na korzyść drugiego rodzica. Mężczyźnie przysługiwać będzie 70 proc. podstawy wymiaru zasiłku. Zmianą jest uniezależnienie prawa do urlopu rodzicielskiego od tego, czy matka objęta była ubezpieczeniem w dniu porodu.