
Ponad 7,6 miliarda ludzi - tylu jest nas na świecie w połowie 2018 roku. Licznik na stronie Worldometers nie zwalnia. W każdej sekundzie pokazuje, o ile wzrasta liczba ludności Ziemi. Według prognoz ONZ w 2023 roku będzie nas osiem miliardów, w 2056 roku - 10. Nasz gatunek rozwinął się na niebywałą skalę. Badacze uważają, że było to możliwe przede wszystkim dzięki temu, że nasi przodkowie wchodzili w zażyłe i różnorodne interakcje. Czy w takim razie potrzeba izolowania się jest błędem ewolucji? A może po prostu odpowiedzią na nadmierną stymulację zewnętrzną?
Z danych amerykańskiego Narodowego Centrum ds. Zaburzeń Społecznych :
- Zaburzenia socjalne zdiagnozowano u około 15 mln Amerykanów; jest to drugi najczęściej diagnozowany typ nerwicy;
- Chociaż choroba może pojawić się w każdym wieku, to jej pierwsze symptomy zwykle można dostrzec w wieku około 13 lat, czyli w chwili, gdy dochodzi do wielkich zmian, np. młody człowiek idzie do nowej szkoły;
- Osoba cierpiąca na zburzenia socjalne czeka średnio 10 lat, zanim skontaktuje się z lekarzem i rozpocznie leczenie;
- Jest dziewięć głównych objawów fizycznych fobii społecznych, są to: rumieniec, przyspieszone bicie serca, drżenie, nadmierne pocenie się, zaburzenia trawienia, płytki oddech lub trudności z oddychaniem, zawroty głowy, wzmożone napięcie mięśni.
Głównym źródłem lęku przed kontaktami społecznymi jest strach przed osądzeniem. - Chory obawia się kontaktów z innymi ludźmi, odczuwa lęk np. w większych skupiskach ludzi - w środkach komunikacji miejskiej, w urzędzie czy w banku. Ten lęk jest echem przeżytej traumy. Może nią być publiczne ośmieszenie w dzieciństwie, np. przez rówieśników, lub inne stresujące wydarzenie, podczas którego młody człowiek skupiał na sobie uwagę wielu osób. W dodatku w tej sytuacji pozostawiono go samemu sobie - mówi Jowita Czarnecka van Luijken, psycholog i psychoterapeutka Gestalt, stażystka w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Genezy fobii społecznych należy też szukać w zakłóconym, niedokończonym rozwoju emocjonalnym, seksualnym, psychicznym. Człowiek, aby rozwinął prawidłowo swoją osobowość, musi przejść wszystkie etapy rozwoju. Niedokończenie pełnego cyklu sprawia, że dojrzewanie jakby zatrzymuje się. - Może być to spowodowane wieloma czynnikami, lecz te najważniejsze leżą w relacji rodzice - dziecko. Jeśli ta relacja jest zaburzona, nie daje dziecku oparcia, bezpiecznej przystani, z której może wyjść i eksplorować świat bez strachu, łatwiej o lęk, który w pewnych warunkach przeradza się w fobię. Często brak bliskiej więzi z dzieckiem łączy się ze stawianiem mu dużych wymagań, których młody człowiek nie jest w stanie udźwignąć - mówi Jowita Czarnecka van Luijken. - Fobia społeczna wymaga przede wszystkim terapii, choć w niektórych przypadkach konieczne jest też leczenie farmakologiczne, np. wówczas, gdy po kilku, kilkunastu latach rozwija się również z tego powodu depresja lub towarzyszą jej inne zaburzenia osobowości.
Z badań Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego wynika, że nerwice społeczne dotykają globalnie nawet 12 procent społeczeństwa. Dla porównania: zespół stresu pourazowego (PTSD) dotyka około 7 procent, a - zdawałoby się dość częste - zaburzenia kompulsywno-obsesyjne (OCD, dawniej zwane nerwicą natręctw) jedynie 2 procent. Zdaniem badaczy związanych ze Szpitalem Klinicznym w Göttingen nie można jednoznacznie określić, że liczba chorych gwałtownie rośnie. Za to na pewno wzrasta liczba osób sięgających po pomoc specjalistyczną. Ale to można wiązać z większą świadomością psychologiczną oraz z lepszym dostępem do lekarzy.
Japończyk na wygnaniu
W Japonii, będącej wciąż, mimo obecnej stagnacji gospodarczej, jednym z najbogatszych krajów świata, fobie społeczne przybrały rozmiar epidemii. Wykształciła się tam specyficzna forma fobii, której nadano nazwę: taijin kyofusho. Termin ten można przetłumaczyć jako lęk przed więzią interpersonalną. Osoby cierpiące na nią wstydzą się siebie: swoich ciał, ich naturalnych funkcji, zapachu. Uważają, że sama ich obecność może wprowadzać innych ludzi w zażenowanie. Odsuwają się więc od społeczeństwa i zamykają w domach.
Różnica między nerwicą społeczną a jej japońską odmianą taijin kyofusho polega na zamianie lęku przed byciem osądzanym na lęk przed postawieniem w niezręcznej sytuacji innych. Symptomy choroby pojawiają się zwykle w okresie dojrzewania i, jeśli nerwica nie jest leczona, utrzymują się często przez wiele lat. W Japonii przyjmuje się, że na taijin kyofusho cierpi nawet jedna piąta społeczeństwa. Poważnym problemem, również ekonomicznym, jest to, że dysfunkcja najczęściej dotyka osoby w wieku produkcyjnym i rozrodczym.
Wiele z tych osób wybiera całkowitą izolację od świata zewnętrznego. Z badań przeprowadzonych na zlecenie japońskiego Ministerstwa Zdrowia, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że niemal 550 tysięcy Japończyków przed 39. rokiem życia odcina się całkowicie od życia społecznego: nie uczęszcza do szkoły, pracy, nie utrzymuje żadnych fizycznych relacji z innymi osobami, a nawet nie wychodzi z domu. Tę formę dobrowolnej, trwającej sześć miesięcy i dłużej izolacji wynikłej z fobii społecznej określa się mianem "hikikomori". Jedna trzecia cierpiących na "hikikomori" żyje za zamkniętymi drzwiami swoich domów siedem i więcej lat. Przypadłość dotyka najczęściej mężczyzn z klasy średniej, którzy od najmłodszych lat narażeni są na ogromny stres związany z wysokimi oczekiwaniami rodzin. Bez specjalistycznej, często trwającej wiele lat terapii nie są oni w stanie nawiązać jakichkolwiek więzi społecznych, i to nawet z osobami o podobnej konstrukcji psychicznej. Nie mają przyjaciół, nie tworzą związków, wreszcie nie zakładają rodzin i nie mają dzieci.
Wysokie koszty
Z ewolucyjnego punktu widzenia głównym powodem naszego istnienia na świecie jest przekazywanie genów, posiadanie potomstwa, które zapewni gatunkowi przetrwanie i rozwój. Wszystko, co robimy: od zdobywania wiedzy, pozycji, zasobów, poprzez dbanie o swoją atrakcyjność fizyczną i intelektualną, na wdrapywaniu się na kolejne szczeble drabiny społecznej kończąc, ma nas uczynić pożądanymi. Im bardziej będziemy pożądani, tym większe będą szanse na to, że nasze geny przetrwają, a gatunek rozwinie się. Więzi społeczne są niezbędne do nawiązania relacji seksualnej, a dalej - do wychowania i możliwie bezpiecznego wprowadzenia w dorosłość kolejnego pokolenia. Niemożność ich nawiązania wiąże się z niemożnością stworzenia relacji, która da szansę na potomstwo. A nawet jeśli takie potomstwo pojawi się, to rodzice cierpiący na zaburzenia socjalne mogą nie być w stanie zapewnić dziecku właściwego wsparcia niezbędnego w dojrzewaniu do ról społecznych. Czyli wcześniej czy później geny tych osób po prostu wypadną z obiegu.
A co z ekonomicznymi kosztami fobii? Dobra wiadomość jest taka, że możliwość pracy zdalnej, jaką daje dziś sporo pracodawców, znacznie poprawiła sytuację osób żyjących w samotności. Problemem pozostają wydatki na zdrowie. Coraz więcej badań pokazuje korelację między samotnością a chorobami serca, rozwojem nowotworów, cukrzycą, depresją i prawdopodobieństwem popełnienia samobójstwa. Vivek Murthy, były główny chirurg wojskowy USA, powiedział w ubiegłym roku "Harvard Business Review", że "społeczna izolacja skraca życie tak, jak wypalanie dziennie 15 papierosów i jest bardziej niebezpieczna dla zdrowia niż otyłość".
Długotrwała izolacja, czy to ta wynikająca z fobii społecznych, czy też ta związana np. z osamotnieniem po stracie bliskich, ma bezpośredni i negatywny wpływ na funkcje poznawcze mózgu. Izolacja prowadzi do otępienia, zaburzeń np. pamięci, myślenia, orientacji. Mózg, aby sprawnie funkcjonować, musi być właściwie stymulowany. A natura przewidziała dla nas przede wszystkim stymulację wynikającą z bezpośredniego kontaktu z innymi przedstawicielami naszego gatunku.
Introwertyzm, czyli energia z wnętrza
Nie brakuje ci towarzystwa nawet po wielu godzinach spędzonych sam na sam ze sobą? Lubisz pogrążać się w myślach, rozważać przeróżne idee, analizować informacje? Perspektywa spędzenia urlopu w popularnym kurorcie wypełnionym turystami przyprawia cię o gęsią skórkę? Gratulujemy, prawdopodobnie jesteś introwertykiem. Człowiekiem samodzielnym, inteligentnym i kreatywnym, określanym przez doktor Elaine Aron, autorkę książki "Wysoko wrażliwi", jako "doradca".
Kim są "doradcy"? To ludzie pracujący indywidualnie, którzy muszą sami podejmować decyzje oraz nauczyć się porozumiewać z innymi i stawiać w ich położeniu. Tacy pracownicy są kreatywni, obdarzeni bogatą wyobraźnią, inteligentni i wnikliwi. Z natury są obserwatorami. Ich praca często wpływa na innych, a oni mają dość odwagi i rozsądku, by wypowiadać niepopularne poglądy. Pozostali ludzie to ekstrawertycy, grupa wojowników, ludzi czynu. Potrzebne są im rady doradców, którzy z kolei muszą mieć przy sobie wojowników, by ci realizowali ich pomysły. Wielu teoretyków uważa, że właśnie dlatego introwertycy stanowią tylko 25 procent populacji. Po prostu potrzeba ich mniej.
- Introwersja i ekstrawersja to zdrowe różnice osobowości między ludźmi - podkreśla Jowita Czarnecka van Luijken. Maria Olsen Laney, psycholog specjalizująca się w temacie introwersji, w znakomitej książce pt. "Introwertyzm to zaleta" wyjaśnia tę kwestię w następujący sposób: "Ekstrawertykom dodaje energii świat zewnętrzny. Większość z nich lubi rozmawiać z ludźmi, angażować się w różne zajęcia grupowe i pracować tam, gdzie są ludzie, gdzie coś się dzieje. Po prostu skupiają się na tym, co jest na zewnątrz nich. (...) Natomiast introwertykom dodaje energii ich świat wewnętrzny - idee, wrażenia i emocje. Jednak wbrew obiegowej opinii nie muszą wcale być milczący, czy zamknięci w sobie, tyle że koncentrują się na tym, co dzieje się w ich wnętrzu. Niezbędne jest im spokojne miejsce, w którym mogą sobie przemyśleć różne sprawy i odzyskać energię".
Jest to o tyle istotne, że mózgi introwertyków są bardziej wrażliwe na jeden z neurotransmiterów. - Mają więcej receptorów wyczulonych na dopaminę lub po prostu ich receptory reagują na nią silniej. Dlatego po dużej stymulacji, np. długim przebywaniu w większej grupie osób, odczuwają coś w rodzaju kaca, są przestymulowani. Aby uporać się z tym, muszą się czasowo odizolować - wyjaśnia neurolog Bartłomiej Piechowski-Jóźwiak. - Przyrównajmy to do jedzenia: smakosz będzie rozkoszował się dobrze przyrządzonym szparagiem, odczuwając całą feerię różnych smaków. Ktoś o mniej wyczulonym podniebieniu pochłonie wielką porcję żeberek utopionych w sosie, zastanawiając się tylko nad tym, czy wystarczająco się najadł. I jeśli tym dwóm osobom zamienimy posiłki, to miłośnik żeberek po zjedzeniu szparaga będzie potrzebował jeszcze czegoś na ząb, a smakosz będzie musiał poradzić sobie z przejedzeniem.
Zdaniem Jonathana M. Cheeka, psychologa z Wellesley College zawodowo zajmującego się różnymi formami zaburzeń kontaktów społecznych oraz poczuciem wstydu, nie można stworzyć jednej pełnej definicji tego fenomenu. Samych introwertyków można podzielić na cztery grupy o zbliżonych zachowaniach, potrzebach i przede wszystkim powodach, dla których preferują samotność: społecznych, zamyślonych, lękowych i powściągliwych.
Typ określony mianem introwertyka społecznego wcale nie przejawia niechęci do ludzi, nie czuje się zawstydzony czy zdenerwowany wśród innych, lecz zdecydowanie preferuje kontakty w małych, zaledwie kilkuosobowych grupach lub samotność. Co ciekawe, jego relacje z ludźmi są zwykle ciepłe i nacechowane empatią, jednak nie toleruje czczej gadaniny i tzw. small talks. Jeśli już ma poświęcić swój czas innym, to chce, aby ten kontakt coś faktycznie wniósł w jego życie. Można określić, że jest introwertykiem z wyboru.
Introwertyk zamyślony również nie wykazuje niechęci wobec innych ludzi, nie odczuwa lęku przed kontaktem, jednak ma tak rozbudowane życie wewnętrzne, tak wiele dzieje się w jego głowie, że często sprawia wrażenie nieobecnego, odciętego od rzeczywistości. Jednak nie jest to zagubienie neurotyczne, mogące wskazywać na głębsze zaburzenia, lecz po prostu typ osobowości, który badacze łączą często z dużą kreatywnością.
Dwie kolejne grupy najsilniej odpowiadają społecznemu postrzeganiu introwertyków jako ludzi wycofanych i zalęknionych. W odróżnieniu od introwertyków społecznych ci, określani mianem lękowych odczuwają strach przed kontaktem z obcymi, z autorytetami czy po prostu przed przebywaniem w dużym skupisku ludzkim. W niewielkim nasileniu, nie utrudniającym zbytnio funkcjonowania, objawy te nie wymagają leczenia. Terapia może być pomocna, by polepszyć jakość życia, jednak nie jest konieczna. Staje się, gdy lęk przybiera na sile i uniemożliwia normalne życie. Introwertycy z tej kategorii czują się niezręcznie w kontaktach towarzyskich, a ich umiejętności społeczne są marne. W przypadku introwertyków powściągliwych głównym powodem, dla którego wybierają izolację, jest pewna wrodzona powolność. Długo myślą, zanim coś powiedzą, potrzebują dużo czasu, aby zmusić się do działania.
Jeżeli chcesz sprawdzić, jakim typem introwertyka jesteś według powyższej klasyfikacji, możesz przeprowadzić test według modelu Jonathana Cheeka .
Misja społeczna
Jesteśmy stworzeni do utrzymywania bliskich kontaktów z innymi przedstawicielami naszego gatunku. Jako zwierzęta społeczne do sprawnego funkcjonowania potrzebujemy grupy. Introwersja, łącząca się z umiejętnością czerpania energii z wnętrza, nie oznacza odrzucenia innych ludzi. Chodzi tu raczej o głębsze przeżywanie mniejszej liczby relacji. Natomiast fobia społeczna jest zaburzeniem wymagającym interwencji. Niszczy poczucie własnej wartości, odbiera szansę na pełne życie i uniemożliwia realizowanie się na polu rodzicielskim. A przecież o to w tym wszystkim chodzi: by tworzyć więzi, dobierać się w pary i przekazywać geny.
CHCESZ DOSTAWAĆ WIĘCEJ DARMOWYCH REPORTAŻY, POGŁĘBIONYCH WYWIADÓW, CIEKAWYCH SYLWETEK - POLUB NAS NA FACEBOOKU
Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka. Dziennikarz, redaktor, związana m.in. z "Życiem Warszawy" i "Echem Miasta".