
Jens Ehebrecht-Zumsande, teolog przy archidiecezji hamburskiej, bierze do ręki piątkowe wydanie gazety i zastyga w bezruchu. Po chwili, gdy trochę ochłonie, robi zdjęcie kolorowej okładki i wrzuca je do mediów społecznościowych. Jest na niej wielki tytuł "#actout" i manifest kilkuset niemieckich aktorów i aktorek, który zaczyna się tak: "Jesteśmy lesbijkami, gejami, osobami biseksualnymi, transpłciowymi, queerowymi, interpłciowymi i niebinarnymi. Ze strachu przed konsekwencjami w pracy nie potrafiliśmy do tej pory otwarcie mówić o naszym życiu prywatnym. Ale koniec z tym!".
Weekend może być codziennie - najlepsze reportaże, rozmowy, inspiracje na wakacje >>
Strach przed ujawnieniem twarzy
"Taka akcja przydałaby się w katolickim Kościele!" – piszą znajomi Jensa w komentarzach pod jego postem. "To kiedy zaczynamy?" – dopytują.
– Nie zastanawiając się długo, zadzwoniłem do znajomego teologa i księdza Bernda Mönkebüschera z archidiecezji Paderborn w Hamm – opowiada Jens. – Na nas też już czas, ruszajmy – zdecydowaliśmy podczas rozmowy. Było to 5 lutego 2021 roku.
By odnaleźć osoby LGBTIQ+ obecne w strukturach Kościoła rzymskokatolickiego, Bernd i Jens publikują ogłoszenia w prasie i internecie. Nadchodzi wiele odpowiedzi. Większość zgłaszających się wyraża chęć dołączenia do akcji coming outu, ale pisze też o swoim strachu przed ujawnieniem twarzy, nazwiska czy imienia.
– Co ciekawe, osoby te nie bały się reakcji biskupa, ale najbliższego otoczenia, przed którym do tej pory ukrywały swoje prawdziwe ja – opowiada Jens. – Jedni obawiali się odrzucenia przez rodzinę, inni przez wspólnotę, parafię czy uczniów w szkole.
– Sporo gejów i lesbijek zatrudnionych przez Kościół żyło w przekonaniu, że w pracy nie mają podobnych sobie, a jeśli już, to są w zdecydowanej mniejszości – mówi Bernd. – Z chwilą, gdy się spotkaliśmy, odliczyliśmy, wymieniliśmy doświadczeniami, zaczęli nabierać odwagi do udziału w akcji, którą nazwaliśmy #outinchurch – Kościół bez strachu.
W pierwszym spotkaniu online zorganizowanym przez Jensa i Bernda bierze udział 90 osób. Wiosną 2021 roku wspólnie przygotowują Manifest skierowany do władz Kościoła katolickiego. Rok później, gdy akcja nabierze rozgłosu, podpisze się pod nim ponad 120 tys. osób.
Podwójne życie Jensa
– Po ukończeniu studiów teologicznych zatrudniłem się jako nauczyciel religii w małej parafii w Kiel, a moim pracodawcą został Kościół rzymskokatolicki – wspomina Jens. – Nikt we wspólnocie nie wiedział, że jestem gejem, ale ludzie nie są przecież ślepi. I ciągle ktoś mnie zaczepiał i mówił: "Szkoda, że nie ma pan żony! Byłby z pana świetny ojciec, tak dobrze dogaduje się pan z dziećmi!".
Jens, gdy chce pójść do baru dla homoseksualistów, jeździ do oddalonego o godzinę drogi Hamburga. Ale co jakiś czas anonimowe grupy donoszą na niego biskupowi, że ktoś go widział na ulicy czy w kawiarni w towarzystwie mężczyzn. Czy to nie podejrzane? – pytali.
– Nie chciałem się tłumaczyć biskupowi – opowiada Jens. – Przecież nie wolno mi było być gejem. W umowie o pracę jest tzw. klauzula o lojalności. Oznacza ona, że życie w związku lub małżeństwie nieheteronormatywnym uważane jest za naruszenie lojalności wobec Kościoła i stanowi przeszkodę w zatrudnieniu lub przyczynę wypowiedzenia pracy. Co więcej, dyskryminuje ona nie tylko osoby LGBTIQ+, ale także heteroseksualistów, którzy żyją bez ślubu czy rozwiedzeni wchodzą w nieformalne związki. A przecież taki zapis w umowie o pracę to pogwałcenie praw człowieka i stawianie się ponad nimi.
Któregoś dnia, gdy jeden ze starszych pracowników diecezji ponownie wzywa Jensa na dywanik, ku jego zdumieniu nie robi mu wyrzutów, lecz proponuje prowadzenie podwójnego życia.
– Usłyszałem, że jeśli nadal chcę pracować dla Kościoła, to mogę spotykać się, z kim chcę, ale potajemnie, tak by nikt tego nie widział – mówi Jens. – Nie, nie zgodziłem się. No bo jak miałbym spojrzeć w oczy ludziom z mojej parafii, którzy obdarzyli mnie zaufaniem?
Wiele osób biorących udział w akcji #outinchurch dzieli się z Jensem i Berndem podobnymi doświadczeniami. Biskupi, którym podlegają, doskonale zdają sobie sprawę, że mają do czynienia z lesbijkami lub gejami, i akceptują ten fakt tak długo, jak długo utrzymywany jest w tajemnicy. Problemy zaczynają się, gdy prawda wychodzi na jaw.
– To jak z celibatem – mówi Jens. – Wielu księży potajemnie wchodzi w relacje z kobietami. I nawet gdy zostaną ojcami, ale się z tym nie afiszują, biskupi przymykają oko. Jeśli jednak któryś z duchownych przyzna się, że od 10 lat ma przyjaciółkę, zostaje natychmiast wyrzucony ze struktur Kościoła.
A biskupi, jak tłumaczy Jens, potrafią być bezwzględni i surowi. Jedna z uczestniczek akcji #outinchurch straciła z dnia na dzień pracę w kościelnym dziekanacie, mimo że była w zaawansowanej ciąży i do okresu ochronnego zostały jej zaledwie dwa tygodnie. Jej błąd polegał na tym, że przyznała się swojemu pracodawcy, iż żyje od lat z partnerką, a nie partnerem. Pozostawiono ją bez finansowego wsparcia, choć wiadomo było, że bardzo go w tej trudnej chwili potrzebuje.
– Dlatego jeden z punktów naszego manifestu mówi o tym, że biskupi mają nie tylko prosić o przebaczenie, ale i naprawić wyrządzone nam krzywdy – opowiada Jens.
Gęsty mrok wokół Bernda
– Wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego instytucja, która powołuje się na Ewangelię i na miłość bliźniego, odmawia nam prawa do życia – mówi Bernd Mönkebüscher. – Przecież od ciągłego ukrywania się można oszaleć! Ileż osób z tego powodu cierpi na depresję, zaburzenia żywieniowe, ma problemy z alkoholem lub podejmuje próby samobójcze, jak ja!
Bernd wychował się w katolickiej, głęboko wierzącej rodzinie. Największy wpływ na niego, gdy był mały, miał dobry, ciepły ksiądz z parafialnego kościoła. Chłopiec uwielbiał go i miał wielkie marzenie – chciał być taki jak on.
– To dlatego wstąpiłem do seminarium duchownego – wspomina Bernd. – I początkowo byłem tam bardzo szczęśliwy: studiowałem, rozwijałem się, poznawałem ludzi. Ale po jakimś czasie zrozumiałem, że moja orientacja seksualna jest inna od tej powszechnie akceptowanej przez Kościół rzymskokatolicki. Od tej chwili zaczął otaczać mnie coraz gęstszy mrok, ukrywałem się i żyłem w ciągłym strachu, bo kolegów, którzy dokonywali coming outu, zmuszano do odejścia z seminarium i porzucenia marzeń o kapłaństwie.
W latach 90., gdy Bernd zostaje wyświęcony na księdza, jeden z niemieckich biskupów publikuje artykuł, w którym twierdzi, że homoseksualni mężczyźni nie powinni być przyjmowani w szeregi duchownych Kościoła rzymskokatolickiego. W 2005 roku podobne słowa wypowiada papież Benedykt, a kilka lat później także Franciszek.
W 2015 Bernd dochodzi do ściany. Jest bliski załamania nerwowego.
– Miałem dość życia w ciągłym zakłamaniu, poświęcałem je przecież dla instytucji, która odmawiała mi prawa do istnienia – mówi Bernd. – Co więcej, zmuszano mnie, bym się wyrzekł tego, kim byłem.
W poszukiwaniu ratunku Bernd trafia do psychoterapeuty. I podczas czterech lat intensywnego leczenia przechodzi przez skrajne stany uczuciowe. Od wielkiego smutku i sprzeciwu do ogromnej radości i dumy, że jest tym, kim jest. W 2019 publikuje w mediach społecznościowych długi, poruszający tekst. To jego coming out. Przestaje się bać.
– Podczas szczerej rozmowy z biskupem usłyszałem, że przecież orientacja seksualna osób duchownych nie gra roli, bo i tak żyjemy w celibacie – opowiada Bernd. – Wpierw przyjąłem to stwierdzenie z ulgą, ale po chwili refleksji uświadomiłem sobie, że tym jednym zdaniem biskup zamknął cały bolesny temat. A ja potrzebuję otwartej rozmowy o tym, co przeżyłem przez te wszystkie lata zakłamania i co to doświadczenie ze mną zrobiło.
– Co pomogło ci przetrwać ten trudny czas? – dopytuję Bernda.
– Dobrzy przyjaciele – odpowiada. – Praca, dzięki której pomagałem i pomagam ludziom równie zagubionym jak ja. I słowa, które potrafią koić ból. Otuchę odnajdowałem często w przypowieści o proroku Eliaszu, który podczas wędrówki przez pustynię przeżył wielki kryzys wiary. I gdy głodny i spragniony położył się pod drzewem, pragnąc śmierci, usłyszał głos: "Wstań, zjedz chleb, bo jeszcze daleka droga przed tobą".
Bernd, który publikuje w internecie swoje przemyślenia, kazania i wiersze, wzdycha: – Tak, kiedyś wierzyłem, że Kościół to samo dobro. I byłem przekonany, że to ze mną coś jest nie tak. Ta drzazga, ból i rana nadal we mnie są.
Problemy z seksualnością biskupów
Gdy 24 stycznia 2022 roku 125 uczestników akcji #outinchurch – Kościół bez strachu publikuje swój manifest oraz petycję online, spotyka się on ze wsparciem 70 największych katolickich stowarzyszeń i organizacji, w tym Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich. "Przecież nasza wiara cechuje się miłością!", komentują wierni. "Choć nie jestem gejem, lesbijką czy trans, nie chcę, by mój Kościół kogokolwiek wykluczał ze wspólnoty!" - dodają.
– Ale w Kościele katolickim są także konserwatywne siły, które boją się zmian – mówi Jens. – "Tu jest Kościół, a tam świat", mówią i nie chcą iść z duchem czasu, negują postęp, fascynują się za to oficjalnymi, przestarzałymi naukami Kościoła.
Akcja #outinchurch zyskuje międzynarodowy rozgłos, gdy temat podejmuje zarówno prasa, jak i telewizja. Film "Wie Gott uns schuf. Coming out in der katholischen Kirche", wyprodukowany przez niemiecką ARD i wyemitowany wiosną 2022 roku, opowiada historię osób LGBTIQ+, które są obecnymi lub byłymi pracownikami etatowymi czy wolontariuszami Kościoła rzymskokatolickiego. Są wśród nich nauczyciele szkolni i akademiccy, muzycy kościelni, pracownicy instytucji wychowawczych, opiekuńczych i medycznych, administracji, instytucji socjalnych i charytatywnych, struktur władzy kościelnej i duszpasterstw.
– Nasze historie poruszyły opinią publiczną na całym świecie – opowiada Bernd. – Okazało się bowiem, że wielu katolików nie zdawało sobie sprawy z problemu, jakim jest tożsamość płciowa w Kościele. I że dotyczy on tak dużej grupy osób. Zaczęły do nas nadchodzić zarówno wyrazy wsparcia, jak i zapytania, jak zorganizować podobną akcję we Francji, w Polsce czy Argentynie.
– Zainteresowanie #outinchurch było tak duże, że biskupi nie mogli już chować głowy w piasek – mówi Jens. – Tym bardziej że w tym samym czasie rozpętała się afera o tuszowaniu nadużyć seksualnych przez kardynała Ratzingera. Połowa z 27 biskupów nie zabrała głosu w sprawie manifestu, pozostali odnieśli się do niej pozytywnie.
– A jak zareagował na waszą akcję Watykan? – pytam.
– Trudno sobie wyobrazić, by nic o #outinchurch nie wiedział, ale do tej pory naszej akcji nie skomentował – mówi Bernd.
– Czego w takim razie boi się Kościół? – dopytuję.
– Moim zdaniem ta instytucja cierpi na neurozę i jest całkowicie zafiksowana na punkcie seksualności – mówi Jens. – A rządzący Kościołem sami mają z nią wielki problem. Co ciekawe, w grupie uczestników akcji #outinchurch nie ma ani jednego biskupa. A przecież doskonale wiemy, że i wśród nich są geje. Cóż, im wolno jeszcze mniej niż nam.
– Kontrola seksualności to potężne narzędzie władzy – dodaje Bernd. – Myślę, że Kościół nie chce, by ludzie sami decydowali o swoim życiu.
Jens i Bernd przyznają, że trudno żyć w kraju, w którym jedni mogą się cieszyć wolnością i oficjalnie zawierać związki homoseksualne, a inni – ci, którzy pracują dla Kościoła katolickiego – muszą żyć w ukryciu.
– To życie w ciągłym szpagacie – mówi Jens. – W Kościele muszę się usprawiedliwiać, że jestem gejem. A w środowisku LGBTIQ+ wyjaśniać, dlaczego wciąż tkwię w tak opresyjnej instytucji. Wielu moich homoseksualnych przyjaciół już dawno zerwało z nią wszelkie więzi. Ale ja, tak jak wszyscy, którzy wzięli udział w akcji #outinchurch, jestem z Kościołem i z katolicką wiarą mocno związany. Odpowiadam im więc, że Kościół to także mój dom i mam prawo w nim być. Tłumaczę też, że przynależę do niego jak do rodziny i nie mogę się z niej ot tak wypisać, jak z klubu sportowego.
– Tylko od środka, będąc w Kościele, możemy dokonać koniecznych reform – mówi Bernd. – Nasza akcja jest więc świadectwem wiary. Tak, głęboko wierzymy, że zmiana jest możliwa.
Tu można podpisać petycję i okazać wsparcie osobom, które walczą o Kościół bez strachu
***
Kościół w Niemczech i osoby LGBTIQ+
Do akcji #outinchurch, którą zainicjowali Jens Ehebrecht-Zumsande i Bernd Mönkebüscher, dołączyło początkowo 125 osób. Dziś jest ich już ponad 300.
11 z 20 diecezji podpisało się pod listem, w którym zobowiązały się do wprowadzenia zmian w obowiązującym prawie pracy i wykreślenia tzw. klauzuli o lojalności, która dyskryminuje nie tylko osoby LGBTIQ+, ale także osoby heteroseksualne żyjące w wolnych związkach. Jest w tym piśmie również mowa o tym, że nikt już nie musi się bać zwolnienia z pracy, jeśli jest gejem lub lesbijką. Nadal niejasny jest stosunek do osób trans.
W Niemczech pary tej samej płci mogą zawierać związki małżeńskie od 1 października 2017 roku. Według Federalnego Urzędu Statystycznego do końca 2021 roku zawarto ponad 65 500 małżeństw.
W 2021 roku w Niemczech było 21,6 mln katolików. W tym samym roku z Kościoła katolickiego wystąpiło 360 tys. osób.
Teolog, ksiądz i autor książek Bernd Mönkebüscher zaprasza osoby LGBTIQ+ do swojego kościoła w Hamm na nabożeństwa "Pod znakiem tęczy" w każdą ostatnią niedzielę miesiąca o godzinie 18.00.
W Berlinie można odwiedzić "Schwules Museum" poświęcone historii osób ze środowiska LGBTIQ+.
Pisząc ten tekst, korzystałam ze źródeł:
Out in church. Für eine Kirche ohne Angst
Lesben- und Schwulenverband in Deutschland (LSVD)
Joanna Strzałko. Absolwentka filologii szwedzkiej na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz Polskiej Szkoły Reportażu w Warszawie. Reporterka i tłumaczka. Współpracuje z "Gazetą Wyborczą", "Dużym Formatem", "Charakterami", portalem Weekend.gazeta.pl i "Magazynem" Goethe Institut. Dwukrotna stypendystka Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Finalistka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego w 2019 i 2021 r. Mieszka w Niemczech.