Odpocznij
W rolę Vicky wciela się Sally Dramé (mat. prasowe)
W rolę Vicky wciela się Sally Dramé (mat. prasowe)

Léa Mysius podjęła się wyzwania z pozoru niemożliwego – pokazania na ekranie tego, czego nie widać, czyli zapachów i sposobu w jaki na nas działają. "Pięć diabłów" to historia 10-letniej dziewczynki, Vicky, która ma niezwykłą zdolność rozpoznawania i zapamiętywania zapachów. Dzięki wyostrzonemu zmysłowi i pachnidle na które trafia, zaczyna rekonstruować wydarzenia z przeszłości jej rodziców. Kiedy dziewczynka zaczyna odkrywać kolejne fakty sprzed lat, pozorny rodzinny spokój zostaje zburzony. Dzięki dostępowi do wspomnień, tajemnic na Vicky zaczyna spoczywać ogromna odpowiedzialność – może utrzymać rodzinne status quo lub sprawić, by relacje między najbliższymi ułożyły się na nowo.

Spośród wszystkich zmysłów to właśnie zmysł węchu najszybciej przenosi nas do przeszłości, zapachy najskuteczniej przywołują wspomnienia. Tak jest też w Pani filmie. To dzięki zapachowi 10-letnia Vicky poznaje przeszłość rodziców. A jakie zapachy przenoszą Panią do dzieciństwa?

Zapach, który wywołuje u mnie takie wspomnienia, to zapach końskich odchodów. Wychowywałam się w pobliżu Bordeaux, w małym mieście, niedaleko morza. W tej okolicy było dużo koni. Mieliśmy je też koło domu. To były półdzikie zwierzęta, które staraliśmy się udomowić. Fakt, że dorastałam na wsi, sprawia, że jestem bardziej wyczulona na zapachy, na wszystkie – te przyjemne i nieprzyjemne. Inaczej jest z moimi znajomymi, którzy dorastali w dużym mieście, na przykład w Paryżu. Nie mają tak wyostrzonego węchu. Chciałam zrobić film w którym ten zmysł byłby ważny, ale nie chciałam, żeby to była historia związana ze światem perfum czy ich produkcją. Zależało mi, żeby fabuła odnosiła się do właśnie tego, naszego "zwierzęcego", "pierwotnego" zmysłu, który tak silnie jest powiązany z uczuciami i emocjami.

Lea Mysius (Paul Guilhaume)

Weekend może być codziennie - najlepsze reportaże, rozmowy, inspiracje

Zapachy to temat  wyjątkowo trudny dla twórców. Dla osób piszących, bo brakuje nam słów na określanie zapachów, ale również dla filmowców czy fotografów, bo muszą pokazać coś czego nie widać. Czy to dla Pani – współautorki  scenariusza i reżyserki – było wyzwaniem przy kręceniu "Pięciu diabłów"?

Pokazanie zmysłów na ekranie jest generalnie trudne. Mierzyłam się już z tym wyzwaniem przy pracy nad moim pierwszym filmem "Ava". Tam skupiłam się na zmyśle wzroku [to historia o 13-latce, która dowiaduje się, że nieodwracalnie traci wzrok – przyp. red.]. Z kolei w "Pięciu diabłach" Vicky ma fenomenalny zmysł węchu, potrafi bezbłędnie rozpoznawać zapachy i je zapamiętywać. Dziewczynka zamyka je do małych słoiczków i je kolekcjonuje. Te słoiczki to był konkret, punkt wyjścia dla historii. Ale te niewidoczne zapachy bardziej chciałam wyrazić poprzez emocje.

Zobacz wideo Rolnik spod Bydgoszczy codziennie włącza krowom radio

Myślę, że nie tylko ja, ale większość widzów w trakcie seansu zastanawia się – jak pachnie zawartość buteleczki, mikstura, która wywołuje najbardziej gwałtowne emocje.

Ten zapach celowo pozostaje enigmatyczny. Nie chcę go nazywać, to byłoby dość trywialne. Ale jeżeli miałabym go opisać, to dla mnie jest to intensywny zapach olejku połączony z aromatami kwiatowymi. Coś tajemniczego, czego nie jesteśmy w stanie do końca zidentyfikować i określić.

W centrum fabuły jest niewidoczny zapach. Z drugiej strony w filmie, za pomocą zbliżeń, mocno eksponuje pani ciało Joanne, mamy Vicky, którą gra świetna Adèle Exarchopoulos. Joanne jest byłą gimnastyczką, pracuje jako instruktorka fitnessu, regularnie trenuje swoje ciało w lodowatej wodzie w jeziorze. Traktuje je bardzo przedmiotowo, jak narzędzie.

Film 'Pięć diabłów' (mat. prasowe)

Joanne faktycznie jest odłączona od swojego ciała, nie postrzega go jako całości połączonej ze zmysłami. Równocześnie ma ogromną potrzebę utrzymywania go w jak najlepszej formie. Z moich obserwacji wynika, że taka postawa, relacja z ciałem, jest sposobem na ukrycie jakiegoś bólu, frustracji.

I tak jest w przypadku mamy Vicky.

Joanne mieszka w małym mieście. Z doświadczenia wiem, i to też pokazuję w filmie, jak duszna przygnebiająca może być atmosfera takiego miejsca, w którym pojawiają się zachowania rasistowskie, a odstępstwa od normy są piętnowane. Joanne jako nastolatka miała wyjechać z miasteczka, uciec, ale ostatecznie tego nie zrobiła. Została i ułożyła sobie życie w nowym związku, z ojcem Vicky. W tej relacji chciała znaleźć pocieszenie, spokój ducha, ale z czasem zdała sobie sprawę, że to się nie udało. To też tłumaczy, dlaczego Vicky jest tak zaborcza wobec swojej mamy, cały czas jest w nią wczepiona, bo czuje, że Joanne jest gdzie indziej. Tak, jakby Vicky trzymała sznurek balonika, który miałby zaraz odlecieć.

Film 'Pięć diabłów' (mat. prasowe)

W końcu go jednak puszcza.

Wszystko zmienia pojawienie się Julii. Vicky zaczyna się bać, że jeżeli jej mama zmieni swoje życie i zacznie okazywać uczucia innej osobie, dla niej zabraknie już tej matczynej miłości. Dlatego chce usunąć z życia mamy, osobę, którą ona naprawdę kocha. Ostatecznie jednak zrozumie, że kochać to nie znaczy posiadać, że prawdziwa miłość jest bezwarunkowa.

Pani sama niedawno została mamą. Z jakimi emocjami u Pani to się wiąże?

Moja córka ma teraz trzy miesiące. To co mnie do tej pory najbardziej zaskoczyło w macierzyństwie, to fakt jak nasza relacja jest bliska fizycznie, cieleśnie. Ona się do mnie cały czas przyczepia, przykleja, tuli się jak mały ssak. Jest ode mnie całkowicie uzależniona, co jest normalne w tym wieku i będzie się oczywiście zmieniać. Natomiast, właśnie ta strona fizyczna, pełne uzależnienie - to jest dla mnie odkrycie macierzyństwa.

Weekend może być codziennie - najlepsze reportaże, rozmowy, inspiracje

Będzie Pani bacznie obserwować swoją córkę, czy posiada jakieś niezwykłe zdolności, na przykład takie jak Vicky w Pani filmie?

Gdyby się one faktycznie pojawiły, byłoby to jednak dla mnie dość niepokojące (śmiech). Ale skoro zrobiłam taki film jak „Pięć diabłów", chciałabym, żeby moja córka była otwarta na zapachy. Dlatego dzisiaj dałam jej do powąchania oliwę i ser.

Film 'Pięć diabłów' (mat. prasowe)

Francuski ser to może być mocne doznanie zmysłowe!

To prawda. Ale słuch czy wzrok są zazwyczaj bardziej stymulowane, o węch trzeba specjalnie zadbać.

Léa Mysius. Francuska reżyserka i scenarzystka, jej debiutancki film "Ava" został nagrodzony na festiwalach Cannes i Toronto, jest współautorką scenariusza do filmu "Paryż. 13 dzielnica". "Pięć diabłów" było nominowane do Złotej Palmy w Cannes w 2022 r.

Anna Budyńska. Redaktorka naczelna magazynu Weekend.gazeta.pl. Interesuje się zapachami i tym, jak działa zmysł węchu.