Odpocznij
Otyły kot to kto, który ma także poważne problemy ze zdrowiem. (Shutterstock)
Otyły kot to kto, który ma także poważne problemy ze zdrowiem. (Shutterstock)

Kot mojego taty i jego żony ma sześć miseczek. W każdej coś i na każdą kręci nosem. A jak je masełko, to tylko irlandzkie... 

Wygląda na to, że kot wspaniale wychował sobie opiekunów. Doskonale wie, że wybrzydzając i marudząc, sprawi, że człowiek będzie kombinował, cudował, podtykał siódmą i ósmą miseczkę. Koty wykorzystują takie zachowanie jako element budowania więzi z człowiekiem. Zwierzę miauknie, bo zaczepia człowieka, a ten leci od razu do lodówki dać pupilowi jeść. A kotu wcale może nie chodzić o karmienie, tylko o zabawę, poprzytulanie się, posiedzenie razem. Ludziom wydaje się, że koty są interesowne i tylko micha im w głowie. 

Ma pani koty?

Mam. Pięć. I wszystkie jedzą to samo, nie ma wybrzydzania. Koty to zwierzęta, które najbardziej lubią mięsne posiłki, dietę BARF (ang. Biologically Appropriate Raw Food), opartą na surowych produktach: mięsie, podrobach lub odpowiednikach mięsnych posiłków w dobrej jakości, wysokomięsnej mokrej karmie. Po nich koty czują się dobrze, są najedzone i zadowolone. Te, które jedzą tylko suche karmy, mają mniejsze wypełnienie żołądka, nie czują sytości, czerpią niewielką przyjemność z jedzenia.

Tyle się mówi o wybrednych kotach, ale, paradoksalnie, mamy plagę otyłości wśród tych zwierząt. To nielogiczne, zwłaszcza kiedy słyszę, że kot nic nie je, a jednocześnie widzę z wizyty na wizytę, że pupil jest coraz grubszy – zamiast 5 kg waży 9. A właściciel zapewnia, że to kotek niejadek.

Co to oznacza? Że właściciel nie rejestruje, ile jedzenia daje kotu?

Częścią tego problemu są opiekunowie, którzy wpadają w panikę, że kot za mało je, i biegają za nim, podtykając mu jedzenie. Znam kota, który w miesiąc przytył kilogram – a to dla takiego zwierzęcia dużo – i jego właścicielkę, która płakała, że on nic nie je. A kot uciekał, bo chciał mieć święty spokój. Kiedy przeliczyłyśmy dostarczane mu kalorie, to okazało się, że miał prawo być przejedzony. Pani dostała zalecenie trzymania się ścisłych dawek pokarmu i respektowania faktu, że kot będzie jadł, kiedy jest głodny.

Z moich obserwacji wynika, że koty mają ciśnienie na lodówkę. Znam takie, które kiedy idzie się do kuchni, pędzą na złamanie karku, plączą się pod nogami. Sygnalizują, że zaraz umrą z głodu.

Najnowsze wiadomości, poruszające historie, ciekawi ludzie - to wszystko znajdziesz na Gazeta.pl

Koty zaczepiają ludzi nie tylko dla jedzenia, ale także, żeby budować z nimi relację: poprzytulać się, posiedzieć na kolanach. (Shutterstock)

W ten sposób sprawdzają, czy nie trafi się im przypadkiem jakiś wyjątkowo atrakcyjny kąsek. Tak jak dzieci – kiedy stawia się przed nimi talerz z drugim daniem, stwierdzają, że jednak nie są głodne. Ale jak pojawia się wizja czekolady, to chętnie zjedzą. Koty są sprytne i doskonale wiedzą, jak osiągać swoje cele, kombinują więc, co jeszcze z nas wycisną. Nie wolno im ulegać, bo możemy tym doprowadzić do ich złego stanu zdrowia. Nadwaga i otyłość to ogromne problemy zdrowotne. Wśród kotów jest także wiele przypadków cukrzycy.

Koty się karmi na życzenie czy dostają jedzenie jak psy – w określonych porach?

Koty powinno się karmić często, ale małymi porcjami – najlepiej dawać im cztery–sześć posiłków dziennie. Kota z syndromem głodu, czyli takiego, który miał okres dzikiego życia poza domem, bez regularnych posiłków, karmimy częściej, mniejszymi porcjami, ale dostosowując tę liczbę posiłków do naszej zawodowej działalności, bo przecież chodzimy do pracy.

Koty z doświadczeniem głodowania potrafią niezwykle szybko zjadać pokarm. A jak zjedzą za dużo i za szybko, to mogą wymiotować. Rozwiązaniem jest na przykład miska z czasowym otwarciem.

Sześć razy dziennie to często! Zwłaszcza jak pomyślę o ludziach, którzy wyjeżdżają na kilka dni i zostawiają koty do doglądania znajomym. Czy kiedy kot ma dużo w miseczce, to zje, ile chce, kiedy chce?

Kotu zdrowemu, bez syndromu głodu, można zostawić miseczkę z dobrą mokrą karmą. Rzeczywiście będzie sobie dawkował – powiedzmy, że 10 razy w ciągu dnia podejdzie jeść. Ale u kota z syndromem głodu to się nie sprawdzi.

Nie mam kota, ale słyszałam, że sucha karma to samo zło, puszkowane karmy w sklepach to dramat. To prawda?

Kotów nie powinno się karmić suchą karmą, bo jest to najgorszy typ pokarmu, jaki możemy im podać. Jego spożywanie skutkuje w niektórych przypadkach, zwłaszcza u starszych kotów karmionych w ten sposób, problemami z nerkami. To pokłosie tego, że koty pobierają wodę z pokarmem, z suchej karmy jej nie uzyskają. Wodą do picia koty generalnie nie są zainteresowane, stąd te fontanienki, źródełka, które mają je zachęcić. Ale kiedy kot zaczyna pić dużo wody, mamy najpewniej problem ze szwankującymi nerkami lub cukrzycą. To sygnał alarmowy, aby udać się na wizytę do lekarza!

Poza tym sucha karma ze względów technologicznych zawiera sporo węglowodanów. Koty są zwierzętami mięsożernymi. Wszystko, czego potrzebuje koci organizm, uzyskuje z tkanek zwierzęcych – tak jest zaprojektowany przez naturę. Karmienie dużymi ilościami węglowodanów nie jest dla kotów zdrowe. 

Kot powinien mieć dostosowane do swoich potrzeb mieszkanie: z półeczkami, stojakami, drapakami, zabawkami. (Shutterstock)

W uproszczeniu węglowodany mają dostarczać energii. A nie jest tak, że jak kot nie musi siedzieć, to leży? Chodzi, zamiast biegać?

Dla kotów źródłem energii są białka i tłuszcze. Leżenie też jej wymaga, żeby przeprowadzić wszystkie procesy w organizmie – mówimy wtedy o spoczynkowym zapotrzebowaniu na energię. Pamiętajmy, że koty się między sobą mocno różnią, są aktywne, wiszące na firankach, z którymi opiekunowie muszą się dużo bawić, a są takie, które całymi dniami odpoczywają. Zapotrzebowanie na jedzenie powinno się dobierać indywidualnie. 

Koty wydają mi się bardziej rozważne i rozsądne w porównaniu z psami, które lubią coś zjeść z ulicy na spacerze. 

To ludzka cecha, że przypisujemy zwierzętom dietetyczną mądrość. Gdyby tak było, nie trafiałyby do nas psy z piłką w brzuchu czy koty z igłą i nitką. Koty są zwierzętami ciekawskimi, lubią podgryzać różne rzeczy, interesuje je tekstura. Jeśli kot ma tendencję do gryzienia rzeczy niejadalnych czy trujących, to trzeba je usunąć z domu lub odpowiednio zabezpieczyć.

Tym bardziej że koty są zwierzętami, które idealnie ukrywają, że coś im dolega, przez co późno można się zorientować, że zwierzę się zatruło.

Benson, kot mojej redakcyjnej koleżanki, kocha zjadać foliowe torebki.

To być może jest zaburzenie PICA, od łacińskiego słowa sroka (pica pica), polegające na zjadaniu rzeczy niejadalnych. Jego podłoże nie zostało dokładnie poznane – czy jest behawioralne, genetyczne czy to sposób rozładowania bólu. Może to także wynikać z zapachu, który jest w składzie tego typu produktów i imituje zapach czegoś jadalnego. W ten sposób koty nabierają się na produkty niejadalne, które mogą być dla nich szkodliwe. Mój ma fazę na zjadanie siatek od mandarynek.

Jak wygląda żywienie kota wychodzącego? Bo tracimy kontrolę nad tym, co zje. 

Kiedy przychodzi do mnie właściciel z kotem wychodzącym, to na dzień dobry rozmawiam z nim o zagrożeniach: ryzyku rozjechania kota przez samochody, otrucia, a także o tym, że układanie diety będzie w tym wypadku obarczone ryzykiem dużego błędu. Bo zwierzę może żywić się jedzeniem wykładanym przez kocich karmicieli czy polować, przykładając się do zniszczeń w środowisku naturalnym.

Gdy kot wychodzi na dwór tracimy kontrolę nad jego dietą, ale także bezpieczeństwem. (/ Shutterstock) , Koty wychodzące przyczyniają się do śmierci dziko żyjących zwierząt. (Shutterstock)

Jestem zwolenniczką tego, żeby koty mieszkały w przystosowanych do ich potrzeb domach i mieszkaniach. Owszem, kot bez półeczek do skakania, zabawek, drapaków zanudzi się, ale z domu przystosowanego nie będzie chciał wyjść. Mam trzy koty, które żyły wcześniej na ulicy. Żaden z nich nie podchodzi nawet do drzwi, bo one wiedzą, czym pachnie bycie na dworze, i wcale nie chcą tam wracać. Kiedy w święta przynieśliśmy choinkę, to kot, którego mamy od kilku miesięcy, patrzył na nas przerażony. "Dlaczego straszny ‘dwór' znalazł się w środku?" Drzewko omijał szerokim łukiem. Warto odczarować myślenie, że dla kotów wychodzenie jest czymś super.

Dla mnie to niewyobrażalne, że można wypuścić kota i normalnie funkcjonować, nie wiedząc, co się ze zwierzęciem dzieje. Plus mamy narastający problem ze wścieklizną. W wielu regionach wypuszczanie kotów jest wręcz zakazane!

Ma pani pięć kotów. Wszystkie dostają jeść w tym samym czasie? Nie wyjadają sobie?

Miałam kota z syndromem głodu, ale po dwóch latach upewnił się, że jedzenia mu nie zabraknie. Teraz śpi do południa, a jego koledzy dostają śniadanie koło ósmej. Miseczki są w różnych miejscach, koty wiedzą, że jest ciągłość dostaw, nie ma więc żadnych niesnasek. 

Jest rytuał, miseczki pojawiają się o tej samej godzinie, a jak "człowieki zaśpią", to wiadomo, że trzeba po nich poskakać. U nas skaczą po mężu, bo ja jestem „nieobudzalna" i one o tym wiedzą. Koty to rutyniarze, lubią, jak jest dzień po dniu tak samo.

Jak się nie dać zmanipulować kotom, żeby o piątej nad ranem "nie było chodzone po człowieku"?

Mówiłam mężowi, żeby nie wstawał, że koty po pewnym czasie zrezygnują z budzenia go, przestawią się. Kiedy jestem z nimi sama, żaden do mnie nie zagląda. Ale to bezcelowe, bo mąż jest chyba zadowolony, czuje, że koty go potrzebują. Z kotami jest tak, że człowiek czuje się szczęśliwy, kiedy kot go wybiera. To może też być odpowiedź na pytanie, dlaczego pani tata tak się stara. Kot docenia, mruczy, łasi się. 

Przyjmijmy, hipotetycznie, że chciałabym przygarnąć małego, kilkumiesięcznego kotka, a wcześniej kotów nie miałam. Co robię?

Może go pani żywić dietą BARF lub podawać mu dobrą wysokomięsną mokrą karmę z puszek dla kotów. Jest ich na rynku wiele. Radziłabym także przygotować się na to, ile kociak będzie mógł zjeść – nawet cztery razy tyle, ile będzie jadł po osiągnięciu docelowych rozmiarów. 

Jak nastolatek!

Owszem, opędzluje całą lodówkę, kabel od lodówki i wciąż będzie głodny. Warto wyliczyć zapotrzebowanie kaloryczne kota, nie głodzić go, nie trzymać się ściśle tego, co jest napisane na puszce. Koty się różnią docelowym rozmiarem – są takie, które będą ważyły 8 kg, a są takie, które będą ważyły 3 kg. Zapotrzebowanie będzie więc inne w obu przypadkach. Radzę nie uczyć kota dokarmiania ludzkim jedzeniem. W ramach przysmaku może dostać kawałek surowej piersi z indyka. 

Małe kotki mogą zadziwić właścicieli ilością zjadanego pokarmu. (Shutterstock)

Tuńczyk z puszki to kocia ambrozja?

Nie dla wszystkich. Ale jeśli już chcemy go kotu dawać, to w wersji dla zwierząt – bez dodatku soli i oleju.

Masełko irlandzkie?

Przydaje się, kiedy kot ma problem z kłaczkami, jest niedziela i sklepy zoologiczne są zamknięte, a zabrakło nam pasty na kłaczki. To pomoże w wydaleniu ich z układu pokarmowego. Masło nie zabije kota, ale ma sporo kalorii, sprzyja więc powstawaniu fałd dobrobytu.

Grube koty powinno się odchudzać?

Tak. Grube koty częściej mają problemy, bo tłuszcz uciska na drogi wyprowadzające mocz. Może pojawić się cukrzyca i schorzenia kardiologiczne – serce musi ciężej pracować, żeby obsłużyć ciało takich rozmiarów. Do tego zaparcia, problemy ze stawami. Otyłość zwierzaka boli. Kot nie może nigdzie wskakiwać, przestaje więc być sobą.

Kot, który jest niedomyty ze względu na otyłość, może wzbudzać agresję u innych zwierząt w stadzie. (Shutterstock)

Niektóre koty są tak otyłe, że nie mogą się same umyć, czyli nie zaspokajają swoich behawioralnych potrzeb. Mycie się, czystość, higiena to ważne elementy codziennej rutyny.

Kiedy kot nie jest w stanie umyć sobie pupy, a w domu jest więcej kotów, zaczynają się problemy, bo pozostałe go atakują. Dla nich coś z nim jest nie tak: śmierdzi, jest niedomyty. Dochodzą problemy behawioralne w stadzie. 

Odchudzenie psa wydaje mi się łatwiejsze – dłuższe spacery, rzucanie piłki. Jak się pomaga zrzucić kilogramy kotu?

Trzeba kota aktywizować: zachęcać do ruchu, bawić się z nim. A przede wszystkim pilnować michy. Ludzie to główny problem, bo przekarmiają koty. Nieliczne są przypadki, w których zwierzęta tyją z powodu chorób, a dolegliwości nie pozwalają na ruch. Za większość problemów zwierząt odpowiadamy my.

Dokarmianie bezdomnych kotów to duże zobowiązanie: organizacyjne, czasowe i finansowe. (Shutterstock)

Użyła pani wcześniej określenia "karmiciele". U mnie w centrum Warszawy kotów nikt nie dokarmia, bo nie ma tu bezpańskich, ale mamy "dożywiaczy" gołębi z garami ugotowanych klusek. Lubimy dokarmiać, prawda? To dobrze czy źle?

To zależy. Część osób zapewnia zbilansowaną dietę, a część utylizuje resztki z lodówki pod przykrywką pomagania kotom. Kot spleśniałego makaronu i tortu nie ruszy albo zje i się zatruje.

Warto pamiętać, że dokarmiając bezpańskie koty resztkami, przyciągamy szczury.

Dokarmianie – owszem, ale karmą dla kotów, w wyznaczonych miejscach, systematyczne, a nie z doskoku. Bo koty będą przychodziły codziennie. Trzeba także współpracować z fundacją, która pomoże wyłapać je do kastracji. Jeśli tego nie zrobimy, dając jedzenie, zapewnimy im optymalne warunki do rozrodu i z pięciu kotów po pewnym czasie zrobi się 200. Czy będzie nas stać na ich dokarmianie, znajdziemy czas, żeby dzień w dzień do nich zaglądać?

Najnowsze wiadomości, poruszające historie, ciekawi ludzie - to wszystko znajdziesz na Gazeta.pl

Agnieszka Cholewiak-Góralczyk jest dietetykiem psów i kotów, technikiem weterynarii i behawiorystką COAPE. (Monika Małek)

Agnieszka Cholewiak-Góralczyk. Dietetyk psów i kotów, technik weterynarii, behawiorysta COAPE. Jest członkiem The European Society of Veterinary and Comparative Nutrition (ESVCN). Pracuje w lecznicy SpecVet – Specjalistyczna Przychodnia Weterynaryjna w Warszawie. Autorka książki "Nie dla psa (i kota) kiełbasa, czyli jak zdrowo karmić swojego zwierzaka" oraz książek kucharskich dla psów i kotów – "Psie smaki" i "Kocie smaki". Obie do kupienia w wersji online TUTAJ.

Ola Długołęcka. Redaktorka o zróżnicowanych zainteresowaniach tematycznych. Ciekawią ją relacje między ludźmi, a zwłaszcza różnice międzypokoleniowe, lubi pisać o trendach, modach i zjawiskach. Kolekcjonuje zasłyszane historie i toczy boje podczas autoryzacji wypowiedzi, kiedy rozmówcy chcą "wygładzać" swoje najbardziej wyraziste opinie.