Odpocznij
Zdjęcie ilustracyjne (fot. pexels.com)
Zdjęcie ilustracyjne (fot. pexels.com)

*Weekend na wakacjach - przypominamy nasze najpopularniejsze teksty*

Gdybyśmy zbadali pod mikroskopem to, co unosi się w powietrzu dusznego, źle wentylowanego biura, widok prawdopodobnie przypominałby zadymkę śnieżną, z wirującymi toksynami zamiast płatków lodu. To związki chemiczne, które ulatniają się ze wszystkich sztucznych materiałów, farb, oklein, wykładzin, paneli i płytek PVC oraz przegrzanych plastikowych kabli. Do tego dochodzą: dym papierosowy, kurz, zarodniki pleśni rozwijające się w źle konserwowanej klimatyzacji*.

Zespół chorego budynku**

Długotrwałe przebywanie w takich warunkach grozi dolegliwościami na tyle poważnymi, że doczekały się specjalnej (i bardzo poetyckiej) nazwy  - zespół chorego budynku (z ang. SBS - sick building syndrome). Objawia się m.in. przemęczeniem, bólami i zawrotami głowy, mdłościami, omdleniami, problemami z oddychaniem. Zanieczyszczone powietrze w budynkach to jedno z pięciu głównych zagrożeń dla naszego zdrowia - mówią eksperci z amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska. I tu z pomocą przychodzą nam rośliny! Okazuje się, że większość powszechnie uprawianych kwiatów doniczkowych pochłania te toksyny.

Zdjęcia z książki 'O roślinach. Domowa uprawa' (fot. materiały prasowe)

O tym, że rośliny wydychany przez nas dwutlenek węgla przerabiają na życiodajny tlen, wiemy już ze szkoły podstawowej. Choć niektórzy obawiają się, że nadmierna liczba kwiatów w sypialni przynosi odwrotny skutek, bo nocą pobierają tlen, a wydalają dwutlenek węgla, tak naprawdę nie ma się czego bać. Ilości te są znikome, a niektóre gatunki - głównie sukulenty i epifity - wytwarzają tlen przez całą dobę. Wraz z powietrzem przez liście pobierany jest nie tylko dwutlenek węgla, ale także inne toksyny, m.in.: formaldehyd, ksylen, rakotwórczy benzen, amoniak, chloroform, aceton i wiele innych, które następnie zostają przetransportowane do korzeni. Tam żyjące w symbiozie z rośliną drobnoustroje glebowe przerabiają je na łatwo przyswajalne i pożyteczne związki organiczne (niektóre związki rozkładane są przez samą roślinę).

Odtruwające rośliny

Tę cudowną właściwość kwiatów potwierdziły ostatecznie badania przeprowadzane w NASA w drugiej połowie ubiegłego wieku przez dr. B.C. Wolvertona. Początkowo Wolverton pracował nad możliwością wykorzystania roślin w zamkniętych pomieszczeniach stacji kosmicznych do produkcji tlenu i oczyszczania powietrza. Temat jednak zszedł w końcu na ziemię, kiedy efekty taniego budownictwa z czasów kryzysu lat 70. zaczęły się dawać ludziom we znaki. A konkretnie fatalna wentylacja. Wolverton przebadał wtedy popularne gatunki roślin domowych, by wybrać te najbardziej wydajne i w ten sposób stworzyć listę naturalnych zielonych filtrów. Znalazły się na niej nefrolepisy, palmy, diffenbachie, cisusy, bluszcze, zielistki, szeflery, figowce i draceny. A z kwitnących największymi czyścicielami okazały się skrzydłokwiaty, złocienie, begonie i anturia.

Zdjęcia z książki 'O roślinach. Domowa uprawa' (fot. materiały prasowe)
Monika Joanna Latkowska
Katedra Roślin Ozdobnych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
Zgodnie z teorią biofilii Edwarda Wilsona ludzie darzą rośliny naturalną sympatią i dobrze się czują w otoczeniu przyrody. To może wyjaśniać, dlaczego tak chętnie uprawiamy ogrody i pielęgnujemy rośliny w domu. Te, z czego często nawet nie zdajemy sobie sprawy, nie tylko zdobią wnętrza, ale mają także korzystny wpływ na nasze zdrowie  i samopoczucie, podnoszą wydajność pracy, a w czasie choroby przyspieszają leczenie. Są najłatwiej dostępną namiastką natury w warunkach miejskich. Jak mówi teoria przeciążenia i pobudzenia, obecność roślin redukuje napięcie, na jakie narażeni są zwłaszcza mieszkańcy dużych miast, atakowani przez wszechobecny hałas, pośpiech, stres i natłok sztucznych bodźców niekorzystnie wpływających na ich zdrowie psychiczne i fizyczne. Taka "pigułka natury" dostępna przez cały rok może być antidotum na nasze problemy. Widok kwiatów doniczkowych i wykonywanie zabiegów związanych z ich pielęgnacją pozwalają się zregenerować po pracowitym i stresującym dniu. Ważne jest tylko to, aby mieć z nimi stały kontakt. Dlatego warto otoczyć się roślinami nie tylko "na salonach", ale też  w kuchni i łazience, we wszystkich pomieszczeniach z dostępem naturalnego światła. Docenimy to szczególnie w okresie jesienno-zimowym, kiedy na zewnątrz jest niewiele zieleni i rzadziej spędzamy czas poza domem. (...)

Efektywność niektórych gatunków jest naprawdę zaskakująca. Jedną z najbardziej powszechnych toksyn występujących w zamkniętych pokojach jest rakotwórczy formaldehyd, substancja uwalniająca się głównie z tworzyw sztucznych, piecyków gazowych i dymu papierosowego. Otóż przyswajają go fikusy, paprocie - w szczególności popularna paprotka nefrolepis, z palm - rapis wyniosły oraz złocień, potocznie zwany chryzantemą.

Lepsza wersja nawilżacza

Wiele spośród wspomnianych roślin ma również właściwości bakteriobójcze - usuwają  z powietrza mikroby, zabijają zarodniki pleśni i hamują rozwój innych grzybów. Jeśli w pokoju ustawimy ich odpowiednio dużo, obecność bakterii może spaść o 60 procent! Innym dobroczynnym, a często pomijanym, produktem fotosyntezy jest woda. Za sprawą transpiracji, czyli wydzielania pary, rośliny doniczkowe podnoszą w pomieszczeniach wilgotność powietrza. Ta właściwość jest szczególnie cenna zimą, kiedy włączamy ogrzewanie.

Zdjęcia z książki 'O roślinach. Domowa uprawa' (fot. materiały prasowe)
Monika Joanna Latkowska
Katedra Roślin Ozdobnych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
W ostatnich latach coraz większą wagę przywiązuje się też do obecności roślin doniczkowych w miejscach pracy. Są to głównie biura, gdzie taka zieleń nie koliduje z zasadami BHP. Rośliny doniczkowe, co wiemy dziś z całą pewnością, poprawiają warunki pracy, jej jakość  i wydajność, korzystnie wpływają na samopoczucie pracowników, zwiększają ich satysfakcję, obniżają poziom stresu i redukują jego psychofizyczne objawy, a w efekcie mogą nawet przyczyniać się do zmniejszenia liczby zwolnień lekarskich, słowem - przynoszą wiele korzyści zarówno pracownikom, jak i pracodawcom. Jest tylko jeden warunek: trzeba mieć z nimi stały i bezpośredni kontakt - na stanowisku pracy czy też w przestrzeniach wspólnych, na przykład strefach wypoczynku i stołówkach. Doświadczenie przeprowadzone w Norwegii wykazało, że w pomieszczeniach biurowych pozbawionych roślin pracownicy często skarżyli się na problemy z koncentracją, pojawiające się szybko uczucie zmęczenia, senność i bóle głowy. Stwierdzano u nich także podwyższone ciśnienie krwi. Po wprowadzeniu roślin doniczkowych odnotowano ich ogólne lepsze samopoczucie, poprawę koncentracji i większą wydajność pracy, a także rzadsze bóle głowy.
Podobne wyniki dały badania przeprowadzone w Danii. Stwierdzono tam, że wprowadzenie roślin do biur przyczyniło się do wzrostu wydajności pracy, wyraźnie zwiększając kreatywność pracowników, którzy mieli z nimi stały kontakt wzrokowy. Co więcej, zanotowano szybszą regenerację uwagi i uwolnienie od zmęczenia umysłowego przy wykonywaniu trudniejszych zadań. Obserwacje te są zgodne z teorią mówiącą, iż wymuszone skupienie szybko prowadzi do zmęczenia i spadku koncentracji, zaś kontakt z roślinami wywołuje uwagę naturalną, mimowolną, redukując jednocześnie napięcie i zmęczenie. Obecność roślin poprawia również nastroje pracowników i panujące między nimi relacje, stymuluje kontakty społeczne, redukuje napięcie i agresję, wzmacnia pozytywny odbiór miejsca pracy, w którym spędza się znaczną część życia. Ten korzystny wpływ roślin na naszą psyche wykorzystuje się także w procesie leczenia i rehabilitacji. Choć w Polsce to wciąż jeszcze rzadkość, wprowadzone do placówek medycznych i opiekuńczych, mogą ułatwiać pacjentom adaptację w nowym miejscu, poprawiać ich samopoczucie i zmniejszać stres oraz niepokój. Badania dowiodły, że kontakt pacjentów  z roślinami łagodzi ból, pozwala zredukować ilość przyjmowanych środków przeciwbólowych, przyspiesza rekonwalescencję, a więc i powrót do domu. W szpitalach, ośrodkach rehabilitacji i zakładach opiekuńczych najłatwiej jest umieszczać rośliny w przestrzeniach wspólnych, takich jak hole, miejsca wypoczynku i spotkań z odwiedzającymi, gdzie zieleń nie narusza zasad higieny.  (...)
Książka 'O roślinach. Domowa uprawa' ukazała się nakładem Wydawnictwa FULL MEAL PUBLISHING HOUSE (fot. materiały prasowe)

Naukowcy NASA obliczyli, że dla zachowania idealnej kondycji powietrza w przestrzeniach zamkniętych na każde 12 m2 mieszkania (co odpowiada wielkości średniego standardowego pokoju) powinniśmy mieć kilka większych roślin (30-60 cm). To jednak sporo. Ale nawet jeśli nie wyobrażamy sobie życia w takiej dżungli albo jesteśmy przekonani, że nie mamy ręki do kwiatów, warto spróbować i zacząć uprawę roślin od paru mniej wymagających gatunków (...). Razem z zielenią do naszych mieszkań wprowadzamy pozytywną zmianę, która będzie mieć kluczowe znaczenie dla naszego zdrowia i samopoczucia. Uprawiajmy rośliny! *Fragment książki Radosława Berenta i Łukasza Marcinkowskiego "O roślinach. Domowa uprawa"

Zobacz wideo Wyjątkowe rośliny, wyjątkowe potrzeby. Jak zadbać o monsterę, hiacynty, wrzosy i kaktusa?

**Wszystkie śródtytuły pochodzą od redakcji

Radosław Berent i Łukasz Marcinkowski. Są florystami i od kilku lat prowadzą kwiaciarnię w Poznaniu. Jako scenografowie współpracują przy sesjach zdjęciowych i wydarzeniach, projektują autorską ceramikę, prowadzą warsztaty. W 2016 roku wydali swój debiutancki album "O kwiatach", teraz ukazuje się ich druga książka "O roślinach. Domowa uprawa". Obie publikacje można kupić na stronie sklep.ustamagazyn.pl.

CHCESZ DOSTAWAĆ WIĘCEJ DARMOWYCH REPORTAŻY, POGŁĘBIONYCH WYWIADÓW, CIEKAWYCH SYLWETEK - POLUB NAS NA FACEBOOKU