
Wieś Budy na Podlasiu, 13 grudnia, 10 rano, -3 stopnie Celsjusza. Tu znajduje się jeden z najstarszych oraz najbardziej bioróżnorodnych i dzikich lasów w Polsce - podobno Puszcza Białowieska zaczęła powstawać około 10 tysięcy lat temu, po ustąpieniu lodowca. Żyją tu żubry, sarny, jelenie, a także wataha wilków. Nie rosną tu posadzone równo sosny, ale mnóstwo starych drzew. Dęby, lipy, klony, świerki. Wiele jest martwych, ale tylko na zewnątrz. W ich wnętrzu rozwijają się grzyby i śluzowce. Obumarłe drzewa dają życie wielu leśnym stworzeniom: owadom, ptakom, gryzoniom. Proces rozkładu jest niezbędnym elementem życia puszczy. Nic się tu nie marnuje.
Prolog: Zanurzenie
Katarzyna Simonienko, psychiatra i przewodnik po Puszczy Białowieskiej, czeka na mnie przy leśnym parkingu. Towarzyszą jej trzy osoby - chętne, by wziąć udział w leśnej kąpieli zimą. Wszyscy ubrani w ciepłe buty, zimowe kurtki, czapki i rękawiczki. Strój Kasi jest w barwach lasu. Spod zielonej czapki wystają kosmyki jej rudych włosów.
Spacer w mrozie wydaje się być niemałym wyzwaniem. Puszcza zachęca jednak, by się w niej zanurzyć - silne wiatry ustały, a padający przez ostatnich kilkanaście godzin śnieg otulił las białą pokrywą. Niska temperatura nie pozwoli mu zbyt szybko wniknąć w ziemię. Atmosfera jak w baśni.
Kasia najpierw zaznacza, czym kąpiel leśna nie jest.
Nie jest sportem - nie będziemy bić żadnych rekordów, liczyć, ile kilometrów przeszliśmy, kto zrobił to szybciej, komu udało się bardziej zrelaksować.
Nie jest również praktyką ezoteryczną - nie będziemy przytulać się do drzew, żeby czerpać z nich energię. Choć jeśli ktoś ma ochotę, może to oczywiście zrobić - kontakt fizyczny stymuluje układ odpornościowy. Kasia wspomina, jak podczas jednego ze spacerów przytulała drzewo przez 20 minut. Szła do lasu z założeniem, że to on coś jej da, role się jednak odwróciły i to ona poczuła się opiekunką lasu. Zaczęła rozmawiać ze swoim drzewem i dziękować mu za to, że jest. - Pozwoliłam sobie na totalny luz, powiedzenie tego, co myślę, bez hamulców. Nie czułam wstydu - mówi.
Kąpiel nie jest także spacerem przyrodniczym - nie zdobędziemy w jego trakcie wiedzy na temat roślin, gatunków zwierząt czy drzew. Ale kto chce się dowiedzieć, który ptak się w danej chwili odezwał, może śmiało pytać.
I w końcu kąpiel nie jest psychoterapią. Zdarza się, że podczas spaceru ktoś się rozpłacze, bo się wzruszy, poczuje szczęście albo - idąc tropem skojarzeń - nagle przypomni sobie coś poruszającego ze swojego życia, uruchomi traumę. Na spacerze nie wchodzi się głębiej w to, co się w kimś pojawiło, bo nie ma możliwości kontynuowania procesu terapeutycznego. Zazwyczaj jednak emocje, które się pojawiają, są oczyszczające i uwalniające.
Czym więc jest kąpiel?
Zanurzeniem w las. Wejściem w kontakt z naturą. Staniem się jej częścią. Medytacją.
Kasia tłumaczy, że nasz spacer będzie się składał z kilku etapów, tzw. zaproszeń. Uczestniczenie w nich jest dobrowolne. Po każdym będzie można podzielić się refleksją na temat tego, co poczuliśmy, zobaczyliśmy, doświadczyliśmy. Jeśli tylko zechcemy. Kasia prosi, aby wyciszyć telefony i poruszać się w takiej odległości od siebie, aby cały czas mieć się na widoku. Wspomina jedną z uczestniczek, która tak głęboko weszła w medytację, że w pewnym momencie odłączyła się od grupy. Na szczęście Kasi towarzyszył jej kolega, również psychiatra - który w dodatku jest żołnierzem. Szybko wpadł na jej trop. O kleszcze martwić się nie musimy, bo jest zima.
Idziemy w stronę lasu. Kasia prosi, abyśmy wyobrazili sobie, że między jednym z drzew a tabliczką informacyjną jest brama. Przekraczając ją, w sposób symboliczny rozpoczynamy nasz spacer. Mamy rozejrzeć się dookoła, przywitać się z lasem, wczuć się w niego.
***
Gdy dwa lata temu Kasia zaczęła prowadzić wykłady na temat shinrin-yoku w Polsce, liczyła się z tym, że w konserwatywnych kręgach akademickich wyjdzie na szamankę. Od jednego z lekarzy usłyszała, że "prawdziwa psychiatria to haloperidol*" - że profesjonalny psychiatra powinien skupić się wyłącznie na farmakologii. Pewności siebie dodawał jej fakt, że metoda kąpieli leśnych opiera się nie tylko na subiektywnych wrażeniach, ale ma twarde podstawy naukowe. Tak jak naturalnym środowiskiem dla delfina jest ocean, tak dla człowieka jest las. Tu ma wszystko, co jest mu niezbędne do przeżycia - drewno, z którego może zbudować schronienie i rozpalić ogień. Zwierzynę - którą może upolować, a potem zjeść, a jej skórę wykorzystać do ogrzania się. Substancje chemiczne, które wzmacniają organizm i działają przeciwdepresyjnie.
Wpływ kąpieli leśnych na człowieka, a konkretnie na tokijskich biznesmenów w średnim wieku, badał japoński profesor Qing Li już w latach 80. Przed spacerem i po jego zakończeniu mierzył im poziom hormonów stresu, ciśnienie, próg bólu. Jak się okazało, już dwugodzinna sesja w lesie miała pozytywny wpływ na ich fizjologię. Zmniejszył się poziom kortyzolu i adrenaliny, ciśnienie krwi się znormalizowało, próg bólu się podniósł, podobnie jak odporność organizmu - u badanych zwiększyła się o ponad 50 procent aktywność komórek odpornościowych NK (z ang. natural killers). To typ białych krwinek, które atakują i unieszkodliwiają komórki nowotworowe lub komórki zaatakowane przez wirusy. Wzmożona aktywność NK utrzymywała się u badanych nawet przez miesiąc, co oznacza, że jedna sesja shinrin-yoku raz w miesiącu wystarcza, by podtrzymać aktywność układu odpornościowego.
Dobroczynne efekty kąpieli leśnych to zasługa wydzielanych przez drzewa naturalnych substancji, tzw. fitoncydów, które mają działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe. Głównym ich rodzajem są silnie pachnące terpeny - właśnie pod ich wpływem, jak dowiódł Li, nasze komórki odpornościowe wykazują większą aktywność. W leśnym powietrzu jest też duża ilość olejków eterycznych, które poprawiają nastrój i działają przeciwdepresyjnie. Naukowcy twierdzą również, że działanie przeciwdepresyjne może mieć zawarta w glebie bakteria tlenowa Mycobacterium vaccae, gdyż pobudza w mózgu proces wytwarzania serotoniny i noradrenaliny. W Japonii od lat 80. funkcjonuje narodowy program kąpieli leśnych, które uznaje się za skuteczną formę walki ze stresem i chorobami cywilizacyjnymi, m.in. depresją i nadciśnieniem.
Kasia jest w lesie codziennie. Jako pierwsza w Polsce uzyskała certyfikat przewodnika kąpieli leśnych międzynarodowej organizacji FTI - Forest Therapy Institute. Za jej sprawą w lecie 2020 roku odbył się pierwszy w kraju międzynarodowy kurs na przewodnika kąpieli leśnych. Obecnie w Polsce certyfikowanych przewodników jest kilkunastu.
Zaproszenie 1.: Otwórz zmysły
Kasia: - Przymknijcie oczy, zamknijcie je albo zawieście wzrok w przestrzeni. Skupcie się na oddechu. Nabierzcie powietrza nosem i powoli je wypuszczajcie. Poczujcie, jak pracuje przepona, brzuch. Spróbujcie poczuć swoje ciało, jak odbiera to, co się z nim dzieje. Czy są w nim miejsca, w których czujecie napięcie albo które są rozluźnione. Które są ciepłe, które są chłodne.
(W tle słychać krakanie, nad naszymi głowami przelatuje czarny kruk, Kasia wydaje z siebie dźwięk krakania, w ten sposób wita się z krukiem, który często odwiedza ją, gdy ta prowadzi leśne kąpiele).
- Skupcie uwagę na swoich stopach, łydkach, pośladkach, miednicy. Delikatnie się poruszajcie, spróbujcie złapać balans. Poczujcie powietrze na twarzy, na języku. Poczujcie, jak pachnie las zimą. Obróćcie się wokół własnej osi i znajdźcie kierunek, który będzie odpowiadał waszemu ciału. Wsłuchajcie się w to, co dzieje się blisko was i co dzieje się daleko. Wyobraźcie sobie, że to, co słyszycie, to instrumenty, które grają jakiś utwór, że wy również jesteście jednym z instrumentów i wspólnie gracie jedną melodię. Powoli otwórzcie oczy i spójrzcie na las tak, jakbyście widzieli go po raz pierwszy. Wyobraźcie sobie, że las przygotował specjalnie dla was pewną zimową kompozycję.
Gdy będziecie gotowi, stańcie przodem do kręgu. Na co zwróciliście uwagę?
- Że jest tyle dźwięków w cichym lesie - odpowiada 32-letnia Karolina, jedna z uczestniczek kąpieli.
Karolina: - Mieszkam w Warszawie, jestem na czwartym roku specjalizacji z psychiatrii. Na co dzień pracuję w szpitalu oraz w hospicjum. O kąpielach leśnych opowiedział mi kolega, który był specjalizantem Kasi. Potem usłyszałam w radio audycję o kąpielach leśnych z jej udziałem. Kupiłam książkę Qinga Li i razem z moim chłopakiem zapragnęliśmy wziąć udział w takiej kąpieli.
Praca w szpitalu potrafi być wyczerpująca. Mam jej dość, a pracuję tam dopiero trzy i pół roku. Mnóstwo papierologii, biurokracji, próby zmiany czegokolwiek to walka z wiatrakami. Od jakiegoś czasu zaczęłam szukać alternatywnych metod wpływających pozytywnie na zdrowie psychiczne. Niedawno skończyłam kurs z metody TRE [z ang. Tension & Trauma Releasing Exercises, metoda dr. Davida Berceli; składają się na nią ćwiczenia uwalniające napięcia, stres i urazy - przyp. red.]. Moi rodzice są biologami, przyroda zawsze była mi bliska, uwielbiam kontakt z naturą. Kasia łączy pracę psychiatry z przyrodą - to dla mnie bardzo inspirujące.
Zaproszenie 2.: Dotknąć lasu
Kasia: - Niech prowadzi was zmysł dotyku. Zbadajcie różne faktury lasu, dotknijcie kory, mchu, roślin, sprawdźcie, czy są gładkie, czy chropowate. Możecie skorzystać również ze starszych zmysłów - węchu i smaku. Spróbować śniegu, igieł świerku, które są jadalne, można je żuć albo połknąć.
Dokończcie zdanie: Las to dla mnie.
- Las to dla mnie plac zabaw, miejsce odkrywania piękna przyrody, eksplorowania leśnych zakamarków za pomocą zmysłów, z dziecięcą ciekawością, miejsce, w którym tak wiele się dzieje - mówi 37-letnia Katarzyna Grabka z Mysłowic, z zawodu specjalistka ds. marketingu. - Odkąd zaczęłam praktykować kąpiele leśne, za każdym razem odkrywam las na nowo, widzę coraz więcej, czuję mocniej. Myśli już mi się tak nie kotłują, wystarczy, że wejdę do lasu, wezmę kilka głębokich oddechów, uruchomię zmysły i powoli wchodzę w stan relaksacji, czuję, jak spada napięcie, poprawia mi się humor, zaczynają mnie cieszyć drobne rzeczy - dodaje. Wcześniej również spędzała dużo czasu na łonie natury, doświadczała jej jednak w zupełnie inny sposób. Las był przestrzenią spacerów, rekreacji i aktywności. Takich jak przejażdżki rowerowe czy bieganie. Nie wsłuchiwała się w śpiew ptaków, nie przyglądała się temu, co dzieje się na poziomie ściółki.
Inspiracją do zainteresowania się i głębszego poznania natury okazała się podróż do Nowej Zelandii, którą Kasia odbyła z przyjaciółką Agnieszką w 2019 roku. - Byłyśmy zafascynowane nowozelandzką zielenią, efektem, jaki w nas wywoływała. Nigdy nie czułyśmy się tak odprężone. Zastanawiałyśmy się, czy to typowy wakacyjny relaks, czy kryje się za tym coś więcej. Nigdy wcześniej nie odbierałyśmy tak silnie bodźców z przyrody. Po powrocie zaczęłyśmy szukać informacji o dobroczynnym wpływie lasu na organizm człowieka i tak trafiłyśmy na wiele cennych źródeł i publikacji na temat leczniczej mocy drzew - opowiada Kasia.
Jedną z bardziej inspirujących kąpieli leśnych Kasia i Agnieszka odbyły w lesie Akasawa w Japonii, czyli tam, gdzie blisko 40 lat temu narodziła się shinrin-yoku. - Wszędzie zasady kąpieli są mniej więcej takie same - trzeba zanurzyć się w atmosferze lasu. Pamiętam, że tam przepięknie pachniało cyprysami, że moczyłam stopy w strumyku, dotykałam kory drzew, ściółki. Przed spacerem i po nim odwiedziłyśmy ośrodek terapii leśnej, w którym pielęgniarka zmierzyła nam ciśnienie tętnicze oraz poziom hormonów stresu na podstawie wymazu ze śliny. Byłam przekonana, że nic z tych badań nie wyjdzie, bo przecież byłam na wakacjach, byłam odprężona. Jak się okazało, nie mogłam bardziej się mylić - śmieje się Kasia.
Zaproszenie 3.: Znajdźcie zimę.
Kasia: - Idziemy dalej w las. Spróbujcie znacznie zwolnić tempo. Na co dzień żyjemy szybko, mamy dużo rzeczy do załatwienia, musimy być ciągle online, ciągle coś się zmienia. Las ma inny rytm, postarajcie się do niego dostroić. To może być na początku bardzo trudne. Jeśli w głowie pojawią wam się myśli, na które nie macie ochoty, nie odpychajcie ich, pozwólcie im się pojawić i zniknąć.
Znajdźcie przestrzeń, która jest wam bliska, i poszukajcie tam elementu lasu, który będzie dla was ucieleśnieniem zimy. Może to być oszroniona gałąź, może to być temperatura lasu, śnieg.
Gdzie znaleźliście zimę?
- W drzewie z dużą, podłużną dziurą. Zastanawiałem się nad tym, jaka jest jego historia, czy uderzył w nie piorun, czy jest mu zimno, czy jest żywe, czy już martwe - odpowiada Piotr, 35-letni nauczyciel.
Piotr: - O kąpielach leśnych usłyszałem od mojej partnerki, która dużo czyta o zdrowiu, dbaniu o siebie w sposób naturalny. Zapytała, czy mam ochotę wybrać się z nią na taki spacer.
Mieszkamy ze sobą od około pół roku, to dla mnie duże przeżycie, bo po raz pierwszy z kimś zamieszkałem. Decyzję o tym, żeby się do siebie przenieść, podjęliśmy na początku pandemii, więc od tamtej pory spędzamy mnóstwo czasu razem w czterech ścianach - jesteśmy dla siebie współlokatorami, kochankami, współpracownikami, kucharzami, sprzątaczami. O ile w domu atmosfera robi się momentami gęsta, to z kolei na zewnątrz bodźców jest niewiele - nie można pójść do restauracji, na siłownię. Na spacer - owszem, ale na krótki, bo jest zimno, do tego zazwyczaj spacerujemy po mieście, bo mieszkamy w centrum Warszawy. W takich warunkach każda forma spędzenia czasu w interesujący sposób poza mieszkaniem jest dla mnie świetną odskocznią od codzienności i sposobem na zrelaksowanie i odstresowanie się.
Zarówno ja, jak i moja partnerka uwielbiamy spacerować. W dzieciństwie mnóstwo czasu spędzałem w lesie, zbierając grzyby z ciocią. Obecnie często po nim biegam, jest to jednak zupełnie inne doświadczanie natury niż powolny spacer. Podczas biegu raczej jestem w swojej głowie, zdarza się, że spotkam na swojej drodze jakąś sarnę albo lisa. Poza tym nie mam jednak za bardzo możliwości skupienia się na tym, co na zewnątrz. Fajnie zobaczyć las z zupełnie nowej perspektywy.
Na leśnej kąpieli byłem z Kasią Simonienko zimą tego roku. W trakcie spaceru wyostrzyły mi się zmysły. Gdy dowiedziałem się, że można żuć igły świerku, od razu włożyłem kilka do ust. Mogłem zobaczyć, jak wygląda drugie życie drzew, przyjrzeć się powalonym konarom, zastanowić się nad tym, co działo się z lasem przez ostatnie 10 tysięcy lat, że wokół niego powstawały nowe cywilizacje i znikały, a on cały czas tu był.
Zaproszenie 4.: Co się puszczy śni?
Kasia: - Chciałabym, żebyście przyjrzeli się drzewom, jak tak sobie drzemią, i spróbowali pofantazjować na temat tego, co lasowi się śni lub co mogło mu się przyśnić. Potem zaproszę was na herbatę z mięty i pokrzywy i opowiecie, co sobie wyobraziliście.
Co się puszczy śni?
Mikołaj: - Że dobrze jest tak, jak jest i że puszcza może być sobą.
Epilog: Wspólna herbata
Kasia wyciąga z plecaka pięć kubeczków i termos z herbatą z pokrzywy i mięty - ziół, które rosną w lesie. - Pierwszy łyk wypijmy za zdrowie puszczy. Podziękujmy jej za to, że miała dla nas dziś tyle niespodzianek. Zamknijmy dzisiejsze spotkanie krótkim podsumowaniem.
Jak się czujecie po dzisiejszej kąpieli?
- Jestem szczęśliwy i uspokojony - mówi Mikołaj.
- Cieszę się, że mogłem skupić się na detalu, pokontemplować las - dodaje Piotr.
- Czuję się, jakbyśmy przeszli kilka kilometrów, a zrobiliśmy pewnie z 200 metrów! - podsumowuje Karolina.
Karolina jeszcze nie wie, jak wykorzysta doświadczenie kąpieli leśnych, jest w trakcie poszukiwań. Wie jedno - w szpitalu pracować nie chce.
Katarzyna Grabka po kilku leśnych kąpielach odbytych w Japonii i w Polsce stworzyła wraz z przyjaciółką markę Leśne Projekty, w ramach której upowszechniają informacje na temat lasu i jego wpływu na człowieka. Kilka miesięcy temu zrobiła certyfikat na przewodnika kąpieli leśnych i co jakiś czas organizuje spacery w swojej okolicy.
Piotr już nigdy na las nie spojrzy tak samo. Na kolejną kąpiel leśną planuje wybrać się wiosną. Podobno wtedy las tętni życiem.
***
Kasia: - Spacer po lesie nie zastąpi tabletek, nie wyleczy depresji, ale może pomóc w procesie zdrowienia. Na specjalizacji z psychiatrii nauczyłam się, że człowiek to nie tylko procesy biochemiczne, które w nim zachodzą, ale i emocje, duchowość, intelekt, należy postrzegać go w sposób holistyczny. Moją misją jest przekonać ludzi, że przebywając w naturze, robią dla siebie coś dobrego. Gdy wokół tak wiele się zmienia, w lesie nie zmienia się nic, jest w przyrodzie pewna stałość. Gdy słyszę krakanie, to jestem wdzięczna, że ten kruk wciąż tu jest. To znaczy, że świat, mimo pandemii, wciąż istnieje. Jest to jednak stałość, którą możemy stracić. Tak jak przyroda stanowi dla nas oparcie w czasach pandemii, tak my powinniśmy ją wspierać i chronić w dobie zmian klimatu, dopóki jeszcze ją mamy.
*lek antypsychotyczny
Ewa Jankowska. Dziennikarka i redaktorka, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Zaczynała w Wirtualnej Polsce w dziale Kultura, publikowała wywiady w serwisie Ksiazki.wp.pl. Pracowała również serwisie Nasze Miasto i Metrowarszawa.pl, gdzie z czasem awansowała na redaktor naczelną.