Reportaż
85 proc. mieszkańców gminy Kobylin-Borzymy w ostatnich wyborach poparło PiS (fot. Mariusz Sepioło)
85 proc. mieszkańców gminy Kobylin-Borzymy w ostatnich wyborach poparło PiS (fot. Mariusz Sepioło)

Trwało to może parę sekund.

- Szczęść Boże.

- Szczęść Boże, witam.

- Proszę księdza, piszę tekst o Kobylinie-Borzymach.

- Ach tak?

Na twarzy księdza na chwilę pojawia się uśmiech. Uścisk dłoni staje się lżejszy.

- Czy wie ksiądz, że w ostatnich wyborach 85 proc. mieszkańców tej gminy poparło Prawo i Sprawiedliwość?

- Ach tak.

Dłoń wędruje na klamkę, drzwi się uchylają, do plebanii wpada światło.

- Chciałbym sprawdzić, jak po dwóch latach.

- Dziękuję bardzo, do widzenia.

W sieni robi się już całkiem jasno.

- Ale proszę księdza.

- Szczęść Boże, wszystkiego dobrego. Za chwilę mamy w kościele modlitwę.

Drzwi się zamykają.

Gmina Kobylin-Borzymy (fot. Mariusz Sepioło)

Przed bramą kościoła spotykam panią Irenę. Ubrana odświętnie, uśmiecha się z daleka.

- Tak, to nasz proboszcz - potwierdza. - Taki wysoki blondyn, bardzo wykształcony. A skąd pan w ogóle jest?

- Z Gazeta.pl.

- A to do widzenia.

Polskie Chicago

Ładnie tu. Jak to na Podlasiu. Niskie, jakby wrośnięte w ziemię drewniane domki, które można spotkać tylko tutaj. Czyste powietrze, aż w płucach zatyka. I lekka mgła. Spowija teraz okoliczne pola, z których żyje większość mieszkańców.

Gmina Kobylin-Borzymy w 2015 r. w wyborach do parlamentu w 85 procentach poparła Prawo i Sprawiedliwość. W wyborach z całego okręgu białostockiego, największego w Polsce (20180 km?, 1,2 mln mieszkańców), frekwencja była niska - do urn poszło 435 tys. mieszkańców, którzy wybrali ośmiu posłów z PiS, trzech z PO oraz po jednym z Kukiz'15, PSL i Nowoczesnej. Ale w gminie Kobylin-Borzymy do głosowania poszli prawie wszyscy.

Tutaj poczucie obywatelskiego obowiązku zawsze było duże. I - jak zapewniają mieszkańcy - wiele się nie zmienia. W 2005 r. też do wyborów poszli wszyscy i też wygrało PiS (w 7 powiatach ziemskich i 45 gminach w okręgu białostockim, także w Kobylinie). Najwięcej głosów zdobył wtedy Krzysztof Jurgiel, przyszły minister rolnictwa. W wyborach prezydenckich w 2010 r. zwycięski kandydat Bronisław Komorowski zebrał tu 6,2 proc. głosów, a jego konkurent Jarosław Kaczyński - 86,1 proc. Jedna z gazet nazwała gminę "Najciemniejszym punktem w Polsce". Telewizja informacyjna ogłosiła, że to "polskie Chicago".

W urzędzie gminy funkcję wójta sprawuje Wojciech Mojkowski, również związany z PiS, dawniej sekretarz komitetu terenowego tej partii. Na stronie internetowej gminy wśród informacji praktycznych (o badaniu wzroku, pomiarze ciśnienia lub szczepieniu lisów) można znaleźć te o charakterze centralnym, jak choćby promocję służby w Wojskach Obrony Terytorialnej.

W aktualnościach widnieje również relacja ze spotkania opłatkowego w urzędzie gminy, w którym wzięli udział m.in. lokalni księża, a także starosta powiatu wysokomazowieckiego Bogdan Zieliński (PiS), Jarosław Średnicki (dyrektor generalny Urzędu Wojewódzkiego) czy prof. dr hab. Henryk Wnorowski - ekonomista, dziekan Wydziału Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu w Białymstoku, w 2015 r. kandydat do Sejmu z ramienia PiS.

Gmina Kobylin-Borzymy (fot. Mariusz Sepioło)

Polaki, katoliki

Telewizja manipuluje - słyszę w Kobylinie-Borzymach.

Od 2005 r. Kobylin-Borzymy jest miejscem, do którego ciągną reporterzy z kamerami i mikrofonami. Chodzą po wsi i pytają, jak się żyje. Początkowo mieszkańcy opowiadali chętnie, dzisiaj już nie chcą. Bo w telewizji, chociaż wywiad trwał piętnaście minut, pokazali odrapany budynek albo przekrzywiony znak drogowy.

W TVN24 podłożono pod materiał śmieszną muzyczkę i powiedziano: "W Kobylinie najważniejsze są krowy". Wypowiedział się jeden ze starszych mieszkańców i niefortunnie zauważył, że na PiS głosuje się tutaj "w każdym domu". Dlaczego? - drążyła dziennikarka. "No bo katoliki, Polaki".

W NowaTV materiał o gminie zaczynał się reklamą radia, które ciągle puszcza disco polo. "No na pewno tym biedniejszym żyje się lepiej - mówiła do kamery ekspedientka sklepu spożywczego, a światło padało na jej twarz od dołu. - Bo są docenieni".

W Polsat News reporter wybrał fragmenty, które mieszkańcy zapamiętają mu na długo. "Jakieś młode ludzie kładą się przed parlamentem, nogami wierzgają - mówił do kamery starszy pan w czapce bejsbolówce. - Ja nie wiem, jaka to kultura w narodzie, proszę pana. Jakby była policja komunistyczna, toby ich poleli wodą".

- Ja się na żadne wywiady nie zgadzam! - jedna z mieszkanek wsi Kobylin-Latki prawie krzyczy. Nie mogę podać imienia, zrobić zdjęcia, a na pewno nie notować. - Pan i tak ma gdzieś mikrofon - zza pleców mieszkanki woła jej teściowa, starsza, dziarska pani. Choć niechęć wobec dziennikarzy nie pozwala moim rozmówczyniom wpuścić mnie do domu, rozmawiamy w progu prawie pół godziny.

- Dlaczego PiS? Bo nie kradną! - woła pani z głębi korytarza.

- To są ludzie wierzący, którzy chodzą na mszę - mówi jej synowa. - Poza tym jest to pierwszy rząd, który coś dał ludziom. Ludzie tutaj korzystają z 500+, nie da się ukryć. Niektórym lepiej się żyje. Ja sama czworo dzieci wychowałam i nic, nigdy, nie dostałam od państwa.

Kobieta narzeka, że jej rodzinna miejscowość stała się obiektem drwin. - Pokazali tylko domy drewniane, stare, opuszczone, a proszę bardzo, niech pan spojrzy - mówi. - Ludzie mieszkają normalnie, czysto, schludnie. Po drugiej stronie ulicy placyk zabaw, w części sfinansowany ze środków Unii Europejskiej. Czy tego by nie można pokazać?

Gmina Kobylin-Borzymy (fot. Mariusz Sepioło)

Prowadzi przedsiębiorstwo usługowe. Swoją ziemię wydzierżawia. O szczegółach też nie mogę napisać, ale jedno jest pewne: nie ma powodów do narzekań. Dlatego przyczyny, dla których w każdych wyborach głosuje na PiS,  w jej przypadku nie są ekonomiczne.

- O naszej gminie mówiono kiedyś, że taka bogata, bo ludzie stąd wyjeżdżali do Stanów za pracą - mówi starsza pani. Ma dziś 83 lata i przyznaje: - Ja dwa razy byłam w Stanach. Tam było dobrze, bo pieniądz był codziennie, nie to, co tutaj. Ale w Polsce była rodzina, a przy rodzinie najlepiej. I dlatego wróciłam.

- W Polsce za PiS-u jest lepiej niż kiedyś w Stanach Zjednoczonych? - dopytuję.

- Pan i tak swoje napisze, ale powiem: tak, lepiej.

Wstyd i kompromitacja

Pędził srebrnym volkswagenem jak szalony. Nie zatrzymał się na wezwanie, więc za nim ruszyli. Strażnicy graniczni gonili go 14 km, aż w końcu w Kobylinie-Borzymach, na zakręcie w pobliżu kościoła, ścigany nie wyrobił i z całym impetem walnął w dom stojący blisko szosy. Za kierownicą siedział przemytnik. W bagażniku wiózł 4 tys. paczek papierosów o wartości 54 tys. zł.

Na podwórku Jacek, syn właścicielki domu, i jej zięć Darek pracują przy remoncie ganku - zniszczony przez przemytnika, trzeba zbudować od zera. Wylali już posadzkę, teraz sztukują deski. - O PiS chodzi? - uśmiecha się Darek, bo już wie, o co go zapytam. - Tutaj każdy jest za PiS-em. Dlaczego? 500+, opieka społeczna. Ludzie tutaj myślą, że im się należy. No i PiS im to dał.

Darek sam na PiS nie głosował. Tutaj strach się przyznać, ale przeciwnie: na PO. - Nie dlatego, że są jacyś wspaniali - zapewnia Darek. - Wszyscy politycy mi się nie podobają.

Gmina Kobylin-Borzymy (fot. Mariusz Sepioło)

Tyle że obecny rząd, zdaniem Darka, zwyczajnie przesadza. - Weźmy kwestię edukacji - mówi Darek. - Poprzednie rządy kiedyś już pieniądze wydały, żeby wszystko zmienić, postawić do góry nogami. Za poprzednie reformy my, jako podatnicy, już kiedyś płaciliśmy. A teraz przychodzi PiS i wszystko odkręca. To też kosztuje. A skąd na to pieniądze?

Sprawa druga: sądy. Darek codziennie ogląda dzienniki - w TVP, TVN i Polsacie - i buduje własną opinię. - Sędzia, jak każdy, swoje poglądy może mieć. PO też miała "swoich" sędziów - tłumaczy Darek. - Ale nie może być tak, że sędziów wybierają politycy i oni nad nimi sprawują kontrolę.

- Sądy powinny być niezawisłe! - włącza się Jacek, który zapewnia, że na wybory w ogóle nie chodzi, bo zagłosować nie ma na kogo.

No i jeszcze ta armia. - Kto nią rządzi? No kto? Ten człowiek nam przynosi wstyd, kompromitację na świecie - mówi Darek. I wskazuje, że niedaleko granica, a za nią Putin.

- Tutaj żyje się ciężko - przyznaje Darek. - Większość utrzymuje się z rolnictwa, część codziennie dojeżdża do pracy do Białegostoku. Ja mam czworo dzieci, staram się, jak mogę. Ale chociaż łatwo nie jest, to nie wierzę, że PiS cokolwiek poprawi.

Darek i Jacek przyznają, że z sąsiadami o polityce wolą nie rozmawiać. Po co szarpać nerwy. Darek dobrze wie, kto głosował na PiS, wtedy woli o pogodzie pogadać. Albo "dzień dobry" i ominąć łukiem. - O, teściowa też jest elektorat PiS-u - uśmiecha się Darek. - Proszę iść i zapytać. Na pewno opowie.

Raj na ziemi

Figurka stoi przy wyjeździe z wsi. Powstała 104 lata temu, niedawno została odnowiona. Mieszkanka Kobylina oczyszcza teren wokół figurki z chwastów. I opowiada: - 45 lat przepracowałam jako księgowa. W pewnym momencie na dwóch etatach. O godz. 15 wychodziłam z jednej pracy i szłam na drugie zlecenie, gdzie pracowałam do 20. Wychowywałam troje dzieci. Na wszystko, co mam, zapracowałam sama. Nikt mi nic nie dał za darmo, tak jak dają dziś. Dlatego ludzie głosują na PiS. Coś panu powiem. Moja córka w wieku 13 lat wylosowała wizę na stały pobyt w Stanach Zjednoczonych. Przygotowywała się przez trzy lata i wieku 16 wyjechała z Polski. Tam mieszka i pracuje do dziś. Jest pielęgniarką, to bardzo ciężka praca. Wstaje nieraz o czwartej rano, żeby odwieźć dzieci do szkoły. Mąż też ciężko pracuje. Czy to jest dla nich raj na ziemi? No nie, to jest ciężka harówka. Ale do Polski córka nie chce wracać. Do czego? Nawet przy tej czwartej rano i pracy przy chorych w Stanach będzie miała lepiej niż tu.

Gmina Kobylin-Borzymy (fot. Mariusz Sepioło)

A jak tu jest dokładnie? Gmina liczy 3,3 tys. mieszkańców. Według danych GUS z 2015 r. na 100 osób przypada aż 67 w wieku nieprodukcyjnym. Przyrost naturalny wynosi -37 osób. Nie ma tu ani jednego obiektu turystycznego. Większość dochodów pochodzi z rolnictwa i łowiectwa, pracownicy innych działów gospodarki to 160 osób. Znajduje się tu jedna biblioteka, w której w 2015 r. było 268 czytelników.

Autorzy dokumentu "Gminna Strategia Rozwiązywania Problemów Społecznych Gminy Kobylin-Borzymy na lata 2006 - 2016" z 2005 r. stwierdzają, że problemem jest bezrobocie. "Pojawia się na niepokojącą skalę degradacja dużych grup społecznych i to nie tylko bezrobotnych, ale także ich rodzin" - czytam w dokumencie. I dalej: "Istnieje wzrastające ukierunkowanie mieszkańców na różne formy świadczeń z pomocy społecznej. Zakres zapotrzebowania na pomoc społeczną z roku na rok wzrasta w miarę ubożenia społeczeństwa". Z "Gminnej Strategii..." wynika, że decydującym o sytuacji społecznej gminy czynnikiem będzie odsetek migracji. Dziś wiemy, że w ciągu dziesięciu lat od ogłoszenia tego wniosku wieś zmalała o 400 mieszkańców.

Na poziomie

Obiad dochodzi na kuchni, a my rozmawiamy o wierze w polityków, która trwa mimo wszystko.

Pani Helena, mieszkanka domu, w który uderzył przemytnik, siedzi przy stole w kuchni i opowiada: - Mąż chory leżał w łóżku. Dobrze, że nie był w tym pokoju od strony ulicy. Bo już wtedy by go nie było. Huk niemiłosierny, zamieszanie, policja i straż. A dzisiaj trzeba dom remontować. Dobrze, że chociaż ubezpieczyciel pokrywa koszty.

Mam 75 lat. Dobrze się trzymam? Bardzo pan miły. Przepracowałam 28 lat jako księgowa, najpierw w GS-ie, potem w firmie prywatnej w Łomży. Dorobiłam się chorych pleców, astmy i nadciśnienia. Nie miałam w życiu lekko. Sześcioro dzieci, mąż alkoholik. Wszystko na mojej głowie.

Mąż we wrześniu zmarł na raka. Ostatnie dni leżał w domu, nie mogłam nawet do kościoła wyjść, bo zaraz: gdzie idziesz, nie zostawiaj mnie. Wszystko musiałam przy nim zrobić. Potem śmierć i pogrzeb. Po mężu dostałam dodatek pielęgnacyjny. Więc w sumie razem z rentą mam jakieś 1400 zł na miesiąc.

Gmina Kobylin-Borzymy (fot. Mariusz Sepioło)

Czy da się z tego wyżyć? Wiadomo, że ledwo. Mieszkam sama z synem. Kredytów nabrałam. Jak spłacę ratę - 700 zł! - i kupię leki, to grosze zostają. Dzieci też mają ciężko, muszą pracować na siebie. O, teraz dzwoni córka z Rzymu. Sprząta w tamtejszych blokach.

Tak, od zawsze głosuję na PiS. Bo to są katolicy i patrioci. No jacyś tacy. ludzie na poziomie. Od razu widać, że mają klasę, nie musimy się ich wstydzić. Inne rządy nie dbały o ludzi, tylko o siebie. A PiS przynajmniej zauważa tego zwyczajnego człowieka.

W życiu nie uświadczyłam dobrego. Tylko same zmartwienia. W końcu przeszłam załamanie nerwowe. Długo się leczyłam. Wyszłam z depresji dzięki znajomym, dobrym koleżankom, które podtrzymywały mnie na duchu. Ale też dzięki Kościołowi i modlitwie. Jak wracam z kościoła, to czuję się spokojniejsza.

Chociaż ciągle nie jest dobrze, to nadal wierzę w PiS. Wierzę, że dzięki nim będzie lepiej. Wcześniej mnie nie zawiedli, teraz też nie zawiodą. Może nie od razu, nie tak hop-siup, ale kiedyś będzie lepiej. Musi.

Ja nie jestem jakaś fanatyczka. Ale czasem, jak pójdę do ogródka, to rozmawiam sobie z Matką Boską. Nie klepię pacierzy, nie odmawiam formułek, ale po prostu rozmawiam. "Zabierz, Matko Boża, trochę tej biedy. Zdejmij ze mnie ten krzyż". I proszę mi wierzyć, od razu jest lepiej. Ona mnie po prostu słucha.

25 października 2015 roku PiS wygrało wybory parlamentarne w Polsce. Jak oceniacie dwa lata rządów tej partii? Piszcie do nas - listydoredakcji@gazeta.pl

CHCESZ DOSTAWAĆ WIĘCEJ DARMOWYCH REPORTAŻY, POGŁĘBIONYCH WYWIADÓW, CIEKAWYCH SYLWETEK - POLUB NAS NA FACEBOOKU

Mariusz Sepioło. Reporter. Publikuje w m.in. w "Tygodniku Powszechnym", "Polityce" i "Gazecie Wyborczej". Autor książek reporterskich: "Ludzie i gady" (wyd. Czerwone i Czarne, 2017) o życiu w więzieniu i "Himalaistki" (wyd. Znak, 2017) o najwybitniejszych wspinających się Polkach. Można się z nim skontaktować przez stronę internetową www.mariuszsepiolo.com