Rozmowa
Zdjęcie ilustracyjne (fot. Shutterstock)
Zdjęcie ilustracyjne (fot. Shutterstock)

Syn mówi do matki: "Mamo, to są moje koleżanki, a jedna z nich będzie moją żoną. Zgadniesz która?". Na co matka: "Pierwsza z lewej". "Skąd wiedziałaś?" "Bo już jej, k…, nie lubię". Od dowcipu zaczyna się poradnik "Być synową i nie zwariować", który napisała pani wspólnie z dziennikarką Anną Bimer.  

Śmieszno-straszne są te dowcipy o teściowych. Z różnymi kobietami zastanawiałyśmy się, dlaczego aż tyle kawałów jest o teściowych. Wyszło nam, że po pierwsze, bo to kobiety, a po drugie, są starsze, więc wyszły z targetu. Teściowa to taki chłopiec do bicia.  

Ostatnio przeczytałam dowcip w internecie: "Czym się różni ufo od dobrej teściowej? Ufo ktoś widział". 

Trudnymi teściowymi są te matki, które zajmują się przede wszystkim synkiem, nawet gdy mają córkę. Źródłem tej postawy jest niespełnienie kobiet. Ich mężczyźni często umykają – w siną dal, pracę, delegację, na ryby, w zdrady, w gazetę, do pornografii, na mecze. Robią tak, bo też są niespełnieni, ale kobiety czują się wtedy porzucone. Jednak coraz więcej z nich uczy się, że życie jest w ich rękach, i nie oddają tyle mężowi, partnerowi i dzieciom. Jest duża szansa, że te kawały o teściowych się zmienią, kiedy same kobiety zaczną się zmieniać? 

Miała pani dwie teściowe. Jakie były? 

Różne. Pierwsza, z którą cały czas się lubiłyśmy, dobrze zarabiała i ciągle coś nam kupowała. Najpierw grzecznie dziękowaliśmy i prosiliśmy, aby nie wydawała na nas pieniędzy. W końcu powiedziałam, że w sklepie koło jej domu jest na wystawie ładna koszula. Dość droga, więc może by mi ją kupiła. Taka antygra. Kiedy jej syn mówił: "Mamo, nie kupuj", a ja: "Krysia, nie kupuj", ona i tak kupowała. Ale kiedy powiedziałam: "Kupuj", i jeszcze podałam adres, przestała nam w ogóle kupować.  

Teściowa ciągle nam usługiwała i nie szanowała samej siebie. Ciągle stała w kuchni, tylko głowa jej wystawała kontrolnie, czy my jemy. Nie chciała usiąść i zjeść wspólnie. W końcu powiedziałam: "Jeśli z nami nie siadasz, to idź do kuchni". I przyszła do nas. Znowu taka antygra. A kiedy stała koło synka z talerzykiem pokrojonych kanapeczek i patrzyła, jak on je, powiedziałam jej, żeby jeszcze pożuła, by synek nie musiał się męczyć. Co rano wydzwaniała z pytaniami, czy syn wziął parasol, czy zjadł śniadanie, czy ciepło się ubrał. Zawsze mnie tym budziła, aż w końcu dosadnie jej odpowiedziałam i przestała dzwonić.  

A gdyby się obraziła na tę antygrę? Co, gdyby poczuła się urażona? 

To byłaby obrażona. Ryzykuję. Jeżeli będę się starała teściową zaspokoić i nie postawię się, to ona nigdy nie przestanie robić tego, co mi nie odpowiada. Należy nie bać się konfrontacji i tego, co teściowa pomyśli. Mnie moja bardzo szanowała, bo wiedziała, że jej synek "dostał się w ręce" kobiety, która wie, czego chce.

Zdjęcie ilustracyjne (Fot. Anna Jarecka / Agencja Wyborcza.pl)

Dobrze czasami zrobić coś, co teściowa lubi. Przyjąć prezent lub jej coś ofiarować. Pamiętać o czymś, co dla niej ważne, ale nie nadskakiwać jak głupie dziecko. Mogę powiedzieć przecież teściowej: "Jeżeli ci nie odpowiadam, to będziemy się widziały raz na pół roku z okazji urodzin dzieci, pod warunkiem że one będą tego chciały".  

Jeżeli wnuki nie będą chciały się spotykać z babcią, a synowa z teściową, co wtedy? 

To będzie się spotykać tylko z synem. Przestałam chodzić do drugiej teściowej, bo nie bardzo było po co. Nie zauważała mnie. Nie tyle mnie nie lubiła, ile zajmowała się tylko sobą. Syn był jej potrzebny do opieki. Mama dzwoniła do męża: "Przyjdź, bo bardzo źle się czuję". Mówiłam mężowi, że wiem, że to dla niego ważne i zapewne będzie źle się czuł z tym, że nie pójdzie do mamy. "I tak się męczysz, kiedy idziesz, ale przynajmniej nie masz wyrzutów sumienia". Nie muszę mieć wyrzutów sumienia z powodu teściowej. Synowe nie mają wyręczać swoich mężów. Kiedyś udało mi się dwa lata z rzędu przeżyć święta Bożego Narodzenia samej w domu, kiedy mąż był ze swoją mamą. I byłam przeszczęśliwa. Współczułam mężowi, ale dlaczego miałabym być na niego zła, że idzie do matki? To mój partner i chcę go wspierać. Poza tym, dziewczyny, kiedy męża nie ma, to jest wasz czas. Dlaczego się złościcie? 

Bo może synowa ma taką samą obawę jak teściowa? Że ta druga go zabiera. 

To postawa zawłaszczająca, jeżeli dwie baby kłócą się o faceta. To jak z sądem Salomona. On nie jest ani twój, ani mamusi. Dobrze, jeśli mąż potrafi powiedzieć mamie, że zakłada nową rodzinę, która staje się teraz tą pierwszą. Rodzicom mamy pomagać, kiedy czegoś potrzebują, ale nie bierzmy ich sobie na głowę. 

"Wiem, że mi to przejdzie, ale na razie czuję ból fantomowy. "Chyba normalne, gdy traci się syna" – mówi jedna z teściowych, bohaterek poradnika. ? 

Nawet mądre i światłe kobiety przyznają, że mają poczucie, że synowa synka zabrała. Nie dziwię się. Jak się włoży w kogoś dużo energii, a on się oddala, to ma się poczucie straty. Tylko trzeba się z tym faktem pogodzić. Syn i tak się stopniowo oddala, najpierw do szkoły, potem do pracy. Toksyczne teściowe żyją tylko życiem syna, nie mają własnego. Uważają, że żadna inna kobieta nie będzie go tak kochać, znać i rozumieć. Ale mężczyźni mają ogromną potrzebę uciec od takiej matki, bo ona – mimo że daje dużo bezwarunkowych darów – jest jednak bardzo uciążliwa, ograniczająca, zawłaszczająca. 

To co ma ta synowa zrobić? 

Ważne, aby synowa zdała sobie sprawę z oczekiwań, z jakimi wchodzi w ten związek. Najczęściej ma nadmierne oczekiwania wobec przyszłego męża czy partnera. A kiedy jeszcze jest zakochana, to w głowie roi różowe sny, które potem zaczynają się nie sprawdzać. Kto nas tego uczy? Nasze własne matki. Mówią: będziesz miała swój dom, będziesz robić, co będziesz chciała. Albo: męża trzeba wychować. Będziesz wtedy panią. Będziesz u siebie (czytaj – tutaj nie jesteś!), to będziesz mieć, co chcesz. A ja mówię: możesz być kochana, ale facet to facet – jest pomiędzy dwiema kobietami. 

O relacji synowa–syn/mąż–teściowa mówi pani "trójkąt bermudzki". 

Ktoś może zginąć. Ktoś może zniknąć. Ktoś może przestać być widzialny, ważny. Oczywiście kobiety mają ogromne oczekiwania, że mąż będzie po ich stronie, ale kiedy się tworzą strony, to niedobrze. Przecież to nie są obozy, bo relacja z żoną czy partnerką jest zupełnie inna niż z matką. Chcę powiedzieć dziewczynom, że niepotrzebnie i ze stratą dla siebie marnują energię, żeby rywalizować z teściową. Z kolei teściowa marnuje swoją energię na rywalizację z partnerką syna. Chłopak najczęściej stara się uciec z tego trójkąta, żeby one same załatwiły pretensje i kłótnie, bo nikt go nie nauczył, jak dorośle i skutecznie konfrontować się z matką i żoną. Najlepiej (co czasem się zdarza), żeby wiedział, ile jest winny matce, a ile żonie. Dla dorosłych dzieci – i córek, i synów – pierwszą powinna być rodzina wybrana, ta, z którą chcą spędzać życie. 

Zdjęcie ilustracyjne (fot. Shutterstock)

Smutne, ale najczęściej każdy z nas widzi swoją krzywdę, co ktoś mnie zrobił, co powiedział, jak popatrzył. Raczej nie bierzemy pod uwagę, co my zrobiliśmy. Jak ja zareagowałam? Może za dużo chciałam? Jeżeli wchodzi się w poważną relację i ma się wspólne plany, rodzinę warto poznać. Czasami to ostatnia szansa, żeby się zastanowić.  

Zastanowić? W sytuacji, kiedy zakochanie przesłania zdrowy rozsądek? Nawet jak ta przyszła rodzina nam się nie podoba, myślimy, że przecież to nie z nią będziemy żyć.  

Można nie żyć z rodziną, kiedy się z nią pokłócimy, ale to już pójście na udry i dla nikogo nie jest to łatwe. Pamiętam taką parę. Facet nie lubił swoich rodziców, nie spotykał się z nimi i tego samego wymagał od swojej partnerki. On nie chciał swojej teściowej w ich życiu, ale ona miała dobrą relację z matką – jego zdaniem zbyt bliską. 

Kobiety, żebyście zrozumiały, co chcę podkreślić. Zaborcza teściowa dlatego tak potrzebuje swojego synka, bo nie nauczyła się żyć sama, nie umie siebie szanować, nie ma bliskich ludzi, tylko wszystko scedowała na niego. Oczywiście, że to szkodliwe – i dla tego syna, i dla jego partnerki. Warto to zrozumieć, co nie znaczy pochwalać.  

Zobacz wideo Odchować dzieci, a potem co? Rozwód?

Na co zwracać uwagę podczas pierwszych spotkań z rodziną partnera? 

Startować do jego rodziny z uwagą, ze świadomością, że nie wiem, co mnie tam spotka. Chciałabym, aby było miło, aby mnie zaakceptowali, ale z góry nie mogę tego założyć. Nie warto też oczekiwać, że będzie nieprzyjemnie. To sztuka wchodzić w nowe relacje – umieć się najpierw rozejrzeć, być uprzejmą, nieskazitelną, nie dawać się wciągać w przepychanki. Wiem, że to rada, która nie dla wszystkich jest łatwa: bądź przytomna.  

Dziewczyny, podziękujcie przyszłej teściowej za jej syna. Bo jednak zakochałyście się w kimś, kogo ona urodziła i wychowała. Jak jej to wyszło, okaże się w praniu. Ale jeżeli się w nim zakochałaś i chcesz z nim być, to ma on przecież jakieś dobre strony, które cię do niego przyciągnęły. Więc podziękuj. Chyba że go sobie całkowicie wymyśliłaś, wtedy też podziękuj – za chwilę pięknej iluzji – i przeproś, że mu głowę zawracałaś. 

To taktyczny pomysł. Jeśli przyszła synowa podziękuje za syna, doceni teściową, że z jej domu wyszedł ktoś tak wyjątkowy.  

Trzeba docenić. Nie myślmy, że teściowa coś powinna. Nikt nie ma obowiązku kochać, wspierać, bo to są sprawy wyboru. Jeśli coś takiego nas spotka, można się z tego cieszyć, ale nie myśleć, że tak będzie zawsze. Jest taka mądra rada, może się tyczyć każdej relacji, nie tylko z teściową. Weź pod uwagę, że twój partner i twoja teściowa nigdy się nie zmienią. Wytrzymasz? Przez to, na co dzisiaj zagryzasz zęby, za jakiś czas będziesz pluła jadem. Albo będziesz nienawidziła, albo uważała, że jesteś największą ofiarą na świecie, bo oni cię tak źle traktują. Pamiętaj, że sama dobrowolnie bierzesz w tym udział. Twój wybór. Może czasami się dajemy wybrać, ale to też nasz wybór, że komuś na to pozwalamy. Są dziewczyny, które mają złe rodziny i bardzo chciałyby, aby teściowa była mamą. Czasem się tak zdarza, ale nierealne jest na to liczyć. Są też synowe, które mówią, że mają świetne teściowe. 

Zięciowie rzadziej narzekają na teściowe?  

Może faceci mają większy luz życiowy? Bo dostają więcej luzu jako dzieci, więc odpuszczają. Poza tym wiele mam traktuje męża córki lepiej niż własną córkę. Kobiety w tym ciągle patriarchalnym świecie bardziej cenią facetów. To wszystko zawsze odbija się na relacjach. To mężczyzna, jemu się należy, a ty musisz się godzić.  

Zdjęcie ilustracyjne (fot. Shutterstock)

Wiele matek tak mówi swoim córkom. A skoro córkom, to tym bardziej myślą tak o synowych.  

Te kobiety musiały się zgodzić na takie życie, bo nie dostały praw, umiejętności ani przykładów wolności. Ledwo żywe ciągną do jakiegoś tam końca i wcale nie wierzą w lepsze życie. 

Ich matka też robiła wszystko sama i uważała, że tak ma być. Długo mówiło się z rezygnacją "los kobiety", ale z tym koniec. Mam nadzieję, że nasze prawa będziemy utrwalać, przekazywać je sobie dalej. Ale jeżeli któraś kobieta pozostaje zniewolona, nie dokładajmy do tego jeszcze pogardy dla niej. Nikt nikomu nie ma prawa zabraniać ani nakazywać. Kobiety wiele zrobiły, aby się z tego przymusu wydostawać, ale jedną nogą ciągle jesteśmy w XIX wieku.  

Synowa to ta, która jest nie dość dobra dla syna. Jest taka historia w książce, że znajoma ze zdenerwowaniem opowiada pani o tym, że wchodzi do domu syna i widzi, jak on robi swojej żonie herbatę.  

Byłam zdruzgotana, bo ta teściowa wydawała się światłą kobietą. Powiedziałam jej, jak mną wstrząsnęła jej postawa. Dlaczego synowa ma być za wszystko odpowiedzialna? Przecież oboje z synem pracują. 

Bycie synową to rola? 

Synowa to nie dodatek do rodziny. Ona weszła do rodziny. A jeżeli rodzina nie umie ze sobą współżyć, to należy znaleźć nowe formy relacji. A co, jeśli wnuki nie lubią babci? Mają prawo i nie ma co ich zmuszać do niechcianych kontaktów. Miałam, niestety jedyną, babcię, której nie znosiłam. Mamę mojej mamy. Moja mama też jej nie znosiła, bo to była toksyczna osoba. Trzeba uciekać od takich ludzi.  

Na koniec tej rozmowy, ale nie tematu, ważna uwaga do synowych: pamiętaj, że on jest z tobą. Zakończmy też żartem. Siedzą dwie żony, piją szampana. "Za co pijemy?" "Za to, że przynajmniej w seksie moja teściowa nie była lepsza ode mnie". 

Katarzyna Miller. Psycholożka i psychoterapuetka. Posiada kilkudziesięcioletnią praktykę terapeutyczną w zakresie terapii indywidualnej, małżeńskiej i grupowej. Autorka i współautorka wielu poradników m.in "Być córką i nie zwariować", "Być synową i nie zwariować" (napisane wspólnie z Anną Bimer); "Mam faceta i ..mam problem", "Być kobietą i nie zwariować".

Magdalena Wojciechowska. Dziennikarka. Lubi pisać o sprawach kobiet i edukacji. Interesuje się psychologią. Publikuje  w "Wysokich Obcasach", "Wysokich Obcasach Extra".