
Dr Żanna Pastuszak wystawiła w 2021 roku 320 tys. recept i jak twierdzi Wyborcza.biz, mogła zarabiać na tym ponad 100 tys. zł miesięcznie. Czy to prawda, że głównym powodem postępowania przeciw dr Pastuszak jest głównie tak wysoka liczba recept z jej nazwiskiem?
Przepisy wprowadzone przez Sejm w 2018 roku pozwoliły wielu osobom rozwinąć biznesy, tzw. receptomaty, gdzie za różną opłatą można uzyskać receptę. W czasie pandemii COVID-19 te przepisy prawdopodobnie uratowały bardzo wiele osób, ale w tym momencie są niestety nadużywane. I ja nie mam nic przeciwko działalności gospodarczej lekarzy ani przeciwko prowadzeniu indywidualnych praktyk lekarskich, ale tylko wtedy, kiedy zasady etyki lekarskiej są przestrzegane.
Natomiast wtedy, kiedy następuje pewnego rodzaju automatyzm – a nie mam żadnych wątpliwości, że w tym określonym przypadku, o który pani pyta, musiał mieć zastosowanie automatyzm – to przepisy kodeksu etyki lekarskiej zostają naruszone tutaj w sposób rażący. Nie widzę innej możliwości. Fizycznie, przy takiej liczbie wystawionych recept, pani doktor nie miała szansy zbadać chociaż historii leczenia danego pacjenta. Kodeks etyki lekarskiej się nie sprzeciwia temu, żeby lekarz umawiał się na określone honorarium, ale musi ono obejmować udzieloną poradę, rzetelnie udzielone świadczenie, rzetelnie wykonane badanie, no i czas, który się temu pacjentowi poświęca na przekazanie informacji, uzyskanie zgody, zebranie wywiadu i tak dalej.
Informacje na temat pani doktor dostaliśmy od innych podmiotów, które zmuszają nas, lekarzy, do prowadzenia niesłychanej sprawozdawczości. I na tej podstawie zostało wszczęte postępowanie, choć muszę podkreślić, że to nie ja je prowadzę. W kwietniu tego roku ówczesny minister zdrowia przekazał nam numery prawa wykonywania zawodu kilku lekarzy z informacją o ich działalności i liczbie recept, które wystawili, mając podejrzenia o niestosowanie się do kodeksu.
Część tych informacji została później podana do opinii publicznej: "Centrum e-Zdrowia zidentyfikowało 10 lekarzy, którzy wystawiali rocznie od 100 tys. do 400 tys. e-recept". W sierpniu ogłoszono, że postępowanie toczy się już wobec 43 lekarzy, którzy współpracowali z receptomatami. Czy wszyscy lekarze pracujący dla receptomatów są na celowniku NIL?
Podstawą do wszczęcia postępowania jest każda wiarygodna informacja o możliwości popełnienia przewinienia zawodowego. Nawet jedna informacja o tym, że wystawiono receptę w trybie zdalnym i wykonano świadczenia zdrowotne w sposób niezgodny z aktualną wiedzą medyczną, wystarczy do wszczęcia postępowania. Nie chcę jednak tutaj straszyć lekarzy, że wszyscy są na celowniku, bo to też nie o to chodzi.
Problem, który pani przedstawia, jest nam znany od dłuższego czasu i przyglądaliśmy się mu także przed kwietniem, gdy dostaliśmy informacje od ówczesnego ministra zdrowia. I w kilku sytuacjach, które zwróciły naszą uwagę, okazało się, że w procederze nie uczestniczyli lekarze, których nazwiska pojawiały się na receptach, tylko pliki z ich danymi, które zostały ukradzione lub podrobione. Mowa tutaj przede wszystkim o certyfikatach ZUS-owskich, które umożliwiają lekarzowi wystawianie recepty. Za receptą nie musi dzisiaj stać żywy człowiek. W związku z elektronizacją wielu elementów pracy stoi za nią dzisiaj swego rodzaju podpis elektroniczny. A on, o czym również mówią media, może być ukradziony i podrobiony.
Czyli de facto mówimy o kradzieży tożsamości lekarzy.
Teoretycznie tak, chociaż w praktyce to bardziej kradzież elektronicznego podpisu, certyfikatu, tego, co "udaje mnie". My już się nauczyliśmy, że tego certyfikatu, po pierwsze, należy bardzo pilnować, ale przed kradzieżą i tak może nas to nie uchronić, więc po drugie – trzeba go odświeżać. Nie będę podawał tutaj czasu, po jakim należy to zrobić, by nie dawać nikomu wskazówek, ale każdy lekarz powinien o tym pamiętać.
Czy znana jest skala takich kradzieży?
Izba Lekarska prowadzi tysiące statystyk i obawiam się, że gdybyśmy chcieli prowadzić i tego rodzaju statystyki, to po pierwsze – i tak, i tak nie dano by nam wiary, bo reprezentujemy określone środowisko, a po drugie – nie ma na to czasu ani przestrzeni.
Oczywiście wtedy, gdy dochodziliśmy do przekonania, że mamy do czynienia z kradzieżą, a nie z zaniedbaniem ze strony lekarza, który nie dość rzetelnie chronił swoje dokumenty, informowaliśmy o tym organy ścigania. Nie dotarła do mnie żadna informacja, by w którejkolwiek z tych sytuacji prokuratura wszczęła postępowanie. Jedyna sprawa, o której słyszałem, to sytuacja sprzed kilku lat, gdy lekarz miał rzekomo wystawić certyfikat szczepień dla babci pewnej znanej osoby. Wówczas postępowanie było toczone, ale o efektach już nie usłyszeliśmy.
Wracając do danych przekazanych przez Centrum e-Zdrowia, 43 lekarzy to na pierwszy rzut oka bardzo duża liczba.
43 lekarzy to o 43 za dużo. Ale pani redaktor, nas jest w tym kraju 200 tys.
W tej skali robi to niewielkie wrażenie.
Dokładnie. Do tego nie wiemy, czy 43 lekarzy oznacza 43 wnioski o ukaranie. Być może niektórzy z kolegów i koleżanek mimo podejrzenia przewinienia postępowali zgodnie z kodeksem i przepisami. Nie wszystkim osobom, wobec których zostanie wystawiony wniosek o ukaranie, będzie odebrane prawo do wykonywania zawodu. Nie zawsze trzeba występować od razu z armatą na wróbla, skala przewinień potrafi być bardzo różna.
Czy skargi na lekarzy dotyczące receptomatów spływają do was tylko z Ministerstwa Zdrowia, z Centrum e-Zdrowia, czy pacjenci też zgłaszają swoje uwagi?
Był taki czas, kiedy w Polsce zastanawialiśmy się, czy za łapówkarstwo powinno się karać tylko tego, kto wziął łapówkę, czy również tego, kto dawał łapówkę. Jeżeli ktoś daje łapówkę, jeżeli za coś płaci i otrzymuje to, za co płaci, to mu do głowy nie przyjdzie, żeby składać skargę, bo będzie składał w dużej mierze skargę na siebie. Nie słyszałem o tego rodzaju skardze ze strony zadowolonego petenta, bo trudno nazwać tę osobę pacjentem. Pretensje mogą być co najwyżej na kwoty, które trzeba zapłacić za wystawienie takiej recepty.
Dr Żanna Pastuszak mogła na sprzedaży recept zarobić nawet 2,5 mln zł w ciągu dwóch lat.
Mieć a nie mieć milionów, oto jest pytanie. Natomiast ja się podpisuję pod tym, że każdą złotówkę trzeba uczciwie zarobić.
Nasuwa się tutaj pytanie, czy na miejsce dr Pastuszak, bądź któregoś ze wspominanych 43 lekarzy, nie wskoczy zaraz kolejna osoba zachęcona perspektywą zostania milionerem?
Nie jestem orędownikiem represyjnego prawa, ale skala tego wydarzenia i fakt, że to nie są recepty na witaminę C, skłania mnie do postulowania za surowszymi przepisami.
A wiadomo, na co są najczęściej wystawiane?
Ja takimi danymi nie dysponuję, być może ma je ministerstwo lub osoby prowadzące postępowania przeciwko lekarzom. Natomiast jako lekarz, który swego czasu pracował na oddziale intensywnej terapii, jestem bardzo zaniepokojony brakiem kontroli nad lekami prowadzącymi do ciężkich uzależnień. O tym bardzo głośno mówili także nasi koledzy psychiatrzy, również na spotkaniach z Ministerstwem Zdrowia.
Na ten moment powinniśmy zmienić prawo tak, by sprzedawanie recept nie było w ogóle możliwe, zamiast karać już po fakcie. Uniemożliwienie wykonywania zawodu w przypadku lekarza jest dużym kłopotem, nawet na krótki czas, ale...
Jak w przypadku dr Pastuszak – na rok.
...niekoniecznie. Pani doktor ma tymczasowo zawieszone prawo wykonywania zawodu, ale do czasu zakończenia postępowania właściwego – i tutaj ustawa precyzuje, że nie powinno to trwać dłużej niż rok. Natomiast jeśli postępowanie będzie trwało dłużej, to nic nie stoi na przeszkodzie, by rzecznik ponownie wystąpił o kolejny okres, na który zostanie zawieszone prawo wykonywania zawodu, o ile postępowanie jest prowadzone w sposób płynny i profesjonalny. Więc rok jest tutaj na razie wstępnym terminem.
Jeśli chodzi o kolejnych lekarzy, którzy mogą chcieć wziąć przykład z pani doktor, to tutaj dużą rolę odegrają sądy lekarskie i media. Jeżeli będą państwo, jako media, w profesjonalny sposób informowali o skutkach takiego postępowania, jak w przypadku pani doktor, a lekarskie sądy będą stosowały daleko idące kary za rażące przewinienia zawodowe, to będzie ostrzeżenie dla wszystkich, aby sobie policzyli, czy w długim czasie taka działalność będzie im się opłacała. Bo myślę sobie, że o pani doktor będziemy bardzo długo pamiętali – i lekarze, i pacjenci. Nie wiem, czy bym miał ochotę, chcąc otrzymać rzeczywistą pomoc, iść do lekarza, który w sposób oczywisty naruszył podstawowe zasady wykonywania zawodu zaufania publicznego.
Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Łukasz Jankowski i wiceprezes Klaudiusz Komor publicznie informowali o tym, że tego typu przewinień nie będziemy puszczali mimo uszu. I pokazywaliśmy, że mimo zarzutów ówczesnego ministra zdrowia, że NIL nic z tymi nie zrobi, mogę powiedzieć: robimy, działamy. A powszechnie obowiązujące organy ścigania do tej pory nie. Minister i ministerstwo również nie. I to minister ma w swoim ręku wszystkie sznurki. Robienie po raz kolejny z lekarzy kozłów ofiarnych jest wielką nieuczciwością.
Ale nie możemy do końca powiedzieć, że ministerstwo nic nie zrobiło. W lipcu wprowadzono limity wystawionych recept w ciągu dnia: 300 e-recept dla 80 pacjentów w ciągu 10-godzinnego dnia pracy lekarza.
I wie pani, co się w związku z tym dzieje?
Lekarze protestują?
Ministerstwo spotkało się z przedstawicielami NIL-u i zapowiedziało wycofanie się z tych zmian. Dlaczego? Dlatego że wreszcie ktoś zapoznał się ze skutkami tego rodzaju działania. Z gabinetów lekarskich odeszło sporo osób, które po prostu nie mogły otrzymać należnego im świadczenia. Nie można wylewać dziecka z kąpielą. Trzeba po prostu rozmawiać z praktykami. A tego nie było. Zakładam, że w tej chwili dopiero będzie. Natomiast te przepisy, które pani przywołuje, zostały uchylone przez obecną panią minister.
Czy są propozycje przepisów od NIL-u, które powinny zostać wprowadzone?
Złożyliśmy jako prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej propozycje, które w naszym przekonaniu w stu procentach wyeliminowałyby receptomaty i problem sprzedaży recept bez odpowiedniego badania. Nie skorzystano z nich.
Czy wie pan dlaczego?
Powiem tylko, że recepta na ten problem leży na biurku ministra. To nie jest nasza decyzja, by z niej nie skorzystać i dalej pozwolić rozwijać się tym biznesom.
To w takim razie co dalej? Czy coś się zmieni?
Pozwolę sobie zażartować: co do jednego jesteśmy pewni – będą wybory 15 października.
Oby ta sytuacja do tego czasu została unormowana. Jeszcze raz powtórzę: receptę położyliśmy na stole. Ona dalej jest aktualna. Tylko wprowadzenie jej wymaga zmian ustawowych.
Grzegorz Wrona. Lekarz, absolwent Akademii Medycznej w Lublinie, specjalista organizacji ochrony zdrowia, anestezjolog. Ukończył studia podyplomowe w zakresie zarządzania podmiotami leczniczymi. Od 1997 r. pracuje w samorządzie lekarskim, pełniąc funkcję wiceprzewodniczącego okręgowych rad lekarskich, członka Naczelnego Sądu Lekarskiego, przewodniczącego okręgowego sądu lekarskiego; w latach 2014–2022 naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej, od czerwca 2022 sekretarz Naczelnej Rady Lekarskiej. Wykładowca prawa medycznego na Uniwersytecie SWPS w Warszawie i w Wielkopolskiej Izbie Lekarskiej; członek rady programowej i redakcji półrocznika „Medyczna Wokanda"; członek rady nadzorczej spółki prowadzącej podmiot leczniczy.
Agata Porażka. Dziennikarka weekendowego magazynu Gazeta.pl.