Rozmowa
Miriam Synger (fot. Archiwum prywatne)
Miriam Synger (fot. Archiwum prywatne)

Poznaliśmy się równo 20 lat temu. Gdyby ktoś mi wtedy powiedziała, że zostaniesz ortodoksyjną żydówką, zrobiłbym wielkie oczy. I proszę! 

Nie jesteś jedyną osobą, która była bardzo zaskoczona, ale życie – jak wiemy – umie zaskakiwać i jestem dzisiaj tu, gdzie jestem. Nie tylko prowadzę życie ortodoksyjnej żydówki, ale jeszcze o nim opowiadam i piszę, ku absolutnemu zdziwieniu – twojemu i naszych znajomych o podobnym do twojego światopoglądzie. Co tu się wydarzyło? – pytała niejedna osoba. 

Co tu się wydarzyło? 

Poznałam mężczyznę, ortodoksyjnego żyda, zakochałam się i 13 dni później byliśmy zaręczeni. Wkrótce zamieszkaliśmy w Jerozolimie, gdzie chodziłam na zajęcia do szkoły dla ortodoksyjnych kobiet, a na świat zaczęły przychodzić nasze kolejne dzieci. Wiem, że tacy jak ja są postrzegani przez takich jak ty jako osoby niespełna rozumu. 

O brak rozumu akurat nigdy cię nie podejrzewałem, ale znałem ciebie, twoją świecką rodzinę, więc ta zmiana o sto osiemdziesiąt stopni była w rzeczy samej szokująca. Na religijną ortodoksję przeszłaś jako dorosła osoba. 

Właśnie dlatego, że byłam dorosła, wiedziałam, czego potrzebuję, i tę decyzję podjęłam z pełną świadomością, a religia nie zmieniła mojego światopoglądu. Religia zmieniła mój sposób życia. Według mnie na lepszy, o czym zresztą piszę w książce. 

Przed laty, gdy przyszłaś z ortodoksyjną nowiną, twoja mama i babcia nie były zachwycone. 

Myślę, że to dość naturalna reakcja związana z tym, że jeśli dziecko dokonuje tak znaczącej zmiany w życiu, rodzina się niepokoi i zastanawia, czy wszystko jest w porządku, czy to będzie zmiana, że tak powiem, w granicach rozsądku. Z czasem się okazało, że decyzja była rozsądna, że wszystko jest dobrze, że już trudno – trzeba to przyjąć. A ja po latach spędzonych w Jerozolimie i Łodzi wróciłam niedawno do rodzinnego Krakowa, gdzie znów mieszkamy z mamą i babcią w jednej kamienicy.  

Czy to, że zostałaś osobą religijną, spowodowało wymianę przyjaciół? 

Spowodowało wymianę zawartości szafy, bo zaczęłam inaczej się ubierać. Spowodowało wymianę w kuchni, bo zaczęłam inaczej gotować – inaczej, znaczy koszernie. Ale żadnej wymiany przyjaciół nie było, bo ja naprawdę jestem tą samą osobą. Nie zwariowałam w związku z tym, że jestem ortodoksyjną żydówką. Jedyną chyba trudną zmianą w relacjach z przyjaciółmi była kwestia całowania i przytulania na przywitanie czy pożegnanie. Dotyczy to oczywiście tylko mężczyzn. Niektórym było przykro, że już nie "misiujemy", poczuli się nawet odrzuceni, ale potem zrozumieli, że nie odrzucam ich, ale bliski kontakt męsko-damski, który zarezerwowany jest dla mojego męża. No i dla paru gejów.  

Religia zmieniła mój sposób życia (fot. Archiwum prywatne) , Według mnie na lepszy, o czym zresztą piszę w książce (fot. Archiwum prywatne)

Myślę, że twoja religijność byłaby prędzej zrozumiana, gdybyś ją praktykowała w wersji judaizmu reformowanego. 

Pewnie tak, ale moim wyborem jest judaizm ortodoksyjny i nie miałam zamiaru tego zmieniać ze względu na to, co ktoś o mnie myśli, a są z pewnością takie osoby, które uważają, że brak mi piątej klepki. Dodam od razu, że są takie rzeczy w ortodoksyjnym judaizmie, z którymi się nie zgadzam, i że judaizm ortodoksyjny ma różne odcienie: od ultraortodoksji do modern orthodox, czyli judaizmu ortodoksyjnego w jego nowoczesnej formie. 

Pochodzisz ze znanej i szanowanej inteligenckiej krakowskiej rodziny. Spoglądam na moją domową bibliotekę, gdzie stoją książki twojej babci i mamy – Joanny Olczak-Ronikier i Katarzyny Zimmerer – które zresztą są poświęcone żydowskiemu Krakowowi. Teraz dostawiłem tam twoją książkę, więc mam obok dzieła trzech pokoleń kobiet. Ta rodzinna ciągłość ma znaczenie w twojej metamorfozie? 

Ma bardzo duże, bo to jest dla mnie rodzina silnych kobiet – zawsze tak to widziałam i myślę, że podobnie mogą to widzieć inni. Pytanie, co to znaczy silne kobiety? Co znaczy być jedną z nich? W moim przypadku sprawdzenie tej siły odbywa się w ortodoksji, to jest moja droga. 

Droga, która nie jest urwana, bo należysz do niewielu osób w polskiej społeczności żydowskiej, które dobrze znają rodzinną genealogię. Zresztą w twoim przypadku imponującą. 

Pochodzenie z żydowskiej rodziny, która w dodatku zna dobrze swoją historię i się nią – jak moja babcia i mama – zajęła, dało mi na starcie znaczącą przewagę nad osobami, które szukają swoich żydowskich korzeni, które są z rodzin niemających żadnej wiedzy o judaizmie. Nie musiałam się wszystkiego uczyć od zera, a potem tłumaczyć tego babci i mamie. Historia i kultura Żydów są im znane. 

Ale praktyka religijna już niekoniecznie. 

To prawda, mama i babcia są świeckie. Moja żydowska rodzina jeszcze przed wojną wykonała mnóstwo wysiłku, żeby się zasymilować, więc nie wiem, czy moje krewniaczki z poprzednich pokoleń byłyby zadowolone z mojego wyboru, powrotu do religii. 

Myślę, że gdyby zobaczyły, w jaki sposób funkcjonujesz w swojej religijności, mogłyby nawet pokiwać głowami z uznaniem. 

Gdyby miały Instagrama!  

Twoją działalność w mediach społecznościowych, co potwierdza również książka, podzieliłem na trzy kategorie. Pierwsza to edukacja – tłumaczysz ludziom, co to mezuza, a co tefilin. Druga to opowieść o wielodzietnej rodzinie – masz pięcioro dzieci. Trzecią nazwałem innością – pokazujesz bowiem, jak wygląda życie Innego w homogenicznym kraju. Widzisz to podobnie?  

Tak, dobrze to opisałeś. Dodałabym jeszcze tylko jedną rzecz. Zależało mi na tym, żeby przestać wszystko odbierać bardzo dosłownie i zero-jedynkowo, żeby nie funkcjonować na zasadzie: obejrzałam jeden film i już wszystko wiem. O wiele bliższe jest mi powiedzenie: nie wiem, nie mam zdania, muszę to przemyśleć. Powiedzenie tego wcale nie świadczy o naszej głupocie, tylko o mądrości, bo mądrzy ludzie nie wypowiadają się w sprawach, o których nie mają pojęcia. Nie mówiąc o tym, że jedno pytanie może mieć wiele odpowiedzi. 

Bardzo talmudyczne podejście. Rozumiem, że ono się w twoim przypadku wzięło z powtarzających się pytań: a co żydzi uważają o…? 

Tak, takich pytań dostaję naprawdę wiele. Co żydzi uważają o jakimś filmie? Co żydzi jedzą? Jak żydzi uprawiają seks? Odpowiedź jest taka, że uważają różnie, jedzą różnie i uprawiają seks różnie. Te pytania pokazały mi jednak, jak ważna jest edukacja, i tak to się zaczęło. Potem założyłam konto Jestem Żydówką na Instagramie, a teraz wyszła książka.  

Opowiadanie o tradycji czy historii Żydów to jedno, ale ty zrobiłaś coś jeszcze, wpuściłaś - za pomocą mediów społecznościowych - ludzi do domu. Dlaczego?

Nie wiem dlaczego – a jest tak – ale ludzie kochają podglądać, kochają zaglądać do cudzych domów, więc postanowiłam to wykorzystać i uchylić drzwi do mojego. Ale było jeszcze coś. Miałam poczucie, że Żydzi w Polsce funkcjonują hermetycznie, osobno i że to niedobrze przez wieki wpływało na relacje polsko-żydowskie. Pomyślałam więc, że może warto się trochę otworzyć i pokazać z bliska żydowski dom religijny: co tam się gotuje, co tam pachnie, jak się spędza czas. Wiesz, zwykłe życie, ale inne od większości polskich domów. Chcecie je zobaczyć? Zapraszam! 

Wraz z otwarciem drzwi pojawia się kwestia prywatności rodziny. 

Bardzo na to uważam. Jeśli publikuję zdjęcia czy filmiki w mediach społecznościowych, pytam o zgodę męża i dzieci. Nic się nie dzieje bez ich zgody. Z kolei w książce – na pewno zwróciłeś na to uwagę – nie używam imion dzieci i męża. Wszystko to ma służyć temu, by pewne granice prywatności nie zostały przekroczone. 

Miałam poczucie, że Żydzi w Polsce funkcjonują hermetycznie, osobno i że to niedobrze przez wieki wpływało na relacje polsko-żydowskie (fot. Archiwum prywatne)

Nieodłączną częścią wszystkiego, co się w Polsce wiąże z Żydami, jest antysemityzm. Piszesz o antysemickich komentarzach, a nawet pogróżkach, które dostajesz w mediach społecznościowych, szczególnie na TikToku. Jak sobie z tym radzisz? 

Na Instagramie moje treści trafiają do ludzi, którzy są mną zainteresowani, więc mnie obserwują. Tam dominują generalnie miłe komentarze, choć oczywiście zdarza się krytyka i ja nie mam nic przeciwko temu – możemy sobie wtedy podyskutować. Natomiast treści na TikToku trafiają do ludzi przypadkowo, co powoduje mnóstwo agresywnych reakcji. Było ich tak dużo, że musiałam z TikToka zrezygnować, nie miałam na to siły.  

Drugi temat wzbudzający wielkie negatywne emocje to Izrael. 

Nie mam nic przeciwko krytyce Izraela. Nie uważam, że każdy krytyk Izraela jest antysemitą, ale nie mogę zgodzić się na narrację, w której każdy Żyd na świecie jest obarczany odpowiedzialnością za izraelską politykę. To jest szalenie irytujące i męczące. Nie bardzo rozumiem, dlaczego mam odpowiadać za działania izraelskiego rządu. 

Myślę, że wiele osób traktuje cię jako rzeczniczkę prasową Żydów/Izraela.  

Ale nią nie jestem. Odpowiadam za siebie, opowiadam o sobie i mam też prawo – o czym już mówiłam – nie wiedzieć albo nie mieć w jakiejś sprawie zdania. Dzisiaj oczywiście już zdaję sobie sprawę, jakie tematy wywołują kontrowersje, a jakie nie, ale i tak media społecznościowe są w dużej mierze zagadką. Czasami wrzucam coś z gotowością do odpowiadania na pytania, a zainteresowanie jest niewielkie. Innym razem wrzucę coś zupełnie spontanicznie, ot tak, i wywołuje to wielką dyskusję.  

Mieszkałaś kilka lat w Izraelu, ale wróciłaś do Polski. Zrobiło to sporo naszych znajomych, którzy nie dali tam rady. Różnice kulturowe okazały się zbyt duże, że o kosztach życia nie wspomnę. 

Kiedy wyjeżdżałam do Izraela, byłam przekonana, że niebawem z obecnie byłym już mężem wrócimy do Polski, ale tak mi się tam spodobało, że zdecydowaliśmy się zostać. Po kilku latach już nie było tak wspaniale, więc zdecydowaliśmy się wrócić do Polski i zamieszkaliśmy w Łodzi. Dostaliśmy już wtedy izraelskie paszporty i myśleliśmy, że po jakimś czasie tam wrócimy. Taka to była nieustanna szamotanina między Izraelem i Polską. A skończyło się tak, że po powrocie do Polski wyszłam ponownie za mąż i z drugim mężem przenieśliśmy się do Krakowa. Nie wiem, może jeszcze kiedyś się wyprowadzę do Izraela, choć patrząc, w którą stronę zmierza on teraz politycznie, trudno mi to sobie wyobrazić. 

Religijnej żydowskiej rodzinie byłoby chyba łatwiej w Jerozolimie niż w Krakowie, gdzie nawet nie ma żydowskiej szkoły. Syn noszący pejsy miałby łatwiej w Jerozolimie niż w Łodzi czy Krakowie.  

Wiesz, to są nieustanne wewnętrzne dialogi rodzinne, to ciągłe rozmyślania, co będzie najlepsze, to podejmowanie decyzji z perspektywy dzieci i rodziców, bo przecież nie da się tego oddzielić. Na pewno pod wieloma względami byłoby nam lepiej żyć w dużej żydowskiej społeczności, ale też nie mielibyśmy tam tego, co mamy w Krakowie. 

Odpowiadam za siebie, opowiadam o sobie i mam też prawo - o czym już mówiłam - nie wiedzieć albo nie mieć w jakiejś sprawie zdania (fot. Archiwum prywatne)

Jesteś feministką, brałaś udział w protestach dotyczących praw reprodukcyjnych kobiet. Jesteś sojuszniczką społeczności LGBT+, wywieszasz tęczową flagę. Jednocześnie podkreślasz to, że jesteś ortodoksyjną żydówką, a ortodoksyjny judaizm, nawet biorąc pod uwagę to, że ma różne odcienie, jest feminizmowi i queerowemu równouprawnieniu, delikatnie mówiąc, niechętny.  

Judaizm ortodoksyjny Miriam jest taki jak Miriam. Piszę o tym jasno w książce. Piszę o tym, jak judaizm ortodoksyjny patrzy na homoseksualność, jak ja na nią patrzę, gdzie się nie zgadzamy i dlaczego. To jest moja osobista opowieść, moje refleksje, moje zapiski. Jeśli ktoś patrzy na mnie jak na wzór ortodoksji, popełni taki sam błąd jak ludzie, którzy po obejrzeniu serialu „Unorthodox" uznali, że już wiedzą wszystko o ortodoksach. 

Niedawno było głośno o wyproszeniu z ekumenicznej modlitwy z okazji Dnia Pamięci o Holokauście duchownej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, której nie życzył sobie prawosławny biskup Sawa. Co o tym sądzisz jako religijna Żydówka i feministka?

Nie ma tu znaczenia ani to, czy jestem religijna, ani to, czy jestem feministką. Uważam, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Niezależnie od poglądów nie powinno się z znikąd wypraszać nikogo (chyba, że zachowuje się niebezpiecznie), zwłaszcza w tak ważnej dla nas wszystkich uroczystości.

 Jak na twoje aktywności patrzy żydowska społeczność? 

Generalnie chyba dobrze, a jeśli ktoś ma inne zdanie niż ja, to zapraszam do dzielenia się nim, opowiadania z innej perspektywy. Żydowskie życie ma to do siebie, że nie ma żadnej centrali z wytycznymi. Tam, gdzie dwóch Żydów, tam trzy opinie. Mam zresztą taki plan, by zachęcić innych Żydów do dzielenia się opowieściami o ich życiu i odpowiadania na pytania, których dostaję coraz więcej. Nie chcę być w tym sama, dlatego chyba moja kolejna książka będzie zatytułowana „Jestem Żydówką, ale nie tylko ja!". 

Mike Urbaniak. Jest dziennikarzem kulturalnym weekendowego magazynu Gazeta.pl, Wysokich Obcasów i polskiej edycji Vogue, gdzie prowadzi także swój queerowy podcast Open Mike. Mieszka na wsi w Puszczy Knyszyńskiej.