18+
Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych

Mam co najmniej 18 lat. Chcę wejść
Nie mam jeszcze 18 lat. Wychodzę
Rozmowa
Magda Ilińska jest erotyczną konsjerżką oraz współzałożycielką PAR L'AMOUR (Fot. Archiwum prywatne)
Magda Ilińska jest erotyczną konsjerżką oraz współzałożycielką PAR L'AMOUR (Fot. Archiwum prywatne)

Z okazji majówki przypominamy jeden z najchętniej przez Was czytanych artykułów Weekendu

***

Zacznijmy od osób, które nigdy nie używały gadżetów erotycznych. Czego poszukują kobiety? 

To zależy od tego, jakie orgazmy i pieszczoty preferują: łechtaczkowe czy te poprzez penetrację pochwy. Każda z nas jest inna. Niby oczywiste, a jednak warto to powtarzać. Wbrew temu, co uważa większość mężczyzn, nie wszystkie panie lubią stymulację łechtaczki.  

Butik PAR L'AMOUR w stolicy (Fot. Archium prywatne)

Tym, które lubią, jaki gadżet pani poleca? 

Masażer. Na rynku są dostępne bzyczki wielkości palca, które można nosić w torebce. To jest bardzo dyskretne i podręczne rozwiązanie, ale ja najczęściej polecam te wielkości dłoni – "mikrofony", które wibrują tak intensywnie, że gwarantuję: "Dwie minuty z taką zabawką i będziecie miały orgazm". Są kobiety, które odpowiadają: "Wystarczy dziesięć sekund". 

Paniom, które preferują delikatną stymulację, polecam między innymi wibrator w kształcie języczka, który symuluje seks oralny. Bardzo modny jest też masażer bezdotykowy, stymulujący wyłącznie falą powietrza.

Orgazm wywołany nie bezpośrednim dotykiem, ale właśnie podmuchem powietrza to jest wyjątkowe doświadczenie. 

A jak wybrać wibrator? Polecę stereotypem: czy długość ma znaczenie? 

Grubość ma znaczenie. Najbardziej unerwionych jest pierwszych 5–6 cm od wejścia do pochwy. 

Wibratory nie są zazwyczaj długie. Ważne jest co innego: wyprofilowanie. Wybierając taki gadżet, powinno się znać własną anatomię. Wiedzieć na przykład, czy mam przodo- lub tyłozgięcie macicy. To jest istotne, dlatego że wibratory nieelastyczne nie sprawdzą się we wszystkich pozycjach.

'Panowie się często boją, że jak pani sobie kupi wibrator, to on będzie go zastępował. Absolutnie nie!' (Fot. Shutterstock.com)

A jeśli kobieta nie wie, jaką ma budowę? 

Najlepiej wybrać elastyczną zabawkę, która potrafi się wspaniale dopasować do kobiecej anatomii.  

Mówi pani, że wibratory są inteligentne? 

Te elastyczne – owszem! Niektóre modele można zaprogramować w aplikacji mobilnej, która zapamięta ulubiony tryb i prędkość wibracji. Wibracja w rytm ulubionej piosenki? To też możliwe.  

Elastyczne wibratory docierają nawet w te zakamarki, które dla penisów naszych partnerów pozostają trudno dostępne. Większość modeli jest również lekko zakrzywiona, po to by idealnie przylegać do przedniej ściany pochwy i mocno stymulować mityczny punkt G. Są również wibratory z wypustkami – które zapewniają dodatkowo stymulację łechtaczki – oraz potrójne, tzn. z trzema końcówkami. Ta trzecia, zazwyczaj w kształcie ciągu kuleczek, służy do stymulacji analnej.  

Kobiety, które kupują wibratory, mają partnerów seksualnych czy są singielkami?  

Połowa ma partnerów, a połowa nie. Ale wiem, do czego pani zmierza: panowie się często boją, że jak pani sobie kupi wibrator, to on będzie go zastępował. Absolutnie nie! Nic nie zastąpi dotyku drugiego człowieka, jego oddechu, ciepła, zapachu.  

Mężczyźni, którzy wspólnie z partnerkami używają zabawek, nazywają wibrator swoją "trzecią ręką". (śmiech) I cieszą się z tego, ile ten dodatek sprawia przyjemności partnerkom. Są również pary, które sięgają po dildo. Ono, w odróżnieniu od wibratora, nie wibruje. Zazwyczaj różni się również wyglądem. Wibratory wizualnie nie udają penisów, najczęściej są kolorowe, natomiast dilda przypominające penisy wykonane są z cyberskóry. To jest coś niesamowitego: czuć wszystkie zagłębienia i żyłki identycznie jak na penisie. Trzeba tylko o nie bardzo dbać: talkować i pielęgnować.

Wibrator z elektrostymulacją (Fot. Archiwum prywatne) , 'Mikrofon' (Fot. Archiwum prywatne)

Był czas, kiedy dużo się mówiło o ćwiczeniach mięśni Kegla i "kulkach gejszy".  

Widzieliśmy to w przekłamanej scenie z "50 twarzy Greya", gdzie mężczyzna zaaplikował partnerce te właśnie kulki, po czym ona dosłownie słaniała się na nogach, bo niby takie wspaniałe od tego przeżywała orgazmy. Bzdura! Kulki mogą nas rozgrzać przed stosunkiem, ale orgazmów nie wywołują. Jeśli kobieta miałaby się zwijać z rozkoszy w miejscu publicznym, partner powinien jej zaproponować aplikację jajeczka dopochwowego. Wibrującego. I sterować nim za pomocą pilota, na przykład podczas kolacji ze znajomymi. Pary, które chcą podgrzać atmosferę, bardzo lubią ten gadżet. 

A co z ćwiczeniami mięśni dna miednicy? 

Wspaniałym gadżetem erotycznym, który je wspomaga, jest wibrator z impulsami elektromagnetycznymi. To jest cud techniki! Nie należy go kupować na własną rękę, tylko w profesjonalnym miejscu, gdzie otrzymamy informację między innymi o przeciwwskazaniach oraz dokładne instrukcje.

Używamy go dla przyjemności, ale dwie blaszki wytwarzające pole elektromagnetyczne, na które koniecznie trzeba nałożyć specjalny żel, by się nie poparzyć, dodatkowo wspaniale ćwiczą również mięśnie dna miednicy.

Panie po ciążach, które stosują ten wibrator, mówią, że zupełnie inaczej odczuwają orgazmy. Poznałam również kobiety, które pierwszy raz w życiu przeżyły orgazm właśnie dzięki temu genialnemu gadżetowi. On jest również bardzo pomocny przy problemach z nietrzymaniem moczu: pani po sześćdziesiątce, która przeszła dwie operacje pęcherza, po dwóch tygodniach stosowania tego wibratora przyszła mi podziękować – z winem i kwiatami – i płakała, że odzyskała radość życia. 

To piękne! 

Ta pani nie jest wyjątkiem. Na Instagramie śledzi nas blisko 80 tys. osób, z czego 11 proc. to osoby 65 plus. Mieszkańcy jednego z domów seniora pod Warszawą odwiedzili mnie w butiku stacjonarnym i kupowali dla siebie gadżety. A są po siedemdziesiątce. Jak najbardziej tak! Cieszmy się seksem niezależnie od wieku! 

Cieszmy się! Co kupują panowie? W latach 90. w sex shopach można było kupić między innymi dmuchane lale z wielkimi ustami.  

W tamtym czasie musiało być wulgarnie! Dzisiejsze masturbatory w ogóle takie nie są. Wyglądem przypominają blendery kuchenne lub puszki. 

Korki analne (Fot. Archium prywatne)

Taki wygląd nie jest podniecający.

Gadżety erotyczne mają być estetyczne, a przede wszystkim skuteczne oraz wykonane z najlepszej jakości materiałów. Masturbatory z cyberskóry bywają zakończone ustami lub wargami sromowymi – jak we wspomnianej lalce – i są przeznaczone do ręcznej masturbacji. Bardziej zaawansowane zabawki same robią wszystko, to znaczy poruszają się w zmiennym tempie, a pan po prostu się relaksuje, na przykład oglądając film pornograficzny. Para, która jest rozdzielona, widzi się na kamerce – pani z mikrofonem lub wibratorem, pan z masturbatorem – i uprawia ze sobą satysfakcjonujący cyberseks.  

A kto prosi o poradę w kwestii korków analnych? 

Panie i panowie. Osoby hetero- i homoseksualne. Korki są dla każdego. Mają kształt stożków, a delikatnie rozpychając w środku, przygotowują do seksu analnego. Ale nie tylko. Nie polecam tych najtańszych, dostępnych powszechnie w internecie, które praktycznie nic nie ważą, ponieważ nie dadzą takiej przyjemności jak ciężkie, które dociążają przednią ścianę pochwy. Rozmiar korka również ma znaczenie. Początkujący zawsze mówią: "Zacznę od eseczki". Żadnych "eseczek"! Przecież podczas stosunku seksualnego się rozluźniamy! Niejednokrotnie zdarzyło się, że korek wpadł do środka. 

I trzeba było jechać na SOR? 

Nie. Można sobie poradzić samemu, ale atmosfera pryska.  

Zatrzymajmy się przy "męskim punkcie G".  

Większość mężczyzn czuje się zakłopotana, gdy o tym słyszy, ponieważ stereotypowo utożsamia odczuwanie przyjemności analnej wyłącznie z orientacją homoseksualną. A przecież nie odkrywam Ameryki, tylko przedstawiam anatomiczny fakt: około 6 cm od wejścia do odbytu znajduje się prostata. Czyli właśnie męski punkt G. Od dawna uczę kobiety, jak umiejętnie masować to miejsce.

Co im pani mówi? 

Że męski punkt G w dotyku przypomina orzech włoski i składa się z płatów, a nam zależy na rozmasowaniu ich wszystkich. Dla panów jest to niesamowicie przyjemne. Ale ma też właściwości prozdrowotne.

Na rynku są dostępne również profesjonalne masażery prostaty dla panów, które polecają lekarze urolodzy. Jeden z warszawskich lekarzy regularnie przysyła do mnie swoich pacjentów, którzy chorują na przerost prostaty lub przeszli operację w związku z rakiem prostaty. 

Mam przekonanie, że mężczyźni wstydzą się swoich chorób oraz związanych z nimi problemów z seksualnością bardziej niż kobiety, tym istotniejsze jest to, co pani mówi.  

Masażery prostaty to małe wibratory: jedną część wkładamy do odbytu, czyli do wewnętrznej prostaty, a druga część uciska punkt między jądrami a penisem – zewnętrzną prostatę. Taki masaż działa najbardziej prozdrowotnie.  

'Polecam gadżety wykonane z sylikonu medycznego, który łatwo się zmywa w letniej wodzie z mydłem i nie łapie bakterii ani wirusów' (Fot. Shutterstock.com)

Które kraje wiodą prym w produkcji gadżetów? 

Chiny, USA oraz Holandia. W tych krajach są wymyślane i produkowane gadżety, które polecam: mające atesty i certyfikaty, wykonane wyłącznie z sylikonu medycznego, który łatwo się zmywa w letniej wodzie z mydłem i nie łapie bakterii ani wirusów.  

Ale Chiny to też wielki producent podróbek.  

Mnóstwo jest badziewia, które można kupić za złotówkę dosłownie na tony. Często przestrzegam: "Tego nie używajcie!". 

Czego? 

Rzeczy wykonanych z żelu, czyli najbardziej popularnego materiału. Kiedy wyjmuje się takie najtańsze zabawki z opakowania, czuć smród. A mówimy przecież o najdelikatniejszych organach.  

Pamiętajmy również o tym, że kiedy jesteśmy podnieceni, wytwarza się ciepło, w efekcie czego żelowe zabawki potrafią się rozpuścić w środku. 

Dlatego zawsze sprawdzajmy atesty i gwarancję bezpieczeństwa. 

'W tamtym czasie musiało być wulgarnie! Dzisiejsze masturbatory takie nie są' (Fot. Shutterstock.com)

Czytelnicy i czytelniczki tego nie mogą zobaczyć, więc zaznaczę, że pani opowiada o wszystkim absolutnie niezawstydzająco. Ale podejrzewam, że osoby, które przychodzą po radę, bywają skrępowane? 

Oczywiście, dlatego najchętniej radzą się mnie na Instagramie, który zapewnia komfort i anonimowość. Spotkanie na żywo preferują między innymi wspomniani seniorzy. Każdego dnia dostaję kilkaset zapytań o gadżety. Od panów, którzy chcą być lepszymi kochankami, kobiet, które w ogóle nie odczuwają pociągu seksualnego, mimo że są zdrowe i młode, od zagubionych singielek. Wiele jest łez. Lęku, że związek się rozpadnie.  

Najlepsze są te historie, kiedy wystarczy jeden gadżet i para, która była krok od rozwodu, daje znać, że w sypialni znowu jest szał! Ale nie twierdzę, że zabawka erotyczna załatwi wszystko. By czerpać przyjemność z seksualności, przede wszystkim trzeba tego chcieć. Jeśli nie ma tego pociągu, zainteresowania i spokojnej głowy, to wibrator niczego nie załatwi.  

Bywa, że szczególnie kobiety chcą za bardzo. Spinają się. Fokusują na osiągnięcie orgazmu. Nie tędy droga. Nic na siłę. Osoby, które nie potrafią odczuwać bodźców i przeżywać orgazmu, kieruję do ginekologów i seksuologów.  

Zobacz wideo Z ilu faz składa się związek? Pytamy seksuolożkę Magdalenę Niewęgłowską

Seks zaczyna się w głowie? 

Zdecydowanie. To jest najseksowniejszy organ. 

Magda Ilińska. Współzałożycielka butiku erotycznego PAR L'AMOUR który oferuje klientom usługę erotic concierge. Doradza klientom w butiku w Warszawie oraz na Instagramie, gdzie codziennie pojawiają się również jej filmiki, w których opowiada o gadżetach, oraz prowadzi rubrykę "Erotyczny alfabet". W branży od 2008 r. Jest narzeczoną i mamą.  

Anna Kalita. Absolwentka politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Dziennikarka. Otrzymała honorowe wyróżnienie Festiwalu Sztuki Faktu oraz została nominowana do Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze za wyemitowany w programie TVN "UWAGA!" materiał "Tu nie ma sprawiedliwości", o krzywdzie chorych na alzheimera podopiecznych domu opieki, a w 2019 r. do Nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej za teksty o handlu noworodkami w PRL, które ukazały się w Weekend.gazeta.pl. Fascynują ją ludzie i ich historie oraz praca, która pozwala jej te historie opowiadać. Kontakt do autorki: anna.kalita@agora.pl.