Rozmowa
W pandemii szczególnie powinniśmy dbać o oczy (shutterstock)
W pandemii szczególnie powinniśmy dbać o oczy (shutterstock)

Według danych Polskiego Towarzystwa Optometrii i Optyki aż 67 proc. Polaków w pandemii spędza więcej czasu przed komputerem. Niemal połowa badanych ocenia, że ten czas wydłużył im się o przynajmniej trzy godziny dziennie. W efekcie skarżą się na niewyraźne widzenie, szczypanie, pieczenie i łzawienie oczu. Ma pan takich pacjentów?

Ci, którzy do mnie przychodzą, najczęściej mają te właśnie dolegliwości. Zresztą one się ze sobą wiążą. Jeśli oczy pieką, to zwykle są suche. Produkujemy więcej łez – łzawienie ma zmniejszyć dyskomfort, który czujemy – jednak te łzy nie zwilżają oczu wystarczająco, bo powstają szybko i w dużych ilościach, co odbija się na ich składzie.

Mamy kłopoty z oczami z powodu skupiania wzroku na ekranach komputerów i telefonów? Przed upowszechnieniem się internetu zdarzało się słyszeć: nie czytaj tyle, bo oczy zepsujesz.

Niewiele osób czytało książki przez osiem godzin dziennie, a przy komputerze czy telefonie mało kto nie spędza dużej części dnia – dla pracujących w biurach to wręcz jego większość. Korzystamy z nich także w czasie wolnym. I bynajmniej nie jest to kwestia ostatnich paru lat, ale co najmniej 10. Większość moich pacjentów mówi, że spędza przy komputerze nawet 10–12 godzin dziennie.

Najnowsze wiadomości, poruszające historie, ciekawi ludzie - to wszystko znajdziesz na Gazeta.pl

Podczas pandemii zaczęto mówić o syndromie MADE.

MADE to skrót od Mask Associated Dry Eye Syndrome, czyli wysuszenia i podrażnienia gałki ocznej wywołanych noszeniem maseczki. Bierze się stąd, że wiele osób nie zakłada maski prawidłowo. Powinna ona być przede wszystkim szczelna, a drucik dogięty do nosa. Gdy jest luźna, ciepłe powietrze wydychane z płuc przez maskę idzie ku górze i dmucha w oczy. To trochę tak, jakbyśmy stali pod klimatyzatorem czy przy grzejniku. W efekcie oczy się wysuszają.

Syndrom MADE można dopisać do przyczyn zespołu suchego oka. Będzie on bardziej dotkliwy dla tych, którzy już przed pandemią mieli predyspozycje do tej dolegliwości. To osoby mające słabszą jakość filmu łzowego, który pokrywa oko, ale także seniorzy czy pacjenci z zaburzeniami hormonalnymi. Nie znaczy to oczywiście, że maseczki są złe – prawidłowo założone nie będą szkodzić oczom.

Wie pani, jaki sposób na MADE mają lekarze, na przykład chirurdzy? Po prostu przyklejają sobie maskę do policzków plastrem.

Źle założona maseczka szkodzi oczom (shutterstock)

Upraszczając – czy winę za to, że oczy nas bolą i gorzej widzimy, ponosi COVID?

To rzeczywiście w pewnym sensie efekt pocovidowy. Pacjenci, którzy przeszli tę chorobę, często zauważają, że wzrok zdecydowanie szybciej im się męczy. Bezpośrednią przyczyną prawdopodobnie nie jest przebyta choroba, ale spowodowane nią osłabienie organizmu. Często pogorszenie widzenia postępuje powoli, dlatego nie zdajemy sobie sprawy z dolegliwości i zrzucamy je na zwykłe zmęczenie. Gdy pacjenci przez jakiś na nie używali wzroku tak intensywnie, właśnie z powodu choroby, trudno jest im wrócić do codziennej pracy przed komputerem. Okazuje się więc, że to nie wzrok raptownie im się posypał, tylko zmieniła się jego wytrzymałość.

A na wytrzymałość wzroku wpływa zresztą nie tylko COVID, ale także każda inna ciężka choroba, która pozbawia nas sił.

Na co jeszcze skarżą się pacjenci, którzy przychodzą do pana gabinetu?

Przede wszystkim na zmęczenie oczu. Gorzej widzą z daleka, zwłaszcza na koniec dnia.

To też ma związek ze zmianami w naszym życiu wymuszonymi przez pandemię?

Tak, ponieważ wiele osób za sprawą pracy zdalnej z komputera stacjonarnego przeniosło się na laptop, często mający mniejszy monitor. Zmieniła się odległość oczu od monitora – wcześniej był zazwyczaj trochę dalej. Teraz trzeba bardziej napinać wzrok i cały czas trafiać nim w punkt, bo inaczej przestanie się widzieć ostro. Gdy patrzymy na przykład na jakieś tabelki w Excelu na małym ekranie, to zdecydowanie bardziej męczą nam się oczy, niż gdy wpatrujemy się w te same tabelki na dużym ekranie. Poza tym podczas pracy na laptopie musimy przez cały czas mieć ręce na klawiaturze, co też wpływa na zmniejszenie odległości dzielącej nas od monitora. Gdy używamy dużego monitora zewnętrznego, ta odległość jest większa, więc wkładamy mniejszy wysiłek w to, żeby obraz pozostał ostry.

Zobacz wideo

Gdy patrzymy z bliska, mięśnie wokół soczewki oka muszą być cały czas napięte. Żeby spojrzeć daleko, musimy natomiast układ wzrokowy w pełni rozluźnić. Przy nieprawidłowej korekcji okularami bądź soczewkami kontaktowymi lub jej braku proces ten może być dodatkowo zaburzony.

Wyobraźmy sobie, że siedzimy cały dzień po turecku, a potem nagle chcemy rozprostować nogi. Nie będzie to łatwe i pewnie poczujemy ból w mięśniach. Mięsień, który jest odpowiedzialny za akomodację w oku, jest niewielki, więc bólu nie poczujemy, ale wieczorem, po całym dniu wytężonej pracy, będziemy widzieć gorzej.

Dobrze jest nawilżać oczy (shutterstock)

Jak możemy sobie pomóc? Z badań Polskiego Towarzystwa Optometrii i Optyki wynika, że 43 proc. Polaków nie wie, jak chronić oczy.

Ważna jest higiena wzroku, na przykład zasada 20/20/20 – dzięki niej na koniec dnia oczy nie będą tak mocno zmęczone. Najlepiej co 20 minut przez 20 sekund popatrzeć na obiekt w odległości co najmniej sześciu metrów, czyli 20 stóp, "wyostrzając" jego obraz. Dobrze, żeby było to coś kontrastowego za oknem, na przykład drzewo. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy pracuje przy oknie. Dlatego można to ćwiczenie wykonać na oddalonym o na przykład trzy metry zegarze na ścianie, kalendarzu czy roślinie w doniczce.

W dodatku w ciągu dnia rzadko patrzymy w dal. I to nie tylko dlatego, że niemal bez przerwy wpatrujemy się w telefon czy komputer. Chociażby robiąc kanapkę, też patrzymy na bliską odległość. A spoglądanie w dal jest bardzo ważne, bo pozwala rozluźnić układ wzrokowy. Jeśli tego nie robimy, nic dziwnego, że na koniec dnia widzimy niewyraźnie.

Dobrze, żeby obiekt, na który patrzymy, był zielony. Zielony ma wyższy współczynnik załamania niż na przykład czerwony, dzięki czemu wyostrzając obiekt w tym kolorze, bardziej rozluźniamy akomodację. Czysta fizyka. Co ciekawe, niebieski załamuje się jeszcze bardziej i lepiej byłoby patrzeć na ten kolor niż na zieleń, ale trudniej go znaleźć w naturze. Poza niebem oczywiście, ale to trudno wyostrzyć. Polecam też proste ćwiczenia, które polegają na tym, że na zmianę patrzymy blisko i daleko. To właściwie taka fizjoterapia dla oczu.

Ale jak o niej pamiętać? Patrzenie w dal co 20 minut – to bardzo często.

Można sobie ustawić przypomnienie w telefonie albo ściągnąć specjalną aplikację, która sygnalizuje nam, żeby spojrzeć daleko. Po jakimś czasie systematyczne gimnastykowanie oczu powinno przerodzić się w nawyk.

Do zmęczenia oka dochodzi też czasem jego suchość. Mówi się o "zespole oka biurowego". Jest efektem tego, że powinniśmy mrugać około 15 razy na minutę, ale gdy bez przerwy wpatrujemy się w monitor, częstotliwość mrugania spada do nawet czterech razy na minutę.

Dlaczego?

Skupiając się na czymś, bardzo często po prostu zapominamy mrugać. Częstotliwość mrugania spada nawet trzy–czterokrotnie. Wystarczy popatrzeć, jak dzieciaki rzadko mrugają, kiedy oglądają na przykład bajkę. Dorośli przed komputerami zachowują się podobnie. A im dłużej wpatrujemy się w monitor, tym bardziej jesteśmy zmęczeni. A wtedy rzadziej mrugamy. Błędne koło.

Jak odpowiednio korzystać ze smartfona? Jak najrzadziej (shutterstock)

Co więc warto zrobić?

Przede wszystkim przykleić gdzieś przy monitorze karteczkę z napisem "mrugaj". Dobrze, żeby te mrugnięcia były pełne, aby film łzowy dobrze rozprowadził się po całej powierzchni oka.

Latem pracujemy w klimatyzowanych, a zimą w ogrzewanych pomieszczeniach, co też wysusza oczy. Kiedy oko jest suche, zdecydowanie łatwiej o podrażnienie czy zapalenie spojówek. Dlatego krople nawilżające są pomocne, najlepiej z kwasem hialuronowym bez konserwantów. Przy większej suchości oczu można sięgnąć po krople żelowe, o większym stężeniu. Trzeba jednak dokładnie czytać ulotki, zwłaszcza gdy ktoś nosi soczewki kontaktowe. Nie wszystkie krople bowiem można wtedy stosować.

A jak odpowiednio korzystać ze smartfona?

Po pierwsze: jak najrzadziej. Owszem, sprawdzajmy, co się dzieje, ale nie przeglądajmy Facebooka niemal bez przerwy. Kolejna kwestia to odpowiednia odległość, w jakiej powinniśmy czytać. Przyjmujemy, że najlepsza jest tak zwana odległość Harmona, czyli od zgięcia w łokciu do pięści, zazwyczaj jest to około 40 cm. A ogólnie – im dalej, tym lepiej. Niestety, smartfony są małe, więc żeby było wygodniej, przybliżamy sobie ekran do oczu. Dlatego róbmy przerwy, one są naprawdę bardzo ważne.

No i pozostaje jeszcze kwestia odpowiedniego światła. Popularne zarówno w biurze, jak i w naszych domach jest światło ledowe. Tymczasem to światło słoneczne jest dla oka najzdrowsze, a właściwie to my do tego światła ewoluowaliśmy. Sztuczne oświetlenie ma więcej natężenia światła niebieskiego, to światło jest też emitowane przez ekrany smartfonów. Za krótko jeszcze z niego korzystamy, żeby mówić o tym, jak długofalowo wpływa ono na nasze oczy, ale wiemy już, że na pewno zaburza wydzielanie przez szyszynkę melatoniny, czyli hormonu snu. Zatem po nadmiernej ekspozycji na to światło jesteśmy pobudzeni i może być nam trudniej zasnąć. 

Rekomenduje pan okulary bądź soczewki nawet przy niewielkiej wadzie wzroku?

Niewielkie wady wzroku, jeśli są nieskorygowane, mogą być uciążliwe. To mit, że im dłużej wytrzymamy bez okularów, tym lepiej. Zazwyczaj pierwsze symptomy wady wzroku ujawniają się około 26. roku życia. Zwłaszcza u osób po studiach, które przepracowały rok czy dwa przy komputerze. Skarżą się, że mają ciężkie powieki, zmęczone, suche oczy. Czasem czują też bóle czołowe, które są mylone z bólem zatokowym, a tak naprawdę mogą je powodować nieskorygowane wady wzroku.

Niektórzy twierdzą, że okulary "rozleniwiają wzrok".

To nieprawda. Okulary są po to, żeby "wyzerować" układ wzrokowy – gdy założy je osoba z wadą wzroku, widzi tak jak ktoś, kto tej wady nie ma.

Dobrze jest systematycznie badać wzrok (shutterstock)

Często przychodzą też do mnie osoby 40+, które starają się nie korzystać z okularów jak najdłużej. Niestety, z wiekiem soczewka robi się coraz sztywniejsza i nawet 40-latek, który nie miał do tej pory problemów ze wzrokiem, zaczyna odczuwać pewien dyskomfort. Lepiej widzi, gdy trochę dalej odsunie tekst, a gdy jego oczy są zmęczone, nie widzi stabilnie. Z tym nie wygramy. Przez przemęczenie układu wzrokowego przy patrzeniu z bliska zaczynamy widzieć gorzej również z daleka. Przepracowanym oczom trudniej się rozluźnić. Tymczasem 40-latek, który nie nosi okularów, karmi samozadowolenie: jeszcze mogę.

"Jeszcze nie jestem taki stary?".

Otóż to. Pamiętajmy, że każdy z nas ma inne oczy i inne predyspozycje do wad wzroku. Nie porównujmy się do naszych babć, które w wieku 80 lat czytają bez okularów. Ich wymagania wzrokowe są zupełnie inne. To, że ktoś jest w stanie rozpoznawać litery, nie oznacza, że widzi je ostro oraz że mógłby pracować w ten sposób osiem godzin w Excelu.

Zatem jeśli nasze oczy potrzebują okularów, to je kumpy i nośmy, dając oczom odpocząć. Zwłaszcza że nie będziemy pracować przy komputerze mniej, lecz więcej. Czy okulary przyspieszają rozwój wady wzroku? To mit.

Ostatnio miałem przypadek 22-letniej pacjentki, która jest stylistką rzęs. Praca wymaga od niej patrzenia z bardzo małej odległości, czasem ledwie 10 cm, co jest ekstremalne nawet w porównaniu z pracą przy komputerze. Skarżyła się na bóle głowy, w badaniu po raz kolejny wyszła u niej niewielka nadwzroczność, ale słyszała od kilku lekarzy: "Jak pani wytrzymuje, to niech pani jeszcze trochę obędzie się bez okularów". Tylko że pacjentka rok w rok wraca z bólami głowy i zmęczeniem wzroku. Zaleciłem jej okulary.

Prawie połowa z nas nie wie, jak dbać o oczy (shutterstock)

Najnowsze wiadomości, poruszające historie, ciekawi ludzie - to wszystko znajdziesz na Gazeta.pl

Na koniec dochodzimy do wniosku, że winna jest nie tylko pandemia?

Za pogorszenie naszego wzroku odpowiada właściwie home office, a nie bezpośrednio pandemia. Podczas zamknięcia część z nas nie jeździła do pracy. A wcześniej w tej podróży pewnie wielu patrzyło w dal przez szybę autobusu czy tramwaju. Niektórzy na stałe przeszli na pracę zdalną. Pracują na laptopach, przy mniejszej odległości oczu od monitora. Radzę: spróbujmy sobie w domu stworzyć takie warunki do pracy jak w biurze. Zainstalujmy większy monitor i podłączmy go do laptopa.

I na koniec przypomnę: badanie wzroku powinno się robić co dwa lata. Chyba że specjalista zaleci częściej.

Sebastian Zawadzki. Jest optometrystą i ekspertem ds. rozwoju optometrii w Medicover Optyk w Warszawie.

Angelika Swoboda. Dziennikarka Weekend.Gazeta.pl. Specjalizuje się w niebanalnych rozmowach z odważnymi ludźmi. Pasjonatka kawy, słoni i klasycznych samochodów.