
Rok temu, 4 marca, odnotowano w Polsce pierwszy przypadek koronawirusa. Od tego czasu nasze życie się zmieniło. Jak? Na to pytanie odpowiedzą specjaliści, między innymi psychologowie, socjologowie oraz bohaterowie tekstów, które będziemy publikować w tym tygodniu na Gazeta.pl.
Koronawirusa jeszcze nie przeszłam, ale mam wrażenie, że mgła mózgowa czasem dopada i mnie! Trudności z koncentracją, wypadanie z głowy prostych słówek, zmęczenie...
Nie jesteś jedyna. To ciekawe, że dopiero teraz pojęcie mgły mózgowej stało się tak popularne, bo zespół objawów, który możemy potocznie tak nazwać, towarzyszy nie tylko COVID-19.
Jakim jeszcze chorobom?
Na przykład autoimmunologicznym, jak chociażby Hashimoto, czyli schorzeniu powstającemu w wyniku dysfunkcji tarczycy, czy toczniowi rumieniowatemu. Ale także zaburzeniom cukrzycowym, stwardnieniu rozsianemu czy encefalopatii wątrobowej.
O mgle mózgowej – czy innych komplikacjach neuropsychiatrycznych i neurologicznych – mówiło się już w kontekście podobnych do SARS-CoV-2 wirusów, jak SARS czy MERS, kilka lat temu. Nie doszło jednak wtedy do pandemii, więc ta wiedza nie trafiała do mas, interesowały się tym przede wszystkim osoby, których to bezpośrednio dotyczyło, jak lekarze czy pacjenci, ewentualnie naukowcy chcący zgłębić temat.
Czyli mogę być poważnie chora?
Niekoniecznie. Może to efekt przewlekłego stresu, o czym zaraz opowiem. Ale najpierw powiem, że nie przepadam za pojęciem, o którym rozmawiamy. Bo jest ono bardzo nieostre, nie można też wyróżnić jednego mechanizmu, który odpowiadałby za powstawanie mgły mózgowej. Jest to po prostu zespół objawów. Pytanie, co leży u jego podłoża: czy jakaś choroba, wskutek której doszło na przykład do uszkodzenia określonych struktur mózgowych, czyli czynnik pierwotny, czy na przykład wpływ środowiska, sam fakt zapadnięcia na jakąś chorobę, czyli czynnik wtórny. W tym drugim przypadku chodzi wyłącznie o reakcje czysto emocjonalne: zaburzenia lękowe, przedłużające się obniżenie nastroju, co pociąga za sobą różnego rodzaju deficyty poznawcze, dotyczące uwagi, pamięci.
Mgła mózgowa pojawia się na przykład u pacjentów z problemami psychiatrycznymi i neurologicznymi. Objawy towarzyszą depresji, ale też występują wtórnie wskutek deficytów neurologicznych – niedowładów, zaburzeń czuciowych, sprawiają, że człowiek przestaje być samodzielny.
Wspomniałeś o przewlekłym stresie.
Głównym zarządcą zachowania człowieka jest układ nerwowy, a szczególnie ośrodkowy układ nerwowy, czyli mózgowie oraz rdzeń kręgowy. Te obszary odpowiedzialne są za podstawowe funkcje poznawcze, jak myślenie, pamięć, uwaga. Nasz układ nerwowy jest plastyczny i dostosowuje się do zmieniających się warunków otoczenia. Jeśli jesteśmy wystawieni na sytuację stresową przez długi czas – i przez długi rozumiem nie rok, ale już kilka tygodni – to zmienia nam się układ hormonalny, który z kolei wpływa na funkcjonowanie mózgowia.
Przewlekły stres działa niekorzystnie na strukturę między innymi hipokampu, który odpowiada za uczenie się, nabywanie wiedzy, odpowiedzialny jest też za pamięć deklaratywną, czyli tak zwaną pamięć świadomą, dzięki której możemy między innymi korzystać z naszych wcześniejszych doświadczeń. Przy przewlekłym stresie, gdy nie mamy możliwości kontrolowania czynników stresowych, straty w hipokampie mogą sięgać nawet 10-20 procent jego struktury.
I możemy mieć luki w pamięci?
Na przykład. Podobne zmiany obserwuje się u osób cierpiących na PTSD, czyli zespół stresu pourazowego. Zauważono już zresztą, że objawy PTSD rozwijają się u osób, które ostro przeszły COVID-19, zwłaszcza u tych, które były poddane hospitalizacji, niewydolne oddechowo, czyli w stanie zagrożenia życia. Takie objawy mogą się pojawiać już w trakcie choroby, dochodzi więc do zdublowania czynników mogących wpływać na zaburzenia funkcji poznawczych u człowieka.
Przewlekły stres wpływa też na działanie układu odpornościowego. O ile w fazie przystosowawczej układ odpornościowy się mobilizuje i świetnie sobie radzi, czyli czujemy się jeszcze dobrze i radzimy sobie z infekcjami, o tyle w fazie wyczerpania przestaje działać. Ja od kilku tygodni jestem ciągle przeziębiony i zmęczony, co też wpływa na moją koncentrację.
Ja też walczę z infekcją od tygodni.
Jest mnóstwo ciekawych badań z zakresu psychoneuroimmunologii, które dowodzą, że przewlekły stres zmniejsza odporność i może prowadzić do depresji.
Czy sytuacja pandemiczna jest sytuacją przewlekłego stresu?
Jak najbardziej, zwłaszcza jeśli ten stres nie jest w żaden sposób łagodzony, na przykład przez techniki relaksacyjne – wizualizacje, pracę z oddechem, ciałem, uważnością. Do tego dochodzą oczywiście różnice indywidualne, sytuacja każdego z nas jest inna. Ale wszyscy - choć też w zróżnicowany sposób - doświadczamy życia w niepewności, strachu przed zakażeniem, niemożności kontrolowania sytuacji.
Banalny czynnik, który może powodować większy stres, to też brak wsparcia w postaci chociażby dotyku. Było takie badanie, w którym mężatki wystawiano na czynnik stresowy: rażenie prądem. Kobiety zostały podzielone na trzy grupy: jedne trzymały za rękę swoich mężów, inne – eksperymentatora, czyli zupełnie obcą osobę, wreszcie w trzeciej grupie były te pozbawione wsparcia. I to one reagowały najsilniej. Co ciekawe, jakość relacji z drugą osobą również wpływała na intensywność reakcji – kobiety, które uznawały swoje związki za bardziej udane, reagowały łagodniej. Kto dziś nie ma tej wspierającej dłoni do uściśnięcia, trudne chwile może przeżywać naprawdę intensywnie.
Według naukowców już samo zakażenie się koronawirusem może skutkować zmianami w mózgowiu i prowadzić do zaburzeń koncentracji, uwagi, pamięci. Znajoma opowiadała mi, że nawet kilka miesięcy po przejściu COVIDU-u zapominała prostych słówek, takich jak "kawa"! Nie mogła skupić się na rozmowie, gubiła wątek. Do tej pory w kontekście powikłań pocovidowych mówiło się przede wszystkim o płucach, teraz coraz więcej mówi się o powikłaniach neurologicznych.
Przypuszcza się, że wystąpienie mgły mózgowej może być skutkiem tak zwanej burzy cytokinowej, do której dochodzi w momencie, gdy układ odpornościowy zareaguje zbyt intensywnie po zakażeniu wirusem SARS-CoV-2. Cytokiny to białka wydzielane przez leukocyty, które biorą udział w inicjowaniu stanu zapalnego. Mają zdolność przekraczania bariery krew-mózg, czyli mogą wpływać na jego funkcjonowanie.
Różne doniesienia badawcze mówią o tym, że COVID-19 to taka choroba autoimmunologiczna, bo okazuje się, że układ odpornościowy niszczy zdrowe komórki nerwowe. Wydaje mu się, że są one zainfekowane - jedne i drugie są do siebie bardzo podobne, stąd sygnał do układu odpornościowego, żeby je zaatakował. Podobny mechanizm zachodzi w przebiegu innej choroby autoimmunologicznej - tocznia rumieniowatego.
Jak się ma do tego utrata węchu?
Jak już wiemy, wirus może zaatakować receptory węchowe i smakowe, co powoduje okresową ich utratę. Występująca nawet do kilku miesięcy po zakażeniu mgła mózgowa i utrzymujący się brak węchu i smaku mogą świadczyć o tym, że wirus nie zatrzymuje się na receptorach węchowych, ale przedostaje się szlakami nerwowymi dalej, aż do opuszki węchowej, która przekazuje informację o zapachu z nosa do mózgu.
Są jeszcze dwa mechanizmy, które mogą odpowiadać za pojawianie się mgły mózgowej. To hipoksja, czyli niedotlenienie, które może pojawić się w przebiegu choroby, oraz mechanizm związany z krwią. COVID-19 powoduje, że krew się zagęszcza, co utrudnia odżywianie tkanki nerwowej. Może to prowadzić do stanów zakrzepowych, w konsekwencji do udaru mózgu czy zatoru płucnego.
Czy można przeciwdziałać zagęszczaniu krwi? Na przykład biorąc leki przeciwzakrzepowe albo rozrzedzające krew?
Tak, niektórzy z nas robią to od dawna, biorąc leki rozrzedzające krew, by zmniejszyć ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Nie wiem, jak wygląda to u osób po infekcji wirusem, u których są komplikacje hematologiczne, jakie są procedury, ale domyślam się, że w ich przypadku też mogą być wdrażane leki przeciwzakrzepowe.
Mgły mózgowej może bałabym się mniej, gdyby nie fakt, że może się ona utrzymywać przez bardzo długi czas. Czy zmiany w mózgu spowodowane przez COVID-19 mogą być trwałe?
Skoro wiemy, że COVID-19 atakuje komórki nerwowe, to rzeczywiście może dojść do trwałego uszkodzenia neuronów. Żeby jednak stwierdzić jakiekolwiek zmiany otępienne, potrzebujemy więcej czasu, przynajmniej półrocznej udokumentowanej obserwacji zmian poznawczych u pacjenta.
Jednocześnie nie zapominajmy o tym, że układ nerwowy człowieka się regeneruje lub ulega przebudowaniu po uszkodzeniu. Jest takie zjawisko jak neurogeneza, czyli powstawanie nowych neuronów. Szczególnie intensywnie przebiega ona właśnie w receptorach węchowych oraz hipokampie.
Czy w wieku 40 lat możemy stać się mentalnymi staruszkami?
Możemy mieć pewne deficyty poznawcze, które rzeczywiście są charakterystyczne dla demencji. Są także przypuszczenia, że COVID-19 przyspiesza rozwój chorób otępiennych, jak na przykład choroby Parkinsona.
Znany jest przypadek mężczyzny, u którego rozwinęły się objawy tej choroby wkrótce po potwierdzeniu COVID-19. Mężczyźnie drżały dłonie, zmiany widać było w charakterze jego pisma. Miał zaledwie 45 lat. To bardzo wcześnie, jak na rozwój tej choroby, zazwyczaj pierwsze jej symptomy pojawiają się po 60. roku życia.
Czy można temu przeciwdziałać?
Pytanie, jaki mechanizm odpowiada za uszkodzenia w układzie nerwowym. Można stosować leki hamujące nadmierną aktywację immunologiczną i stan zapalny. Czynników, które chronią komórki nerwowe, jest jednak mało. Ważny jest ruch na świeżym powietrzu, stymulujące środowisko.
To znaczy?
Dla mnie osobiście to bogato wyposażona biblioteka z mnóstwem ciekawych książek, świetnie wyposażona kuchnia, w której mogę eksperymentować z nowymi daniami. Dużo fajnej stymulacji zapewnia mi mój pies. Mam też mały warsztat, w którym mogę w wolnych chwilach majsterkować, gram na różnych instrumentach.
Lepiej na COVID-19 nie zachorować?
Najlepiej by było. Myślę, że musimy się jednak przygotować na to, że każdy z nas prędzej czy później koronawirusa przejdzie. Ważne więc, żeby minimalizować liczbę reakcji stresowych oraz łagodzić ich natężenie, na ile się da.
A możemy coś zrobić dla naszego układu nerwowego?
Niewiele. Należy dbać o to, żeby mieć dostęp do odpowiedniej ilości tlenu, spożywać produkty bogate w glukozę i witaminę B1, która pozwala metabolizować glukozę w neuronach.
Czyli cukier?
Tabliczka czekolady raz na jakiś czas jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Cukier, który przetworzymy sobie w glukozę, w dużych ilościach występuje też w owocach. A także w miodzie.
A gdy już dopadnie nas mgła mózgowa, czy możemy w jakiś sposób ćwiczyć mózg, żeby zminimalizować jej skutki lub jakoś szybciej się jej pozbyć?
Tu potrzebny jest czas. W wielu przypadkach deficyty poznawcze, nawet jeśli trwają kilka miesięcy, w końcu mijają. To, co zalecam każdemu, to żeby nie zwlekał długo z powrotem do swoich codziennych aktywności. Moi studenci, którzy doświadczają mgły, często powtarzają, że szybciej się męczą, wykonywanie niektórych czynności intelektualnych jest dla nich bardzo wyczerpujące. Trzeba jednak trochę się pozmuszać do myślenia. Robić swoje, czyli nie ograniczać się poznawczo – starać się wykonywać powierzone nam zadania, nie szukać wymówek, dużo czytać, słuchać uważnie muzyki, wymyślać nowe zabawy ze swoimi pupilami. I się wysypiać!
dr Bartłomiej Swebodziński. Psycholog. Specjalizuje się w neuropsychologii klinicznej i psychologii behawioralnej, a także psychologii muzyki. Aktywny zawodowo psycholog, prowadzący w ramach praktyki prywatnej diagnostykę i rehabilitację neuropsychologiczną z chorymi z ogniskowymi uszkodzeniami mózgowia oraz z osobami z różnymi procesami otępiennymi.
Ewa Jankowska. Dziennikarka. Redaktorka. W mediach od 2011 roku. W redakcji magazynu Weekend od 2019 roku. Współautorka zbioru reportaży "Przewiew". Jedna z laureatek konkursu "Uzależnienia XXI wieku" organizowanego przez Fundację Inspiratornia. Jeśli chcesz się podzielić ze mną swoją historią, napisz do mnie: ewa.jankowska@agora.pl.