Rozmowa
Żeby mieć udane życie seksualne, nie można być przemęczonym, permanentnie wykończonym. Potrzebne są spokój, bezpieczeństwo, relaks. (Żeby mieć udane życie seksualne, nie można być przemęczonym, permanentnie wykończonym. Potrzebne są spokój, bezpieczeństwo, relaks. Fot. Shutterstock)
Żeby mieć udane życie seksualne, nie można być przemęczonym, permanentnie wykończonym. Potrzebne są spokój, bezpieczeństwo, relaks. (Żeby mieć udane życie seksualne, nie można być przemęczonym, permanentnie wykończonym. Potrzebne są spokój, bezpieczeństwo, relaks. Fot. Shutterstock)

Czy to nowa norma, że przestajemy uprawiać seks i żyjemy jak współlokatorzy? Czy może bycie w relacjach przyjacielsko-biznesowych, tzw. białych małżeństwach, to temat stary jak świat?

Białe związki oczywiście istniały wcześniej, ale powody, dla których ludzie w nie wchodzili i w nich trwali, były inne niż teraz. Piętnaście lat temu, kiedy zaczynałem praktykę, częściej zdarzały się tzw. małżeństwa z rozsądku - dla spokoju, pieniędzy, statusu, z powodu ciężkich warunków lokalowych.

Dość powszechne były takie historie: młoda kobieta, która wyrwała się z przemocowego domu, z biedy lub małego miasteczka, w którym nie było perspektyw, spotykała starszego mężczyznę. Często poznawali się w pracy, on np. był jej szefem, ona sekretarką. Zaiskrzyło, weszli w relację, ona wyrwała się ze starego środowiska, poślubiła faceta, który - przynajmniej tak jej się wydawało - zapewniał jej nowe życie, spokój i bezpieczeństwo. Nawet jak go nie kochała, to było mniejsze zło. Niestety, po pewnym czasie seks przestawał ją interesować, bo nie pożądała swojego męża. Poza tym ci władczy mężczyźni nierzadko w domu okazywali się tyranami i traktowali kobiety jak kucharki i sprzątaczki. Zaczynały się więc "bóle głowy", unikanie bliskości, odmowy, wymówki i prowokowanie kłótni tuż przed snem. Po jakimś czasie mężczyzna przestawał próbować i relacja seksualna zanikała. 

A dziś za brak seksu w związkach winiłbym przede wszystkim coś, co nazywam "gospodarką rabunkową".

Czyli?

Ludzie tyle pracują, że nie mają czasu i siły na seks. Mam klienta, który twierdzi, że chętnie kochałby się z żoną, ale kiedy? Mają małe dzieci. On dużo pracuje, ona też - pochłaniają ją praca i kolejne studia podyplomowe oraz sport, by utrzymać ciało w dobrej formie. Widzą się w domu po 22.00, ale ona siedzi jeszcze przy komputerze do 23.00-24.00. Kiedy przychodzi do łóżka, on już śpi. Kiedyś uprawiali seks, gdy rodzice i teściowie zajmowali się dziećmi. Teraz już tego nie robią, więc seksu albo nie ma, albo jest sporadycznie.

Wiele osób ucieka w biały związek z lęku przed samotnością lub wybiera go jako mniejsze zło. Fot. Shutterstock

Życie w pędzie i nadmiar obowiązków to powód, dla którego udane małżeństwa przekształcają się w białe związki?

W seksuologii mamy poczucie, że obecnie seks jest luksusem, na który niewielu może sobie pozwolić. Żeby mieć udane życie seksualne, nie można być przemęczonym, permanentnie wykończonym. Potrzebne są spokój, bezpieczeństwo, relaks.

Ostatnio jedna z klientek opowiadała, że pozycja "seks" nie mieści się w jej terminarzu, w jej planach. Ma napięty grafik, rozpisany na wiele tygodni. Ostatnio skarżyła się, że jest o dwa tygodnie opóźniona pod względem zawodowym i życiowym. Po prostu nie udaje jej się dopiąć zaplanowanych spraw w zaplanowanych terminach. To gdzie tu miejsce na seks? Klientka przyznaje, że od miesięcy nie kochała się z mężem i nie sądzi, by to się zmieniło przez najbliższe miesiące. Proza życia - nie ma czasu.

To da się wszystko tak zaplanować w życiu, żeby wiedzieć z góry, że seksu nie będzie do końca roku?

Tak, można rozplanować każdy dzień w Excelu od rana do nocy. Tam są zawarte informacje, kto i kiedy odprowadza dzieci do szkoły i je z niej przyprowadza, kto zawozi je na inne zajęcia i je z nich odbiera,  kto i kiedy robi zakupy, planuje, co dzieci będą jadły. Do tego praca i wiele dodatkowych spraw. I żona, i mąż żyją według tego planu, bo bez niego by się nie wyrobili z obowiązkami. Moja klientka wie, że przy takim trybie życia nie ma szans na seks.

Jest to przerażające.

Brak czasu i przemęczenie są wśród powodów powstawania białych związków. Niektóre pary nawet chcą uprawiać seks, ale większa jest motywacja, by utrzymać sprawy życiowe i zawodowe na pewnym poziomie. Żyją w takim napięciu i pośpiechu, że coś, co powinno być dla nich przyjemnością, zaczynają traktować jako obowiązek - kino z przyjaciółmi czy seks z mężem/żoną to punkty do odhaczenia. Seks zaczyna być wyczynem na miarę doktoratu. A dla niektórych nawet habilitacji. Jest utrapieniem i momentem próby, a nie przyjemnością.

Skrajnie różnie wygląda seks u ludzi, którzy go po prostu uprawiają, i u tych, którzy go planują. Ci spontaniczni siedzą na kanapie i oglądają film czy serial. Ona się uśmiechnie, on ją przytuli, poczują bliskość i bach - jest seks. Ile to trwało? Dziesięć minut? Tłumaczę to moim zajętym klientom: że seks nie musi być zaplanowany jako akcja na trzy godziny, że wystarczy się poprzytulać i podotykać przez 15 minut, by pogłębić bliskość i intymność. Nie zawsze trzeba iść na całość. Ważne, by być razem i być blisko choć przez chwilę.

No tak, ale trzeba mieć czas na posiedzenie wspólnie na kanapie.

To prawda.

Wychodzi na to, że brak seksu w związku to często kwestia decyzji, na co przeznaczamy nasz czas i siły...

To kwestia podejścia, motywacji, wyborów, wyznaczania granic, np. w pracy. Wiele osób, które żyją w białych związkach, to ofiary korporacji. Kiedyś miały udane życie seksualne. Ale korporacje są bezwzględne, np. przed urlopem wyciskają ludzi jak cytrynę. Jeden z klientów opowiadał, że przed wyjazdem w dwa tygodnie musiał wywiązać się z zadań zaplanowanych na cały miesiąc. Na wakacjach był w słabym stanie, kompletnie wypalony. Odsypiał te dwa tygodnie ciężkiej pracy i nadgodzin.

W tej sytuacji też trudno o seks.

Tak, a najgorsze, gdy partnerka myśli, że w końcu będą mieć czas na bliskość, nastawia się na ten seks na wakacjach, a tu nic. Mamy sytuację, że jedna osoba wycofuje się z seksu, bo nie ma siły i ochoty, druga jest obrażona i nie inicjuje zbliżeń. A potem, gdy ta pierwsza zacznie ponownie nabierać ochoty na bliskość, ta druga jest już zablokowana. Koło się zamyka. I jesteśmy na dobrej drodze do białego związku.

Przyczyn, dla których ludzie nie uprawiają seksu, jest kilkadziesiąt. Bywa, że niektórym jest tak wygodnie, to im odpowiada. Np. osobom z zaburzeniami seksualnymi - jeśli on ma zaburzenia erekcji lub przedwczesny wytrysk, a ona doświadcza bólu podczas stosunku. Nie chcą się z tymi problemami konfrontować, a drugiej osobie to pasuje.

Czy są takie sytuacje, że ludzie od razu wchodzą w związek z założeniem, że ten seks nie jest ważny i mogą z niego zrezygnować?

Tak, to też się zdarza. Znam taką parę - ona jest młodą, bardzo otyłą kobietą, on starszym facetem, bardzo szczupłym. Nie podobają się sobie fizycznie. Nie pożądają się. Ale świetnie się dogadują, mają porozumienie intelektualne, dobrze się czują w swoim towarzystwie i są po ślubie. Niby wszystko jest OK, funkcjonują i są zadowoleni.

Do czasu, gdy kobieta idzie na tzw. waginalia, czyli spotkanie z koleżankami, i rozmawiają o seksie. Nagle się okazuje, że jednak to jest ważne i trzeba ten seks mieć w związku, bo koleżanki mają. Gorszy, lepszy, ale jednak mają. Kobiety są wrażliwe na społeczny dowód słuszności, czyli na to, że inne kobiety mają jakąś wspólną wersję. Potem ona wraca do domu i zmusza siebie i partnera do seksu, który nie sprawia im radości. Zaczyna mieć pretensje, że mąż jej nie pożąda, że nie zabiega o nią.

Nagle wszystko skupia się na mężu i wychodzi na to, że to jego wina, że nie ma seksu. Ona też wcale nie ma ochoty na seks, ale czuje się usprawiedliwiona, bo to przecież jego wina. To taki mechanizm broniący jej samooceny. Znam też pary, które nie uprawiają seksu, bo im religia zabrania. Są w związku, nie wzięły ślubu kościelnego i żyją w czystości.

Wiele osób, które żyją w białych związkach, to ofiary korporacji. Kiedyś miały udane życie seksualne. Fot. Shutterstock

To dlaczego nie wzięły tego ślubu kościelnego?

Bo nie chcą uprawiać seksu i mają dobrą wymówkę.

To sprytne!

Oficjalnie jednak twierdzą, że nie biorą ślubu, bo się zastanawiają, czy chcą, czy aby na pewno partner im odpowiada. Jedna z takich par osiem lat już się zastanawia. A jeżdżą na wakacje, mają wspólnych znajomych, mieszkają razem.

Na zewnątrz te białe związki funkcjonują tak, że nikt się nie domyśla, że nie uprawiają seksu?

Tak! Drodzy czytelnicy, zdziwilibyście się, gdybyście wiedzieli, którzy z waszych znajomych nie uprawiają seksu. Często są to niesamowicie fajne i zgrane pary!

Zobacz wideo Jak się dzisiaj kochamy? Rozmowa Agi Kozak z Anną Marią Szutowicz z Y&Lovers

A co z czułością, pocałunkami, bliskością, trzymaniem się za rękę?

Są, choć czasami na pokaz. Dla znajomych, rodziny.

Oni robią to świadomie? Decydują: dziś się przytulamy, bo idziemy na obiad do przyjaciół?

Często jest to podświadome. Mam takich klientów - parę, która nie uprawia seksu od trzech lat. A seksu nie ma, bo mężczyzna jest despotą i egoistą, myśli tylko o sobie. Kobieta w tej sytuacji nie ma ochoty na zbliżenia. On nie naciska. Ale gdy pojechali na ślub znajomych, on był szarmancki, dbał o nią, dolewał wina, troszczył się. Znajomi mówili: ale świetna para, jacy zgrani, jak się kochają. To wszystko było na pokaz, choć nie było zaplanowane. Co ciekawe, tak ich połechtały te komplementy, że przez tydzień było lepiej między nimi. Niestety, potem sytuacja wróciła do normy. On ją znowu zaczął traktować jak służącą.

Dlaczego ona się na to godzi?

Akurat ta kobieta miała ojca, który zachwiał jej poczuciem wartości w dzieciństwie. Nie wierzy w siebie, wydaje jej się, że i tak dobrze, że ktoś w ogóle chce z nią być. Te motywacje są czasami bardzo skomplikowane.

Czy ludzie decydują się na białe związki z lęku przed samotnością?

Też się to zdarza. Wchodzą w związek, by nie być samemu, a nie po to, by być akurat z tym człowiekiem. Ja rozumiem ich motywy, ale jako seksuologowi jest mi smutno, gdy często ciekawe, wartościowe i mające wiele do zaoferowania osoby tkwią w beznadziejnych związkach z obawy przed samotnością. Marnują czas, a jestem pewien, że gdyby tylko odważyły się skończyć tę relację, mogłyby trafić na kogoś fajnego i wartościowego.

Czasami żałuję, że nie mogę prowadzić drugiej działalności - biura matrymonialnego (śmiech). A na poważnie - nawet jeśli niedowartościowana kobieta wyjdzie ze złego związku, to ponownie wybierze złego mężczyznę, który potwierdzi jej tezę, że nie zasługuje na nikogo lepszego. Żeby przełamać ten schemat, potrzebna jest psychoterapia i praca nad sobą.

Czy można być szczęśliwym w białym związku? Nie przez chwilę - bo nam to pasuje akurat tu i teraz - ale na długo.

Tak - gdy partnerzy mają niskie libido. Albo gdy jeden jest aseksualny lub odmiennej orientacji, a drugi ma niskie libido.

Aseksualny - co to oznacza?

Aseksualnym osobom wystarczają pocałunki, przytulanie, nie potrzebują penetracji czy stymulowania narządów płciowych.

Znam taką sytuację, kiedy dwoje ludzi w pracy dogadało się, że nie lubią i nie potrzebują seksu, a ich małżonkowie mają wobec nich oczekiwania w tym temacie. Zostawili partnerów i są razem w układzie aseksualnym. Cieszą się, że partner nie oczekują od nich gotowości do uprawiania seksu. Ale bywa też, że prędzej czy później komuś się tego seksu zachce albo pojawi się potrzeba posiadania dziecka, a z nią kłopot - trzeba się zastanowić, co dalej.

Ludzie tyle pracują, że nie mają czasu i siły na seks. Fot. Shutterstock

Jakie są szanse, że taki układ jednak przetrwa?

To oczywiście zależy od konkretnych ludzi i tego, co ich łączy. Ale wiele tych białych związków działa jak dobrze naoliwiona maszyna - nic się nie psuje, ludzie są w dobrych relacjach, szanują się, mają dom, wspólne interesy, łączy ich silna przyjacielska więź. Gdy ktoś z takiej pary potrzebuje seksu, znajduje go poza tym związkiem. Tacy ludzie raczej nie zamierzają dla kochanka czy kochanki rzucać męża czy żony, którzy zaspokajają jednak więcej ważnych dla nich potrzeb.

Andrzej Gryżewski. Seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny (CBT), psycholog, certyfikowany edukator seksualny. Autor bestsellerowej "Sztuki obsługi penisa", książki "Jak facet z facetem, rozmowy o seksualności i związkach gejowskich" oraz nowej "Macho. Instrukcja obsługi". Założyciel Gabinetu Psychoterapii Seksualnej CBTseksuolog.

Joanna Germak. Po 20 latach w mediach postanowiła związać się z zupełnie inną branżą. Nie tęskni za kontentem, ale brakuje jej dziennikarstwa, dlatego współpracuje jako autorka tekstów i wywiadów. Zawodowo lubi robić rzeczy, które mają sens.