Rozmowa
Kajetan Góra (fot. Sandra Sobolewska-Góra)
Kajetan Góra (fot. Sandra Sobolewska-Góra)

Skąd się wzięła twoja fascynacja włosami?

Jako dziecko chciałem być weterynarzem. Przynosiłem do domu ranne czy porzucone zwierzaki, które potrzebowały pomocy. Miałem nawet układ ze sklepami zoologicznymi - kiedy chorowały im zwierzęta, zabierałem je do domu na kurację, a gdy wracały do zdrowia, odnosiłem je do sklepu.

Mój mały pokój był zawalony dziesiątkami doniczek z hodowanymi przeze mnie kwiatami. I pojemnikami z ratowanymi zwierzakami. Taki byłem Doktor Dolittle. 

Ale nie zostałeś weterynarzem, tylko specjalistą od peruk.

Inaczej niż w podstawówce, biologia w liceum nie szła mi już tak dobrze. Mimo że bardzo chciałem, nie było mi dane osiągać w tej dziedzinie dobrych wyników, więc pojechałem do Warszawy do szkoły wizażu i charakteryzacji. Kompletnie nie wiedząc, w co się pcham. Uświadomiłem sobie, że od dzieciństwa lubiłem zajmować się również włosami. Kiedy przychodzili do nas goście, siadałem na kanapie i kogoś czesałem. Głównie robiłem plecionki, bo w telewizji puszczali wtedy "Doktor Quinn" i wszystkie kobiety chciały mieć takie warkocze jak ona.

Gdy przyjechałem do Warszawy, od razu zacząłem się szkolić w pięciu zawodach naraz. Między innymi w perukarstwie, wizażu i charakteryzacji. Szkoła wysłała mnie na praktyki do Teatru Roma.

I tam rozwinąłeś skrzydła

?

Byłem załamany! Innych wysłano do telewizji czy do pokazów mody, a ja dostałem teatr. Myślałem: "Co za nuda, że też musiało się to przytrafić akurat mnie".

Ale wystarczył jeden dzień praktyki, żebym się zakochał w teatrze. Tam właśnie po raz pierwszy zetknąłem się z perukami. Po dwóch tygodniach poprosiłem dyrektora teatru, żeby przedłużył mi bezpłatny staż do czterech miesięcy, czyli do końca sezonu. Rano szedłem do pracy w McDonald's, potem na zajęcia do szkoły, a wieczorem do teatru i zostawałem tam do jego zamknięcia późno wieczorem.

Pierwszą perukę zrobiłeś w teatrze?

Tak, z wiskozy, na styropianowej konstrukcji. "Masz prawdziwy talent" - powiedział kierownik charakteryzacji. To była pierwsza pochwała, jaką słyszałem w życiu. Wtedy dostałem skrzydeł.

Ile miałeś lat?

Dwadzieścia. Znalazłem sobie dorywczą pracę w dwóch zakładach perukarskich. Uczyłem się tam robić peruki dla osób po chemioterapii, ale szybko zrezygnowałem. One były wtedy siermiężne, a ja szukałem jednak innej estetyki.

Przeglądałem setki zdjęć i przypatrywałem się, jak naturalnie układają się włosy. Szukałem formy idealnej. Tak powstał pomysł na moje peruki na siatce, zrobione z naturalnych włosów, ułożone tak jak rosną. Czasem nad jedną taką peruką pracuję nawet kilka tygodni.

Jedna z prac autorstwa Kajetana Góry (fot. Sandra Sobolewska-Góra)

Stąd ceny?

Za zrobioną u mnie perukę trzeba zapłacić od 3 tys. zł do 20 tys. zł. Ważna jest długość włosa i jego gatunek - najdroższe są te słowiańskie. Większość Słowianek farbuje włosy, a ja muszę mieć naturalny odcień.

Kobiety, kiedy już przychodzą po odbiór peruki, zachowują się nieprzewidywalnie. Krzyczą, za chwilę się cieszą, potem płaczą. Dzwonią do rodziny, robią sobie zdjęcia. Każdy odbiór jest dla mnie ogromnym stresem, trzęsą mi się ręce. Kiedy kończą się te wahania nastrojów i zaczyna się niepohamowana radość, wtedy mam już ciarki na policzkach. I poczucie, że komuś pomogłem.

Jakiś czas temu klientka, której wydłużyłem i zagęściłem włosy na ślub, wróciła do mnie i bardzo mi dziękowała. Powiedziała, że jej życie erotyczne nabrało innego wymiaru.

Dla kogo najczęściej robisz peruki?

Dla osób w trakcie chemioterapii albo po niej. Dla chorych na łysienie plackowate. A także dla osób, które idą jako świadkowie do sądu. I chcą pozostać nierozpoznani.

Niedawno napisała do mnie na Instagramie mama dwuletniej dziewczynki. Mała nie ma jeszcze włosów, więc mama postanowiła zamówić jej perukę. Nie wiedziałem, co tej pani odpowiedzieć. Zdarza się bowiem, że dzieci są łyse do czwartego roku życia. Uważam, że obawy mamy były nieuzasadnione, niepotrzebnie się stresowała.

Jakiś czas temu zgłosiła się też do mnie kobieta, która nieumyślnie zajechała samochodem drogę innej kobiecie. Ta zatrzymała się i siłą, szarpiąc za włosy, wywlekła ją z auta. Brutalnie ją pobiła, kopała po twarzy i wyrwała jej połowę włosów.

Pomogłeś?

Uzupełniłem miejsca bez włosów, przeprowadziłem kompleksową regenerację. Wyceniłem też koszty pięcioletniej terapii, która ma doprowadzić jej włosy do kondycji sprzed ataku na 52 tys. zł. I sąd jej tę kwotę przyznał, więc włosy można było ratować.

Zdarza się też, że osoba w trakcie chemioterapii, której zrobiłem perukę, odchodzi po paru miesiącach. Czuję wtedy ogromny smutek. Od lat uczę się wyłączać emocje, tłumaczę sobie, że to tylko praca, ale nie jest to łatwe. Kiedyś, gdy odeszła moja klientka, nie mogłem spać przez trzy dni. Nie potrafiłem się pogodzić z myślą, że spotkał ją taki los.

Jedna z prac autorstwa Kajetana Góry (fot. Sandra Sobolewska-Góra)

Raz w miesiącu każdy fryzjer czy perukarz powinien chodzić do psychoterapeuty. Ja to robię, ale zbyt rzadko. Staram się wyrzucać wtedy z siebie te wszystkie smutne doświadczenia.

Słyszałam, że peruki noszą też celebrytki.

Niektóre aktorki czy piosenkarki mają po trzy-cztery wydarzenia dziennie w swoim grafiku. Na każde z nich chcą zmienić wizerunek, więc kupują perukę. Bo rano mają wywiad w telewizji, potem sesję zdjęciową, a wieczorem imprezę. Szkoda im czasu, żeby inaczej układać fryzurę, poza tym częste stylizacje niszczą włosy. Więc panie korzystają z dopinek czy peruk.

Skończyły się już czasy, że peruka była czymś ciężkim, kojarzącym się z wonią terpentyny. Teraz to dla niektórych po prostu element garderoby. 

Miałem też sytuacje, że musiałem ratować celebrytkę, bo fryzjer spalił jej włosy. Miesiąc temu była u mnie znana Polka, której po nieudanym zabiegu zostały włosy zaledwie na centymetr. Prosiła, żebym jej pomógł, bo nie wyglądała dobrze. I bała się domysłów fanów, że się rozchorowała.

Bywa, że muszę na szybko poratować jakąś kobietę, która zaczęła chemię i - wbrew zapowiedziom lekarzy - włosy zaczęły jej wypadać od razu, a nie po trzech tygodniach. Wybieramy wtedy na szybko gotową perukę, którą mam na stanie. Jeśli klientce się podoba, może ją od razu kupić. Jeżeli wymaga farbowania, musi poczekać parę godzin.

Uważam, że mamy peruki na każdą kieszeń. To spore zasoby zrobione przez lata pracy w zawodzie. Do każdej jest dołączona pełna specyfikacja, objaśniająca, z jakiego włosa wykonano perukę, jaka jest jej długość oraz system montażu. Moimi gotowymi perukami można się ratować w sytuacjach awaryjnych.

Można u ciebie wypożyczyć perukę?

Już nie. Kiedyś prowadziłem wypożyczalnię syntetycznych peruk. Ale zdarzało się, że wracały po terminie albo uszkodzone. Przypalone papierosem albo z grzywką podciętą po swojemu. Czasem wracały też podmienione.

W jaki sposób dobierasz perukę idealną?

Wygląda to tak: przychodzi do mnie kobieta bez włosów. Zdejmuje chustę i pyta, jaką perukę bym jej zaproponował. Marta, o której pisałaś , też mi zadała takie pytanie. "Pasowałyby ci puszyste, falujące ciemne włosy do ramion" - odparłem. Zbaraniała. "Skąd wiedziałeś? Właśnie takie miałam" - przyznała.

No właśnie, skąd to wiedziałeś?

Po prostu patrzę na twarz i widzę, jakie włosy najbardziej tej osobie pasują. Od pewnego czasu do mojego salonu przychodzą panowie po trzydziestce, którzy dzięki włosom chcą być atrakcyjniejsi. Proszą, żebym zaradził coś na początki łysienia w okolicach zakoli albo na czubku głowy. Robię im przyklejane na siatkach moduły. Na pierwszy, a nawet na drugi rzut oka nikt się nie orientuje, że włosy zostały w ten sposób zagęszczone.

Marta Kawczyńska i Kajetan Góra, który zrobił jej peruki (fot. arch. prywatne)

Musisz mieć ogromne ilości włosów!

Żeby je odpowiednio przechowywać, wynająłem specjalny magazyn, z ochroną i alarmem. Włosy lubią mieć stałą temperaturę, bez wilgoci i nasłonecznienia. Jak obrazy w muzeum. Mam je posegregowane długościami, kolorami. Mają opisy, skąd pochodzą: czy są azjatyckie, słowiańskie czy rosyjskie. Nie opisuję wieku byłej właścicielki, gdyż z tym akurat bywa różnie. Czasem 35-letnia kobieta ma włosy cienkie i delikatne niczym nastolatka. 

Wybacz, ale ze względów bezpieczeństwa nie powiem ci nic więcej o moim magazynie z włosami. Uwierz mi jednak, że pochłonął on spore fundusze.

Aż tak?

Muszę być przygotowany na każde zamówienie. Przez lata gromadziłem włosy we wszystkich możliwych kolorach, długościach, fakturach i gatunkach. Staram się włosów na peruki nie farbować, tylko dobieram kolor do urody i potrzeb klientki. Dzięki temu odcień podczas mycia się nie zmienia, włosy nie tracą też na jakości.

Najwięcej włosów skupuję po komuniach. Mamy ścinają wtedy włosy córkom i przesyłają je w kopertach. Skrupulatnie sprawdzam, czy włosy nie były farbowane, mierzę je i jeśli mamie odpowiada moja wycena, robię przelew.

Staram się jak najlepiej selekcjonować włosy, bo moja peruka powinna wystarczyć na dwa-pięć lat. Pod warunkiem że się o nią dba, odpowiednio myje i przechowuje. A i tak, ponieważ włosy się przerzedzają, co pewien czas muszę je uzupełniać.

Nie myślałeś o założeniu fundacji, która pomagałaby chorym potrzebującym peruk?

Zaczynam współpracę z Fundacją Rak'n'Roll . Nagrałem dla nich materiał instruktażowy, na którym pokazuję, jak odpowiednio przekazywać włosy na perukę. Jak je dobrze opisać i zapakować. Po to, żeby włosów nie zmarnować. Z niektórych przesyłek włosy się wysypują, albo są splecione w drobne warkoczyki, zawinięte folią. I są już do wyrzucenia.

Ludzie bardzo chcą pomagać i coraz chętniej oddają włosy. Z fundacją współpracuje około 700 salonów fryzjerskich.

Fundacja Rak'n'Roll prowadzi akcję ''Daj włos'' (fot. mat. prasowe Fundacji Rak'n'Roll)

Jak więc prawidłowo przekazać włosy?

Najlepiej spleść ścięte włosy w warkocz tylko do połowy - wtedy widać ich strukturę. Potem trzeba je umyć, naturalnie wysuszyć i zdezynfekować. Minimalna długość włosów nadających się na perukę to 25 cm. Z niej zrobimy 15-centymetrową fryzurę na boba. Ale wiele pań chce mieć długie włosy, wtedy muszę mieć zdrowy warkocz o długości co najmniej 50 cm, a nawet 60 cm. 

Robisz peruki dla klientek z zagranicy?

Mam zamówienia z Anglii, Niemiec, Szwecji, Austrii, Grecji, Włoch, Hiszpanii, Holandii, Belgii i Stanów. To około 30 proc. mojej produkcji. Najnowszy projekt, do którego się przymierzam, to peruki dla kobiet wyznania judaistycznego, czyli peruki koszerne. Musi je jednak zatwierdzić główny rabin, na co w napięciu czekam.

Peruki koszerne muszą spełniać restrykcyjne wymogi. Nie mogą np. być zrobione z włosów Hindusek, bo te są innego wyznania, a dodatkowo ich włosy wykorzystuje się w celach rytualnych w Indiach. Siatka, do której przymocowane są włosy, nie może być zrobiona z mieszanki bawełny i lnu.

Kolejną trudnością jest dla mnie zasada, że peruka dla kobiety wyznania judaistycznego musi wyglądać jak peruka, a nie jak naturalne włosy. W tej wierze peruki noszą bowiem mężatki. To sygnał dla innego mężczyzny, że kobieta jest zajęta. Nie może też wyglądać w tej peruce seksownie, więc włosy nie mogą być za długie. Traktuję to przedsięwzięcie jako spore wyzwanie.

Zdradź mi, proszę, czy twoja żona nie jest zazdrosna, że całymi dniami siedzisz w pracy, by upiększać inne kobiety?

Krótko po ślubie Sandra czekała na mnie z zimną kolacją i bywała zła, że tak dużo pracuję, a po powrocie do domu jeszcze wybieram zdjęcia peruk do katalogów. Ale szybko się wkręciła i teraz wspiera mnie po godzinach swojej pracy jako fotograf reklamowy. Czasem nawet sama się zastanawia, jak pomóc komuś, kogo na perukę nie stać, jak mu objaśnić kwestie refundacji. Jest wyrozumiała. Wie, że nie potrafiłbym żyć bez tej pracy. Ale i też bez niej.

Zobacz wideo Siostry z aerografem. Kaśka i Kajka malują motocykle. 'Faceci czasem nie dowierzają'

Kajetan Góra. Najpopularniejszy perukarz i stylista włosów w Polsce. Uwielbia objętość we włosach, tworzy niesamowicie naturalne wizerunki swoich klientek. Pionier w wielu zakresach branży perukarskiej. Założyciel platformy zakupowej hairbox.pl, na której kupić można jego prace.

Angelika Swoboda. Dziennikarka Weekend.Gazeta.pl. Zaczynała jako reporterka kryminalna w "Gazecie Wyborczej", pracowała też w "Super Expressie" i "Fakcie". Pasjonatka psów, mądrych ludzi, z którymi rozmawia też w podcaście " Miłość i Swoboda ", kawy i sportowych samochodów.