
Zajmuje się pani ofiarami molestowania od ponad 30 lat.
Od 1987 roku diagnozuję dzieci oraz osoby dorosłe, które doznały przemocy seksualnej w dzieciństwie oraz prowadzę terapię tych osób.
W późnym PRL-u czegoś takiego jak molestowanie seksualne w powszechnej świadomości nie było.
Kiedy zaczynałam praktykę terapeutyczną, w zasadzie nikt się przemocą seksualną nie zajmował. Nie było psychologów specjalizujących się w leczeniu osób po tak dramatycznej traumie, nie mówiono o tym problemie w telewizji, radiu, nie pisano w prasie. Wydawało się, że do molestowania seksualnego dzieci czy dorosłych podchodzono bardzo beztrosko, problem nie istniał. Od jakiego czasu temat jest obecny w mediach, ale w społecznej mentalności nie widzę znaczącej zmiany. Z wypowiedzi polityków i dziennikarzy można odnieść wrażenie, że pedofilia ma miejsce głównie w Kościele lub że księża gwałcą dzieci z potrzeby miłości i dlatego, że nie mają dostępu do dorosłych partnerów. Po obejrzeniu filmu braci Sekielskich zastanawiałam się, ile osób pojmie mechanizmy pedofilii.
To znaczy?
W filmie jest scena: ksiądz do mężczyzny, którego wykorzystywał seksualnie, gdy tamten był chłopcem, mówi słowa mające następujący sens: "Ty byłeś taki męski, sam tego chciałeś". Ilu widzów zrozumie, że ksiądz, który ponosi całą winę za to, co się stało, manipuluje krzywdzoną przez siebie osobą i przerzuca w ten sposób na nią odpowiedzialność za swoje przestępcze czyny? A ile osób niesłusznie uzna, że ten chłopak faktycznie sam tego chciał?
Słyszała pani wypowiedzi świadczące, że ktoś właśnie tak to interpretuje?
Słyszałam, że jeden z księży występujących w filmie ma rację, gdy zarzuca krzywdzonej kobiecie, że zbyt późno zgłosiła się do niego, aby porozmawiać o przemocy, jakiej się dopuścił. Jak powszechny jest pogląd, że późna konfrontacja świadczy przeciwko osobom ujawniającym doznaną przemoc seksualną? Ile osób rozumie, że na tym polega zawiłe oddziaływanie sprawcy-pedofila na ofiarę, aby na zawsze uniemożliwić ujawnienie strasznej tajemnicy?
Dzieci nie mają świadomości, że dorosły robi im straszną krzywdę.
Małe dziecko nie wie, czym jest "seks", nie rozumie, co to słowo opisuje. Czterolatek podczas diagnozy potrafi powiedzieć: "Tata wkłada mi siuraka do buzi i to śmierdzi", "Tata wkładał mi palca do pupy". Ale nie ma pełnej świadomości, co się wtedy dzieje, nie ma wiedzy poznawczej dotyczącej seksualności i zasad z nią związanych, opisuje doznawane czynności i ich okoliczności. Natomiast na poziomie emocjonalnym pojawiają się u niego trudne uczucia, na przykład obrzydzenie, strach, poczucie, że dzieje się coś bardzo złego, czego nie może zaakceptować. Z powodu braku wystarczających umiejętności językowych nie potrafi tego dokładnie nazwać i opisać. Ale emocje zapisywane są w jego ciele i ten "zapis" pozostaje na całe życie.
Molestowane nastolatki wiedzą już, jakiego rodzaju krzywda im się dzieje.
Co wcale nie znaczy, że potrafią się bronić! Im sprawca jest bliżej związany z rodziną, tym bardziej dziecko jest przekonane, że nikt mu nie uwierzy. Ofiary molestowania zawsze wysyłają sygnały, że dzieje im się krzywda, czasami mówią wyraźnie o tym, czego doświadczają. Tylko rodzice tego nie słyszą i nie widzą.
Nie słyszą czy nie chcą słyszeć?
Różnie. Jednak często nie chcą usłyszeć. A dziecko czuje się zdradzone oraz zawiedzione i więcej nie zwróci się po pomoc do opiekunów i być może do nikogo więcej. Dziecko zresztą nie musi wołać o pomoc. Pojawiają się u niego objawy, które powinny zaniepokoić dorosłych.
Jakie?
Zachowania seksualne niedostosowane do wieku dzieci. Dzieci w wieku przedszkolnym, które są krzywdzone, masturbują się rano oraz w ciągu dnia. Robią to zamiast bawić się z rówieśnikami, w obecności innych osób. Niektóre mogą doprowadzić się do orgazmu.
Dzieci przedszkolne czy wczesnoszkolne, które nie są wykorzystywane, mogą dotykać się w miejsca intymne wieczorem, przed zaśnięciem, ale nie w obecności innych osób. Robią to z ciekawości i nie potrafią się doprowadzić do orgazmu. Te wykorzystywane seksualnie - owszem, ponieważ zostały tego nauczone. One również podejmują relacyjne zachowania seksualne - namawiają inne dzieci do dotykania siebie wzajemnie w miejsca intymne, próbują wsadzać rówieśnikom przedmioty w odbyt lub pochwę albo namawiają ich do takiego czynu. To jest sygnał alarmujący, że mogło dojść do seksualnego skrzywdzenia dziecka. Pojawiają się też typowe objawy somatyczne: uszkodzenia genitaliów, dzieci molestowane częściej też chorują na nerki i pęcherz moczowy. W okresie dorastania dochodzą do tego choroby przydatków, częste bóle głowy, zaburzenia jedzenia, na przykład bulimia.
Co jeszcze jest sygnałem alarmowym?
Krzywdzone dzieci nie chcą jeść. By nie być atrakcyjnym fizycznie dla sprawcy. Myślą: "Jak nie będę jadła, nie będę miała piersi i bioder i już mu się nie będę podobała". Typowy dla nich jest krzyk przez sen lub na jawie. Są też symboliczne, przerażające sny. U molestowanych dzieci pojawia się bardzo duże poczucie winy i wstydu. Do tego dochodzi niedostosowane do wieku słownictwo, używanie wulgarnych słów. Są też charakterystyczne rysunki.
Co rysują molestowane dzieci?
Świadomie nie opiszę, jakie konkretnie te dzieci mają sny i co konkretnie rysują. Bywa, że partnerzy rzucają na siebie bezpodstawne oskarżenia o molestowanie. Nie chcę, by ta rozmowa posłużyła za instrukcję.
Jak molestowanie wpływa na życie nastolatków?
Są społecznie wycofane. Mają problemy z koncentracją i pamięcią oraz uogólnione lęki. Częściej niż u innych dzieci dochodzi u nich do samookaleczeń i prób samobójczych. Dziewczyny popadają w depresję, która utrzymuje się przez całe lata, bywa, że są agresywne wobec rówieśniczek. Chłopcy często stają się agresywni, mogą krzywdzić zwierzęta.
Dziewczęta noszą szerokie ubrania, by ukryć kobiece kształty, czy kreują się na seksbomby?
I jedno, i drugie. To zależy, jakie mechanizmy obronne stosują w trakcie trwania przemocy i po jej ustaniu, jak chronią się przed tym intymnym dotykiem niedostosowanym do ich wieku i relacji. Mechanizmy te nie są stosowane świadomie. Molestowani chłopcy częściej niż dziewczyny są rozbudzeni seksualnie, uzależniają się od seksu czy od pornografii.
"Spodobało im się" - mówią potem ich oprawcy.
Ciało człowieka jest tak skonstruowane, że na dotyk - gdy sprawca nie jest brutalny - reaguje odczuciem przyjemności. Część ofiar przemocy seksualnej odcina się od niej, inne ją czują. Potem są oskarżane: "Podobało ci się! Sam tego chciałeś. Sama tego chciałaś". A przecież to była tylko reakcja ciała!
Kto najczęściej jest sprawcą przemocy seksualnej wobec dziecka?
Molestowanie najczęściej odbywa się w rodzinie. Krzywdzi ojciec, ojczym, brat i dziadek - niezależnie od statusu społecznego i wykształcenia. Osoby trzeźwe i pijane, młode i starsze, a nawet stare. Także trenerzy, nauczyciele, lekarze i księża. Sprawcami są również kobiety.
Matki? Byłam przekonana, że sprawcami przemocy seksualnej wobec dzieci w zdecydowanej większości są mężczyźni.
Badania naukowe dowodzą, że tak nie jest. Moje doświadczenia z pracy zawodowej to potwierdzają. Dorosłe osoby opowiadają, jak były wykorzystywane przez matki pod przykrywką czynności opiekuńczych, pielęgnacyjnych czy higienicznych.
Jak krzywdzą kobiety?
Dziecko powinno być myte przez rodzica do około piątego roku życia. A kobiety potrafią myć genitalia swoich nastoletnich synów. To jest przemoc seksualna. Podobnie jak "sprawdzanie", czy strefy intymne nastoletniego dziecka dobrze się rozwijają. Matki chodzą nago po domu w obecności dzieci, opowiadają im o swoich doświadczeniach seksualnych. Dziecko nie wie, co ma zrobić z takimi bodźcami. Jest ubezwłasnowolnione, przecież nie spakuje walizki i nie wyprowadzi się z domu. Rodzice współżyją też seksualnie przy swoich dzieciach, one to widzą. Albo robią to za ścianą i są przy tym bardzo głośni. Mam na terapii wiele osób, które mówią, że to jest bardzo trudne do udźwignięcia, gdy się słyszy seks swoich rodziców.
Oni robią to świadomie? Celowo?
Najczęściej tak. To podnieca. Podobnie jak pokazywanie się dzieciom nago.
Matki uprawiają seks ze swoimi synami?
Oczywiście, taka przemoc seksualna również się zdarza.
W mediach pojawiają się opisy traum kobiet gwałconych przez ojców. Dużym echem odbiła się książka jednej z nich - Halszki Opfer. Ale o chłopcu, którego krzywdziła w ten sposób matka, nigdy nie słyszałam.
Dzieciom jest strasznie trudno mówić o krzywdach, jakich doznały ze strony matek. Same nie potrafią tego rozpoznać czy nazwać. Chronią się przed stratą matki. Wypierają tę traumę. Żyją w przekonaniu, że absolutnie nikt w to nie uwierzy.
Z badań, które przeprowadziłam, wynika, że około 50 proc. kobiet oraz około 30 proc. mężczyzn w dzieciństwie doświadczyło przemocy seksualnej, której elementem był dotyk. Badane przeze mnie osoby dorosłe zakreślały w kwestionariuszu, których z podanych zachowań seksualnych sprawcy doświadczyły, w jakim były wieku, kto był sprawcą i jak długo w ich życiu trwała ta przemoc seksualna. Wyniki opisałam w artykułach "Zaburzone rodzicielstwo jako konsekwencja kazirodztwa doznanego w dzieciństwie" i "Incest risk factors in the family: A qualitative study" oraz w książce "Mechanizmy przemocy w rodzinie. Z pokolenia na pokolenie".
50 proc. kobiet było molestowanych? To bardzo dużo. Co pani uznaje za molestowanie?
Podzieliłam molestowanie na to ostre, z dotykiem, z penetracją i bez niej, na przemoc seksualną bez dotyku oraz emocjonalną. Najwięcej jest przypadków molestowania z dotykiem bez penetracji, czyli pieszczot sfer intymnych. W ten sposób najczęściej krzywdzone są małe dzieci. Do samej penetracji dochodzi za pomocą przedmiotu lub palca. Rzadziej - ale i tak jest to bardzo istotny odsetek, jeśli ofiarami są małe dzieci - za pomocą członka. W ten sposób częściej krzywdzone są nastolatki. Spośród przebadanych przeze mnie kobiet około 4 proc. zostało w dzieciństwie zgwałconych przez ojca. Jednak nie można w żaden sposób przemocy stopniować, oceniać, która jest straszniejsza. Każda jest okropna! Czasem wystarczy jeden krótki dotyk, żeby osobie skrzywdzonej zawalił się świat.
Organizowanie przez rodzica spania w taki sposób, że matka śpi z synem, a ojciec z córką, lub delegowanie dziecka do spania z pijanym rodzicem, gdy jego partner ma już dosyć smrodu i nachalności seksualnej alkoholika, może doprowadzić do ostrej przemocy seksualnej. Przemocą seksualną jest też wspólna kąpiel z dzieckiem starszym niż dwa, dwa i pół roku. Około trzeciego roku życia dziecko na swój własny, dziecięcy sposób zaczyna się tym "podniecać", zbyt wcześnie pojawia się w nim to dziwne napięcie, z którym nie wie, co zrobić. I wtedy nie należy ani się już z nim kąpać, ani chodzić w jego obecności nago.
Do drugiego rodzaju przemocy, czyli tej bez dotyku, dochodzi najczęściej w rodzinie.
Uprawianie seksu przy dziecku - to jest ten rodzaj?
Tak. Ale też fotografowanie nagiego dziecka, robienie mu zdjęć pornograficznych. Na przykład na zdjęciu pokazane jest dziecko gołe, siusiające, w kąpieli, wyraźnie widać jego genitalia. Albo na przykład goła mama fotografuje się z nagim, małym, kilkuletnim, czasami starszym dzieckiem. W Halloween pojawiły się w "sieci" pupy dzieci, na których namalowane były pomarańczowe dynie. Niepokojące są zdjęcia "małych modelek". Nie wspomnę o bardziej drastycznych.
Na szczęście jest wielu rozsądnych internautów. Stwierdzają, że dochodzi do przedmiotowego traktowania bezbronnego dziecka, upokarzania go i ośmieszania. I zauważają, że takie zdjęcia są "zaproszeniem" dla pedofila, który będzie podniecał się tą fotografią lub umieści ją na stałe w swojej kolekcji. Podobno zapadł już w Polsce wyrok w sprawie ojca, który zamieścił na Facebooku zdjęcia gołego 2-letniego syna z siusiakiem w jednej ręce i butelką piwa w drugiej.
Przemocą seksualną bez dotyku jest także pokazywanie dziecku pornografii, wyjaśnianie, co się dzieje na filmach czy zdjęciach.
A przemoc emocjonalna?
To jest opowiadanie żartów i snucie opowieści na temat seksu w obecności dzieci. Również wulgarne lub seksualne mówienie o ciele drugiej osoby - siostry, matki, koleżanki oraz o ciele samego dziecka. To także międzypokoleniowa zmiana intymnych relacji w rodzinie. Wówczas syn czy córka stają się partnerem rodzica, najczęściej rozpoczyna się to około ich 8. roku życia. Matka czy ojciec opowiadają dziecku o swoim nieudanym życiu seksualnym, kochankach.
A potem często dzieje się też tak, że molestowane dziecko zostaje dostrzeżone przez pedofila spoza rodziny.
Halszka Opfer w książce "Kato-tata" pisała, że po tym, jak gwałcił ją ojciec - skrzywdził ją lekarz.
Pedofile mogą rozpoznać pewne objawy i na ich podstawie podejrzewają, że dziecko zostało już w ten sposób skrzywdzone, odczuwa więc poczucie winy i wstydu oraz bezsilność. A to daje duże prawdopodobieństwo, że kolejny raz weźmie odpowiedzialność na siebie i nie ujawni gwałtu.
To wszystko jest absolutnie przerażające. Kim są pedofile, o których cały czas mówimy?
Są dwa typy. Regresyjny pedofil to osoba, która sama mogła być wykorzystywana seksualnie w dzieciństwie i nikt nie udzielił jej pomocy. Pamięta sytuacje molestowania. Przez lata narastają w niej napięcie, złość i nienawiść do sprawcy. Ten człowiek zakłada rodzinę, w której pojawia się dziecko. Dochodzi do konfliktów i on nie jest w stanie "wygrać" ze swoim partnerem, co powoduje wzrost napięcia i obniżenie poczucia mocy i wartości. Wie, że dziecko jest słabsze i za jego sprawą może poczuć się ważny, sięga więc seksualnie po dziecko tak, jak w jego dzieciństwie ktoś inny zrobił to jemu. W tej krzywdzie nie chodzi o seks, ale o budowanie poczucia ważności za pomocą znacznie słabszej istoty, przy okazji jest przyjemność seksualna. Wiem, że taki sposób budowania poczucia wartości nie mieści się w głowie żadnej dobrze funkcjonującej osobie.
Pedofile regresyjni światu zewnętrznemu prezentują się bardzo pozytywnie. Jako przykładni obywatele. I to pomimo że bywają uzależnieni od alkoholu. Bardzo często też, aby budować dla siebie alibi, nawiązują bliskie relacje z księdzem, są postrzegani jako osoby ważne dla danej społeczności kościelnej.
A drugi typ pedofila?
Fiksacyjny. Jest to klasyczny pedofil, osoba, której zainteresowania seksualne są ukierunkowane wyłącznie na dziecko. Intelektualne zdolności takiego człowieka są zgodne z wiekiem rozwojowym, jednak emocjonalnie rozwija się ze znacznym opóźnieniem. Preferuje towarzystwo dzieci, wybiera pracę z dziećmi, nie ma skłonności do uzależnień od środków chemicznych. Zainteresowany jest czynnościami seksualnymi z dzieckiem w okresie przed pokwitaniem, a więc zwykle do około 13. roku życia. Dokładniej o pedofilii można przeczytać w DSM V (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorder, klasyfikacja zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, 2013). Ale są też sprawcy, którzy dążą do kontaktu seksualnego z dzieckiem między 10. a 14. rokiem życia, oraz tacy, którzy wykorzystują seksualnie młodzież między 15. a 19. rokiem życia. Jest to forma parafilii nazwana efebofilią, występuje między dorosłymi mężczyznami a chłopcami w późnym okresie dojrzewania. Korofilia to z kolei skłonność kobiet do młodych dziewcząt.
Pedofil fiksacyjny nie jest w stanie nawiązywać relacji seksualnej z osobą w swoim wieku. Ma natomiast świetny kontakt z dziećmi i poszukuje takiego miejsca pracy, w którym będzie miał z nimi styczność.
Ten typ pedofila nigdy nie założy rodziny?
Bywa, że tak. W wieku około 50, 60 lat. Ożeni się z dużo młodszą kobietą, która ma małe dziecko lub może mu to dziecko urodzić.
Potem będzie gwałcił to dziecko?
Tak. Najprawdopodobniej będzie gwałcił to dziecko.
W debacie publicznej wciąż pojawia się mit: jeśli ktoś jest pedofilem, to znaczy, że jest homoseksualny.
Homoseksualizm nie ma nic wspólnego z pedofilią! Homoseksualizm to jeden z wariantów normalnej ludzkiej seksualności, jest to orientacja seksualna skierowana na osobę w podobnym wieku, dorosłą, tej samej płci. Heteroseksualizm - na osobę płci przeciwnej. Pedofilia to zaburzenie seksualne, które za "przedmiot" czynności seksualnych uznaje dziecko czy młodzież. Zarówno wśród hetero-, jak i homoseksualnych osób są pedofile.
Wydźwięk naszej rozmowy jest przerażający: skala zjawiska, ogromnie szerokie spektrum zachowań, które krzywdzą dzieci. Jak je chronić?
Uczmy dziecko, że istnieje taka sfera jego życia, jak prywatność, i że ma o nią dbać. Na przykład, że szczoteczka do zębów, szczotka do włosów czy ręcznik należą tylko do niego i nikomu poza nim nie wolno ich użyć. Dziecko także nie może używać szczoteczki należącej do innej osoby. Kwestię ochrony własnej cielesności wyjaśnia się natomiast za pomocą zachowań typowych wobec dziecka i niezwiązanych wprost z czynnościami seksualnymi. Więc jeśli ktoś dziecko gilgocze, a ono nie ma na to ochoty, powinno o tym wyraźnie powiedzieć. A jeśli jego "Przestań!" nie przyniesie rezultatu, ma krzyczeć i biec do osoby, której ufa. W ten sposób uczy się dziecko wyznaczania granic, wiedzy, że nikomu nie wolno dotykać jego ciała, gdy ono czuje się nieswojo. Kiedy babcia czy wujek powiedzą: "Pocałuj mnie", to wolno powiedzieć: "Nie! Nie lubię tego". A jeśli dziecko będzie do tego przymuszane, to znowu - ma biec do mamy, która ma je zawsze w takiej sytuacji poprzeć! Proszę zwrócić uwagę, że na tym etapie my nie mówimy o zachowaniach seksualnych.
Natomiast w specjalny sposób uczymy dziecko, że nikt nie może dotykać jego miejsc intymnych, pokazujemy, czym różni się dotyk intymny od pielęgnacyjnego czy medycznego oraz dotyku dobrego, czyli ciepłego i bezpiecznego i złego, dotyczącego przemocy fizycznej. Uczymy dziecko, na czym polegają manipulacje sprawcy, że ma ujawniać trudne tajemnice oraz u kogo ma szukać pomocy. Informacje o seksualności wprowadzamy dopiero, kiedy dzieci zaczynają dorastać i wiedza o seksie dostosowana do ich wieku rozwojowego jest dla nich jaśniejsza. Wtedy możemy opisywać różne zachowania, które są niebezpieczne i przed którymi powinny się chronić. Na przykład przed manipulacjami rówieśników czy osób dorosłych: "Jeśli mnie kochasz, to mi to udowodnij". Pokazujemy, jakie zachowania czy wypowiedzi służą nakłonieniu osoby, by poddała się czynnościom seksualnym wbrew swojej woli.
Mniejsze dzieci standardowo uczy się, że nie wolno brać od obcych cukierków.
W ogóle żadnych prezentów. A kiedy obca osoba powie: "Chodź do mnie do domu, pokażę ci, jakie mam śliczne pieski", to dziecko ma odmówić i powiedzieć mamie, że taka sytuacja miała miejsce. To ważne, by młody człowiek wiedział, że nie musi radzić sobie sam z dziwnymi sytuacjami, że może szukać pomocy. Musimy pamiętać, że pomimo profilaktyki dziecko nie jest w stanie samo ochronić się przed sprawcą przemocy seksualnej. Taki sprawca jest mistrzem manipulacji, jest silniejszy psychicznie i fizycznie od dziecka. Profilaktyka daje szanse ochronienia siebie i uczy, że należy ujawniać niebezpieczne sytuacje. Jednak najważniejsza jest odpowiedzialna opieka, uwaga i ochrona dorosłych.
Jak jej szukać, jeśli to w domu ma miejsce przemoc seksualna?
Dziecko musi wiedzieć, że pomóc może też wychowawczyni, psycholog szkolny, policjant. Dorosła, bezpieczna dla dziecka osoba. Problem, niestety, polega na tym, że często te bezpieczne osoby nie wiedzą zupełnie, jak w takiej sytuacji zareagować, dlatego profilaktyka musi również je obejmować. Dzieci wykorzystywane generalnie nie szukają pomocy poza rodziną. Żyją w przekonaniu, że ze wszystkim muszą sobie poradzić same. To olbrzymia ulga, kiedy się dowiadują, że wcale tak nie jest.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Ci się podobał, to wypróbuj nasz nowy newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
KLIKNIJ, BY ZAPISAĆ SIĘ NA NEWSLETTER >>>
Agnieszka Widera-Wysoczańska. Doktor psychologii, adiunkt w Zakładzie Psychologii Klinicznej Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz trener i psychoterapeuta w Instytucie Psychoterapii Traumy, Rozwoju i Szkoleń, wykładowca na Studiach Podyplomowych na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Biegły Sądowy Ad Hoc. Posiada europejski certyfikat psychoterapeuty wydany przez European Association of Psychotherapy, jest też specjalistką w zakresie Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie certyfikowanym przez PARPA i w zakresie Terapii Stresu Pourazowego PTT; superwizorem. Od 1995 r. systematycznie występuje na konferencjach w USA, Kanadzie, Ameryce Południowej i w Europie, prezentując swoje badania na temat przemocy w rodzinie. Jest autorką pięciu książek i około stu publikacji naukowych i popularnonaukowych w zakresie traumy psychologicznej.
Anna Kalita, absolwentka politologii na Uniwersytecie Wrocławskim, dziennikarka. Współpracowała m.in z Gazetą Wyborczą Wrocław, Dziennikiem Polska Europa Świat i Dziennikiem Gazetą Prawną oraz UWAGĄ! TVN. W 2016 roku nominowana do Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze za materiał "Tu nie ma sprawiedliwości" o krzywdzie chorych na Alzheimera podopiecznych domu opieki.