
Według Paula Ekmana, naukowca i pioniera w dziedzinie psychologii kłamstwa, przeciętny człowiek z dobrą intuicją i wysokim poziomem wiedzy na temat mowy ciała potrafi rozpoznać kłamstwo w 50 proc. przypadków, agenci służb tajnych w 60-70 proc., a osoba przeszkolona w zakresie psychologii kłamstwa aż w 86 proc.
To prawda.
Jak osiągnąć 86 proc.?
Skończyłam psychologię i psychologię śledczą, zrobiłam certyfikat u Paula Ekmana z mikromimiki, kursy z psychografologii, analizy wyglądu człowieka. Czytałam wiele zagranicznych opracowań. Nie ma jednego kursu, który dawałby całą wiedzę. Gdy zaczynałam, nie było w Polsce nawet takiego pojęcia jak psychologia kłamstwa. Żeby móc się w tym kierunku rozwijać, musiałam zacząć sobie uświadamiać, że coś takiego istnieje.
Gdzie pani teraz pracuje?
Oprócz przesłuchiwania pracowników cywilnych szkolę m.in. funkcjonariuszy policji, współpracuję z detektywami, działami HR przy rozmowach kwalifikacyjnych, zwłaszcza podczas rekrutacji na wysokie stanowiska.
Sprawdza pani, czy dany dyrektor nie ma czegoś za uszami?
Oceniam, czy jest odpowiedni na określone stanowisko, czy rzeczywiście ma takie doświadczenie i umiejętności, jakie deklaruje.
Są lepsi i gorsi kłamcy?
Tak. To wynika z cech osobowości, z tego, jaki mamy zawód, czy kłamiemy dużo w pracy, czy w ogóle potrafimy kłamać, czy widać po nas, że się stresujemy.
W jakich zawodach są najlepsi kłamcy?
Świetnie kłamią aktorzy, politycy, sprzedawcy - zwłaszcza kredytów, pożyczek. Posługują się językiem korzyści, nigdy nie mówią całej prawdy. A to jest równoznaczne z kłamstwem.
Jak szybko jest pani w stanie stwierdzić, że ktoś kłamie? Na przykład... ja.
Najpierw muszę się rozeznać, jak ktoś zachowuje się normalnie, na co dzień. Zupełnie pani nie znam, dlatego może pani zagrać przede mną każdego. Żeby odczytać jakieś zmiany w pani zachowaniu, muszę się najpierw pani przyjrzeć, porozmawiać. Nasze nastawienie do siebie musi się zmienić z obcego, wrogiego na bardziej przyjazne, swobodne.
Czyli musimy znać się kilka dni, tygodni, zanim będzie pani w stanie rozpoznać, kiedy kłamię?
Czasem wystarczy kilka minut. Gdyby to miało trwać dużo dłużej, trudno byłoby mi wykonywać swoją pracę.
Prowadzi pani między innymi przesłuchania cywilne. Na czym one polegają?
W danej firmie czy korporacji doszło do przestępstwa, np. pracownik coś ukradł, i ta firma zgłasza się do mnie, żebym wyjaśniła sprawę, porozmawiała z nim, wykryła kłamstwo lub spowodowała, żeby pracownik przyznał się do winy. Cel jest jeden: poznać prawdę.
Bo firma nie jest pewna, czy to pracownik popełnił przestępstwo?
Zazwyczaj pracodawcy są pewni - większość firm posiada monitoring, który służy nie tylko po to, żeby zarejestrować, kiedy klient coś kradnie, ale i pracownik. Gdy dochodzi do wykroczenia, wielu pracodawców nie decyduje się od razu na zwolnienie dyscyplinarne, ale chce wyjaśnić sprawę polubownie, dać szansę pracownikowi na wytłumaczenie się, przyznanie się do błędu, przeproszenie, zadośćuczynienie.
Ile trwa przesłuchanie cywilne?
Zwykle około godziny.
Pracownik wie, że ma do czynienia z psychologiem kłamstwa?
Zależy od zlecenia i sytuacji.
Na co zwraca pani uwagę podczas takiej rozmowy?
Zaczyna się ona niezobowiązująco. Obserwuję, jak ktoś się zachowuje, badam jego gesty, mimikę, mikroekspresję. Okoliczności nie są sprzyjające, więc biorę pod uwagę, że dana osoba może się stresować, a na jej twarzy rysować złość, strach czy niesłuszne poczucie winy.
I te emocje mogą zaburzać "obraz"?
Dokładnie, bo gdy się czegoś boimy, zachowujemy się bardzo podobnie jak wtedy, gdy kłamiemy. Strach jest z kłamstwem mocno powiązany. Więc muszę rozdzielić emocje, które wynikają np. ze stresu, od tych, które świadczą o kłamstwie.
Działa pani według jakiegoś schematu?
Do każdej rozmowy przygotowuję się indywidualnie. Muszę wiedzieć, z kim będę miała do czynienia, jaka jest płeć, wiek pracownika. Inaczej też rozmawiam z kimś, kto popełnił lekkie wykroczenie, inaczej z osobą, która dokonała poważnego czynu. W tym drugim wypadku szanse, że się przyzna, są niewielkie, bo ma dużo do stracenia.
Zbyt wiele nie mogę zdradzić z tego, jak prowadzę rozmowy. To są poufne informacje. Nigdy nie wiadomo, w czyje ręce trafią. Już spotkałam się z opinią, że uczę ludzi kłamać.
Proszę zdradzić chociaż kilka szczegółów.
Czerwona lampka zapala mi się wtedy, kiedy na zadane pytanie ktoś nie odpowiada wprost lub zaczyna przedstawiać się jako osoba bardzo uczciwa, która nigdy w życiu by czegoś złego nie zrobiła. Osoby szczere nie mają problemu z udzieleniem jednoznacznych, krótkich odpowiedzi. Sygnałem alarmowym są też słowa, jakich używają osoby, które kłamią, np. "najprawdziwsza prawda", "jak boga kocham".
A jeśli chodzi o gesty?
Jeśli ktoś, tak jak aktorzy, zachowuje się w sposób bardzo teatralny, dużo gestykuluje, trudniej wykryć zmianę. Z podręcznikowych gestów, które zazwyczaj świadczą o tym, że ktoś kłamie, można wymienić takie gesty jak "ręka przy twarzy" lub gdy odruchowo kierujemy dłoń w okolice nosa, ust.
Dlaczego właśnie te gesty są podręcznikowe?
Kiedy dziecko skłamie lub powie coś nieodpowiedniego, co robi? Zasłania ręką usta. Trochę na zasadzie: co ja powiedziałem? To odruch bezwarunkowy. W dorosłym życiu on nie zanika, chociaż uczymy się go kontrolować. Więc gdy skłamiemy, może nie zasłonimy ust, ale ręka "poleci" w ich stronę.
W ramach autonomicznego układu nerwowego działa też mechanizm "walcz i uciekaj". Nasz organizm jest przygotowany, że w sytuacjach stresujących przysposabia się do walki lub ucieczki. Kłamstwo wiąże się ze stresem i strachem, więc nasz organizm zaczyna reagować - wydziela się adrenalina, krew napływa do głowy, w pewnych miejscach się czerwienimy, na szyi, dekolcie. Są to najbardziej ukrwione miejsca. Jeśli ktoś zaczyna się drapać po szyi, poprawiać kołnierzyk, to oznacza, że prawdopodobnie przed chwilą skłamał.
Można po oczach rozpoznać, że ktoś kłamie? Powiększają się na przykład źrenice?
Źrenice się powiększają, kiedy ludzie się w sobie zakochują, gdy jesteśmy pobudzeni oraz gdy robi się ciemno. W przypadku kłamstwa nie mają one żadnego znaczenia. Funkcjonuje stereotyp, że kłamca to ktoś, kto patrzy w podłogę. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Kłamcy dłużej patrzą w oczy, bo sprawdzają, czy kupiliśmy kłamstwo.
Przy analizie kłamstwa ważne jest też nastawienie osoby, która prowadzi rozmowę. Co to znaczy?
Muszę się bardzo pilnować, żeby zachowań, słów analizowanej osoby nie filtrować przez własne doświadczenia. Może się tak zdarzyć, gdy osoba, z którą rozmawiam, przypomina mi kogoś, kogo nie lubię albo uważam, że jest nieuczciwy.
Zawsze jest pani pewna, czy dany pracownik skłamał albo powiedział prawdę?
Czasem potrzebuję więcej czasu, żeby przeanalizować nagrania z rozmowy, przyjrzeć się dokładniej, jak ktoś się zachowywał. Ale zleceniodawca oczekuje, że będę miała sto procent pewności.
Zdarzyło się, że koleżanki prosiły panią o sprawdzenie, czy partnerzy je zdradzają?
Niestety tak. Ale jeszcze się tego nie podjęłam. Zawsze rozmawiam i pytam je, co się stanie, kiedy poznają prawdę. Niektóre odpowiadają, że nic, inne, że wolą wiedzieć niż nie wiedzieć. Ale to nie jest takie proste. Czasem współpracuję z detektywami przy wykryciu zdrad - obserwuję zachowanie podejrzanej o zdradę osoby podczas jej spotkań z rzekomym kochankiem, kochanką. W wielu przypadkach, gdy kobiety poznają prawdę na temat swojego partnera, potrzebna jest interwencja kryzysowa psychologa. Sytuacja, w której dowiadujemy się, że ktoś, z kim budowałyśmy całe życie, nas oszukuje, jest naprawdę trudna.
Lepiej żyć w nieświadomości?
Nie mnie jest odpowiadać na takie pytanie. Zaufanie jest podstawą związku. Próbując kogoś śledzić, sprawdzając czy podejrzewając o zdradę, na pewno wystawiamy to zaufanie na próbę.
Czyli nigdy nie miała pani sytuacji, w której wykorzystała swoją wiedzę dla dobra rodziny czy znajomych?
Staram się nie wtrącać w sposób zawodowy w życie znajomych i rodziny. W rozmowie z nimi nie wykorzystuję swoich umiejętności.
Dlaczego?
Proces wykrywania kłamstwa wymaga bardzo dużego skupienia. Nie mogłabym prowadzić z kimś empatycznej rozmowy, jeśli cały czas badałabym go niczym wariograf.
Raz zdarzyło mi się zaingerować w sprawie bliskiej mi osoby. Ale wtedy wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię, może stać się coś złego.
To znaczy?
Jej partner chciał ją okraść.
Jak to pani rozpoznała? Miała pani jakiś dowód?
Widziałam, że był nieszczery w wypowiedziach dotyczących pieniędzy. Wszystko wskazywało na to, że chce ją zostawić z niczym. Ona tego nie dostrzegała, bo była w nim zakochana.
W jaki sposób pani zaingerowała?
Wiedziałam, że ona chce dać mu dostęp do swojego konta. Zasugerowałam, żeby tego nie robiła i zobaczyła, co się wydarzy. W chwili, w której powiedziała mu, że nie da mu tego dostępu, związek się zakończył. Oni znali się krótko, jemu od samego początku znajomości chodziło o jej pieniądze, w tym o nieruchomości.
Dlaczego zainteresowała się pani psychologią kłamstwa?
Zaczęło się od randek. Zawsze fascynowało mnie to, jak w trakcie takich spotkań zachowują się mężczyźni, a jak kobiety, jak okazują zainteresowanie.
Powiększone źrenice to sygnał, że ktoś się nam podoba. Jakie są inne sygnały świadczące o naszej fascynacji?
Kolana kierujemy w swoją stronę, całe ciało zwrócone jest w kierunku rozmówcy. Kobiety dotykają swojej szyi, włosów, bawią się biżuterią. Mężczyźni poprawiają krawat, koszulę, stroszą się jak koguty. Siedzą wyprostowani, żeby pokazać, że są pewni siebie. Dają kobiecie sygnał ciałem, że może się przy nich czuć bezpieczna. Kobiety eksponują biust, biodra. Brzmi to dość stereotypowo, ale to się dzieje mimo woli.
Ewolucjonizm.
Tak. Kobiety wysyłają sygnał, że będą dobrymi matkami, mężczyźni, że są silni.
A pani jakim jest kłamcą?
To moja tajemnica.
Wiedza z psychologii kłamstwa pomaga w tym, żeby lepiej kłamać?
Nie da się nauczyć kłamać. Możemy wiedzieć, jak kłamać, jak panować nad swoim ciałem, możemy nie wykonać pewnych gestów. Ale jednych nie wykonamy, a inne już tak.
Ile razy kłamiemy dziennie, w tygodniu, w miesiącu.?
W ciągu dnia mówimy od 3 do 10 białych kłamstw, czyli tych w dobrej wierze.
Można byłoby żyć bez kłamstwa?
Nie. Białe kłamstwa pełnią funkcję adaptacyjną, asymilacyjną, pomagają odnaleźć się w społeczeństwie. Kłamiemy na przykład, bo kogoś lubimy, i zależy nam na tym, żeby i on nas lubił. Przy kłamaniu trzeba jednak pamiętać o jednej ważnej zasadzie - musimy mieć naprawdę dobrą pamięć.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Ci się podobał, to wypróbuj nasz nowy newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
KLIKNIJ, BY ZAPISAĆ SIĘ NA NEWSLETTER >>>
Ewa Jankowska. Dziennikarka i redaktorka, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Zaczynała w Wirtualnej Polsce w dziale Kultura, publikowała wywiady w serwisie Ksiazki.wp.pl. Pracowała również serwisie Nasze Miasto i Metrowarszawa.pl, gdzie z czasem awansowała na redaktor naczelną.