
Co jest dobrego w zmianach? Pytam, bo większość się ich obawia.
Zmiana zmusza nas do tego, żebyśmy zobaczyli coś wartościowego tam, gdzie wcześniej tego nie dostrzegaliśmy. To trudne, bo zmiana nie zawsze jest czymś miłym i komfortowym. Ale zmusza, by popracować nad sobą i wykrzesać nowe możliwości.
Pani je lubi?
Nie przepadam, ale wiem, że są konieczne. Bo nas rozwijają. Jakkolwiek banalnie to brzmi. Bohaterki mojego programu "Eks-tra zmiana" to dziewczyny, które mają za sobą rozwód, czyli jedną z najtrudniejszych zmian w życiu. Musiały zdecydować: czy poświęcić życie zawodowe i osobiste na rzecz wszystkich dookoła, czy zrobić coś dla siebie.
Ktoś powie, że pani nie ma o tych wszystkich kłopotach pojęcia, bo jest pani znana, dobrze zarabia, jest silna.
Gdy się rozwodziłam z pierwszym mężem, miałam 28 lat. Nie byłam ani znana, ani silna. Moje małżeństwo kończyło się po 10 latach i nic nie wskazywało na to, że znajdę się w punkcie, w którym jestem dziś. Czy ma się miliony, czy nie, czy mieszka się w Hollywood, czy w Piotrkowie Trybunalskim, cierpi się tak samo. Niby dlaczego ktoś znany ma mieć łatwiej?
Moim zdaniem ma nawet trochę trudniej, bo w sprawach osobistych, intymnych lepiej zachować anonimowość. Ja, jako osoba znana, takiego komfortu nie mam.
Ale przy pierwszym rozwodzie pani go miała.
Nadal było mi trudno. Ostatecznie każdy zostaje z problemami sam. Kiedy ma się 28 lat, raczej nie można mówić o dojrzałości życiowej. Ja miałam wtedy dwoje dzieci i byłam przekonana, że świat się dla mnie skończył. A gdy rozwodziłam się ponownie - moje drugie małżeństwo było kompletną pomyłką - borykałam się dodatkowo z zainteresowaniem mediów. To było dotkliwe przeżycie. Żadna dziewczyna, która przez to przechodzi, nie chciałaby, żeby fotografowano ją, jak płacze albo jak siedzi na sali rozpraw.
Co pani radzi bohaterkom "Eks-tra zmiany", które się rozwiodły?
Mogę się jedynie podzielić spostrzeżeniami na temat tego, co się wydarzyło w moim życiu. Jakie ja mam prawo, by dawać rady kobiecie po podwójnej mastektomii, którą zdradzał mąż i która samotnie wychowuje dziecko, walcząc o życie? Mogę natomiast być jej życzliwa, wysłuchać, przytulić i sprawić w programie choć trochę przyjemności.
Kiedy zapytałam jedną z bohaterek mojego programu, Emilkę, dlaczego się zgodziła na udział w tym projekcie, odpowiedziała, że chciała porozmawiać ze mną. Rzeczywiście, sporo o moim życiu wiedziała, dopytywała o różne szczegóły, dzięki czemu szybko stałyśmy się sobie bliskie.
Dla tych dziewczyn było ważne, że ktoś je wysłucha. Stałam się dla nich ścianą śmiechu i płaczu jednocześnie. Umiejętności słuchania nauczyłam się dzięki terapii.
Pani przyjaciółka Joanna Kurowska opowiadała mi, że najpierw pani poszła do psychoterapeuty, a potem przekonała ją, by zrobiła to samo.
Nie ma nic wstydliwego w tym, by powiedzieć, że coś nam w życiu nie wychodzi. Jeśli popełniamy te same błędy, jeśli mamy poczucie, że sami się krzywdzimy, trzeba pójść na terapię. Moja terapia trwała siedem lat i diametralnie zmieniła moje podejście do życia.
W jaki sposób?
Jestem spokojna, akceptuję siebie. Nie jestem rozbieganą kobietą, która nie wie, co ma myśleć, i każdego musi się radzić. Chętnie słucham, co inni mają do powiedzenia, ale ostatecznie decyzję w swojej sprawie podejmuję sama.
Zdarza się pani czasem płakać?
Płakałam po śmierci taty. Z tego płaczu nie mogłam wyjść bardzo długo. W tych łzach były bezradność, smutek i tęsknota. Rozpacz po stracie jednej z najbliższych mi osób jest ciągle świeża.
Zdarza mi się też płakać z bezsilności, ze złości albo gdy zwyczajnie jest mi przykro. Konfrontacja z uczuciami jest o wiele lepsza niż chowanie ich. Nie można jednak płakać cały czas. Tak miała jedna z moich bohaterek - każdy temat wywoływał u niej łzy. To był objaw potrzeby miłości, uwagi, bycia dla kogoś ważną. Najważniejsze jest jednak to, by się samemu sobą zaopiekować. Nie można czekać, aż ktoś to zrobi za nas, jak w bajce.
Czekanie, aż ktoś przyjdzie i się nami zajmie, to fantazja z poziomu dziecka. Najlepszym rozwiązaniem jest terapia, która pomoże zamknąć rozdział dzieciństwa i przejść do etapu osoby dorosłej. Dorosły ma prawo marzyć, ale musi też realnie oceniać rzeczywistość. Nie można cały czas fantazjować, trzeba po prostu zacząć żyć.
A gdy się już przejdzie terapię i zacznie żyć, może pojawić się ktoś wymarzony? Tak się stało w pani przypadku.
Tylko trzeba umieć go dostrzec. No i trzeba mieć przepracowane emocje. Miałam to już za sobą, gdy poznałam Przemka, mojego trzeciego męża. Moje ciało nie mówiło: "Jestem bezradnym koteczkiem, zaopiekuj się mną". Wysyłałam komunikat, że jestem pozbieraną, ogarniętą kobietą, która zna swoją wartość.
"Bezradny koteczek" to nie pani...
Zdecydowanie nie! I odradzam tego typu postawę, bo ona zawsze kończy się łzami. Albo tym, że przyciągamy nieodpowiednie osoby.
Jeżeli spotykają się dwie dojrzałe osoby, to choćby nie wiem jak były urocze, inteligentne i dowcipne, muszą włożyć bardzo dużo pracy w to, żeby między nimi zagrało. Trzeba powściągnąć własne ego, dostosować się, coś odpuścić. W tle są często byli partnerzy, dzieci. Zamiast podsumowywać: "Ma się to szczęście, że się kogoś fajnego spotkało", powiedziałabym: "Ma się to szczęście, że się kogoś fajnego spotkało, ale i przy tym napracowało". Czy ja przesadzam?
Myślę, że świadomie zarządza pani swoim życiem.
Bo mnie się już nie chce zawalać spraw. Gdy tylko widzę, że coś nie gra, wolę nad tym popracować. Wcześniej nie zawsze tak było.
Pamiętam, że poznała pani męża w dość oryginalny sposób. Podszedł do pani na bankiecie i powiedział...
... "przyszedłem po panią". Odpowiedziałam: "No to jestem". I tak już zostało.
Skoro prowadzi pani program w TVN Style, mam nadzieję, że wróciła pani do zdrowia.
Od lat cierpię na nieswoiste zapalenie jelit. Ale czuję się już dobrze i pielęgnuję ten stan. Zdarzają się oczywiście sytuacje, na które nie mam wpływu, kiedy choroba postanawia zaatakować, i wtedy, niestety, trzeba jechać do szpitala. Natomiast staram się robić wszystko, by mieć jak najlepszy komfort życia. Wychodząc z domu, biorę plecak z jedzeniem, lekarstwa, trzy termosy z ciepłą wodą, jem regularnie.
Uciążliwe.
Trzeba to zaakceptować. Na planie wszyscy wiedzą, że muszę co trzy godziny zjeść, że zawsze mam przy sobie ciepłą wodę. Ale nie jest to dla innych problem. Podczas przerw w kręceniu odpoczywam, ile mogę.
Nowy program Agaty Młynarskiej "Eks-tra zmiana" można oglądać w poniedziałki o godz. 22.25 w TVN Style.
Agata Młynarska. Dziennikarka, konferansjerka, aktorka. Córka Wojciecha Młynarskiego i Adrianny Godlewskiej. Pracowała w TVP i Polsacie i w TLC Polska. Trzeci ślub - z bankierem inwestycyjnym Przemysławem Schmidtem - wzięła w 2014 roku. Ma dwóch synów i dwie wnuczki. Wychowała też dwie dziewczynki z domu dziecka.
Angelika Swoboda. Dziennikarka Weekend.Gazeta.pl. Zaczynała jako reporterka kryminalna w "Gazecie Wyborczej", pracowała też w "Super Expressie" i "Fakcie". Pasjonatka psów, mądrych ludzi, kawy i sportowych samochodów.